Problem globalnego ocieplenia, który został poruszony na łamach „Le Transperceneige”, jest nawet bardziej aktualny teraz, niż w latach siedemdziesiątych, gdy komiks powstał. A jego fabuła jest dość przewrotna, bo opowiada o opłakanych skutkach igrania z klimatem, które zamiast zahamować ocieplenie, doprowadziły do gwałtownego oziębienia planety.
W wyniku tych machinacji giną niemal wszyscy ludzie zamieszkujący Ziemię. Nielicznej garstce udaje się dostać na pokład składu luksusowego pociągu wycieczkowego obwożącego najbogatszych turystów po całym globie. W chwili katastrofy do pociągu poruszanego przez eksperymentalną i wyposażoną w niemal niewyczerpany zapas energii lokomotywę dołączone zostaje więcej wagonów, w których znajdują schronienie mniej zamożni, w większości przypadkowi, pasażerowie. Taki jest początek sagi komiksowej „Le Transperceneige”, podzielonej na trzy tomy i stworzonej przez scenarzystę Jacquesa Loba, rysownika całości Jean Marca Rochette`a i twórcę scenariusza do drugiej, dwutomowej części cyklu Benjamina Legranda. Lob jest doświadczonym twórcą, mającym za sobą współpracę z wieloma znanymi twórcami komiksowymi, między innymi Phillipem Druilletem, dla którego napisał scenariusze do dwóch części jego sztandarowej serii SF „Lone Sloane” (zatem konwencja ta jest mu nieobca). Poza tym to laureat Grand Prix festiwalu komiksowego w Angoulême z 1986 roku, co również świadczy o jego klasie.
Akcja komiksu rozpoczyna się długo po katastrofie, której szczegóły poznajemy z retrospekcji i wspomnień głównego bohatera, Proloffa. Zapasy żywności w pociągu są ograniczone i nie starcza ich dla wszystkich. Po tym jak mieszkańcy tylnych wagonów zbuntowali się i zostali zmasakrowani przez siły porządkowe, pociąg zostaje podzielony. Mieszkańcy końcowej części zostają pozostawieni własnemu losowi. Nie wiemy co się z nimi dzieje, jedynie drobne aluzje w wypowiedziach Proloffa, który przedarł się do czołowej części, pozwalają się nam domyślać, że ich los nie jest przyjemny.
Mieszkańcy luksusowej części pociągu wiodą dość spokojny żywot, pod władzą dyktatury, która kontroluje każdy aspekt ich życia. Transperceneige został zaprojektowany jako pociąg samowystarczalny, z wagonami rolniczymi, gdzie hodowana jest żywność dla jego pasażerów. Oczywiście, nie jest on w stanie zapewnić prawdziwego pożywienia dla wszystkich. Większość z nich musi się zadowolić sztucznie hodowanym pokarmem. Klasy rządzące korzystają w pełni z przywilejów, jakie daje władza. W tym „kolejowym społeczeństwie” istnieje wyraźny podział na klasę rządzącą, klasę średnią i proletariat.
Sytuacja w pociągu jest oczywiście dość dosadną metaforą świata, jaki znamy. Reakcje ludzi i ich zachowania w obliczu niebezpieczeństwa są podobne. Są równie egoistyczni, pozbawieni wyobraźni czy współczucia, jak większość z nas. Nie powinno więc być zaskoczeniem dla nikogo, że komiks nie kończy się happy endem. Lob jest pesymistą, jeśli chodzi o społeczeństwo i jego zdolność do współpracy, nawet w tak poważnej sytuacji, w jakiej znaleźli się ostatni przedstawiciele ludzkości. Nic dziwnego, że uczucie pomiędzy Proloffem i Adeline nie uratuje ani ich, ani pociągu. Cały komiks ma smutny, pozbawiony nadziei wydźwięk, spotęgowany jeszcze beznadzieją sytuacji resztki ocalałej ludzkości.
W kilkanaście lat po publikacji „Le Transperceneige” i śmierci scenarzysty komiksu w 1990 roku, powstała kontynuacja albumu. Nowa historia, zamknięta w dwóch tomach, ma niewiele więcej stron, niż ponad stu stronicowy oryginał, który w nowej edycji obdarzony został podtytułem „L’Echappe” („Uciekinier”, „Ocalały”). Albumy „L’Arpenteur” („Zwiadowca”, „Odkrywca”) i „La Traversee” („Przeprawa”) opowiadają historię pociągu podobnego do tego z pierwszego albumu. Benjamin Legrand koncentruje się na pokazywaniu mechanizmów władzy w społeczeństwie i jest dużo bardziej skoncentrowany na tym, niż na losach jednostki, co było głównym tematem „Uciekiniera”. Niemniej, znów zakochana w sobie para ludzi pochodzących z różnych klas społecznych gra główną rolę w tej historii.
Mieszkańcy Pociągu żyją w ciągłym strachu przed zderzeniem z Transperceneige. Rządzący wykorzystują ten lęk do kontroli społeczeństwa, choć wiedzą, że w rzeczywistości oryginał już nie porusza się po torach. Jego lokomotywa jest transportowana w tajnej części Pociągu. Władze organizują cały czas ćwiczenia mające przygotować ludzi na nieuniknioną katastrofę, kiedy obydwa pociągi się zderzą. Wykorzystują też religię, media i rzeczywistość wirtualną, aby jeszcze efektywniej kontrolować masy i nie dopuścić do żadnych zmian. Trzeba powiedzieć, że scenarzysta kontynuacji nie poradził sobie ze napisaniem historii równie angażującej emocjonalnie, jak ta stworzona przez Loba.
Powstanie dalszego ciągu „Le Transperceneige” wydaje się być zabiegiem zupełnie niepotrzebnym. Co prawda porusza on podobny problem, nawiązując przy tym przelotnie do oryginału, ale robi to dość nieudolnie. „L’Arpenteur” i „La Traversee” nie wnoszą nic nowego do historii, są wtórne w stosunku do mnóstwa innych opowieści katastroficznych, które je poprzedziły i nie bronią się w porównaniu do tych, które pojawiły się po nich. Nawet historie głównych bohaterów drugiej części nie wzbudzają w czytelniku żadnych emocji i są, do pewnego stopnia, kalką wątku z pierwszego albumu.
Obie części komiksu zostały narysowane przez tego samego rysownika, Jean Marca Rochette`a. Trzeba jednak zaznaczyć, że jego styl przeszedł sporą ewolucję pomiędzy okresem, kiedy powstał pierwszy album, a jego kontynuacja. „L’Echappe” jest narysowana dość niepewną kreską, opartą głównie na operowaniu linią. Postacie są częściowo zdeformowane i karykaturalne. Kontynuację pociągnięto bardziej szkicowym stylem, z dużym naciskiem na cieniowanie. Rochette, w pierwszym tomie opowieści, bardzo przypomina Jacquesa Tardiego z tego samego okresu, choć drogi artystyczne obu twórców później się rozeszły. Podczas gdy Rochette zmienił kreskę na bardziej realistyczną, Tardi rozwijał dalej swój charakterystyczny, karykaturalny styl.
Podsumowując, „Transperceneige” to pozycja skierowana jedynie do fanów opowieści SF i katastroficznych, aczkolwiek część pierwsza zadowoli również tych bardziej wybrednych miłośników opowieści komiksowych. Siłą „Le Transperceneige - L’Echappe” jest historia, jaką opowiada, jej skoncentrowanie na losach kilku postaci, z całym społeczeństwem i jego problemami potraktowanymi jedynie jako tło dla przygód pary głównych bohaterów.
Kontynuacja odchodzi od tej perspektywy, aby skupić się na pokazaniu mechanizmów władzy, co wałkowane było wielokrotnie i często w lepszym stylu. Nie da się jednak ukryć, że komiks ciekawie przedstawia rozgrywki wewnątrz Pociągu. Dość malowniczo ukazano najróżniejsze instytucje tworzone przez mieszkańców, imitujące współcześnie istniejące kościoły czy kulty. Druga opowieść kończy się równie pesymistyczną nutą, nie zamyka jednak ostatecznie całej historii i zostawia miejsce na kontynuację, która jak dotąd nie powstała.
Autorem tekstu jest Andrzej Janucik, a jego pierwotna wersja ukazał się na jego blogu Przypadkowe akty głupoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz