piątek, 17 stycznia 2014

#1492 - Ludzi rysują Blera: sezon drugi (2)

Dziś finiszujemy z drugim sezonem LrB, co oznacza, że od jutra zabieramy się za trzecią odsłoną cyklu. Zgodnie z zapowiedziami publikować będziemy już tylko absolutnie premierowe prace (do nadgonienia została nam jeszcze pojedyncza praca, ale ją zaprezentujemy przy najbliższej zbliżającej się okazji).



Prezentowane prace ukazywały się od sierpnia 2013 do grudnia 2013. Autorem komentarzy przy ilustracjach jest oczywiście ojciec Blera, czyli Rafał Szłapa, a pochodzą one z jego bloga poświęconego krakowskiemu herosowi (klikajcie tutaj). Dość tego zwlekania...


Dzisiejszego ranka gościmy niesamowitego Marcina Surmę i jego interpretację Blera. Parę słów o autorze. Marcin konsekwentnie podąża własną drogą. Pojawił się nagle i od razu pozytywnie namieszał w rodzimym światku komiksowym. Jego inspiracji szukałbym raczej pośród twórców polskiego plakatu, niż komiksu, ale bez nadmiernej przesady. Nie poprzestaje na komiksie, przez co drzwi galerii sztuki, a być może niebawem i sale kinowe stoją przed nim otworem. Zajmuje się animacją, plakatem, grafiką do gier, ilustracją i designem. Rozstrzał dziedzin, w jakich się porusza bywa ogromny, ale prace wyglądają zaskakująco spójnie. Nie pomylicie się co do ich autorstwa! Charakterystyczny, syntetyczny styl rozwijany i doskonalony od dłuższego czasu wkręca i zachwyca. Marcin w przeciwieństwie do niektórych mistrzów komiksu nie tylko nie boi się komputera, ale potrafi maksymalnie wykorzystać drzemiące w nim moce. Czuje się pewnie w technikach cyfrowych, ale na tym nie poprzestaje, eksperymentuje. Przykładowo: zamiast katować kolejną część Mario na swojej przenośnej konsolce Nintendo, przy pomocy wbudowanego w nią prostego programu graficznego stworzył serię zachwycających pejzaży. Prace te można zobaczyć po tym adresem i jest ich grubo ponad 300. Kiedy chcemy kompleksowo zapoznać się z jego działalnością najlepiej udać się na to skrzyżowanie dróg i po kolei odwiedzać linki. Czego tam nie znajdziemy? Webkomiks nawiązujący do kultowego "Fallouta", krótkie animacje, plakaty i mnóstwo stuffu, rozgrzewającego serce każdego fana dobrej grafy. Dla nas zrobił Blera i nieźle naczekał się na jego prezentację. Wybacz Marcinie! Cykl, mam taką nadzieję, największe wyboje ma za sobą i odtąd możecie spodziewać się w miarę regularnie nowych odcinków.

Dziś nieoczekiwanie powraca Piotr Rosner, którego rysunek z Blerem i dokonania prezentowaliśmy już raz. W międzyczasie można było zobaczyć komiks z rysunkami Piotra pod tytułem "Wszystkie końce świata" w tegorocznym, wydanym na majową imprezę komiksową w Warszawie, piątym "Bicepsie". Równocześnie na łamach "Nowej Fantastyki" regularnie publikowano ilustracje Piotra, że o korzyściach jakie w tym czasie ze współpracy z nim miał świat reklamy nie wspomnę… Wszystkich zainteresowanych tym, co nowego i dobrego porabia, zapraszam do galerii. Jeśli jej jeszcze nie polubiliście, koniecznie to zmieńcie! Naprawdę warto. A póki co druga odsłona Blera w rosnerowym wydaniu. Zapraszam!

Dziś narysował dla nas Igor Wolski, młody i wszechstronnie uzdolniony autor młodego pokolenia! Znamy Igora z komiksów o rycerzu Janku, stworzonych wspólnie z Robertem Sienickim, z łam "Kolektywu", "Bicepsu" i "Człowieka bez szyi". Ale na tym Igor nie poprzestaje, zajmuje się animacją, której krótkie, bardzo udane próbki można znaleźć w necie oraz designem. Jakiś czas temu pojawił się w sieci jego komiks "Zedede", który ze wszech miar polecamy

Wiele drukowanych prac Igora jest czarno-białych, a szkoda, bo kiedy tworzy w kolorze, okazuje się być znakomitym kolorystą. W sieci można znaleźć kolorowe epizody "Rycerza Janka" oraz wiele pojedynczych kolorowych ilustracji, na których widać kunszt i talent autora. Igora wypada podziwiać też za parę, której mu nie brakuje w tworzeniu kolejnych historii, jakby nie było, mimo młodego wieku ma już sporo publikacji na koncie, w tym dwa albumy! Koniecznie musicie zapoznać się z jego twórczością, najlepiej od razu zajrzyjcie tutaj! Tymczasem nas Igor atakuje swoją interpretacją Blera.

Tomasz Samojlik to wyjątkowy twórca pochodzący z Hajnówki. Jest pasjonatem i popularyzatorem  przyrody. Na co dzień pracuje w Instytucie Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży. W 2007 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim obronił pracę doktorską o Puszczy Białowieskiej, ma na swym koncie także publikacje naukowe i historyczne o Białowieży. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że temat przyrody znany jest naszemu dzisiejszemu gościowi od podszewki. Ponieważ Tomek jest także miłośnikiem komiksów, nie trzeba było długo czekać na jego komiksowe publikację. Zanim pojawił się, wydany nakładem Instytutu Ostatni Żubr, który nawiązuje do historii powstania rezerwatu żubrów w Puszczy białowieskiej, autor zachwycił nas serią rewelacyjnych książeczek o żubrze Pompiku, wydanych przez wydawnictwo Aksjomat. Opowieści te łączyły w sobie lekkość przekazu ze sporą dawką solidnej wiedzy przyrodniczej, co stało się odtąd znakiem firmowym Samojlika.

Maksyma Papcia Chmiela, wedle której komiksy miały uczyć bawiąc i ucząc, bawić za sprawą wspomnianego już "Ostatniego Żubra" i kolejnych komiksowych publikacji tego autora, ożyła i rozkwitła na nowo. Wkrótce pojawiły się kolejne komiksy o żubrach, a zaraz potem "Ryjówka przeznaczenia" i "Norka zagłady", jakby żywcem przeniesione z epoki, kiedy polscy autorzy komiksowi znakomicie znali potrzeby młodszych czytelników.

W międzyczasie Tomasz zilustrował książki dla najmłodszych "Tato, a dlaczego?" i "Tato, a po co?". Choć nie są to komiksy, ilustracje mają wiele z komiksową dynamiką wspólnego i ze wszech miar warto się z nimi zapoznać. Tomasz posiada świetny, oszczędny a zarazem dynamiczny styl, idealnie pasujący do charakteru opowiadanych historii. Doskonale sprawdza się też, jako scenarzysta. Za sprawą sporej wiedzy przyrodniczej, w poruszanej tematyce, nie ma sobie równych

W czasach marzeń o nowym polskim komiksie dla dzieci, kiedy to okazało się, że jest to temat wbrew pozorom trudny i wymagający,  prace Tomka stały się prawdziwym objawieniem. Zachwyciła się nim Kultura Gniewu, która od pewnego momentu wydaje wszystkie nowe komiksy Samojlika. Niebawem ma się ukazać wznowienie "Ostatniego Żubr"a i będzie to już czwarty komiks tego autora w tym roku! Narysowanie Blera nie sprawiło Tomkowi większego trudu, a ileż radości przyniósł mi ten rysunek.

Zapraszam do podziwiania jubileuszowego, dwudziestego piątego odcinka LrB! Dzisiejszego wieczora prezentujemy pracę w wykonaniu Kamila Kochańskiego, wszechstronnego rysownika znanego między innymi z kultowego "Produktu".

Kamil ma na swoim koncie prace nad serialem animowanym "Inspektor Erektor", którego stworzył 38 odcinków. Należał także do ekipy grafików przygotowujących "Jeża Jeżego" oraz "Lucky Day Forever". Poza tym pracuje nad animacjami  i wizualami do gier komputerowych. Jego ilustracje pojawiały się między innymi w "Nowej Fantastyce", a short, który stworzył na potrzeby promocji filmu "80 milionów" jak dla mnie pod względem artystycznym poradził sobie lepiej, niż film. Ostatnimi czasy pojawiły się w necie próbki współpracy z Michałem Śledzińskim nad spin-offem do "Osiedla Swoboda" i trzeba przyznać, że zaostrzają apetyt na gotowy komiks. Ponieważ pełna wyliczanka, gdzie  Kamil coś robił i odciskał swój twórczy pazur zajęłaby jeszcze mnóstwo miejsca, najlepiej od razu zajrzeć na jego bloga albo do portfolio albo, jak wam będzie jeszcze mało, na deviantart.

Znakiem rozpoznawczym prac Kamila jest niemal doskonała równowaga między czernią, a bielą, od czasu do czasu nieco zachwiana na rzecz tej pierwszej. Jego plansze pod względem graficznym robią niesamowite wrażenie, przy czym styl ten jest swobodny i daleki od artystowskiego zadęcia. Każdy z jego komiksów starszych czy nowszych można spokojnie powiesić sobie na ścianie, bo to kawał świetnej, artystycznej roboty. Ja dziś wieszam Blera w jego wykonaniu, jednocześnie dziękując autorowi, że wykroił dla nas chwilkę swojego cennego czasu. Państwa zapraszam do podziwiania i zgłębiania twórczości Kamila. Jak już się wciągniecie, nieprędko wrócicie do swojego świata…

W dzisiejszym odcinku łamiemy zasadę, że prezentujemy wyłącznie komiksiarzy. Bynajmniej nie dlatego, że nam się skończyli. Przed nami, mam taką nadzieję, będzie ich jeszcze wielu. Chwilowo damy im odpocząć po wyczerpującym MFKiG. Dla odmiany dziś z przyjemnością prezentuję osobę o niebanalnych zdolnościach, znaną bardziej w środowisku autorów sztuk digitalnych z licznych, znakomitych prac. Żeby zapoznać się nieco lepiej z twórczością Moniki Pałosz zajrzyjcie tutaj albo tu albo jeszcze tu.

Monika do perfekcji opanowała warsztat graficzny. Mógłbym długo zachwalać te prace, ale dla pełnego zachwytu najlepiej je po prostu samemu zobaczyć. Niejeden chciałby mieć komiks w jej wykonaniu! Kto wie, wszystko jest możliwe… Żeby ją nieco zachęcić i ośmielić zaproponowałem stworzenie artu do Blera i tak właśnie powstała praca, którą mam przyjemność dziś zaprezentować. Po całej armii Blerów, wreszcie kobiecy akcent. Zapraszam do podziwiania! Sezon 2 zwieńczamy pracą nietuzinkowego artysty dotychczas nie mającego zbyt wiele z komiksami. Być może będzie tak już niedługo, kto wie.

Morano, czyli Tomasz Jędruszek to jeden z polskich mistrzów malarstwa cyfrowego. Od 10 lat działający na polu ilustracji do gier i książek SF i fantasy. "Magic the Gathering", "Warhammer40K: Squad Command", "Vampire: the Requiem", Game of Thrones, "Warrior Knights", "Patchway to Glory: Ikusa Island" to zaledwie kilka z projektów, w których zaznaczył swoją obecność. Od lat regularnie wygrywa niemal wszystkie konkursy i plebiscyty w których bierze udział. Trudno się dziwić, jego prace olśniewają formalnie i treściowo. Facet ma fach w łapie i niesamowity warsztat. Przy takich umiejętnościach wybór digital paintu jako zgłębianej dziedziny musi być świadomy. Zapewne nasz dzisiejszy gość równie dobrze radziłby sobie w każdym innym medium.

Jest to prawdopodobnie także jeden z artystów, którzy są bardziej popularni za granicą, niż na rodzimym podwórku. Choć nie można powiedzieć, na rosnącej w siłę polskiej scenie malarstwa digitalnego Morano to postać obowiązkowa i często naśladowana. Ja miałem to szczęście, że poznałem Tomka osobiście, mieliśmy nawet okazję przez chwilę współpracować przy tych samych projektach. Namawiam go na mały romans z komiksem. Być może obecny tu, drugi po "Tequilli" fanart będzie dobrą zapowiedzią przyszłych zmian.

Ale ja tu leję wodę a Wy pewnie chcielibyście już zobaczyć cóż ten Morano takiego robi? Oto kilka linków, dzięki którym bez trudu przedrzecie się przez internetowy gąszcz, żeby od razu móc rozkoszować się tymi znakomitymi artami. Szybki skok tu, tu, tu i jeszcze tutaj… Coś mi się zdaje, ze zostaniecie tam na dłużej. A kiedy już nasycicie swe oczy, zapraszam do zapoznania się z moranowym Blerem. Zwracam uwagę, że równocześnie jest to okładka fikcyjnego komiksu. Nieznanej i zapewne zagubionej przygody Blera, do której być może jeszcze kiedyś wrócimy!

Brak komentarzy: