czwartek, 16 czerwca 2016

#2155 - Azymut #3: Antropotamy Nihilu

„Antropotamy Nihilu” to trzeci (i tymczasem ostatni) album serii „Azymut”. Z poprzednich dwóch napisałem wiele dobrego o produkcji duetu panów Wilfrid Lupano (sceneriusz) i Jean-Baptiste Andreae (rysunki). Właściwie pisząc o bieżącej odsłonie musiałbym powtórzyć wcześniejsze superlatywy. Dlatego postaram się poszukać czegoś „nowego”. A, jeszcze tytułem wstępu. W pierwszym zdaniu napisałem tymczasem, ponieważ całość zaplanowana jest na pięć tomów. Kiedy następny? Być może z początkiem 2017 roku. 



Recenzując dwójkę zwracałem uwagę, że głównym bohaterem opowieści napisanej przez Lupano jest czas. Jego upływ, przemijanie, strach przed starością, śmiercią i wszystko to, co się z nim wiąże. To właśnie on w dużym stopniu napędza historie. Zmagania bohaterów i ich przygody wiążą się w sporej mierze z tym zagadnieniem. Na tym zasadza się uniwersalność tej rozrywkowej opowieści. 

Jak pamiętamy z poprzednich tomów, urodziwa Mania Ganza, po tym jak została ukąszona przez owada, który spowodował terminalne starzenie się, udała się do Banku Czasu i tam dokonała w straszliwej transakcji. W zamian za przywrócenie młodości, zdrowia i urody poświęciła życie innych ludzi. Bank upomniał się o spłatę: na świecie wybuchają zamieszki i wojny, tysiące ludzi staje pod bronią; śmierć zbierze obfite żniwo.

Tycistan wypowiedział wojnę ościennym państwom. Król Ireneusz, król Alcest oraz Baba Musir zbroją i szkolą wojska. Świat znalazł się na skraju wojny totalnej (wszystkich ze wszystkimi). Na tle niepokojących wydarzeń nasi bohaterzy przeżywają kolejne przygody. Mania musi uciekać przed najemnikami matki – królowej Etery. Orestes Pikot i Bieguś przebywają na pustyni i mają nieoczekiwane spotkanie. A profesor Arystydes Brelokint i Arystydes Junior wpływają do niesamowitej krainy barbarzyńców, w której potwierdzone zostaje odkrycie jego ojca profesora dotyczące terenów lęgowych ptaków dawnotemu (patrz: tom pierwszy). 

Jak widać z tego krótkiego przedstawienia w komiksie wiele się dzieje. Scenarzysta zadbał o to, aby czytelnik się nie nudził. Uniwersum się rozrasta. Wprowadzone zostają kolejne wątki. Jeden z nich, jak można domniemywać, będzie miał duże znaczenie w dalszej części – chodzi o mit wiecznych kochanków. Inny, nie mniej intrygujący, związany jest z obradami Rady Pierwotnych… 


Bez cienia wątpliwości „Azymut” to serial wyjątkowy. Ciężko mi go porównać z jakimkolwiek innym komiksem. Baśniowy charakter opowieści wbrew pozorom nie jest odrealniony, a ma znamiona uniwersalności. Scenarzysta nie jedzie na ogranych pomysłach, a wprowadza kolejne elementy rzeczywistości. Wielkim plusem jest niesamowita wyobraźnia w kreowaniu postaci i zdarzeń, które wspaniale wizualizuje rysownik. Fantastyczne stworzenia i niesamowite krajobrazy na długo nie pozwalają o sobie zapomnieć. Rzecz oryginalna w każdym calu.

Brak komentarzy: