wtorek, 8 lipca 2014

#1652 - L’Autoroute du soleil

Baru to twórca, który zasługuje na publikację w Polsce. Nie tylko ze względu na dość ciekawą i egzotyczną dla nas tematykę jego dzieł, ale także ze względu na jego komiksowy kunszt. Styl jego prac można nazwać eklektycznym, a „L’Autoroute du soleil” nie jest pod tym względem wyjątkiem. Łączą się w nim historia drogi, opowieść o dorastaniu, pierwszych miłościach, a całość podana została ze szczyptą polityki i kryminalnej intrygi dla smaku. Komiks serwowany jest z duża ilością humoru, który spełnia w nim niezwykle ważna rolę.




Baru, czy też Hervé Barulea, jak brzmi jego prawdziwe nazwisko, to twórca, który nie publikuje często, ale każdy z jego albumów zasługuje na uwagę. Pochodzący z rodziny robotniczej o tradycjach komunistycznych artysta często odwołuje się do swoich doświadczeń z dzieciństwa, opisując życie robotników, imigrantów i innych ludzi żyjących na marginesie. Do jego najbardziej znaczących dzieł należą „L’Enragé”, będący historią francuskiego boksera pochodzenia algierskiego oraz „Les Années Spoutnik”, opowieść o dorastaniu w dzielnicy robotniczej w latach pięćdziesiątych. Historia ta rozgrywa się na tle strajków robotniczych i eskalacji wojny w Algierii. Są to wątki, które pojawiają się regularnie w komiksach Baru.

Artysta ten spotykał się z uznaniem ze strony krytyków. Już jego debiutancki album, „Quéquettes Blues”, otrzymał nagrodę dla najlepszego debiutu na festiwalu w Angoulême. Ta nagroda poprzedziła kolejną, przyznaną za album „L’Autoroute du soleil”, który został uznany za najlepszy w 1995 roku (nagroda Alph’Art w Angoulême). Ukoronowaniem kariery Baru był nagroda dla najlepszego artysty, a otrzymał ją na największym francuskim komiksowym festiwalu w 2010 roku.

„L’Autoroute du soleil” to album ciekawy ze względu na treść, jak i formę. Komiks został opublikowany przez wydawnictwo Kodansha, więc technicznie jest mangą. Jego francuska premiera miała miejsce dopiero w kilka miesięcy po japońskiej. Nie spodziewajcie się jednak wielkich oczu - Baru zachował swój unikalny styl, nie ulegając zanadto wschodnim wpływom. Komiks jest oczywiście czarno-biały, z dodatkiem dość liberalnie używanych szarości.


Bohaterów jest dwóch. Pierwszy z nich to Karim Kemal, 22-letni syn imigrantów, żyjący z gry w karty i zafascynowany latami pięćdziesiątymi. Alexandre Barbieri to siedemnastolatek, który nie wszedł jeszcze w dorosłość, ale podziwia Kerima, w szczególności jego sukcesy u płci przeciwnej.

Przypadek sprawia, że obaj wyruszają w podróż przez Francję, uciekając przed zemstą szefa miejscowego oddziału Francuskiego Zrywu Narodowego, organizacji wzorowanej na Froncie Narodowym Le Pena. Ta wyprawa będzie dla obydwu początkiem prawdziwej przyjaźni, źródłem mnóstwa przygód, a dla Alexandre również inicjacją w dojrzałość. Wszystko to okraszone zostało dużą ilością humoru, motywami rodem z kryminału i prawdziwym dramatem w finale. Baru idealnie balansuje między różnymi tonami, płynnie przechodząc od komedii do tragedii i odwrotnie.

W komiksie pojawiają się wszystkie ulubione wątki autora. W pierwszym tomie obserwujemy upadek przemysłowego miasta. Jest on symbolicznie przedstawiony na początku, gdy robotnicy obserwują wysadzanie starych pieców hutniczych. Problem rasizmu uwypuklony został w postaci głównego przeciwnika, ale komiks nie jest zbytnio upolityczniony. Wątki społeczne pojawiają się jedynie jako tło dla głównej intrygi. Jest ona poprowadzona bardzo sprawnie i szybko. Przygody i zmiany nastrojów opowieści następują błyskawicznie. Co jest wielką siłą komiksu, oprócz wartkiej akcji, to sprawność, z jaką Baru buduje charaktery postaci, zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych. Nawet ich sylwetki są pogłębione, choćby na kilku kadrach lub w kilku kwestiach.


Myślę, że „L’Autoroute du soleil” jest pozycją na tyle ciekawą i zróżnicowaną, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Autorem tekstu jest Andrzej Janucik, a jego pierwotna wersja ukazał się na jego blogu Przypadkowe akty głupoty.

Brak komentarzy: