sobota, 19 lipca 2014

#1666 - Trans-Atlantyk 261

Dzisiejsze wydanie T-A jest o tyle wyjątkowe, że na jego łamach debiutuje Paweł Szczygielski. Znacie go, niejeden tekst już dla Kolorowych popełnił, więc przyjmijcie go ciepło. Dzisiejszą dawkę newsów zza Oceanu zaczynamy od Bucky`ego. Ex-sidekick Kapitana Ameryki, gwiazda ostatniego blockubestera Marvel Studios i jeden z głównych bohaterów eventu „Original Sin” dostanie kolejnego on-goinga. W październiku w „Bucky Barnes: The Winter Soldier” poznamy jego nową rolę w uniwersum Marvela. Jak zapewnia Will Moss, redaktor serii, Bucky operował będzie w znacznie większej skali. I mówiąc większe mam tu na myśli skalę kosmiczną. Od mrocznych głębin Limbo, po wyżyny Asgardu – porównanie z Jamesem Bondem sabotującym Gwiazdę Śmierci zdaje się być dość wymowne. Autorami nowej serii będą Ales Kot (skrypt) i Marco Rudy (rysunki). Zapowiedzi scenarzysty znanego z „Secret Avengers” i „Zero” brzmią bardzo ciekawie. W nowej serii Bucky ma ruszyć w galaktyczną wędrówkę, w której ma zmagać się nie tyle z jakimiś fikuśnymi villainami, ale ze swoimi traumami. W wywiadzie udzielonym AV Club Kot podkreśla tragizm tej postaci. „On zabijał dla Sowietów” - mówi. „Zabijał dla Amerykanów. Tracił swoich bliskich w straszliwy sposób. Jego mózg był wielokrotnie przeprogramowany. Praktycznie nie miał dzieciństwa. A do tego wszystkiego jest nadzwyczaj sprawną maszyną do krzywdzenia ludzi”. (KO)


Inspiracje? Estetyka „Heavy Metalu”, proza J.G Ballarda i Phillipa K. Dicka w warstwie fabularnej. Historia z pierwszego numeru zatytułowana „The Transmigration of Bucky Barnes” nawiązuje dość wyraźnie do ostatniej powieści amerykańskiego klasyka sci-fi. Wizualnie - Jim Steranko i Al Williamson. Tematyka? Płynna tożsamość, zagadnienia gender, feminizm, taoizm, pacyfizm. Teoria wielu światów. XX-wieczny kapitalizm i jego przyszłe konsekwencje. Empatia (Kot kilkukrotnie podkreślił właśnie empatię), a także wiele, wiele innych równie mądrze brzmiących słów. Nie brzmi to nijak, jak zapowiedz superbohaterskiego produkcyjniaka z Domu Pomysłów i troszkę boję się, że nijak będzie się miało do samego komiksu, ale widzę, że kilku pierwszym numerom „Bucky Barnes: The Winter Soldier” będzie trzeba dać szansę. (KO)

James Tynion IV w objęciach BOOM! Studios zdaje się czuć coraz bardziej komfortowo. Po tym jak wydawca z Los Angeles dał mu szansę na własny, autorski tytuł („The Woods”), tak teraz – niespełna dwa miesiące po premierze jego pierwszego numeru - autor ten zapowiada swój kolejny tytuł dla Wybuchowego Studia. Tym komiksem będzie „Memetic”, trzyczęściowa mini-seria, która połączy ze sobą klimat apokalipsy i horroru. Założeniem tej opowieści nie jest jednak ani kosmiczny armagedon, ani też kolejna apokalipsa zombie, ale koniec świata rozpętany przez... internetowy mem. Hipnotyczny viral krążący po internecie, który w krótkim czasie infekuje umysły coraz większej rzeszy internautów doprowadzić ma w konsekwencji do destrukcyjnej, globalnej psychozy. Wśród nielicznych na których hipnotyczny mem nie zadziała znajdzie się dwójka pierwszoplanowych bohaterów i to właśnie w ich towarzystwie przyjdzie nam konsumować tę historię. „Memetic” dopełni się w ciągu trzech dni, a dla każdego z nich autor „Szpona” poświęci jeden, 48-stronicowy zeszyt. Autorem rysunków będzie Eryk Donovan – początkujący artysta, z którym Tynion IV miał okazję już współpracować przy antologii „In The Dark” wydanej przez IDW Publishing. Komiks będzie miał swoją premierę w październiku. (PS)

Na ozdobę dzisiejszego wydania - plakaty z postaciami filmowych "Guardians"

Zostajemy w BOOM! Studios, gdzie nadchodzący wrzesień będzie stał przede wszystkim pod znakiem Georga Péreza i jego nowej autorskiej mini-serii pt. „Sirens”. Jako weteran komiksu i twórca niezliczonych run-ów dla Marvela i DC (m.in. „Wonder Woman”, „The Avengers”, „The New Teen Titans”) nie miał jednak ten autor zbyt wielu okazji do realizacji swoich oryginalnych pomysłów – teraz jednak ma się to zmienić za sprawą BOOM! i kosmicznej odysei, którą Perez zgotuje na łamach tego wydawnictwa. „Sirens” jawi się w zapowiedziach jako przygodowe, awanturnicze wręcz s-f, z elementami space-opery. Czas akcji komiksu w głównej mierze będzie bardzo odległy, natomiast co do tytułowych bohaterek, będzie nią grupa obdarzonych niezwykłymi mocami wojowniczek, sprowadzonych z przeszłości i wyznaczonych do obrony planety Terra-Prime (czyli dawniejszej Ziemi), która to zagrożona będzie inwazją obcej rasy. Podróże w czasie, epickie pojedynki i galeria ciekawych postaci – oto co będzie miał do zaoferowania „Sirens”. Pomimo, że komiks zaplanowany jest na jedynie sześć zeszytów to Perez jest już gotowy na dłuższą przygodę z tym tytułem. O ile wyniki sprzedaży będą zadowalające, BOOM! może kontynuować serię w postaci ongoingu. (PS)

Nowy run Scotta Snydera w „Batmanie” zatytułowany będzie „Endgame”. Jego pierwsza część zaplanowana został na październik, a początek zbiegnie się wraz z zakończeniem „Batman: Eternal”, który, przypominam, będzie miał miejsce dopiero w marcu przyszłego roku. Troszkę to szalone, ale kto by tam w DC Snyderowi cokolwiek bronił? W przeciwieństwie do „Zero Year”, którego akcja rozgrywała się w przeszłości, w „Endgame” wrócimy do teraźniejszości. W pracy nad fabułą scenarzyscie pomagać będzie mu Jamies Tynion IV, który zajmie się pobocznymi historiami ilustrowanymi przez różnych rysowników. Jak się pewnie domyślacie regularnym artystą pozostanie Greg Capullo. Można się spodziewać, że „Koniec gry” będzie epicką historią, a sam numer 35., szykowany na obchody 75. lecia Batka, ma być czymś naprawdę wielkim. Finał sześcioczęściowej sagi zbiegnie się z finałem trzech tygodników DC i przeprowadzką do Burbank, więc w pewien sposób domknie pewną erę. Snyder w kolejnym z wywiadów nie zdradza właściwie żadnych szczegółów swojej najnowszej historii. Mówi jedynie, że jest to jedna z tych rzeczy, które chciał zrobić przed śmiercią. Podkreśla, że nie będzie to jego ostatni projektem z Capullo. Zapewnia, że będzie pisał tak długo, jak długo fani będą chcieli. Nie mówi przy tym jednak, że chodzi o komiksy z Mrocznym Rycerzem w roli głównej...



IDW Publishing zapowiedziało amerykańską edycję „Corto Maltese”. Jedna z najważniejszych europejskich serii komiksowych doczeka się wydania, na jakie zasługuje. W sumie dziwię się, że tak późno. Komiksy Hugo Pratta wciąż znakomicie się sprzedają, a jego praca miała wielki wpływ na amerykańskich klasyków, takich jak Milton Caniff Frank Miller czy Alex Tooth. Cykl ukaże się w imprincie EuroComics. Jego redaktor, Dean Mullaney, znajduje się w bliskim kontakcie z Patrizią Zanotti, bliską współpracowniczką Pratta, która ma dopilnować, aby amerykańska wersja była jak najbliższa duchowi oryginału. Przekładem z języka włoskiego zajmą się Mullaney i Simone Castaldi, profesor literatury romańskiej nowojorskim uniwersytecie Hofstra i autor książki „Drawn and Dangerous: Italian Comics of the 1970s and 1980s”. Pierwszy z dwunastu tomów ukaże się w grudniu. W „Corto Maltese: Under the Sign of Capricorn znajdzie się sześć pierwszych nowelek komiksowych, które powstały we Francji we wczesnych latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Będą to: „The Secret of Tristan Bantam”, „Rendez-vous in Bahia”, „Sureshot Samba”, „The Brazilian Eagle”, „So Much for Gentlemen of Fortune” oraz „The Seagull’s Fault”. Drugi tom, zbierający tym razem pięć historii, planowany jest na wiosnę 2015. Cała seria ukaże się również w ekskluzywnej wersji, w której jeden album (w powiększonym formacie, w niskim nakładzie, et cetera, et cetera) zawierał będzie materiał z dwóch trejdów. Piękna sprawa. My, tu w Polsce, zazdrościmy...

I na dziś to już wszystko. „A gdzie wieści o Thorze-babie, o czarnym Kapitanie Ameryce i całym tym Avengers NOW?, bucu” - ktoś się może spytać. Spokojnie, będą. Szykuje dla nich osobny tekst, a parę newsów, które się nie zmieściło dziś pojawi się w K-E.

3 komentarze:

Maciej Gierszewski pisze...

Wydawnictwo Komiksowe przejęło "Kota Rabina" po Poście, mogłoby przejąć także edycję „Corto Maltese”

Kuba Oleksak pisze...

Byłoby świetnie, choć czuje, że w natłoku premier, nowości i wznowień gdzieś by nam zginął.

Anonimowy pisze...

To raczej Caniff miał wpływ na Pratta. H.P. za to był idolem Franka Millera