piątek, 15 sierpnia 2014

#1710 - Trans-Atlantyk 270

Szop lepszy od Mrocznego Rycerza, wracającego na pajęczy etat Petera Parkera i najnowszego marvelowskiego eventu – triumf „Rocket Raccoon” na lipcowych listach sprzedaży jest sporym zaskoczeniem. Pierwszy numer serii tworzonej przez Skottiego Younga sprzedał się w prawie 300-tysięcznym nakładzie! Drugi na liście „Batman” #33 Scotta Snyder rozszedł się w (zaledwie!) 117,996 egzemplarzach, a tuż za jego plecami zameldował się czwarty numer serii „The Amazing Spider-Man” z wynikiem 117,917. Lipiec w ogóle był całkiem niezłym miesiącem na amerykańskim rynku i poprawił nieco humory po minorowym raporcie o wynikach finansowych branży w pierwszej połowie roku. Z kolejnego starcia gigantów wydawniczych zwycięsko wychodzi Marvel z 35-procentowym udziałem w rynku i sześcioma komiksami w pierwszej dziesiątce bestsellerów. DC zgarnęło 28.18%, a Image Comics – 9.25%. „Żywe trupy” tradycyjnie przewodzą wśród najlepiej sprzedających się albumów, ale sprzedaż drugiego tomu „All Out War” (23,953 kopii) była słabsza, niż pierwszego (25,290). Zresztą, dwa hiciory od Image, czyli „Outcast” Kirkmana i Azacety oraz „The Wicked and Divine” Gillena i McKelviego zaliczyły dość mocne spadki – odpowiednio o 23% i 35%. Wiadomo, że numery z dwójką na okładce sprzedają się gorzej, ale żeby aż tak? (KO)



Ubiegła środa w BOOM! Studios upłynęła pod znakiem ich kolejnej premiery, czyli „Hexed”. Co prawda komiks ten gościł już kiedyś na sklepowych półkach, ale było to jednak ponad pięć lat temu – wtedy „Hexed” miał w założeniu być jedynie czteroczęściową mini-serią. Historia rysowana przez początkującą wówczas Emmę Rios została przyjęta dość ciepło, a scenarzyście Michaelowi A. Nelsonowi komiks definitywnie przypiął łatkę speca od horrorów, popartą wcześniej takimi tytułami jak „28 Days Later”, czy „Fall of Cthulhu”. Teraz „Hexed” wraca w nowej odsłonie, która będzie stanowiła kontynuację wątków zawartych we wcześniejszym story-arcu. Główną bohaterką komiksu jest Lucifer (skrót od Luci Jennifer), złodziejka o paranormalnych zdolnościach, na usługach Val Brisendine, jej długoletniej mentorki i jednocześnie handlarza magicznych artefaktów, oczywiście kradzionych. Obecna historia wzorem poprzednika trafiła pod rękę obiecującego debiutanta, Dana Mory. Ci którzy liczyli na ponowny występ Emmy Rios, mogą więc czuć się lekko zawiedzeni. Na pocieszenie zostają jednak niebanalne covery tej artystki, które ozdobią wszystkie zeszyty nowego runu. (PSz)

Z kolei już za niecały miesiąc Archaia, będąca imprintem BOOM! również uraczy nas ciekawie zapowiadającym się tytułem. „Cloaks” będzie komiksem o ulicznym iluzjoniście wplątanym w działania tajnej organizacji. Zaplanowana na cztery zeszyty opowieść ma co najmniej dwóch ojców – pierwszym jest aktor i scenarzysta David Henrie, od którego pochodzi pierwotna idea komiksu; natomiast drugim autorem jest w całości odpowiedzialny za scenariusz Caleb Monroe („Steed and Mrs. Peel”, „Occupy Comics”). Mini-seria narysowana będzie przez Mariano Navarro („Protocol: Orphans”) i w założeniu ma być trochę thrillerem, a trochę historią szpiegowską. Co ciekawe, wątek iluzjonisty na usługach tajnej agencji (co będzie kanwą komiksu) nie jest do końca zmyślony - Monroe przeprowadził gruntowny research z którego wynika, że sama CIA współpracowała kiedyś z iluzjonistami, a w czasie II wojny światowej, co może dziwić jeszcze bardziej, profesja kuglarza również się przydawała. Twórcy pomimo skromnego dorobku maczali już palce w podobnej konwencji, dlatego teoretycznie powinni wiedzieć co i jak się pisze (lub rysuje). Tytuł wydaje się więc obiecujący. (PSz)

W listopadzie scenarzysta Peter Tomasi i rysownik Doug Mahnke przejmą „Superman/Wonder Woman”. Run Charlesa Soule`a, który pisał serię od samego początku, czyli od lipca 2013, zamknie się w 12 zeszytach, zapewne wraz z zakończenie historii „Doomed”. Pierwsza historia Tomasiego i Mahnkego związana będzie z pojawieniem tajemniczej grupy złoczyńców z Atomic Skullem i Majorem Disasterem na czele. Nowy scenarzysta zapewnia, że będzie chciał kontynuować wątki wprowadzone przez Soule`a, więc największy nacisk ma być położony na wzajemne relacje pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Tomasi zwraca uwagę, że Clark i Diana wyrastali w zupełnie odmiennych warunkach. On wychowywany był w poczciwej amerykańskiej rodzinie wyznającej tradycyjne wartości, on – w społeczności całkowicie pozbawionej mężczyzn. W jego historii różnice kulturowe dzielące dwójkę partnerów mają być widocznie. Nie mówiąc już o tym, że Wonder Woman jest obecnie boginią wojny, co również niesie ze sobą bardzo ciekawe implikacje. „Nie chce pisać 22 stron komiksu, w którym tytułowi bohaterowie wpatrzenie w siebie ciągle powtarzają kocham cię, kocham cię. Chce wprowadzić nieco zamieszania do ich związku” - zapowiada Tomasi. (KO)

Również w listopadzie wystartuje nowy tytuł z bat-rodziny. „Gotham by Midnight” opowiadać ma o pracy policyjnego oddziału zwanego The Midnight Shift, który zajmować się będzie sprawami nadprzyrodzonymi. Zespół dowodzony przez Jimiego Corrigana, lepiej znanego jako Spectre, z detektyw Lisą Drake, doktorem Szandorem Tarrem i „konsultantem ds. religii” siostrą Justine będzie grał pierwsze skrzypce w serii, a Gacek ma się pojawiać w tle. Scenariuszem nowej serii ma zająć się Ray Fawkes, a oprawą graficzną – sam Ben Templesmith, znany z takich komiksowych horrorów, jak „30 dni nocy” czy „Fell”. Mroczne i niepokojące klimaty to również nie pierwszyzna dla Fawkes`a, który ma na koncie taki tytuły, jak „Constantine” czy „Justice League Dark”. „Gotham City to całkiem schorzałe miasto. Fakt, że pojawia się w nim tylu szaleńców może być spowodowane tym, że jest z nim jest coś nie tak i być może ma to nadprzyrodzone korzenie” - mówi scenarzysta. Fawkes zapowiada, że jego seria będzie bardzo „gotycka, mroczna i ciemna”. Brzmi nieco tandetnie, ale to i tak najciekawsza zapowiedz pośród tytułów, które są efektem reform Marka Doyle`a. Na „Gotham by Midnight” chętnie rzucę okiem, czego nie mogę powiedzieć o „Arkham Manor” czy „Gotham Academy”. (KO)

Całkiem niedawno Todd McFarlane ogłosił, że "Spawna" czeka mała rewolucja. W wywiadzie udzielonym CBR TV nie pojawiło się jednak zbyt wiele interesujących informacji. Obejdzie się jednak bez restartowania numeracji. Jak mówi twórca to tani chwyt obliczony na podbicie sprzedaży, zupełnie nie pasujący do Image Comics, które jest wręcz stworzone do tego, by publikować serie jak najdłużej i bez zbędnych restartów po drodze. Ponadto, wysoka numeracja takich tytułów jak "Spawn", "Savage Dragon" czy "Witchblade" jest bardzo potrzebna, by pokazać światu, że wciąż można utrzymać przy życiu jedną serię przez ponad 20 lat. McFarlane nie czułby się zbyt dobrze z tym, gdyby jego tworzony przez dwie dekady komiks miał nagle mieć niższą numeracje, niż znacznie młodsze tytuły. Ponadto, warto zauważyć "Spawn" to obecnie najdłużej nieprzerwanie ukazujący się komiks superhero w USA. Powrót Ala Simmonsa do roli Spawna był zaplanowany już w dniu, w którym bohater ten zginął w "Spawn #185". McFarlane nie chciał jednak przywracać go po roku i zdecydował, że nastąpi to dopiero w jubileuszowym, 250 numerze serii, a więc po ponad pięciu latach nieobecności. Simmons po powrocie będzie zupełnie innym bohaterem. Będzie znacznie bardziej agresywny. To on ma teraz prześladować innych, a nie bronić się, gdy ktoś naruszy jego terytorium. (KT)

Kilka dni temu do sprzedaży trafił ostatni, 24. numer serii "Fatale" - najdłuższego wspólnego projektu duetu Ed Brubaker/Sean Phillips. Sukces tego tytułu sprawił, że scenarzysta otrzymał pięcioletni kontrakt na wyłączność z Image i już wkrótce w sklepach pojawi się pierwszy jego efekt - premierowy zeszyt "The Fade Out". Twórca udzielił wywiadu dotyczącego tych dwóch tytułów i znajdują się w nim spoilery dotyczące zakończenia pierwszego z wymienionych tytułów. Więc jeśli nie chcecie się na nie nadziać, odradzam dalszą lekturę.

Początkowy plan na "Fatale" obejmował zamknięcie historii w trzynastu zeszytach. Co prawda końcowe strony ostatniego numeru są dokładnie takie, jakie Brubaker napisał już na samym początku, to jednak z czasem scenarzysta uznał, że nie może od tak przeskoczyć z 1979 roku do współczesności. Po konsultacji z Phillipsem uznali, że skoro tytuł i tak dobrze się sprzedaje, to rozwiną fabułę i tak oto "Fatale" dobiegło końca dopiero przy 24 zeszycie. Zmiany w scenariuszu widać dokładnie przy postaci Nelsona, który w historii osadzonej w latach 90-tych przedstawiony został jako człowiek, który jest bliski szaleństwa. Niektóre części fabuły komiksu Bru miał w swojej głowie od samego początku, kolejne dokładał w trakcie rozwoju historii. Scenarzysta na przykład nigdy nie planował umieszczenia w jednym z numerów scen ze wszystkimi samobójstwami Josephine (tak, liczba mnoga nie jest przypadkowa). Także fakt, że w ostatnich numerach tak naprawdę wszyscy okazują się być ofiarami nadużyć, nie było początkowo planowane. Brubaker z czasem uznał, że może to być wiarygodne i ciekawe rozwiązanie. Chociaż "Fatale" jest mieszaniną horroru i historii noir, całość kończy się całkiem optymistycznie, przynajmniej jak na Brubakera. Właściwie cała główna obsada przeżyła ostatni numer. Scenarzysta dodaje jednak, że to jak mocno bohaterowie są zniszczeni psychicznie, a także kilka niedomówień sprawia, że wcale nie możemy być pewni tego, iż dożyją spokojnej starości. Twórca zdradził, że pierwszy numer "The Fade Out" zbiera rekordową liczbę zamówień. Jeszcze żaden komiks spółki Brubaker/Phillips nie cieszył się tak dużą popularnością. Rysownik pierwszy raz zdecydował się narysować coś przy pomocy tabletu, by sprawdzić jak mu idzie. Brubaker uważa, że czytelnicy nie zauważą żadnej różnicy w poziomie rysunków. Scenarzysta nie deklaruje jednoznacznie ile numerów liczyć będzie jego nowa seria, lecz zapewnia, że nie mniej niż 12, ponieważ ma do opowiedzenia długą, wielowątkową historię.(KT)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

I get pleasure from, lead to I discovered exactly what
I used to be looking for. You have ended my 4 day long hunt!
God Bless you man. Have a great day. Bye

Visit my web blog voyage canada circuit - www.iyi1.com -