wtorek, 19 listopada 2013

#1425 - Batman. Trybunał Sów

Jest taka miejska legenda w Gotham City, która mówi o istnieniu Trybunału Sów. Według tego podania jest to tajne stowarzyszenie rządzące miastem już od XIX w. Nikt nie wiem kto do niego należy, czy istnieje naprawdę oraz gdzie jest ich siedziba. Jednak co jakiś czas pojawiają się informację, które mogłyby potwierdzić tą plotkę. 



Zajmował się nią nawet sam Bruce Wayne w czasach swego dzieciństwa i było to chyba jego pierwsze dochodzenie. Całą sprawę zbadał niezwykle dokładnie i jak sam uważa, poświęcił jej zbyt dużo czasu aniżeli wskazywał na to zdrowy rozsądek. Co kilka lat wracał do niej i zawsze upewniał się, że coś takiego jak Trybunał Sów to nic innego jak miejska legenda i piosenka, którą śpiewają dzieci. Trwał spokojnie w swym przekonaniu, aż do ostatniej sprawy. Mianowicie zostały znalezione zwłoki naszpikowane małymi nożami do rzucania z symbolem sowy na głowniach, a to dopiero początek tej niezwykle intrygującej sprawy.

Pamiętam gdy czytałem ten komiks pierwszy raz, jakoś krótko po tym gdy ukazał się na naszym rynku. Pochłonąłem go w ekspresowym tempie, nerwowo przewracając każdą kolejną stronę. Tak bardzo wciągnęła mnie ta historia, że nie potrafiłem się od niej oderwać. Jednak po lekturze nie potrafiłem dokładnie sprecyzować, sam przed sobą, co tak naprawdę mnie urzekło w tej historii. Teraz gdy sięgnąłem po ten komiks drugi raz moją uwagę przykuły głownie trzy aspekty. Po pierwsze to fabuła. Jestem pod wrażeniem jak umiejętnie Snyder wkomponował całkiem nowy i to dość złożony wątek w świat nietoperza. Udało mu się połączyć, dawną rodzinę Waynów, śmierć rodziców Bruca oraz całe Gotham w jedną, logiczną całość z nowym, wielkim zagrożeniem. Lubie takie zagrania, gdy zostaje dołożone coś nowego do już wydawałoby się kompletnie ogranego tematu lub patrzy się z innej perspektywy na dobrze nam znane opowieści.

Po drugie architektura i styl poszczególnych okresów. Są w tym tomie dwie świetne strony na których Batman odnajduje kolejne kryjówki wroga. Każda z nich znajduje się w innym budynku z różnych okresów historycznych. Bardzo podoba mi się to połączenie architektury w typowymi wystrojami danych czasów. Jakby tego było mało, scenarzysta bardzo zgrabnie wytłumaczył istnienie tych miejsc. Po trzecie, to szaleństwo Batmana. Gdy nietoperz, z pewnych przyczyn, zaczyna wariować towarzyszy temu mały popis umiejętności ilustratorskich Grega Capullo. Polskiemu czytelnikowi zapewne znana osoba, chociażby za sprawą Spawna. Najpierw strony obracają się o 180 stopni dodając trochę obłędu do całej już i tak pokręconej opowieści. Następnie mroczny mściciel zaczyna działać bardzo impulsywnie i tak też jest przedstawiany. Trochę może nawet jak jakiś demon z olbrzymimi kłami.

Edytorsko album również prezentuje się niezwykle okazale, co bez wątpienia jest jego kolejnym plusem. 176 stron na papierze kredowym zostały opakowane w elegancką twardą oprawę. W środku każdy oryginalny zeszyt poprzedzony jest okładką, a na końcu komiksu znajduje się jeszcze dodatkowo warianty okładek oraz scenariusz kilku stron pierwszego numeru ze scenariuszem oraz szkicami plansz. Dodatków może nie jest jakoś specjalnie dużo, ale zawsze są miłym bonusem.

Po kolejnej lekturze tego komiksu mogę śmiało powiedzieć, że jest to najlepszy komiks, jak na razie wydany z nowej linii DC Comics, które zaprezentował nam Egmont. Pamiętam jak po pierwszej lekturze byłem mocno zawiedziony, że muszę czekać ponad pół roku na kolejną część. Teraz na szczęście drugi tom leży na półce obok mnie i mogę spokojnie już po niego sięgnąć i każdemu również tego życzę. Konflikt Batmana z Trybunałem Sów to jak na razie świetna rzecz.

Autorem tekstu jest Piotr Lipa. Pierwotnie został on opublikowany na blogu Coś z zupełnie innej beczki

Brak komentarzy: