piątek, 24 czerwca 2016

#2163 - To nie jest las dla starych wilków

Wygląda na to, że rok 2016 będzie należał do Tomasza Samojlika. Na dzień dzisiejszy ukazało aż dziewięć książek w jego oprawie graficznej. Nakładem Multico opublikowano "O rety! Przyroda" i "O rety! Zabawy małych przyrodników", Media Rodzina wydała reedycję albumów "Żubr Pompik. Tropy na śniegu" i "Żubr Pompik. Zapach wiosny", Egmont puścił w obieg  "Samo Dzielny. Lepiej wie" i "Samo Dzielny. Wstaje sam", Wydawnictwo Widnokrąg dołożyło picturebooka "Pikotek chce być odkryty", a Wilga - "Misja: kosmos. Międzygwiezdna podróż Voyagera"


Z tego grona tylko "To nie jest las dla starych wilków" od Kultury Gniewu jest komiksem sensu stricto, chociaż elementy narracji komiksowej i typowe dla tego medium środki stylistyczne znaleźć możemy także w kilku innych "O rety! Przyroda", "Misja: kosmos" czy "Pikotek chce być odkryty"). Mam w planach napisać m.in. o "Pikotku, ale dziś skupię się na pozycji wydanej niedawno przez KG.

"To nie jest las…" jest autorską antologią krótkich komiksów, które opowiadają o życiu i zachowaniu zwierząt zamieszkujących Puszczę Białowieską. Na blogu autora możemy przeczytać, że historie te powstawały w ciągu ostatnich kilku lat na potrzeby różnych czasopism ("Echa Leśne", "Biceps") i wydawnictw, a część pochodzi wprost z mojej szuflady. I chociaż poszczególne opowieści raczej nie łączą się ze sobą, a elementem spajającym jest sceneria wydarzeń i niektóre postaci, to całość jest zaskakująco spójna i konsekwentna.


Głównymi bohaterami, jak w większości komiksów Samojlika, są zwierzęta. Człowiek pojawia się sporadycznie i to najczęściej przez wytwory cywilizacyjne (samolot, fotokomórka). Autor posiada niezwykłą umiejętność nadawania swoim bohaterom cech ludzkich przy zachowaniu specyfiki ich dzikiej natury. Postaci charakteryzują się pewną lekkomyślnością w postępowaniu, ale i lubią się bawić, rozmawiać, szaleć, są radosne i szczęśliwe. Życie w lesie nie jest usłane różami, bo są i niebezpieczeństwa. Naturalne, takie jak ogień, człowiek ze sztucerem oraz łańcuch pokarmowy (czyli kto kogo zjada i na kogo poluje). I fikcyjne, takie zmyślone (mniej lub bardziej) na potrzeby opowieści: pitbull i małpa, głupota sowy czy imperialistyczne zapędy szopów.

W komiksie występuje bardzo wiele zwierząt. Każde z nich jest niebywałe i fascynujące, a scenarzysta nadał im jednostkowe i samoistne cechy. O niezbyt mądrej sowie już wspomniałem, poza tym spotykamy: detektywa jenota, łasicę ninja czy wiewiórkę, która ogarnięta jest matematycznym obłędem i wszędzie wokół siebie wynajduje przejawy tej ścisłej nauki. Przyznaję, należy ona do moich ulubionych postaci. Jednak największa atencją darzę starego wilka, przygnębioną zimą wydrę, młodą mysz, która zna karate, parę kruków oraz dżdżownice. O kurcze! Wymieniłem chyba z połowę występujących zwierząt.


Produkcje Samojlika bawią i cieszą. W omawianej pozycji sporo jest humoru słownego i sytuacyjnego. Czytając takie fragmenty, jak duch Czerwonego Kapturka wciąż silny w narodzie (mówi wilk), …wtedy jej mówię, żeby nie nazywała mnie badylarzem, bo mam na głowie łopaty, a nie badyle czy mam tego dosyć, idę na bagna, klępo (mówi łoś) i wiele innych – śmiałem się w głos. Wiele nowych rzeczy się dowiedziałem, nie tylko o przyrodzie i życiu zwierząt, ale także z zakresu matematyki (ciąg Fibonacciego!).

Lubię i cenię wszystkie wcześniejsze komiksy Tomasza Samojlika. Jednak mam wrażenie, że "To nie jest las dla starych wilków", ze względu na jego różnorodność, szeroki wachlarz tematów i zagadnień, jest na swój sposób bardziej wciągający. Tak, jest to komiks dla dzieci. Dla dzieci w każdym wieku. Bawiłem się przednio podczas lektury i sporo z niej wyniosłem. Z czystym sercem polecam każdemu.

1 komentarz:

Agnes pisze...

Świetny komiks, mam na półce, przeczytałam na razie raz, ale na pewno nie ostatni.