sobota, 30 kwietnia 2011

#750 - Komix-Express 86

18 czerwca 2011 roku odbędzie się pierwsza edycja Festiwalu Komiksu Historycznego. Jak opisują organizatorzy, Centrum Edukacyjne Instytutu Pamięci Narodowej "Przystanek Historia" i Dariusz Cybulski z "Coyot Presents" FKH będzie "imprezą kulturalną o charakterze naukowo-popularyzatorskim, mającą na celu prezentację wciąż mało znanego w Polsce medium kultury popularnej, jakim jest komiks historyczny". Honorowymi gośćmi festiwalu będą ojciec Tytusa Henryk Jerzy Chmielewski oraz profesor Jerzy Eisler. Oprócz nich na konwencie zjawią się również takie osoby, jak Grzegorz Janusz, Sławomir Kiełbus, Tomasz Kołodziejczak, Jacek Przybylski, Adam Rusek, Zygmunt Similak, Michał Słomka, Marek Szyszko, Krzysztof Wyrzykowski, Sławomir Zajączkowski, Robert Zaręba i wielu, wielu innych. Oprócz standardowych atrakcji, czyli spotkań autorskich, sesji autografów, prelekcji i konkursów, zapowiedziano również premiery nowych albumów. Szczegółowy program można znaleźć na przykład na Polterze. Impreza odbędzie się w siedzibie Centrum przy ulicy Marszałkowskiej 21/25 w Warszawie, a wstęp na nią jest wolny. (KO)

A już 7 i 8 maja odbędzie się zupełnie inna komiksowa impreza. Lubelskie Spotkania z Komiksem słyną ze swojego kameralnego klimatu lokalnego konwentu. Trzecia edycja będzie miała miejsce w ACK UMCS Chatka Żaka przy ulicy Radziszewskiego 16. Wstęp na nią będzie wolny. W ramowym programie imprezy znajdują się spotkania z tłumaczem Robertem Lipskim i autorem "Konstruktu" Jakubem Kijucem, dyskusje i prelekcje prowadzone między innymi przez Jakuba Koisza, Jakuba Sytego i Matuesza Orzecha (ciewie zapowiadający się wykład o superbohaterach i Lacanie) oraz warsztaty prowadzone przez duet Maciej Pałka-Dominik Szcześniak. Plakat promującego imprezę przygotował Mikołaj Ratka. Kto się wybiera? (KO)

Jak podaje warszawska "Gazeta Wyborcza" Marzena Sowa i Krzysztof Gawronkiewicz pracują nad wspólnym komiksem. Autorka "Marzi" wpadła na pomysł na "Powstanie", miłosną opowieść z Powstaniem Warszawskim w tle, wraz z pewnym belgijskim rysownikiem. Po tym, jak grafik wycofał się, jego miejsce zajął się Gawronkiewicz. Będzie to kolejny projekt twórcy, który powinien finiszować prace na trzecim tomem "Miasteczka Mikropolis", kontynuacją "Romantyzmu" albo "Zdradą". Premiera albumu na rynku frankofońskim planowana jest na rok 2012. Trwają poszukiwania wydawcy. Na razie nie wiadomo czy tytuł ukaże się na polskim rynku, ale myślę, że uznane nazwiska autorów i tematyką dają dużą szansę na rodzimą wersję. (KO)

W katalogu Taurus Media pojawił się nowy tytuł. "The Killer" (z angielskiego) to rzadki przykład francuskiego komiksu, któremu udało się odnieść sukces na trudnym rynku amerykańskim. W 2008 seria została nagrodzona Eisnerem w kategorii "Best U.S. Edition of International Material", a rok wcześniej dostała Eagle Award. Z francuskiego "Le Tueur" pisany przez Matza (Alexisa Nolenta) i rysowany przez Luca Jacamona ukazywał się od 1998 roku, do 2007, zamykając się w sumie w sześciu tomach. Wiele wskazuje na to, że warszawski edytor będzie korzystał właśnie z tej wersji. W USA natomiast seria była publikowana przez Archaia Studio Press i do tej pory ukazały się dwa trejdy, zbierające po cztery i sześć połówek albumów francuskiego formatu. (KO)

Na Komiksowej Warszawie swoją premierę będzie miał nowy zin komiksowy. "Deus ex Machina" redagowany będzie przez tercet LaguiLagu, pracującej obecnie nad wspólnym projektem z Marcinem Podolcem oraz Argh (Annę Rutkowską) i Semp (Annę Sęp). Cała trójka studiuje na łódzkiej ASP, a w pierwszym numerze "DexM" pojawią się prace aktywnych rysowniczek z Rumunii: Marii Surducan, Ileany Surducan i Alexandry Gavrili. Trzeba wspomnieć, że Maria i Ileana prowadzą również zina "Glorioasa Fanzina", w którym obok rumuńskich artystów można zobaczyć komiksowe prace z Polski. Biało-czerwone barwy prezentują Helena Szymborska, Slotshe, Łukasz Rydzewski (Xide), Angelika Rasmus, Patrycja Błaszczyk, Jarosław Kozłowski, Michał Misztal i oczywiście redakcyjne trio. Premierowy "Deus ex Machina" może nie zostanie wydrukowany w oszałamiającej liczbie egzemplarzy, ale dla wszystkich chętnych powinno wystarczyć. (KO)

piątek, 29 kwietnia 2011

#749 - FINAŁ! The Batmans: Track 80 - Michał Śledziński

Michał Śledziński, lepiej znany jako Śledziu, słusznie uchodzi za jednego z najważniejszych współczesnych twórców komiksowych. Jego przygoda z kadrami i dymkami, podobnie jak w przypadku wielu innych bydgoskich komiksiarzy, rozpoczęła się w Liceum Sztuk Plastycznych. Jeszcze jako uczeń przebija się ze swoimi pracami do "Secret Service" i "Świata Gier Komputerów". I właściwie przez całą jego karierę gry będą przenikały się komiksami. Współtwórca i redaktor naczelny kultowego (to chyba najlepsze słowo) magazynu komiksowego "Produkt". Periodyk ten ukazywał się w latach 1999-2004, w prostej linii był następcą zina "Azbest" i przyczynił się do ożywienia polskiej sceny komiksowej. Obok "Osiedla Swoboda", pierwotnie publikowanego na łamach "P", które w zeszłym roku ukazało się w zbiorczej edycji, do najważniejszych pozycji w jego dorobku należą trylogia "Na Szybko Spisane" oraz humorystyczna seria "Wartości Rodzinne". Oprócz tego zaliczył niezliczoną ilość występów w różnej maści antologiach, zbiorach, magazynach i projektach. (KO)
Rzutem na taśmę Piotrowi Nowackiemu udało się prześcignąć Macieja Pałkę i to właśnie Jaszczu jest ostatecznym zwycięzcą naszej zabawy! Zwycięzcy gratulujemy, a za tydzień ostatecznie pożegnamy się z muzykującymi Batmanami.

Tak, to już ten wiele razy zapowiadany przez nas moment. Finał zabawy. Dzisiaj prezentujemy ostatniego z Mrocznych Muzycznych Batmanów (a raczej jego fragment). Jak zawsze zadaniem biorących udział w konkursie jest odgadnięcie kim jest twórca rysunku. A jako że zwycięzca naszej zabawy może być tylko jeden, to za prawidłową odpowiedź zamiast dwóch punktów przyznajemy trzy! Czy Jaszczowi uda się więc rzutem na taśmę prześcignąć liderującego od dawna Macieja Pałkę? Zaraz się to pewnie wyjaśni... Ze wzruszeniem i łezką w oku zapraszamy na finał! (ŁM)

środa, 27 kwietnia 2011

#748 - Wywiadówka: Jazda obowiązkowa z Karolem Konwerskim

W kolejnej odsłonie Wywiadówki gościmy Karola Konwerskiego, którego jak zwykle na spytki wziął Tomasz Kontny. Krakowski publicysta, krytyk, autor, mogący pochwalić się trylogią o pewnym niewysokim, ciągle zamyślonym jegomościu ("Blaki", "Pan Blaki", "Blaki - Paski") obecnie z powodzeniem zajmuje się tworzeniem scenariuszy do flashowych gier w Pastel Games.


Tomasz Kontny: Jak zaczęła się Twoja przygoda z komiksem? Co pchnęło cię do pisania scenariuszy komiksowych? I dlaczego akurat komiksowych, a nie filmowych czy teatralnych?
Karol Konwerski: To nie tak. Nie wstałem pewnego dnia z mocnym postanowieniem "od dzisiaj to będę scenarzystą komiksowym". Rzecz prosta i trochę przypadkowa. Komiksy czytam od zawsze, próbuje klecić zdania też od zawsze... Od zawsze w ustach trzydziestolatka brzmi co najmniej żenująco, ale niech będzie.

Które dzieła wywarły na Ciebie największy wpływ, kto jest Twoim pisarskim wzorem? Opowiedz o swoich inspiracjach, również tych pozakomiksowych.
Wzory mam, ale nie mają one wiele (chyba) wspólnego z moimi komiksami. Stanisław Dygat - lecę po nim jak diabli... konstrukcja i sposób opowiadania absolutnie dla mnie mistrzowska. Woody Allen - nie filmowiec, a pisarz. Philip K Dick - szaleństwo, wyobraźnia i pierońska konsekwencja. Inna rzecz, że staram się czytać jak najwięcej, ale nie komiksów. To cholernie pomaga.

Trzy najlepsze komiksy, które przychodzą Ci do głowy zawsze, kiedy ktoś budzi Cię w nocy i zadaje takie głupie pytanie?
To pytanie zadała mi niedalej jak tydzień temu Agata Bara i... absolutnie zdurniałem, bo nie mam jakiegoś top 10 komiksów. Raczej top 10 autorów, których połykam wszystko: Chris Ware, Adrian Tomine, Seth, Paul Hornschemeier.

Pamiętasz swój pierwszy scenariusz? O czym był, jak oceniasz go z perspektywy czasu?
Komiksowy: pierwszym poważnym była krótka, dwustronnicowa opowiastka do kwartalnika "Grafia", wspólnie z Tomkiem Minkiewiczem - to nie była zła historia. Zabawne, bo tak sobie przypomniałem swój pierwszy, pierwszy komiks, który sam narysowałem, coś o łodziach podwodnych, nazistach i plamach ropy naftowej.
Wcześniej pisałem jakieś mega kupy dla telewizji edukacyjnej o nastolatkach - jeden nawet wybrali i zrealizowali, to były strasznie złe rzeczy, ale płacili dobrze.

Pierwsze scenariusze pisałeś intuicyjnie, czy opierając się o teoretyczną, książkową wiedzę?
Intuicja głównie, trochę poradników filmowych czytałem, ale to nie ma absolutnie znaczenia

Masz jakieś własne, specyficzne metody pracy nad scenariuszem? Opowiedz o kolejnych etapach pisania.
Wszystko zależy od tego, dla kogo ten scenariusz i czy na komiks, czy może coś innego. Komiksowe są bardzo różne, z reguły piszę skrypt z głównymi dialogami, podziałem na sceny (ale sceny dla mnie, nie dla rysownika), najczęściej (od jakiegoś roku półtora - dzięki Mateuszowi) w zeszycie, z daleka od komputera. Jeśli to, co nabazgrałem ma sens przy przepisywaniu, to lecimy dalej (rzadko) lub ląduje w koszu (najczęściej). Nie lubię planowania plansz, kadrów itd. z kilku powodów, po pierwsze to trochę uwłacza rysownikowi, jako twórcy, po drugie może być odebrane jako brak zaufania i po trzecie ogranicza to historię tylko do tego, co ja mam w głowie. W efekcie powstaje spore sito i rzadko kiedy uznaję, że coś jest na tyle dobre, żeby zawracać komuś głowę.
Teraz trochę to zmieniam, bo to droga donikąd - nie myli się ten, kto nic nie robi, stąd komiks dla "Kartonu", stąd lekkie rozdawnictwo scenariuszy. Czy to ma sens i wartość - zobaczymy. Inaczej jest z jakimiś pseudokomercyjnymi tekstami, bo tu wyjścia nie ma - musi coś powstać.


Masz jakieś ulubione cechy, którymi zwykłeś obdarzać wymyślone postacie, ulubione motywy, do których wracasz w kolejnych scenariuszach?
Pewnie tak, ale nie wiem jakie.

Piszesz scenariusze w postaci luźniejszych opowiadań czy precyzyjnie rozpisanych kadrów? Opracowujesz storyboardy czy tylko sugerujesz rozmiar kadrów?
Jak mówiłem, nie lubię tego, ale czasami jest to konieczne - w grach wygląda to inaczej, czego nie rozpiszę, nie zaplanuję, to potencjalny problem i babol.

Częściej planujesz całą historię w głowie, a dopiero potem siadasz do rozpisywania jej na kadry, czy pozwalasz jej żyć, rozwijać się wraz z każdą kolejną stroną bez całościowego planu?
Każda historia najpierw pojawia się w głowie, żyje sobie, żyje, czeka na moment, kiedy siądę i ją spiszę - nie siadam do pisania, kiedy nie wiem, o czym to jest, do czego zmierza, jak się kończy. Jednej rzeczy, której nie robię, to nie opowiadam - historia opowiedziana jest spalona, skończona i przestaje być dla mnie atrakcyjna. Każdy dialog sobie przepowiadam po dziesięć razy, póki nie brzmi tak, jak chcę.

Jakie rozwiązania scenopisarskie – w stylu bohatera budzącego się na ostatniej stronie i stwierdzający, że wszystko było snem - wyjątkowo grają Ci na nerwach?
Sen nie jest absolutnie złym rozwiązaniem, zresztą nie ma takiego czegoś, jak wyświechtane czy denerwujące rozwiązania, są tylko dobrzy albo źli pisarze. Dopiero co skończyłem "Sen srebrny Salomei" Słowackiego, gdzie wszystko, co ważne, dzieje się w snach właśnie, nic nowego, nic nowatorskiego, a czytasz i przecierasz oczy ze zdumienia, jak można wykorzystać taki motyw. Bez łapania klasyków za kostki: "Sen nr 9" Mitchella, czy ostatnio sny w "Poważnym człowieku".

Ciężko określić ilość czasu, którą spędza się pracując nad scenariuszem. Pamiętasz jakieś ekstremalne sytuacje, kiedy pisanie tekstu trwało bardzo krótko lub wyjątkowo długo?
Samo pisanie, jak pomysł już jest i wiem, co i jak chcę opowiedzieć, to chwila, moment. Jedyny problem, to czas, bo wiem, że jak siądę, to nie odejdę od tego, dopóki nie skończę.Inna sprawa, że Mateusz Skutnik się ze mnie śmieję, że jestem jedynym znanym mu przykładem scenarzysty, na którego czeka rysownik, a nie odwrotnie.

Czas leci, a scenariusz się nie klei – co robisz? Masz jakieś sposoby na radzenie sobie z pisarską blokadą?
Blokada to 80% czasu spędzonego na wymyślaniu historii. Nie ma dobrego rozwiązania i żadne nie działa...

Gotowy scenariusz starasz się traktować jako zamkniętą całość, czy raczej poprawiasz go do samego końca prac nad komiksem?
To zamknięta całość. Poprawiam jedynie jakieś braki czy lekko zmieniam dialogi.

Który moment komiksowej kariery wspominasz najlepiej?
Chyba ten właśnie!

Jakie masz plany na przyszłość?
Kilka shortów, między innymi jeden z Agatą Barą, które może ułożą się w jedną całość, literatura byłaby tu wspólnym mianownikiem. Mam nieskończony album dla Mateusza Skutnika (ale on może poczekać, patrząc na to ile Mateusz ma scenariuszy w kolejce), chciałbym skończyć wreszcie NH (czyli historie o Nowej Hucie), no i luźne shorty, min. jeden z Kamilem "Kurtem" Kochańskim, coś na MFK może w końcu wyślę...

wtorek, 26 kwietnia 2011

#747 - Dr Strange: The Oath

Doktor Strange nie jest postacią dobrze znaną polskiemu czytelnikowi i właściwie trudno się dziwić, bowiem marvelowy czarnoksiężnik rzadko gościł nad Wisłą. Kilka występów zaliczył (głównie w "Mega Marvelach", miał również swój moment w "1602"), ale nigdy nie odegrał głównej roli. Podobnie zresztą było przez długi czas w uniwersum Marvela - na Mistrza Sztuk Magicznych brakowało pomysłu i dopiero ostatnio stał się bohaterem ze świecznika. Członkostwo w loży iluminatów, występy na łamach "New Avengers" i zamieszanie z przekazaniem tytułu Sorcerer Supreme zwróciło uwagę czytelników na Stephena Strange`a.

Klasyczny heros Srebrnej Ery debiutował w lecie 1963 roku, w 110. numerze "Strange Tales". Miejscem w komiksowym magazynie postać stworzona przez Stana Lee i Steve`a Ditko musiała dzielić się z Human Torchem i Nickiem Fury. Surrealistyczne przygody najpotężniejszego ziemskiego maga, w których łączyły się przedziwne inspiracje od malarstwa Salvadora Dalego, przez pulpowe magazyny, w których za młodu zaczytywał się Lee, aż do kultury bitnickiej sprawiają, że po komiks sięgali głównie... studenci. Obok klasycznego, new-age`owego "Silver Surfera" właśnie Dr Strange wydaje mi się niezwykle ciekawym dokumentem epoki i jedną z najciekawszych pozycji z lat sześćdziesiątych. Brian K. Vaughan w pięcioczęściowej mini-serii "The Oath" z innej jednak strony podchodzi do tematu, pokazując bardziej ludzkie oblicze Strange`a.

Sorcerer Supreme do tej pory funkcjonował, jako deus ex machina, ekspresowe rozwiązanie problemu trapiącego 616. uniwersum. Pojawiał się, gdy trzeba było wysłać Hulka w kosmos albo powstrzymać Wandę Maximoff przed zniszczeniem rzeczywistości. Mike Lukich z serwisu PopMatters.com bardzo trafnie określa vaughanowskiego Strange`a, jako krzyżówkę Sherlocka Holmesa, Gandalfa i Indiany Jonesa, do czego ja dodałbym jeszcze Rorka. Scenarzysta "The Oath" zrobił z niego pełnokrwistą postać, odpowiednio naświetlił jego tragiczną przeszłość (Strange był wybitnym chirurgiem, którego błyskotliwa kariera załamała się po nieodwracalnym uszkodzeniu dłoni), pokazał, że kiedyś był lekarzem i powinien pozostawać wierny przysiędze Hipokratesa (to jedna z tytułowych "Przysięg"). Dodał mu trudny charakterek i wzbogacił o wątek romansowy z Night Nurse. Niewątpliwie jest to jeden z najmocniejszych elementów komiksu. Już sam pomysł na przychodnię dla supebohaterów, którzy nie mogą iść do zwykłego lekarza, jest znakomity, a scena z pierwszych stron premierowego zeszytu to prawdziwa perełka.

"The Oath" to opowieść o poszukiwaniu mistycznego lekarstwa zwanego Panaceum, które ma uratować życie Wongowi, przyjacielowi i słudze Stephena, cierpiącemu na raka mózgu. Bezcenny artefakt jest ukryty w jednym ze całodobowych sklepów w najgorszej części wyspy zwanej Manhattanem, oczywiście w innym wymiarze, nie między burbonem a piwem (urban fantasy się pięknie kłania). A dokładniej gdzieś między czwartym, a piątym wymiarem, w wieczystym więzieniu starożytnego Boga Cierpienia zwanego Otkidem Wszechpotężnym, prawdopodobnie morderczym sukinsynem, jak określa go bohater komiksu. Vaughan pięknie rozgrywa ograny motyw wyprawy po magiczny artefakt.

Oprawa graficzna stoi na solidnym poziomie. Marcos Martin to rysownik hiszpańskiego pochodzenia, który ma na swoim koncie spore doświadczenia na amerykańskim poletku (żeby wymienić tylko "Batgirl: Year One", "Green Arrow" czy "JSA"). Dysponuje bardzo zdyscyplinowaną i pewną kreską, która z jednej strony kojarzy się z klasycznymi pracami Kirby`ego czy Ditko, a z drugiej ujawnia typowo europejskie wpływy.

Fabułą komiksu jest dosyć prosta, ale sprawnie poprowadzona i doprawiona świetnymi dialogami sprawia, że komiks trzyma w napięciu, a czytelnik może zostać zaskoczony kilkoma zwrotami akcji. Pewnie, jakbym się uparł, to znalazłbym w "The Oath" kilka logicznych niedoróbek i typowo, komiksowych uproszczeń – na czele dłońmi, których potężny Sorcerer Supreme nie potrafi wyleczyć. Nie widzę jednak powodu, by to robić, bo Vaughan bierze całą historię w nawias, bawiąc się w kilku miejscach konwencją superhero, puszczając oczko swojemu czytelnikowi. A to tylko potęgują przyjemność płynącą z lektury "Przysięgi".

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

#746 - 4000 znaków... O pewnym Bękarcie Kultury

Krytyk komiksowy Sebastian Frąckiewicz na początku roku zwrócił uwagę na nieobecność zagadnień związanych ze sztuką komiksu i grami komputerowymi na Europejskim Kongresie Kultury, który odbędzie się we wrześniu tego roku we Wrocławiu. Jego niezadowolenie zaowocowało chęcią skreślenia kilku słów w liście otwartym do Pana Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Pana Dyrektora Narodowego Instytutu Audiowizualnego. Dość szybko znalazł poparcie dla swojej akcji, którą dość malowniczo zatytułował Komiks Bękartem Kultury. Pod listem podpisali się Michał Słomka z Centrali, Jakub Woynarowski z Orbis Pictus oraz ja. Teraz, możesz podpisać się również i Ty.

O samej akcji, która z przytupem ruszyła w zeszłym tygodniu, napisano już tyle, że nie warto marnować miejsca i powtarzać, o co chodzi w samym liście. Przypomnę tylko, że listy z podpisami będzie można znaleźć w kilku miejscach w Polsce. Swoją pomoc w ogarnięciu okazji zgłosili między innymi Maciej Pałka (w Lublinie), Michał Chudoliński (w Warszawie), Bogdan Ruksztełło-Kowalewski (z Gdańskiej Biblioteki Komiksowej) oraz Karol Kalinowski. Jeśli kogoś pominąłem, przepraszam. Kraków jest obstawiany przeze mnie i Jakuba Woynarowskiego z Orbis Pictus. Tych, którzy będą chcieli wesprzeć nas swoimi podpisami, zapraszam do FanKomiksu (ul. Grodzka 14). Bieżące informacje co, jak i gdzie będzie można znaleźć na facebookowym profilu akcji, która już zdążyła się spotkać z dość chłodnym odzewem...

Najbardziej konkretne zarzuty przedstawił Konrad Hildebrand na Motywie Drogi, ale moim zdaniem są one nieco nietrafione. Rednacz MD zżyma się, że ziemniak nie jest jabłkiem. Że pisząc do Panów Ministrów kultury komiksowej w Polsce się nie zbuduje. No nie zbuduje się, ale przecież nie to jest celem "bękarciej" inicjatywy. Nie idzie przecież "krzewienie kultury", walkę o lepsze jutro Polskiego Komiksu, popularyzacja medium wśród mitycznych Przeciętnych Czytelników tylko zwrócenie uwagi, że w refleksji nad kształtem kultury współczesnej nie można pomijać tych infantylnych opowiastek obrazkowych. Wiele z tematów, wokół których ogniskować się będą dyskusje na Kongresie Kultury, dotyka sfer trwale i nierozerwalnie z komiksem związanych. Interdyscyplinarność i intertekstualność, nowe technologie XXI wieku, kultura niezależna i kultura masowa, czy ostatnio tak mocno eksponowane napięcia pomiędzy kulturą, a władzą - jak poruszając te zagadnienia nie można chociaż nie napomknąć o nieco starszym bracie kina? Nie chcę w tym miejscu wyjść na jakiegoś idealistę grzmiącego z katedry moralnej słuszności, że mówiąc o współczesnej zjawiskach w szeroko pojętej kulturze o komiksie zapomnieć się nie godzi, że taka postawa urąga intelektualnej uczciwości i buduje nieprawdziwy obraz obecnej kultury. Coś jednak w tym jest. Napiszę wyraźnie – nie widzę sprzeczności w popularyzowaniu komiksu sposobami, które ku temu najlepiej się nadają, a wyrażaniu swojego niezadowolenia z patologicznej sytuacją (z mojego punktu widzenia) na EKK. Głupich tłumaczeń, że "komiks sztuką nie jest" (a czym?) czy "komiks nie jest popularny, rynek nie istnieje" (co to ma do rzeczy?) przez grzeczność w ogóle nie biorę pod uwagę.

Mam świadomość, że list otwarty może nie jest najlepszym sposobem na zmianę tego stanu rzeczy i docinki o "brzydszej siostrze literatury", która chce wbić się na bal, na który nie dostała zaproszenia, będą się pojawiać. Czekam zatem na jakieś sensowne propozycję. Ze swojej strony uważam, że tylko tyle mogłem zrobić na tą chwilę. Nagłośnić sprawę, zrobić nieco zamieszania, obnosić się ze swoim słusznym niezadowoleniem po FB i komiksowych zakątkach cyberprzestrzeni. Nie widzę nic głupiego czy nagannego w dbaniu o własne koryto (skądinąd, choć nie pod względem finansowym) i upominaniu się przy każdej możliwej okazji o swoje. Parafrazując Macieja Pałkę – nikt tego za nas nie zrobi, nikt do nas nie przyjdzie po prośbie. Na wszystko trzeba zapracować, a liczy się pragmatyka, idzie o efekt, a nie wrażenie estetyczne, że "list od Ministra to obciach". Sceptyków nie wierzących w powodzenie tego typu epistolografii uspokoję – dostaliśmy już odpowiedz o przedstawicieli Kongresu. Trzymamy rękę na pulsie, jesteśmy w kontakcie.

I na zakończenie miało się jeszcze dostać PSK które, o ile dobrze pamiętam, w takich właśnie sytuacjach miało działać. Szkoda, że mimo moich i Sebastiana wysiłków nikt ze Stowarzyszenia nie dołączył się do sygnatariuszy, a całą inicjatywa nie jest prowadzona pod wspólnym patronatem. Z tego co jednak wiem, Paweł Timofiejuk jest również w stałym kontakcie z organizatorami EKK i próbuje coś ugrać na drodze negocjacji.

#745 - Trans-Atlantyk 135

Powoli swojego finału dobiega "The Death of Spider-Man", duży crossover łączący najważniejsze tytuły z linii Ultimate Comics (czyli "Spider-Mana" oraz "New Ultimates vs. Avengers"). Jeśli wierzyć teaserowi, po jego zakończeniu Peter Parker przestanie przebierać się Człowieka Pająka, a jego dziedzictwo przejmie ktoś inny. Nie pierwszy raz Dom Pomysłów zapowiada zmianę na stanowisku Pajęczaka - miało do tego dojść już po "Ultimatum", ale jak wiadomo - nie doszło. Jak jednak teraz zapowiada Axel Alonso - "Nazwaliśmy tą historię „Śmiercią Spider-Mana” nie bez powodu. To naprawdę duża historia, w której przygotujemy scenę na debiut nowego Człowieka Pająka!". Jestem już za stary, żeby wierzyć w każde słowo redaktorów, obliczone na zwiększenie zainteresowania danym tytułem, ale pewne są dwie rzeczy. Pajęczak dostał nowy, bardzo elegancko prezentujący się kostium (tak fajny, że mam wrażenie, że ultimate`owy Spider od samego początku powinien go używać!), a czerwcowy, 160 numer "US-M" ukaże się w foliowym opakowaniu, skutecznie zasłaniającym okładkę. Oczywistym wydaje się również fakt, że tytuł wciąż będzie się ukazywał. Brian M. Bendis, który przez prawie jedenaście lat zajmował się tą serią ucina wszelkie spekulację krótkim "bez komentarza". Pytania natomiast można mnożyć. Czy tytułową "śmierć" należy bardziej traktować dosłownie, czy raczej jako przejście na emeryturę Petera? Jeśli tak, to kto mógłby zająć jego miejsce? Może Johnny Storm, który w regularnym uniwersum Marvela został zastąpiony przez Spider-Mana, a może Jessica Drew? Pojawiły się również plotki, że Bendis, który ciągnie kilka tytułów na raz miałby zostać zastąpiony innym scenarzystą. Wśród jego potencjalnych następców padają nazwiska Jonathan Hickmana i Nicka Spencera. I wreszcie- jaki będzie przyszły los coraz bardziej marginalizowanej linii Ultimate, której kolejne eventy i crossovery nie wywierają większego wpływu na poziom sprzedaży? W marvelowskich zapowiedziach na lipiec znajduje się jedynie finał "Ultimate Comics Avengers vs. New Ultimates" oraz trzy zeszyty sześcioczęściowej mini-serii "Ultimate Fallout" z enigmatycznym opisem o końcu, przed początkiem. Co ciekawe, skrypt tej ostatniej pozycji pisany jest przez Bendisa, Hickmana i Spencera. Czyżby szykowało się nowe rozdanie? (KO)

Scenarzysta Joe Casey i rysownik Nick Draggota zaprezentują nową generację superzłoczyńców w sześcioczęściowej mini-serii "Vengeance". Po upadku Normana Osborna, śmierci Red Skulla i Bullseye`a i przejściu Magneto na jasną stronę mocy, w uniwersum Marvela brakuje wyraźnych czarnych charakterów. Casey zapewnia, że na łamach "Zemsty" udało mu się zrealizować rzecz zupełnie inną, od tego co Dom Pomysłów obecnie publikuje. Patrząc na jego dokonania w mainstreamie ("Wildcats 3.0", "Automatic Kafka" czy niezły run w "Uncanny X-Men") - może być nieźle. A okładki przedstawiające klasycznych villainów Domu Pomysłów w interpretacji Marko Djurdjevica prezentują się już wyśmienicie. Start serii, w ramach wydarzeń (reperkusji?) związanych z "Fear Itself", zaplanowano na lipiec. (KO)

Fantagraphics zamyka magazyn-antologię "MOME". Jak na łamach Comics Reportera mówi redaktor naczelny periodyku Eric Reynolds letni, 22. numer będzie ostatnim wydaniem kwartalnika, w którym swoje prace prezentowali między innymi Gilbert Hernandez, Paul Hornschemeier, Gilbert Shelton, Gabrielle Bell, Lewis Trondheim, David B., Olivier Schrauwen i wielu, wielu innych. Jego pierwszy numer ukazał się w lecie 2005 roku, a całkiem niedawno świętowano jubileusz ukazania się dwudziestej edycji "MOME". O dziwo powodem zamknięcia wcale nie była kiepska sprzedaż, tylko coraz większa ilość obowiązków Reynoldsa w wywdawnictwie i to, że niedawno został ojcem. Żałuje tylko, że antologii nie udało się dobić do okrągłych 25 numerów, ale 22 to też dobra liczba. (KO)

W zalewie teaserów, jakie co tydzień serwuje Dom Pomysłów, umknęła mi grafika przedstawiające T`Challę w kostiumie Czarnej Pantery w jego nowej, patriotycznej, wersji. American Panther (bohater? historia?) zadebiutuje w #522 numerze on-goinga przejętego od Daredevila. Scenarzysta David Liss wraz z rysownikiem Francesco Francavillą biorą na warsztat kontrowersyjną problematykę rasistowskich napięć i polityki imigracyjnej Stanów Zjednoczonych. Rzecz będzie powiązana z "Fear Itself". Nowojorska Hell`s Kitchen, jak chyba żadne inne miejsce w marvelowym krajobrazie, nie nadaje się lepiej do poruszenia kwestii takiego kalibru. (KO)

"Amerykański Wampir", który niedawno znalazł się w zapowiedziach Egmontu, doczekał się swojego pierwszego odprysku. Wraz z "American Vampire: Survival of the Fittest" akcja z Nowego Świata przeniesie się do Europy. Historia pisana przez scenarzystę serii regularnej Scotta Snydera i rysowana przez Seana Murphy`ego będzie łączyła się z nowymi wątkami, które pojawią się w historii zatytułowanej "Ghost War". Na jej łamach przedstawione zostaną dalsze losy głównych bohaterów serii - Pearl, Henry`ego i Skinnera, na tle wydarzeń II Wojny Światowej na Pacyfiku. W mini-serii natomiast główne rolę będą grali Cash McCogan i Felicia Book, w tym czasie przebywający na Starym Kontynencie. Będą musieli zmierzyć się z tajemniczą organizacją The Vassals of the Morningstar w okupowanej przez Nazistów Rumunii. Pierwszy numer ukaże się już w czerwcu. (KO)

Do Briana M. Bendisa w pracy nad "Avengers" dołączy legendarny Neal Adams, jeden z najwybitniejszych amerykańskich rysowników Srebrenego Wieku. Urodzony w 1941 roku artysta stworzył ikoniczny wizerunek Batmana na łamach "Detective Comics" i "Batmana" w latach siedemdziesiątych. Ma na swoim koncie również tak znaczące pozycje, jak seria "Green Lantern/Green Arrow", historia "Kree/Skrull War" czy krótką, acz owocną przygodę z "X-Men". W 2005 roku wraz z Bendisem krótko pracowali nad "Avengers Finale", a Tom Brevoort już wcześniej zapowiadał, że nie będzie to jego odosobniony występ w Marvelu. Na razie wiadomo tylko, że przygotuje 16.1 numer "The Avengers". który ukaże się na rynku prawdpodpobnie pod koniec lata. A ma to być dopiero początek przyszłej współpracy pomiędzy Bendisem i Adamsem. (KO)

Obowiązkowy (marvelowy) raport filmowy - nie jest żadnym zaskoczeniem, że zanim jeszcze "Thor" zarobi na siebie, zapowiedziano, że powstanie jego kontynuacja. Podobnie zresztą, będzie w przypadku "Kapitana Ameryki", czekającego jeszcze na swoją premierę. Jego sequel został już zaplanowany na lato 2013 roku, a akcja ma się rozgrywać w terażniejszości, wbrew plotkom jakoby jego fabuła miałaby zostać oparta na historii "Winter Soldier" Eda Brubakera. Natomiast Kevin Feige, szef filmowego oddziału Domu Pomysłów, spekuluje, że kolejnym obrazem z Marvel Studios może stać się "S.H.I.E.L.D." z charyzmatycznym Samuelem L. Jacksonem, Clarkiem Greggiem i śliczną Cobie Smulders w rolach głównych. Nic również nie stoi na przeszkodzie, żeby postacie z drugiego planu, takie jak, Black Widow czy Hawkeye dostali swoje własne filmy. Kinowa ofensywa Marvela się nasila jeszcze bardziej. Co na to DC? (KO)

sobota, 23 kwietnia 2011

#744 - Komix-Express 85

Na Komiksomanii zaprezentowano obszerne zapowiedzi Centrali. Zanim jeszcze rozpocznie się druga edycja festiwalu Ligatura, nakładem poznańskiego wydawnictwa ukaże się szereg interesujących pozycji. A dokładniej cztery. Swoją premierę wreszcie będą miały długo oczekiwane "Pozdrowienia z Serbii. Dziennik komiksowy z czasów konfliktu w Serbii" Alexandra Zografa. Za album opowiadający o tragicznych wydarzeniach w rozdartej wojną byłej Jugosławii trzeba będzie zapłacić 40 złotych (120 stron w miękkiej okładce). Może nawet jeszcze bardziej interesująco zapowiada się "Stuck Rubber Baby", jeden z najważniejszych komiksów podejmujących tematykę homoseksualizmu i rasizmu, uchodzący za klasykę gatunku. Jego autor, Howard Cruse, opowiada o walce gejów i czarnoskórych o równouprawnienie, jaka toczyła się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Wstęp do komiksu napisała Alison Bechdel, autorka znakomitego "Fun Home". W odróżnieniu od tych dwóch, zagranicznych pozycji "Tajemnice Poznania - prasowy film rysunkowy 1948-1949" jest publikacją jak najbardziej polską. Będzie to pierwszy w historii polskiej komiksografii przykład edycji serii obrazkowych pasków z końca lat czterdziestych, wzbogaconych analitycznym komentarzem. Serial "Tajemnice Poznania" ukazywał się w "Expressie Wieczornym", popołudniowym dzienniku wydawanych w stolicy Wielkopolski. Autor scenariusza do dziś pozostaje nieznany, natomiast oprawą wizualną zajął się natomiast młody artysta, późniejszy rysownik specjalizujący się w satyrze, Henryk Derwich. Za liczący sobie 80 stron w twardej oprawie album będzie trzeba wyłożyć 30 złotych bez 10 groszy. Stawkę nowości Centrali uzupełnia film dokumentalny "Comic Book Confidental" w reżyserii Rona Manna. Przedstawiono w nim portrety dwudziestu najbardziej wpływowych amerykańskich artystów komiksowych tworzących do końca lat osiemdziesiątych. Wśród bohaterów tego obrazu znajdują się tacy twórcy, jak Stan Lee, Frank Miller, Lynda Barry, Robert Crumb, Will Eisner czy Charles Burns. (KO)

Komiksowo-muzycznymi gwiazdami drugiej edycji Komiksofonu będą Konrad Okoński i Arkadiusz Lorenc. Okoński, czyli popularny "Koko", to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego web-komiksu, twórca znany z takich pozycji, jak "Wiśnia" czy "A Quartz Bead", publikujący swoje prace również na łamach "Kolektywu". Lorenc natomiast jest autorem "Insekta" (albumu wydane w 2007 roku) oraz muzykiem, gitarzystą i wokalistą punktrashowego zespołu Dzieci z Beczek. Obaj twórcy zawitają 27 kwietnia do wrocławskiego Puzzle Klubu, aby opowiedzieć o swoich komiksowych związkach z muzyką. Specjalnie do Komiksofonu przygotowali krótki film, łączący dźwięk z narracją obrazkową. Podobnie, jak dwaj poprzedni uczestnicy imprezy, Michał Rzecznik i Marek Rudowski, wypełnią "Kwestionariusze Komiksofonu" dla serwisu Poltergeist. (KO)

"Czas na Komiks" przybędzie do Wałbrzycha. Objazdowa ekspozycja prac czołówki artystów komiksowych, między innymi Krzysztofa Gawronkiewicza, Jacka Frąsia, Jakuba Rebelki, Krzysztofa Ostrowskiego czy Przemysława Truścińskiego, już od sierpnia zeszłego roku odwiedza galerie sztuki BWA. Po wizycie w Jeleniej Górze, Wrocławiu, Zielonej Górze i ostatniej, w Bielsku, trafi również do Wałbrzycha. Już 29 kwietnia odbędzie się wernisaż wystawy, której kuratorem jest Piotr Machłajewski. Komiksy zawieszone na ścianach galerii znajdującej się przy ulicy Piastów Śląskich 1 w "Zamku Książ" będzie można oglądać do 19 czerwca. Nie wiadomo jeszcze kto uświetni otwarcie wystawy. (KO)

Wśród nominowanych do nagrody "Żurawia - Lubelskiego Wyróżnienia Kulturalnego" za rok 2010 w kategorii "Obraz" znaleźli się dwaj komiksiarze. O Macieju Pałce czytamy, że jest "ilustratorem, twórcą komiksów i gier, który zaczynał jako redaktor kserowanych zinów epoki kleju i nożyczek". Jego konkurentem w walce o laury będzie Jakub Kijuc, założyciel wydawnictwa Czarna Materia i autor postapokaliptycznej serii "Konstrukt". Na blogu Pałki można posłuchać, co autor "Degrengolandu" i "10 Bolesnych Operacji" ma na ten temat do powiedzenia. Pozostali nominowani to Paweł Adamiec, Seweryn Chwała i Maciej Rukasz. Organizatorem jest Radio Lublin, a triumfatorów poznamy podczas uroczystej gali, która odbędzie się 12 maja 2011 roku w Studiu Muzycznym Polskiego Radia Lublin. Trzymamy kciuki za reprezentantów komiksowa! (KO)

Jakub Wędrowycz zawędruje na karty komiksu. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej fantastyki, znana z kultowego cyklu stworzonego przez Andrzeja Pilipiuka, doczeka się swojej komiksowej adaptacji. W albumie "Dobić Dziada", przygotowywanym na dziesięciolecie wydawnictwa Fabryka Słów, po raz pierwszy obok fabuł pisanych prozą znajdą się również historie opowiedziane za pomocą obrazów. Ich oprawą wizualną zajął się Andrzej Łaski, znany z antologii poświęconej Januszowi Chriście i startujący w konkursie na krótką formę komiksową przy MFK w 2009 roku. (KO)

piątek, 22 kwietnia 2011

#743 - The Batmans: Track 79 - Jakub Kijuc

Twórcą przedostatniego Batmana jest oczywiście Jakub Kijuc. Urodzony w Warce artysta w świecie komiksowym na dobre zaistniał pod koniec ubiegłego roku wraz z pierwszym numerem "Konstruktu" - zaplanowanej na kilkadziesiąt zeszytów historii, której wydawcą jest założona przez Kijuca Czarna Materia. Do tej pory ukazały się dwa papierowe numery oraz jeden internetowy, a kolejne już niebawem mają zawitać do kiosków. Lubujący się w postapokaliptycznych klimatach twórca w wydanych do tej pory komiksach zaprezentował dosyć prostą i oszczędną kreskę, jednak patrząc na niektóre z jego wcześniejszych dokonań widać, że talentu mu nie brak i że potrafi się odnaleźć w różnych konwencjach. Poczynania Jakuba Kijuca można obserwować na oficjalnej stronie wydawnictwa, blogu czy facebookowym koncie. (ŁM) Z poprawną odpowiedzią błyskawicznie przybył Piotr Nowacki, który tym samym dołożył do swego dorobku kolejne dwa punkty i znacząco zbliżył się do okupującego od dawna pierwsze miejsce Macieja Pałki. Za tydzień zapowiada się fascynujący finał zabawy! Zapraszamy i gratulujemy Jaszczowi!

Przedostatni Batman! Za tydzień finał naszej akcji, która zaczęła się w sierpniu 2009 roku. Jeśli mnie pamięć nie myli, to początkowo planowaliśmy coś wielkości 30-40 edycji. O jubileuszowym pięćdziesiątym Batmanie nieśmiało tylko rozmawialiśmy, tak żeby "nie zapeszyć". A tu proszę, półtora roku minęło i dobijamy do końca ósmej dziesiątki i końca całej zabawy. Początkowe przedstawianie pełnych grafik przerodziło się w konkurs, którego zasady ewoluowały przy kolejnych odsłonach, aby z czasem przybrać obecny kształt. Gdybyśmy zaczynali to raz jeszcze, to pewnie parę rzeczy byśmy jeszcze zmienili, ale może o tym napiszemy kiedyś w innym miejscu. Póki co zapraszamy do zgadywania twórcy przedostatniego Batmana. Podobnie jak w zeszłym tygodniu za prawidłową odpowiedź przewidujemy 2 punkty! Do dzieła! (ŁM)

czwartek, 21 kwietnia 2011

#742 - W cieniu gwiazdy

Album "W cieniu gwiazdy" jest kontynuacją "Historii okupacyjnych", komiksowych wspomnień Zygmunta Similaka z przełomu pierwszej i drugiej połowy XX wieku. Za pierwszym razem powrót do dzieciństwa czasów niemieckiej okupacji nie wypadł przekonująco. Czy drugie podejście, dotyczące tym razem okupacji spod znaku tytułowej, czerwonej gwiazdy i opowiadające o trudnym okresie dojrzewania okazało się bardziej udane?

Właściwie większość zarzutów wobec tamtego komiksu, wypadałoby powtórzyć i w tym przypadku. Talentu do satyrycznej karykatury Similakowi odmówić nie sposób. Ze swoją nieco staroświecką i paradoksalnie mało komiksową, mniej narracyjną, a bardziej ilustracyjną kreską, w takiej roli sprawdza się bardzo dobrze. Pełnometrażowy album, nie będący sekwencją pasków, tworzących pewną spójną opowieść, jak miało to miejsce w choćby przypadku „Siedmiu tygodni” Januarego N. Misiaka, brutalnie obnaża wszystkie niedostatki warsztatu Similaka. Małe zróżnicowanie planów, na których często kuleje kompozycja, niemal zupełny brak stopniowania napięcia pomiędzy planszami czy niechęć do grania szczegółem sprawiają, że lektura "W cieniu gwiazdy" szła mi bardzo opornie. Rozbicie fabuły na mniejsze, luźno ze sobą powiązane epizody nijak nie pomaga.

Z drugiej strony warto docenić świadomą stylizacją na komiksy z lat pięćdziesiątych, widoczne inspiracje stylem Wacława Drozdowskiego. Świetnym patentem jest również charakterystyczne, tintinowskie rozgraniczenie między głównym bohaterem, a otaczającym go światem. Dzięki temu, za pośrednictwem autorskiego alter ego, czytelnik może "być" w komiksie. To prosty, ale bardzo efektowny chwyt i aż dziw, że tak niewielu współczesnych twórców z niego korzysta. Nie sprawia to jednak przebijanie się przez kolejne strony jest przyjemne, ani łatwe. Czy jednak warto?

Similak daje czytelnikowi kawałek swojego życia. Nie mogę nie doceniać wartości takiego gestu, ale "W cieniu gwiazdy" brakuje tej siły, którą ma na przykład "Na szybko spisane" (nie będącej stricte autobiografią). Nieliczne momenty naprawdę wzruszają (historia z koniem), inna odstraszają parafialnym patriotyzmem, ostentacyjną antyradzieckością czy czerstwym humorem. A nad wszystkim unosi się jakiś nieokreślony komiksowy duch dalekiej przeszłości - naiwnych, prostych historyjek obrazkowych, o mocno ograniczonych możliwościach. Jak sądzę to komiks Śledzia przejdzie do historii polskiego komiksu, dzięki swoim walorom czysto artystycznym i ujęciem obrazu pokolenia wychowującego się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w uniwersalnej perspektywie. Pracy łódzkiego satyryka to raczej nie grozi, choć mogę się oczywiście mylić.

Przypuszczam, że o "W cieniu gwiazdy" już za kilka lat nikt nie będzie pamiętał. Z jednej strony słusznie, a z drugiej szkoda. Bo przy całej czytelniczej ambiwalencji, wszystkich formalnych nieporadności, opowieść Similaka jakoś do mnie dotarła. Przy okazji poprzedniego albumu, emocjonalnie przeszedłem obok całej historii. W tym przypadku było jednak inaczej, autorowi udało się mnie dotknąć. A to już coś.

niedziela, 17 kwietnia 2011

#741 - Trans-Atlantyk 134

Na londyńskim Kapow! Comic-Con Mark Millar zapowiedział nie jeden, nie dwa, ale aż cztery nowe komiksy swojego autorstwa. No, może niekoniecznie nowe, bo o dwóch projektach mówił już wcześniej. Spin-off "Kick-Assa", w którym pierwsze skrzypce będzie grała Hit-Girl, był jedną z tych absolutnie premierowych zapowiedzi. Millar, pracując nad kontynuacją swojego filmowo-komiksowego hitu, zauważył jak bardzo bohaterka grana przez charyzmatyczną Chloe Moritz zaczęła dominować fabułę. A że jest to postać bardzo wdzięczna w pisaniu, postanowił dać jej solowy tytuł. "Hit Girl" wystartuje we wrześniu w marvelowym imprincie Icon, a oprawą graficzną serii zajmie się Leandro Fernandez ("Punisher MAX", "Queen and Country"). Drugim tytułem, który będzie miał swoją premierę tej jesieni, będzie "Supercrooks", swoiste zwieńczenie trylogii, której pierwszą częścią było "Wanted", a drugą - "Nemesis". Rysowany przez Leinila Francisa Yu komiks reklamowany jest jako połączenie X-Men z "Ocean`s Eleven" i opowiada o grupce superłotrów, którzy mając dość potyczek z superherosami na amerykańskiej ziemi, ruszają do Europy by tam dokonać skoku, który ustawi ich do końca życia. Tytułu kolejnego projektu przygotowywanego z Dave`m Gibbonsem Millar jeszcze nie chciał zdradzić z powodu jakichś problemów prawnych. O nim wiadomo w tym momencie najmniej. Ostatnim z zapowiadanych komiksów reklamowany jest przez swojego scenarzystę, jako jego opus magnum - najambitniejsze dzieło, za jakie kiedykolwiek się zabrał. Dwunastoczęściowa maxi-seria rysowana przez Franka Quitely`ego ukaże się nakładem Image Comics dopiero w 2012 roku. Będzie to komiks superbohaterski, który rozmachem może być porównywalny tylko z "Władcą Pierścieni" czy "Gwiezdnymi Wojnami". Jakiekolwiek eventy DC czy Marvela mają przy niej wyglądać skromnie i ubogo. Ciekawe, co znowu Millar wymyślił... (KO)

Fani przy każdej możliwej okazji domagali się od redaktorów Marvela powrotu duetu Cloak i Dagger, a szefowie Domu Pomysłów choć nie mówili nie, czekali na odpowiednią okazję. I jak widać taka się właśnie nadarzały. Nominowany do czterech nagród Eisnera Nick Spencer ("Morning Glories" i "Secret Avengers") i pochodząca z Hiszpanii rysowniczka Emma Rios ("Osborn", "Strange") pracują nad trzyczęściową mini-serią związaną z pajęczym, wakacyjnym eventem "Spider-Island". Ty Johnson i Tandy Bowen, którzy na kartach komiksu zadebiutowali w 1982 roku na łamach serii "Peter Parker, the Spectacular Spider-Man", są całkiem nieźle znani polskiemu czytelnikowi, między innymi z roli, jaką odegrali w "Maximum Carnage". Na londyńskim konwencie Kapow! Spencer mówił, że Cloak i Dagger to pierwsze postacie, z którymi chciał zrobić komiks, kiedy nawiązał współpracę z Marvelem. Zbytek kurtuazji? (KO)

Strach przybywa na Utopię. Dwa lipcowe numery (#540 i #541) serii "The Uncanny X-Men" staną się tie-inami "Fear Itself". Jeśli się nie mylę to dopiero pierwsza zapowiedz mutanckiego tytułu, który będzie częścią największego eventu od czasu "The Siege". I to powinno wystarczyć za komentarz do wypowiedzi szefów Domu Pomysłów zarzekających się, że mutanci są integralną i ważną częścią uniwersum Marvela. Okładka zdradza, że godnym jednego z młotów stanie się Juggernaut i pewnie przysporzy sporo problemów X-Menom. Scenariuszem zajmie się etatowy skryba "UXM" Kieron Gillen, a oprawą graficzną - Greg Land. Z lipcowych zapowiedzi do tych dwóch numerów dołączyły jeszcze dwie, trzyczęściowe mini-serie - "FI: Uncanny X-Force" Roba Williamsa i Simone Bianchiego oraz "FI: Wolverine" Setha Pecka i Rolanda Boschiego. (KO)

Marvel z wielką swobodą żongluje numeracją swoich najważniejszych serii. Kiedy zbliża się tylko okazja do świętowania jakiegoś jubileuszu danego tytułu, redaktorzy Domu Pomysłów łapią za kalkulatory, sumują wszystkie możliwe zeszyty i wychodzi im ładna, okrągła liczba. Natomiast kiedy zbliża się premiera kinowej adaptacji jakiegoś komiksu warto jest rozpocząć liczenie od numeru pierwszego. A nuż uda się przyciągnąć jakiś nowych czytelników! DC Comics w tej materii poczyna sobie znacznie ostrożniej, zgodnie z polityką przywracania dużych numerów ("Wonder Woman" i "Adventure Comics" najlepszymi tego przykładami). Jak przypuszczają zwykle bardzo dobrze poinformowani redaktorzy BleedingCool, ta sytuacja może ulec zmianie po "Flashpoint". Nic konkretnego odnośnie tego, jakie serie miałyby zostać zrestartowane, a jakie skonsolidowane, jeszcze nie wiadomo, ale te pogłoski potwierdzałyby oficjalną zapowiedz DC o zamknięciu świeżutkiego on-goingu Flasha po... dwunastym numerze. Czyżby był to zwiastun powrotu do starej numeracji serii z Najszybszym Żyjącym Człowiek w roli głównej? (KO)

Obowiązkowy news filmowy - pulpowy western połączony ze staroszkolnym sci-fi? Hej, to może być niezłe, szczególnie, że scenariusz napisał Damon Lindelof, Jon Favreau zajął się reżyserią, w rolach głównych obsadzono Harrison Forda, Daniela Craiga, Olivię Wild i Sama Rockwella. Niekoniecznie przekonuje mnie Steven Spielberg, jako jeden z producentów, ale i tak "Cowboys & Aliens" będzie jedną z tych wakacyjnych premier, której nie chce przegapić. Komiks, na którym oparto fabułę obrazu, ukazał się w 2006 roku nakładem Platinum Studios i przeszedł raczej bez większego echa. Widać wspólna praca scenarzystów Scott Mitchella Rosenberga, Freda Van Lente, Adrew Foley`a i rysowników Dennisa Calero i Luciano Limy spodobała się szychom z Hollywood tak bardzo, że postanowili zrobić z niej film. Na polskich ekranach pojawi się 26 sierpnia 2011 roku. (KO)

UWAGA, SPOILER! Poniższy news zdradza finał "Brightest Day", w którym ujawniono wreszcie kto stał się Białą Latarnią i nowym obrońcą ziemi. Dalsze czytanie grozi popsuciem całkiem sporej niespodzianki!



Chodzące od dłuższego czasu plotki o powrocie pewnego bohatera do tej pory występującego w imprincie Vertigo do regularnego uniwersum DC okazały się prawdą. Choć jeszcze na chicagowskim C2E2 redaktorzy DC Comics zarzekali się, że białego pierścienia wcale nie będzie nosiła postać wymyślona przez Lena Weina i Berniego Wrightsona. A jednak - Swamp Thing został White Lanternem. Geoff Johns podejmując taką decyzje nawiązał do runu Alana Moore`a z lat osiemdziesiątych, w którym okazało się, że Potwór z Bagien jest roślinnym żywiołakiem ziemi. I, jeśli sugerować się okładką, wcieleniami innych żywiołów zostaną bohaterowie wskrzeszeni po zakończeniu "Blackest Night". Firestorm stanie się żywiołakiem ognia, Aquaman - wody, Martian Manhunter - ziemi, a Hawkman i Hawkwoman - powietrza. Co to oznacza i jak będzie wyglądało w praktyce - jeszcze nie wiadomo. W każdym razie Bob Harras zapewnia, że reperkusje tego wydarzenia będą odczuwalne w każdym zakątku DCU. Powołanie Aleca Hollanda na tak odpowiedzialne stanowisko to początek nowej, niezwykłej przygody Swamp Thinga. (KO)

sobota, 16 kwietnia 2011

#740 - Komix-Express 84

Na nieco miesiąc przed drugą edycją Komiksowej Warszawy organizatorzy imprezy przedstawili ramowy plan konwentu. Stołeczna impreza przy Targach Książki rozpocznie się już w czwartek, panelem dotyczącym problematyki przekładu komiksów, który poprowadzi Jakub Jankowski. W piątek natomiast od rana w centrum uwagi będzie komiks historyczny, o którym będą opowiadać między innymi ich autorzy (Krzysztof Wyrzykowski, Sławomir Zajączkowski, Wojciech Birek), wydawcy (Tomasz Kołodziejczak) i mecenasi (przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej, Narodowego Centrum Kultury i Muzeum Powstania Warszawskiego). W południe odbędą się spotkania autorskie z twórcami "Drugiej Ligi" i "Morfium" oraz ojcami i wujkami Jeża Jerzego. Drugi dzień imprezy zwieńczy tradycyjny mecz koszykówki pomiędzy komiksowymi wydawcami, a reprezentantami reszty świata. Derrick Rose, Dwight Howard, Amare Stoudemire i LeBron James niestety nie dojadą, bo grają w pierwszej rundzie play-offów. Gwiazdami soboty będą rzecz jasna goście zagraniczni - Tony Sandoval, który przywiezie swój premiery album - "Wybryki Xinophixeroxa", Yslaire będzie promował niedawno wydany drugi tom "Sambre`a", a Alfonso Zapico opowie o realiach tworzenia komiksów we Francji i Hiszpanii. Nie braknie również naszych rodzimych gwiazd - Michała Śledzińskiego, Henrykiem Jerzym Chmielewskim, Tadeuszem Raczkiewiczem i Ryszardem Dąbrowskim, żeby wymienić tylko kilku. Zwieńczeniem trzeciego dnia imprezy będzie rzecz jasna uroczysta gala, na której wręczone zostaną nagrody Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego oraz after party, trwające zapewne do samego rana. Na tym tle niedzielne atrakcje wypadają dość blado. Dominują panele tematyczne, wśród których będzie można spotkać się autorami komiksowych zinów ("Bicepsa", "Kartona" i Kolektywu"), redaktorami "Star Wars Komiks" i "Fantasy Komiks". Pełen program można znaleźć na oficjalnej stronie FKW. I przypominamy - 12-15 maj 2011, Warszawa, Pałac Kultury i Nauki. (KO)

I pewnie ogłoszenie wstępnego harmonogramu Komiksowej Warszawy byłby najważniejszym newsem zeszłego tygodnia, gdyby nie przybycie Simona Bisley`a na Bałtycki Festiwal Komiksu w Gdańsku. Z pewnością nie będzie to jedyny gość tegorocznej BeeFKi (która odbędzie się w dniach 25-26 czerwca w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego), ale od czasów wizyty Moebiusa, Manary czy Modan komiksowej gwiazdy takiego formatu nie było. Brytyjski artysta jest autorem komiksów, które bez najmniejszej przesady są dla polskiego czytelnika kultowe. Na jego "Lobo: Ostatnim Czarnianie" chowało się kilku rodzimy rysowników, a "Slaine" udowodnił, że europejskie fantasy to nie tylko grzeczny "Thorgal" czy kolorowa "Pelissa". (KO)

Kraków na komiksowej mapie Polski zawsze uchodził za miasto prowincjonalne, ubogie jeśli idzie o komiksowe atrakcje. Tym bardziej cieszy taka inicjatywa, jak komiksowy blok przy konwencie Kraków Game Fusion, organizowanego przez Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Ekonomicznego. Co prawda pewnie w tej chwili cała impreza dobiega końca, ale i tak warto o niej wspomnieć, bo w Zespole Szkół Specjalnych nr 10 im. Świętego Mikołaja przy ulicy Lubomirskiego 21 zjawiła się prawdziwa śmietanka krakowskich twórców, wydawców i działaczy. Andrzej Rabenda z Postu i Artur Wabik z Atroposu, Rafał Szłapa, Michał Gałek, Łukasz Okólski, Joanna Karpowicz, Dagmara Matuszak, Łukasz Ryłko z pewnością zapewnili moc komiksowych atrakcji, ku rozpaczy piszącego te słowa, który z powodów, powiedzmy kanoniczny, nie mógł pojawić się na Game Fusion. (KO)

A tymczasem do Łodzi przybędzie Tomasz "Lew" Leśniak. Pojawi się tam w ramach Światowego Tygodnia Książki. Pochodzący z Warszawy rysownik znany z ilustracji do "Jeża Jerzego", "Tymka i Mistrza", wieloletni partner w komiksowym fachu Rafała Skarżyckiego, zawita do Empiku zlokalizowanego w Manufakturze (ul. Karskiego 5). Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 17:00, więc ci, którzy mają w miarę blisko, mogą jeszcze zdążyć na spotkanie z twórcą, który również zawita na Komiksową Warszawę. (KO)

Z zeszły poniedziałek swoją premierą miał drugi album "Mroku" zatytułowany "Krwawe żniwo". Komiks wydany nakładem Wydawnictwa Roberta Zaręby ukazał się pod szyldem Strefy Komiksu. Za liczący sobie 52 strony tom w czerni i bieli trzeba zapłacić 22 złote (bez jednego grosza). Autorem scenariusza jest Robert Zaręba, natomiast obowiązkami rysownika podzieliło się czterech artystów - Nikodem Cabała, Artur Chochowski, Zygmunt Similak i Tomasz Kleszcz. Okładkę przygotował Patryk Cabała, brat Nikodema. Właśnie on przygotował pierwsze plansze do "Krwawego żniwa", jeszcze w 2004 roku i pierwotnie miały one otwierać pierwszy album serii ("Przebudzenie"). Od tamtego czasu plany się nico zmieniły, ale w końcu, w nieco innej formie, prace nad drugą częścią "Mroku" dobiegły końca. (KO)

piątek, 15 kwietnia 2011

#739 - The Batmans: Track 78 - Michał Rzecznik

Autorem Muzycznego Batmana "w nurcie pożegnalnym" (jak napisał nam sam twórca), który sprawił tak wiele problemów zgadującym, jest Michał Rzecznik, znany również jako Mazol. Mieszkający w Warszawie komiksiarz najbardziej chyba znany jest z wydanych przez założone własnym sumptem wydawnictwo Mazoleum "Przygody Powstania Warszawskiego" (2008 r.; w środku znalazły się również prace Jacka Świdzińskiego), które były wspaniałą odtrutką na pełne patosu komiksy historyczne. Oprócz tego prace Michała można było zobaczyć m.in. w "Komiksowym Becikowym", "Jeju" (#5) oraz trzecim numerze "Maszina". Jeśli chodzi o ten ostatni periodyk, to niedawno ruszyła jego internetowa odsłona i tam też można znaleźć prace Mazola. Po więcej prac artysty zapraszam na bloga Zsyp i mam wielką nadzieję, że w niedalekiej przyszłości komiksy Michała pojawią się na papierze - czy to w magazynach, czy antologiach czy samodzielnych publikacjach. Jak na taki talent, to póki co jest tego zbyt mało do postawienia na półce! (ŁM)Prawidłowej odpowiedzi udzielił Szymon Kaźmierczak i to w jego stronę lecą dwa punkty za zwycięstwo! Gratulujemy!

PODPOWIEDŻ#2: Komiksiarz, który sprawia tak wiele problemów dla zgadujących, czynnie działa w internetowej odsłonie pewnego zina...

PODPOWIEDŹ
: Twórca najnowszego Batmana swego czasu dołożył trzy grosze do publikacji związanych z Powstaniem Warszawskim, a jego podejście do tematu było jednym z oryginalniejszych w tej materii.

WRACAMY! Po kilkutygodniowej przerwie na łamy Kolorowych Zeszytów powracamy do piątków z Mrocznym Muzycznym Rycerzem. Nasze zgadywanki pojawiać się będą jeszcze przez trzy tygodnie, a cała akcja z Batmanem zamknie się w osiemdziesięciu edycjach. Zasady pozostają prawie bez zmian - w piątki publikujemy fragment pracy z tematem przewodnim, a zadaniem jest odgadnięcie który artysta za nią odpowiada. Czas przewidziany na rozwiązanie tej zagadki to równo dwadzieścia cztery godziny, po których prezentujemy całą grafikę oraz biogram twórcy. Żeby było ciekawiej, to w ostatnich trzech edycjach za najszybsze udzielenie prawidłowej odpowiedzi przydzielamy po dwa punkty. Czyli co? Zapraszamy do zabawy! (ŁM)

środa, 13 kwietnia 2011

738- Jeż Jerzy na urwanym filmie

Piętnaście lat obecności na komiksowym rynku wydawniczym, które przełożyły się na dwanaście, pełnometrażowych albumów komiksów i liczne występy prasowe, między innymi w "Świerszczyku", "Ślizgu" czy "Produkcie". Setki stron, tysiące kadrów i dymków, liczne nagrody przywiezione z konwentów. Dwa wcielenia – jedno grzeczne, bajkowe, przyjazne dla najmłodszych, drugie – przeklinające, rozbijające się po mieście na desce, ścierające się z policjantami, dresiarzami i skinheadami. Niezliczona ilość wypitych browarów, mnóstwo wykonanych trików i znacznie mniej poderwanych lasek. Jedna czapeczka z daszkiem i jedna deska w kolorze czerwonym. I wreszcie jeden film animowany, będący pierwszą adaptacją polskiego komiksu powstałego po roku 1989. Tak chyba najkrócej można opisać karierę najsłynniejszego jeż w polskiej (pop)kulturze.

Od 2007 do niemal samego końca 2010 roku trwały mozolne prace nad przeniesieniem przygód Jeża Jerzego na kinowe ekrany. Jej efekty można podziwiać od 11 marca we wszystkich polskich multipleksach, natomiast komiks "Na urwanym filmie" stanowi jakby kronikę pracy nad ekranizacją, zdradzającą niektóre z tajników filmowej kuchni. W przewodnika po tym "żywym zapisie historii tworzenia", jak tą produkcję określa Rafał Skarżycki we wstępie, wystąpił Wojtek Wawszczyk, jeden z reżyserów. Na album składają się odautorskie komentarze, zdjęcia, materiały behind the scenes, storyboardy, layouty, grafiki, projekty, szkice i oczywiście kilka komiksowych szorciaków, w wykonaniu nie tylko Leśniaka i Skarżyckiego. Ot, takie połączenie materiałów dodatkowych, które zwykle ląduje na drugiej płycie w filmowej edycji DVD z artbookim i motywem "tribute to…". Ten pięknie wydany album będzie z pewnością cenną pamiątka dla każdego z członków filmowej ekipy pracujących nad "Jeżem". Dla przeciętnego czytelnika – niekoniecznie. Materiałów "z planu" jest żałośnie mało, grafiki, choć bardzo sympatyczne, cieszą oko bardzo krótko, a edytorskie wodotryski (lakierowany grzbiecik, wypukła okładka, błyszcząca kreda) uradują tylko najbardziej zboczonych kolekcjonerów.

Te kilka komiksów obecnych w albumie fabularnie łączy się z treścią filmu. Nieczęsto zdarza się okazja by móc zobaczyć Jurka w wykonaniu innych, niż duet jego ojców twórców. Te "covery", w których każdy z członków ekipy mógł zrobić, co tylko zechce z kolczastym, prezentują się bardzo solidnie. Poziomem odstaje właściwie tylko jednoplanszówka Tomka Nowika ("Niezły film"), reszta daje radę. Graficznie Kamil Kochański, piekielnie utalentowana bestia znana lepiej, jako Kurt z "Produktu", w "Prawdziwym męstwie" pokazuje taki pazur, że głowa mała. Niewiele ustępuje mu Marcin Ponomarew ("Nokaut") ze swoją bardzo "śledziową" krechą, a pod względem pomysłu na historię z dwoma strażniczkami prawa i porządku bije na głowę resztę autorów. Jak zwykle z dobrej strony zaprezentowali się Skarżycki z Leśniakiem ("Przygoda z filmem"), błyskając ironicznym poczuciem humoru. Originowa opowieść o Lilce, autorstwa Wawszczyka i Anny Błaszczyk, urzeka swoją przaśnością, a "15 lat później" tego samego tandemu dorównuje najlepszym regularnym odcinkom z przygodami Jerzego. Komiksy obecnie w albumie to dobra, tribute`owa antologia, szkoda tylko, że tak niewielkich rozmiarów.

Ekipa filmowa poświęciła Jurkowi kawał swojego życia. W poczcie czoła pracowała nad komiksowo-filmowym projektem, często wyrabiając nawet trzysta procent normy. Zdążyli się poznać, zżyć, a po jakimś czasie pewnie polubić (albo i znielubić). W "Na urwanym filmie"naprawdę da się poczuć choć namiastkę tej atmosfery i twórczej pasji towarzyszącą produkcji "Jeża Jerzego". I to, obok kilku komiksów rzecz jasna, jest największym atutem tego albumu.

wtorek, 12 kwietnia 2011

#737 - And the Eisners goes to... O tegorocznych nominacjach do Nagród Eisnera

W zeszłym tygodniu ogłoszono nominacje do nagród Eisnera, najbardziej prestiżowych wyróżnień komiksowych w Ameryce. Co roku The Will Eisner Comic Industry Award, bo tak brzmi ich pełna nazwa, przyznawane są na największym konwencie za Oceanem, czyli na kalifornijskim San Diego Comi-Con. Po raz pierwszy najlepszych twórców pracujących w branży nagrodzono w 1988 roku, biorąc pod uwagę ich osiągnięcia z 1987. Pierwotnie laur noszący imię jednego z najwybitniejszych artystów komiksowych miał wypełnić pustkę po likwidacji Kirby Awards, przyznawanych w latach 1985-1987 przez magazyn "Amazing Heroes" i wydawnictwo Fantagraphics. Niestety, w wyniku konfliktu pomiędzy Dave`em Olbrichem, a zarządem Fantagraphics podzielono nagrodę imienia amerykańskiego Króla Komiksu na dwa plebiscyty - eisnerowski, w którym nagradza się pozycje z szeroko pojętego mainstreamu i Harvey Awards, które wędrują na ręce twórców niezależnych. Te drugie, od 2006 roku, przyznawane są podczas festiwalu komiksowego w Baltimore.

Obecnie nagrody Eisnera rozdawane są aż w 25 kategoriach. O przyznaniu komiksowego odpowiednika Oscarów decyduje nie publiczność, lecz zatrudnieni w komiksowym przemyśle specjaliści. Przeglądając listę tegorocznych kandydatów w oczy rzuca się niemal całkowity brak pozycji superbohaterskich. Honoru kalesoniarzy bronią jedynie szorciak "Post Mortem" Grega Rucki i Michaela Larka z drugiego numeru antologii "I Am an Avenger" oraz "Superboy" Jeffa Lemire i Piera Gallo, walczący o wyróżnienie w kategorii "Najlepsza Nowa Seria". Za konkurentów ma "Amerykańskiego Wampira" Scotta Snydera i Rafaela Albuquerque`ego, który znalazł się w ostatnich zapowiedziach Egmontu i "iZombie" w wykonaniu Chris Robersona i Michaela Allreda. Oprócz wampirów i zombiaków z Vertigo stawkę uzupełniają "Marineman" Iana Churchilla i przebojowe "Morning Glories" Nicka Spencera z Image Comics. Ten drugi tytuł otrzymał również trzy inne nominacje – dla "Best Continuing Series", "Best Writer" oraz dla Rodina Esquejo, jako "Best Cover Artist" i uchodzi za jednego z faworytów tegorocznego konkursu. Również z czterema statuetkami z San Diego może wyjechać seria "Locke & Key". On-going Joe Hilla i Gabriela Rodrigueza z IDW Publishing ma szansę zgarnąć tytuł "Best Single Issue (or One-Shot)" za pierwszą część historii "Keys to the Kingdom" zatytułowaną "Sparrow", nagrodę "Best Continuing Series" oraz laury dla najlepszego scenarzysty i najlepszego rysownika. O tytuł "Najlepszej Serii Kontynuowanej" biją się również "Chew" Johna Laymana i Roba Guillory`ego (ma szansę na "Best Penciller/Inker") z Image Comics, "Echo" Terry`ego Moore`a (Abstrackt Studio), "Naoki Urasawa's 20th Century Boys" Naokiego Urasawy (VIZ Media) oraz rewelacyjne "Scalped" Jasona Aarona i R. M. Guéry (Vertigo/DC), które w zeszłym roku nie dostało żadnego Eisnera. Wspomniani powyżej "Chew" i "20th Century Boys" są jednymi z kilku tytułów nominowanych w co najmniej trzech kategoriach - inne to najnowsza powieść graficzna Daniela Clowesa "Wilson" i "Hellboy`e" Mike`a Mignoli. Najwięcej, bo aż pięć szans na statuetkę Eisnera ma "Return of the Dapper Men" Jima McCanna i Janet Lee. Powieść graficzna z małego studia Archaia Comics może triumfować, jako "Najlepsza Nowa Powieść Graficzna", "Najlepszy Oprawa Edytorska" i "Najlepsza Publikacja dla Młodzieży", a jej autorzy mogą opuścić San Diego w glorii "Najlepszego Pisarza" i "Najlepszego Malarza/Artysty Multimedialnego".

W pięciu, według mnie najważniejszych kategoriach komiksowych (dla najlepszego zeszytu, krótkiej historii, serii nowej i kontynuowanej) znalazły się tylko trzy pozycje z Domu Pomysłów. Oprócz wspomnianego "Post Mortem", dwie nominacje otrzymał "The Marvelous Land of Oz", dla "Najlepszej Adaptacji" i dla Skottiego Younga, jako "Najlepszego Rysownika". Natomiast DC Comics wraz ze swoimi imprintami (Vertigo i Wildstorm) ma w ręku aż 14 nominacji plus trzy nominacje wspólne. Tytuły z regularnego DCU znalazły uznanie w oczach jurorów w pięciu kategoriach, a Vertigo - aż w ośmiu. Dodatkowo, potężna księga "75 Years of DC Comics: The Art of Modern Mythmaking" wydana przez Taschena ma szansę na dwie statuetki. Na 12 nominacji zasłużyło sobie Image i już to jest wielkim sukcesem tego wydawnictwa. Tuż za tą nową, wielką dwójką uplasowało się niespodziewanie IDW, głównie za sprawę wspomnianego "Locke & Key", ale swoje dołożył również Darwyn Cooke i pierwsza publikacja z serii "Artist`s Edition". Choć mniejsi edytorzy odstają od Wielkiej Dwójki pod względem finansowym, to jak widać wcale nie publikują gorszych tytułów. Po jedenaście wyróżnień uzbierały czołowe wydawnictwa niezależne, czyli Fantagraphics i Drawn & Quarterly.

Wśród artystów Mike Mignola ma szansę na pięć statuetek - jako autor "Hellboy: Double Feature of Evil" (w kategorii "Best Single Issue"), za "Baltimore: The Plague Ships" ("Best Limited Series"), "The Amazing Screw-on Head and Other Curious Objects" ("Best Graphic Album-Reprint") i jako najlepszy autor okładek. Oprócz Esquejo konkuruje również z Dave`m Johnsonem ("Unknown Soldier", "PunisherMAX", "Deadpool") Davidem Petersenem ("Mouse Guard: Legends of the Guard") i Yuko Shimizu ("The Unwritten"). Nick Spencer i Joe Hill mogą opuścić galę z czterema nagrodami, a McCann, Lee, Rodriquez, Urasawa, Clowes, Ian Bootbhy i Jimmy Gownley - z trzema. Przyznam, że w gronie nominowanych scenarzystów brakowało mi Jonathana Hickmana, który wśród pisarzy pracujących przy superbohaterach utrzymywał najrówniejszą formę w ciągu roku, a spod jego ręki wyszło kilka zacnych tytułów. Brak Eda Brubakera, który w zeszłym roku zgarnął kupę nagród, dziwi nieco mniej, a nieobecność Geoffa Johnsa, Granta Morrisona czy Marka Millara, a więc największych "super-starów" w przemyśle - w ogóle. Z Guillerym i Rodriguezem o prymat wśród rysowników ("Best Penciller/Inker or Penciller/Inker Team) będą rywalizować - przeżywający drugą, albo i trzecią młodość Richard Corben ("Hellboy"), Stephen DeStefano ("Lucky in Love Book One: A Poor Man's Story") i wspomniany wyżej Skottie Young ("The Marvelous Land of Oz"). Znany z "Blacksada" Juanjo Guarnido powalczy o miano "Najlepszego Malarza/Artysty Multimedialnego" z Lyndą Barry ("Picture This: The Nearsighted Monkey Book"), Janet Lee ("Return of the Dapper Men"), Brechtem Evansem ("The Wrong Place"), Erikiem Liberge ("On the Odd Hours") i Carolem Tylerem ("You'll Never Know Book 2: Collateral Damage"). Tacy znakomici artyści, jak Daniel Clowes (za "Wilsona"), Darwyn Cooke ("Richard Stark's Parker: The Outfit"), Joe Kubert ("Dong Xoai, Vietnam 1965"), Terry Moore ("Echo"), James Sturm ("Market Day") i Naoki Urasawa ("Naoki Urasawa's 20th Century Boys") staną w szranki o tytuł "Best Writer/Artist". Do komiksowej Hali Sław zawitają natomiast Ernie Bushmiller, Jack Jackson, Martin Nodell i Lynd Ward.

Jeśli idzie o materiał importowany, to o uznanie będą walczyć znani z polskiego rynku Jacques Tardi (nominowany za "It Was the War of the Trenches"), Nicolas De Crecy (w roli autora "Salvatore") oraz David B. ("The Littlest Pirate King"). Ceniona za Oceanem seria "The Killer: Modus Vivendi" Matza i Luca Jacamona była już nominowana w 2009 roku, a stawkę uzupełnia "King of the Flies, Book One: Hallorave" stworzona przez Mezzo i Pirusa. Wśród tegorocznych nominacji można znaleźć sporo nowych nazwisk, często bardzo młodych twórców, co według mnie jest jak najbardziej godne pochwały. Eisnery znakomicie pokazują jak bardzo zmienił się amerykański rynek - niegdyś supremacja pozycji z nurtu super-hero nie podlegała dyskusji, ale dziś przemysł jest o wiele bardzie zróżnicowany i oferujący najróżniejsze tytuły. Wyniki i zwycięzców w poszczególnych kategoriach poznamy między 21, a 24 lipca w słonecznym San Diego.