Wydawnictwo Valiant pomału, lecz konsekwentnie rozbudowuje swoją ofertę komiksową, zatrudnia kolejnych twórców oraz umacnia swoją pozycję na rynku. Kolejnym dowodem na słuszność tych słów jest ogłoszenie, że pierwszy numer serii „Unity” otrzymał zamówienia na wydrukowanie 68 500 sztuk. Żeby pokazać jak wielkim sukcesem jest ta liczba, zdradzę że wynik tej wysokości jest nieosiągalny dla niemal wszystkich komiksów spoza Marvela i DC, poza „The Walking Dead” i pojedynczymi przypadkami pokroju „The Star Wars” #1 we wrześniu. Jest to także zdecydowanie najlepszy wynik dla komiksu z odrodzonego wydawnictwa, ale też trudno się temu dziwić. „Unity” to według słów naczelnego Warrena Simmonsa „pierwszy grupowy komiks w ofercie Valiant” (z czym mogą się nie zgodzić czytelnicy nie mniej zespołowego „Harbinger”), ale także ukłon w stronę licznych fanów starego uniwersum, gdzie pod nazwą „Unity” ukrywał się osiemnastoczęściowy crossover, który przetoczył się przez większość ówczesnej oferty Valiant. Tym razem dostaniemy coś na kształt „Avengers”, ponieważ seria autorstwa Matta Kindta oraz weterana Douga Braithwaite’a skupić się ma na stworzeniu drużyny ze znanych postaci z uniwersum i ich wspólnych przygodach. W obsadzie znajdą się X-O Manowar, Toyo Harada, Ninjak, Eternal Warrior oraz Livewire. Wszystko to wygląda super, gdyby nie jeden fakt. Valiant ogłosiło, iż pierwszy numer „Unity” będzie w pełni zwrotny. Co to oznacza? Codzienną praktyką amerykańskich sklepów jest zbieranie preorderów i zamawianie u dostawcy tyle egzemplarzy komiksu, ile uda się sprzedać. Te które nie zostaną przehandlowane, bardzo często zalegają w sklepach, ponieważ nie można ich zwrócić. Oznacza to nic innego, jak stratę dla sprzedawców. Valiant postanowiło przełamać tę zasadę i być może osiągnięty przez nich wynik zamówień może zostać za jakiś zdystansowany równie rekordową ilością zwrotów. Czego oczywiście wydawnictwu nie życzę. (KT)
Już blisko dwa lata ukazują się dwie serie on-going osadzone w świecie Transformers stworzonym przez IDW. W listopadzie wreszcie dojdzie do crossovera pomiędzy nimi i zapowiada się naprawdę ciekawa historia, ponieważ oba wspomniane tytuły nie tylko bardzo mocno się od siebie różnią, ale także są bardzo interesującą lekturami. „Transformers: More than Meets the Eye” opowiada o zagubionej w kosmosie grupie botów przeżywających niezwykłe przygody, natomiast „Transformers: Robots In Disguise” to coś na kształt mieszanki thrillera z political-fiction, tyle tylko że osadzone na odrodzonym Cybertronie oraz z maszynami w rolach głównych. Crossover będzie nosić tytuł „Dark Cybertron” i zacznie się od tego, że pozbawiony uczuć Shockwave uzna, że najwyższa pora skorzystać z potężnego artefaktu, który od jakiegoś czasu znajduje się w jego posiadaniu i spróbuje cofnąć Cybertron do czasów „Złotego Wieku”. Tymczasem zagubiona grupa Rodimusa odnajduje wreszcie drogę na ich rodzinną planetę, na której właśnie władzę przejął Starscream i wypowiedział wojnę zarówno Autobotom, jak i Decepticonom. Warto jeszcze dodać, że w obu seriach poświęconych botom próżno szukać znaczących ról Optimusa i Megatona, a mimo to i tak czyta się obie serie bardzo dobrze. „Dark Cybertron” składać się będzie z dwunastu części, zakończy się w marcu 2014, a jednym z jego konsekwencji będzie bardzo prawdopodobny start trzeciej serii osadzonej w tym kontinuum. (KT)
Ron Marz powraca do pisania przygód Sary Pezzini, pseudonim Witchblade. Scenarzysta ten zaliczył już siedmioletni run na łamach serii on-going skupiającej się na tej bohaterce, który uznany został za jedną z najlepszych prac w dorobku Marza, a także wypromował moim zdaniem niesamowitego grafika Stjepana Sejica. „Witchblade” #170 nie będzie powrotem obu tych panów, lecz i tak można spodziewać się sporego wydarzenia. Jako że dwa lata temu uniwersum Top Cow przeszło mały restart, Marz wraca do bohaterki, która jest tylko z imienia i nazwiska tą samą osobą. W międzyczasie zmieniło się jej życie osobiste, najbliżsi przyjaciele oraz współpracownicy. Scenarzysta pójdzie krok dalej, ponieważ ulokuje Sarę Pezzini w nowym miejscu, jakim jest małe miasteczko na północy USA. Tam pani detektyw zajmie się sprawą mordercy pozbawiającego swoje ofiary głów. Co ciekawe, przynajmniej początkowo Sara nie będzie nosić swojego artefaktu i z czasem dowiemy się dlaczego. Wszystko narysowane zostanie przed debiutantkę – Laurę Braga. Komiks ukazał się w sklepach w minioną środę i zebrał niezłe opinie, lecz wydawnictwu dostało się za mniejszą niż zazwyczaj liczbę stron. Czy jest to jednorazowy przypadek, dowiemy się w kolejnym miesiącu urzędowania Rona Marza na swoim nowym-starym stanowisku. (KT)
Telewizja nie jest jeszcze gotowa na animowaną wersję "Achewood". Chris Onstad ze swoim pitchem nie znalazł zrozumienia wśród producentów w Kalifornii, ale to wcale nie oznacza, że kultowy (w tym przypadku to słowo nie będzie chyba żadnym nadużyciem) web-komiks w końcu nie trafi na mały ekran. Zaraz, nie znacie "Achewood"? Obok "PVP", "xkcd" i "Cyanide and Hapiness" to chyba najbardziej znany komiks publikowany w sieci. Pierwszy pasek ukazał się w 2001 roku i po dwunastu latach Onstad mniej lub bardziej regularnie dopisuje kolejne odcinki do zanurzonej w oparach absurdu historii, nagrodzonej między innymi dwoma nagrodami Ignatza. Z mojej strony mocno polecam. (KO)
Wraz z tie-inem do batmanowego "Zero Year" w listopadzie stery w "Action Comics" przejmie Greg Pak wraz z rysownikiem Aaronem Kuderem, młodym artystą, które swoje ostrogi zdobywał rysując serię "Green Lantern: New Guardians". Dla Paka będzie to już drugi on-going z przygodami Kal Ela po "Batman/Superman". Scenarzysta zapowiada, że w jego runie nie braknie postaci znanych już fanom Człowieka ze Stali, którzy wciąż czekają na swój debiut w New 52, a także całkiem nowych bohaterów. "AC" w jego wykonaniu, zgodnie z tytułem, będzie naładowane akcją, ale i mocno refleksyjnym, skupionym na emocjach. Obstawiam, że miłością z okresu młodości Clarka Kenta, która nagle pojawia się na scenie, będzie nie kto inny, jak Lana Lang (o ile jeszcze w ramach Nowej 52 jeszcze się nie pojawiła - poprawcie mnie, jeśli się mylę), którą Pak obiecuje pokazać z zupełnie innej perspektywy. Pojawi się również tajemniczy Ghost Solider, a jednym z wątków w pierwszej historii ma być konflikt z rasą żyjącą pod nasz planetą. (KO)
Jeff Lemire pracuje nad nową powieścią graficzną. Wydaje się, że wraz z "Roughneck" kanadyjski artysta powróci do estetyki i tematyki, którą poruszył na łamach "Opowieści z hrabstwa Essex". Nie zrozumcie mnie źle, uważam, że robota, jaką Lemire wykonuje przez super-herosach ("Animal Man") czy Vertigo ("Sweet Tooth" czy "Trillium") jest bardzo dobrą robotą, ale to jednak nie to. I mam nadzieję, że "Roughneck" będzie "tym". Jej głównym bohaterem będzie Derek. Były zawodowy hokeista, który na lodzie był tym kolesiem od bicia. Niestety, po pewnym incydencie został odesłany na zieloną trawkę. Cztery lata później Derek nie bardzo wie co dalej zrobić ze swoim życiem i wraca do swojego rodzinnego miasteczka Black River, w północnym Ontario. Jego spokojną egzystencją polegającą na zaglądaniu na dno butelki przerywa przybycie jego siostry, Annie. W tą obyczajową historię Lemire zamierza wpleść mocno kanadyjskie wątki - trzeba dodać, że Derek należy do indiańskiego plemienia Kri. Czy odkrycie swoich korzeni pozwoli mu na zrozumienie siebie i odkupienie swoich sił? Album ma ukazać się dopiero w 2015 roku nakładem wydawnictwa Simon & Schuster. (KO)
Już blisko dwa lata ukazują się dwie serie on-going osadzone w świecie Transformers stworzonym przez IDW. W listopadzie wreszcie dojdzie do crossovera pomiędzy nimi i zapowiada się naprawdę ciekawa historia, ponieważ oba wspomniane tytuły nie tylko bardzo mocno się od siebie różnią, ale także są bardzo interesującą lekturami. „Transformers: More than Meets the Eye” opowiada o zagubionej w kosmosie grupie botów przeżywających niezwykłe przygody, natomiast „Transformers: Robots In Disguise” to coś na kształt mieszanki thrillera z political-fiction, tyle tylko że osadzone na odrodzonym Cybertronie oraz z maszynami w rolach głównych. Crossover będzie nosić tytuł „Dark Cybertron” i zacznie się od tego, że pozbawiony uczuć Shockwave uzna, że najwyższa pora skorzystać z potężnego artefaktu, który od jakiegoś czasu znajduje się w jego posiadaniu i spróbuje cofnąć Cybertron do czasów „Złotego Wieku”. Tymczasem zagubiona grupa Rodimusa odnajduje wreszcie drogę na ich rodzinną planetę, na której właśnie władzę przejął Starscream i wypowiedział wojnę zarówno Autobotom, jak i Decepticonom. Warto jeszcze dodać, że w obu seriach poświęconych botom próżno szukać znaczących ról Optimusa i Megatona, a mimo to i tak czyta się obie serie bardzo dobrze. „Dark Cybertron” składać się będzie z dwunastu części, zakończy się w marcu 2014, a jednym z jego konsekwencji będzie bardzo prawdopodobny start trzeciej serii osadzonej w tym kontinuum. (KT)
Ron Marz powraca do pisania przygód Sary Pezzini, pseudonim Witchblade. Scenarzysta ten zaliczył już siedmioletni run na łamach serii on-going skupiającej się na tej bohaterce, który uznany został za jedną z najlepszych prac w dorobku Marza, a także wypromował moim zdaniem niesamowitego grafika Stjepana Sejica. „Witchblade” #170 nie będzie powrotem obu tych panów, lecz i tak można spodziewać się sporego wydarzenia. Jako że dwa lata temu uniwersum Top Cow przeszło mały restart, Marz wraca do bohaterki, która jest tylko z imienia i nazwiska tą samą osobą. W międzyczasie zmieniło się jej życie osobiste, najbliżsi przyjaciele oraz współpracownicy. Scenarzysta pójdzie krok dalej, ponieważ ulokuje Sarę Pezzini w nowym miejscu, jakim jest małe miasteczko na północy USA. Tam pani detektyw zajmie się sprawą mordercy pozbawiającego swoje ofiary głów. Co ciekawe, przynajmniej początkowo Sara nie będzie nosić swojego artefaktu i z czasem dowiemy się dlaczego. Wszystko narysowane zostanie przed debiutantkę – Laurę Braga. Komiks ukazał się w sklepach w minioną środę i zebrał niezłe opinie, lecz wydawnictwu dostało się za mniejszą niż zazwyczaj liczbę stron. Czy jest to jednorazowy przypadek, dowiemy się w kolejnym miesiącu urzędowania Rona Marza na swoim nowym-starym stanowisku. (KT)
Telewizja nie jest jeszcze gotowa na animowaną wersję "Achewood". Chris Onstad ze swoim pitchem nie znalazł zrozumienia wśród producentów w Kalifornii, ale to wcale nie oznacza, że kultowy (w tym przypadku to słowo nie będzie chyba żadnym nadużyciem) web-komiks w końcu nie trafi na mały ekran. Zaraz, nie znacie "Achewood"? Obok "PVP", "xkcd" i "Cyanide and Hapiness" to chyba najbardziej znany komiks publikowany w sieci. Pierwszy pasek ukazał się w 2001 roku i po dwunastu latach Onstad mniej lub bardziej regularnie dopisuje kolejne odcinki do zanurzonej w oparach absurdu historii, nagrodzonej między innymi dwoma nagrodami Ignatza. Z mojej strony mocno polecam. (KO)
Wraz z tie-inem do batmanowego "Zero Year" w listopadzie stery w "Action Comics" przejmie Greg Pak wraz z rysownikiem Aaronem Kuderem, młodym artystą, które swoje ostrogi zdobywał rysując serię "Green Lantern: New Guardians". Dla Paka będzie to już drugi on-going z przygodami Kal Ela po "Batman/Superman". Scenarzysta zapowiada, że w jego runie nie braknie postaci znanych już fanom Człowieka ze Stali, którzy wciąż czekają na swój debiut w New 52, a także całkiem nowych bohaterów. "AC" w jego wykonaniu, zgodnie z tytułem, będzie naładowane akcją, ale i mocno refleksyjnym, skupionym na emocjach. Obstawiam, że miłością z okresu młodości Clarka Kenta, która nagle pojawia się na scenie, będzie nie kto inny, jak Lana Lang (o ile jeszcze w ramach Nowej 52 jeszcze się nie pojawiła - poprawcie mnie, jeśli się mylę), którą Pak obiecuje pokazać z zupełnie innej perspektywy. Pojawi się również tajemniczy Ghost Solider, a jednym z wątków w pierwszej historii ma być konflikt z rasą żyjącą pod nasz planetą. (KO)
Jeff Lemire pracuje nad nową powieścią graficzną. Wydaje się, że wraz z "Roughneck" kanadyjski artysta powróci do estetyki i tematyki, którą poruszył na łamach "Opowieści z hrabstwa Essex". Nie zrozumcie mnie źle, uważam, że robota, jaką Lemire wykonuje przez super-herosach ("Animal Man") czy Vertigo ("Sweet Tooth" czy "Trillium") jest bardzo dobrą robotą, ale to jednak nie to. I mam nadzieję, że "Roughneck" będzie "tym". Jej głównym bohaterem będzie Derek. Były zawodowy hokeista, który na lodzie był tym kolesiem od bicia. Niestety, po pewnym incydencie został odesłany na zieloną trawkę. Cztery lata później Derek nie bardzo wie co dalej zrobić ze swoim życiem i wraca do swojego rodzinnego miasteczka Black River, w północnym Ontario. Jego spokojną egzystencją polegającą na zaglądaniu na dno butelki przerywa przybycie jego siostry, Annie. W tą obyczajową historię Lemire zamierza wpleść mocno kanadyjskie wątki - trzeba dodać, że Derek należy do indiańskiego plemienia Kri. Czy odkrycie swoich korzeni pozwoli mu na zrozumienie siebie i odkupienie swoich sił? Album ma ukazać się dopiero w 2015 roku nakładem wydawnictwa Simon & Schuster. (KO)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz