Artyści komiksowi - runda druga. Dziś, w kolejnej odsłonie rozrachunków z minionym rokiem głos oddajemy Piotrowi Nowackiemu ("przeszedłem w tym roku na pełnoetatowe rysowanie"), Maciejowi Pałce ("bez ciśnienia i niepotrzebnych nerwów"), Grzegorzowi Pawlakowi ("trzeba tylko zakasać rękawy") i Berenice Kołomyckiej ("to był bardzo dobry i pracowity rok").
Piotr Nowacki (klik)
2015 to był dla mnie bardzo pracowity czas. Choć bez wielu albumowych publikacji, to z ogromną ilością narysowanych plansz i ilustracji. Po pierwsze i najważniejsze, przeszedłem w tym roku na pełnoetatowe rysowanie, nie dzieląc już czasu między pracę w korporacji, a nocne ślęczenie nad kartką (choć zdarza się często zarywać nocki, wiadomix). Trzymajcie kciuki, żeby udało mi się dalej zarabiać na chlebek tym, co kocham robić.
Po drugie - publikacje. Tych stricte komiksowych nie było wiele, ale na sam koniec przyszła petarda w postaci 200-stronicowej cegły, zbierającej absolutnie wszystko co dotyczy pewnego długouchego superbohatera. Pierwsza duża publikacja ekipy Pokembry. Nie mogę w tym miejscu nie ukłonić się nisko i nie pochwalić ogromu pracy, kunsztu, wyczucia i pomysłowości jaką w złożenie tego albumu i nadania mu pięknego kształtu, włożył niezastąpiony Łazur. Jestem dumny z posiadania tego cudeńka na półce i gorąco zachęcam wszystkich fanów komiksu do uzupełnienia kolekcji o „Omnipussa”, bo o nim mowa. Wiem, że jako autor nie mam dystansu i nie powinienem pisać takich rzeczy, ale uważam, że jest to pozycja mocno niedoceniona i mam wrażenie, że jej pojawienie się przeszło niemal niezauważone. Cóż, nie jesteśmy Egmontem, i nie stać nas przy nakładzie 200 egz. na rozsyłanie egzemplarzy recenzenckich. Jednak jeśli znajdzie się ktoś, kto chciałbym zapoznać się z komiksem w formie elektronicznej i na tej podstawie napisać recenzję, zapraszam do kontaktu na fanpage`u Pokembrów.
Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się zilustrować w zeszłym roku trzy książki dla dzieci. Jedna z nich zatytułowana „Magiczne rękawice” autorstwa Marcina Rosłonia ukazała się jesienią nakładem wydawnictwa Publicat w linii książek dla dzieci Papilon. Jest to nowelka o początkach przygody z piłką, naszego reprezentacyjnego bramkarza, Łukasza Fabiańskiego. Przed chwilą skończyłem ilustrować drugą książkę z tej samej serii, której bohaterem jest inny reprezentacyjny piłkarz. Trzecia rzecz to „Niebieska Kapturka” do tekstu Bartka Sztybora, której kolorowaniem aktualnie zajmuje się Łukasz Mazur (Pokembry power!). Będziemy szukać wydawcy.
Narysowałem też trzecią część „Detektywa Misia Zbysia”. Tym razem bohaterowie trafiają w przestrzeń kosmiczną by tam wyjaśnić zagadkę tajemniczych kradzieży. Plansze czekają na wolny termin Norberta Rybarczyka i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, komiks ukaże się w maju podczas Festiwalu Komiksowa Warszawa.
Zacząłem również pracę nad moim autorskim, niemym komiksem w klimacie „Moe” i „Om”. Mam gotowych 10 z 40 stron i mam nadzieję, że uda mi się za chwilę z tym ruszyć dalej, bo rysowanie tej historyjki daje mi mnóstwo radochy.
Maciej Pałka (klik)
Pozwoliłem sobie na powrót do przeszłości i przeczytałem cóż tam wypisywałem przy okazji dotychczasowych rocznych podsumowań na Najkolorowszych. Jeśli chodzi o kondycję polskiego komiksu i rynku to widzę, że patrzyłem na sytuację optymistycznie, z lekka czarując rzeczywistość. Z perspektywy czasu wyszło na moje: świetnych komiksów wychodzi multum, zarówno nowości jak i klasyki. Polski komiks jest w życiowej formie, co chwilę ujawniają się kolejni rewelacyjni autorzy z niebanalnymi projektami. Obrodziło w niszy super-hero, komiksów autorskich, undergroundowych, dla dzieci. Dla każdego coś miłego. Bardzo mnie to cieszy, bo z ilością i różnorodnością komiksów idzie w parze obecność komiksu w mediach. Także zagranicznych - tu warto wspomnieć między innymi o sukcesach Marcina Podolca, Daniela Chmielewskiego, Łukasza Mazura i Katarzyny Witterscheim.
Osobiście rok 2015 będę wspominał pozytywnie. Wróciłem do zainteresowania zinami komiksowymi i zacząłem rozglądać się w tym temacie poza polskim Facebookiem. Poznałem wielu ciekawych artystów z całego świata, którzy w domowym zaciszu składają swoje niskonakładowe produkcje i nawet nie mają specjalnych ambicji, aby wychynąć poza swoją niszę. Nie oglądają się na sławę, komercję, schlebianie masowym gustom, czy wreszcie sprzedaż. Zabawa, eksperyment, poszukiwania, ekspresja, rozwój - nadal są żywe. Ja też umościłem się wygodnie w swojej niszy i powoli, bezstresowo pracuję nad kolejnymi komiksami. Dużo rysuję, z radością podejmuję kolejne wyzwania, ale bez ciśnienia i niepotrzebnych nerwów.
Z komiksowych przedsięwzięć, w jakich brałem udział najmilej wspominam udział w festiwalu Comicdom Con w Atenach na zaproszenie ekipy MFKiG, zorganizowanie wystawy grupy Maszin podczas Festiwalu Miasto Poezji w Lublinie, wydanie albumu (z muzyką) z Mikołajem Tkaczem czy wreszcie zrobienie Kiosku z ZINami w ramach projektu Kiosk ze Sztuką. Było tego sporo i będzie jeszcze więcej w przyszłości bo plany ustalam sobie z dość dużym wyprzedzeniem.
Grzegorz Pawlak (klik)
Jako, że jestem rysownikiem, to jakoś nieszczególnie lubię się rozpisywać i nie czuję się zbyt mocno w słowie pisanym. Więc krótko: rok 2015 minął szybko i dość pracowicie. Do swoich sukcesów niewątpliwie mogę zaliczyć wykonanie drugiego (w końcu!) albumu komiksowego. "Profesor Andrews", bo o nim mowa, przygotowany dla Wydawnictwa Komiksowego wykonałem we współpracy z Dominikiem Szcześniakiem. Scenariusz Dominik opracował na podstawie opowiadania Olgi Tokarczuk, kim ta Pani jest chyba nie muszę tutaj wspominać.
W międzyczasie narysowałem trzy szorty. Dwa do scenariuszy Daniela Gizickiego i jeden dla Jana Sławińskiego. Kto wie, może ten ostatni rozrośnie się do rozmiarów zeszytu? Po drodze pojawiło się kilka zleceń, konkursów, naprawdę było, co robić. Oprócz tego z Danielem ogarniamy kilka pomysłów komiksowych, ale zobaczymy, co z nich wyniknie. Jeden jest już w zaawansowanej fazie produkcji, ale co i kiedy, tego na razie nie mogę powiedzieć. Kolejny będzie komiksem internetowym, a inne... Pomysłów jest sporo, chęci są, trzeba tylko zakasać rękawy i wziąć się do pracy.
O samym polskim rynku komiksowym ciężko mi się wypowiadać. Za mało przeczytałem, za mało ogarniam, żeby jakieś większe przemyślenia i wnioski wysnuwać. Jak już wspomniałem, rok 2015 był rokiem udanym, a zanosi się że 2016 może być lepszym.
Berenika Kołomycka (klik)
Ten rok minął niesamowicie szybko, był pełen niespodzianek i wyzwań. Zmuszał do podejmowania szybkich decyzji i nie dawał odetchnąć. Słowem - to był bardzo dobry i pracowity rok.
Mi, jako twórcy po dwuletniej przerwie udało się opublikować autorski album. Pełna obaw, ale też nieskrywanej nadziei, czekałam na reakcje czytelników. Jedno to czuć zadowolenie z efektów własnej pracy, drugie to odzew z zewnątrz, bo porażki nie podzielisz między scenarzystę, a rysownika tylko wszystko uderzy w Ciebie. Teraz już wiem, jak to jest i śmiało mogę powiedzieć, że nie zamierzam poprzestać na tym jednym tomie. Drugi właśnie powstaje. Chciałabym też nie stracić tego rozpędu, którego nabrałam w zeszłym roku i trzymać tępo w obecnym.
Mam nadzieję, że nie jestem jedyna i inni artyści nie przysną zimową porą i mnie znowu zaskoczą swoimi albumami tak, jak to zrobił Jacek Świdziński i jego "Wielka ucieczka z ogródków działkowych" i Jakub Woynarowski z "Martwym sezonem". Podsumowując: jest generalnie lepiej. Wydawcy nie śpią. Rynek jest coraz bardziej chłonny. Komiks zyskuje na wartości pojawiając się raz po raz w galeriach i na aukcjach, a zachód też czasem wyciąga rękę po polskich twórców.
O złościach, smutkach, nieudanych komiksach i projektach kiedy indziej napiszę, bo teraz szkoda czasu na utyskiwania, tylko czas zabierać się do pracy. Od siebie, chciałabym wszystkim twórcom życzyć, żeby coraz rzadziej musieli dokonywać wyboru pomiędzy pracą zarobkową, a pracą nad komiksem.
Po drugie - publikacje. Tych stricte komiksowych nie było wiele, ale na sam koniec przyszła petarda w postaci 200-stronicowej cegły, zbierającej absolutnie wszystko co dotyczy pewnego długouchego superbohatera. Pierwsza duża publikacja ekipy Pokembry. Nie mogę w tym miejscu nie ukłonić się nisko i nie pochwalić ogromu pracy, kunsztu, wyczucia i pomysłowości jaką w złożenie tego albumu i nadania mu pięknego kształtu, włożył niezastąpiony Łazur. Jestem dumny z posiadania tego cudeńka na półce i gorąco zachęcam wszystkich fanów komiksu do uzupełnienia kolekcji o „Omnipussa”, bo o nim mowa. Wiem, że jako autor nie mam dystansu i nie powinienem pisać takich rzeczy, ale uważam, że jest to pozycja mocno niedoceniona i mam wrażenie, że jej pojawienie się przeszło niemal niezauważone. Cóż, nie jesteśmy Egmontem, i nie stać nas przy nakładzie 200 egz. na rozsyłanie egzemplarzy recenzenckich. Jednak jeśli znajdzie się ktoś, kto chciałbym zapoznać się z komiksem w formie elektronicznej i na tej podstawie napisać recenzję, zapraszam do kontaktu na fanpage`u Pokembrów.
Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się zilustrować w zeszłym roku trzy książki dla dzieci. Jedna z nich zatytułowana „Magiczne rękawice” autorstwa Marcina Rosłonia ukazała się jesienią nakładem wydawnictwa Publicat w linii książek dla dzieci Papilon. Jest to nowelka o początkach przygody z piłką, naszego reprezentacyjnego bramkarza, Łukasza Fabiańskiego. Przed chwilą skończyłem ilustrować drugą książkę z tej samej serii, której bohaterem jest inny reprezentacyjny piłkarz. Trzecia rzecz to „Niebieska Kapturka” do tekstu Bartka Sztybora, której kolorowaniem aktualnie zajmuje się Łukasz Mazur (Pokembry power!). Będziemy szukać wydawcy.
Narysowałem też trzecią część „Detektywa Misia Zbysia”. Tym razem bohaterowie trafiają w przestrzeń kosmiczną by tam wyjaśnić zagadkę tajemniczych kradzieży. Plansze czekają na wolny termin Norberta Rybarczyka i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, komiks ukaże się w maju podczas Festiwalu Komiksowa Warszawa.
Zacząłem również pracę nad moim autorskim, niemym komiksem w klimacie „Moe” i „Om”. Mam gotowych 10 z 40 stron i mam nadzieję, że uda mi się za chwilę z tym ruszyć dalej, bo rysowanie tej historyjki daje mi mnóstwo radochy.
Maciej Pałka (klik)
Pozwoliłem sobie na powrót do przeszłości i przeczytałem cóż tam wypisywałem przy okazji dotychczasowych rocznych podsumowań na Najkolorowszych. Jeśli chodzi o kondycję polskiego komiksu i rynku to widzę, że patrzyłem na sytuację optymistycznie, z lekka czarując rzeczywistość. Z perspektywy czasu wyszło na moje: świetnych komiksów wychodzi multum, zarówno nowości jak i klasyki. Polski komiks jest w życiowej formie, co chwilę ujawniają się kolejni rewelacyjni autorzy z niebanalnymi projektami. Obrodziło w niszy super-hero, komiksów autorskich, undergroundowych, dla dzieci. Dla każdego coś miłego. Bardzo mnie to cieszy, bo z ilością i różnorodnością komiksów idzie w parze obecność komiksu w mediach. Także zagranicznych - tu warto wspomnieć między innymi o sukcesach Marcina Podolca, Daniela Chmielewskiego, Łukasza Mazura i Katarzyny Witterscheim.
Osobiście rok 2015 będę wspominał pozytywnie. Wróciłem do zainteresowania zinami komiksowymi i zacząłem rozglądać się w tym temacie poza polskim Facebookiem. Poznałem wielu ciekawych artystów z całego świata, którzy w domowym zaciszu składają swoje niskonakładowe produkcje i nawet nie mają specjalnych ambicji, aby wychynąć poza swoją niszę. Nie oglądają się na sławę, komercję, schlebianie masowym gustom, czy wreszcie sprzedaż. Zabawa, eksperyment, poszukiwania, ekspresja, rozwój - nadal są żywe. Ja też umościłem się wygodnie w swojej niszy i powoli, bezstresowo pracuję nad kolejnymi komiksami. Dużo rysuję, z radością podejmuję kolejne wyzwania, ale bez ciśnienia i niepotrzebnych nerwów.
Z komiksowych przedsięwzięć, w jakich brałem udział najmilej wspominam udział w festiwalu Comicdom Con w Atenach na zaproszenie ekipy MFKiG, zorganizowanie wystawy grupy Maszin podczas Festiwalu Miasto Poezji w Lublinie, wydanie albumu (z muzyką) z Mikołajem Tkaczem czy wreszcie zrobienie Kiosku z ZINami w ramach projektu Kiosk ze Sztuką. Było tego sporo i będzie jeszcze więcej w przyszłości bo plany ustalam sobie z dość dużym wyprzedzeniem.
Grzegorz Pawlak (klik)
Jako, że jestem rysownikiem, to jakoś nieszczególnie lubię się rozpisywać i nie czuję się zbyt mocno w słowie pisanym. Więc krótko: rok 2015 minął szybko i dość pracowicie. Do swoich sukcesów niewątpliwie mogę zaliczyć wykonanie drugiego (w końcu!) albumu komiksowego. "Profesor Andrews", bo o nim mowa, przygotowany dla Wydawnictwa Komiksowego wykonałem we współpracy z Dominikiem Szcześniakiem. Scenariusz Dominik opracował na podstawie opowiadania Olgi Tokarczuk, kim ta Pani jest chyba nie muszę tutaj wspominać.
W międzyczasie narysowałem trzy szorty. Dwa do scenariuszy Daniela Gizickiego i jeden dla Jana Sławińskiego. Kto wie, może ten ostatni rozrośnie się do rozmiarów zeszytu? Po drodze pojawiło się kilka zleceń, konkursów, naprawdę było, co robić. Oprócz tego z Danielem ogarniamy kilka pomysłów komiksowych, ale zobaczymy, co z nich wyniknie. Jeden jest już w zaawansowanej fazie produkcji, ale co i kiedy, tego na razie nie mogę powiedzieć. Kolejny będzie komiksem internetowym, a inne... Pomysłów jest sporo, chęci są, trzeba tylko zakasać rękawy i wziąć się do pracy.
O samym polskim rynku komiksowym ciężko mi się wypowiadać. Za mało przeczytałem, za mało ogarniam, żeby jakieś większe przemyślenia i wnioski wysnuwać. Jak już wspomniałem, rok 2015 był rokiem udanym, a zanosi się że 2016 może być lepszym.
Berenika Kołomycka (klik)
Ten rok minął niesamowicie szybko, był pełen niespodzianek i wyzwań. Zmuszał do podejmowania szybkich decyzji i nie dawał odetchnąć. Słowem - to był bardzo dobry i pracowity rok.
Mi, jako twórcy po dwuletniej przerwie udało się opublikować autorski album. Pełna obaw, ale też nieskrywanej nadziei, czekałam na reakcje czytelników. Jedno to czuć zadowolenie z efektów własnej pracy, drugie to odzew z zewnątrz, bo porażki nie podzielisz między scenarzystę, a rysownika tylko wszystko uderzy w Ciebie. Teraz już wiem, jak to jest i śmiało mogę powiedzieć, że nie zamierzam poprzestać na tym jednym tomie. Drugi właśnie powstaje. Chciałabym też nie stracić tego rozpędu, którego nabrałam w zeszłym roku i trzymać tępo w obecnym.
Mam nadzieję, że nie jestem jedyna i inni artyści nie przysną zimową porą i mnie znowu zaskoczą swoimi albumami tak, jak to zrobił Jacek Świdziński i jego "Wielka ucieczka z ogródków działkowych" i Jakub Woynarowski z "Martwym sezonem". Podsumowując: jest generalnie lepiej. Wydawcy nie śpią. Rynek jest coraz bardziej chłonny. Komiks zyskuje na wartości pojawiając się raz po raz w galeriach i na aukcjach, a zachód też czasem wyciąga rękę po polskich twórców.
O złościach, smutkach, nieudanych komiksach i projektach kiedy indziej napiszę, bo teraz szkoda czasu na utyskiwania, tylko czas zabierać się do pracy. Od siebie, chciałabym wszystkim twórcom życzyć, żeby coraz rzadziej musieli dokonywać wyboru pomiędzy pracą zarobkową, a pracą nad komiksem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz