W cyklu PKS pokazujemy, jak wygląda warsztat polskiego komiksiarza.
Czy przypomina kuchnie, w której z najróżniejszych składników artyści
według swoich tajnych przepisów wyczarowują swoje dzieła, czy raczej
warsztat, gdzie w mozole ciężkiej, codziennej pracy wykuwane są zeszyty i
albumy, a może coś jeszcze innego? Zobaczycie sami! A jeśli jesteś
twórcą i chciałbyś zaprezentować zacisze swojej pracowni - zgłoś się do
nas! Dziś przed nami... Łukasz Kowalczuk!
Na pierwszym zdjęciu moje podstawowe stanowisko pracy. Zajmuję się tutaj niemal wszystkimi projektami (komercyjnymi, komiksowymi, rysowanymi, pisanymi). Przez większość czasu pracuję w domu, więc w staram się żeby nie było na chacie syfu. Nie lubię. Aktualnie koloruję i składam okładkę pewnego winylowego singla, która będzie utrzymana w mocno komiksowym stylu. Kilka lat temu wydałem oszczędności na Adobe Design Premium CS3. Mimo że prowadzę działalność od początku 2010 roku, nie miałem żadnej kontroli (nie żebym się prosił). Śpię spokojnie.
1. Leciwy już laptop. Ponad 3 lata bez awarii, jedynie bateria zajechana przez moją głupotę. Monitor Iiyama zakupiony w Tesco za bardzo przyzwoite pieniądze. Ma też ponad 3 lata. Wstyd przyznać, ale nie znam się totalnie na kalibracji i tego typu rzeczach. Na szczęście obywa się bez wtop w trakcie realizacji zleceń.
2. Święty kalendarz. Jeśli tam czegoś nie zapiszę, to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że tego nie zrobię. Boję się, że kiedyś zacznę w takim planerze wpisywać wszystkie czynności, po czym go zgubię i umrę nie mogąc nic zaznaczyć, odhaczyć ani podsumować.
3. Tablet. Używany tylko do kolorowania. Rzadko.
4. Cienkopisy, ołówki, markery, kredki. Można sobie robić wszystko w cyfrze, ale co kiedy pojawi się zboczeniec chętny żeby kupić jakieś plansze?
5. Tu powinna być kawa. Wypijam dwie mocne czarne kawy dziennie. Nie żadne rozpuszczalniki. Porządne sypane siekiery.
6. Urządzenie wielofunkcyjne. Tanie i całkiem sprawne. Na nim i parapecie z reguły wala się dużo różnych notatek.
Po lewej widać też skrawek tablicy korkowej. To kolejny, obok terminarza, pedantyczny odpał. A ściany popisałem żeby nie było nudno.
Stanowisko numer 2. Organizowane w tzw. dużym pokoju na czas tworzenia dłuższych komiksów, głównie kolejnych odsłon "Nienawidzę Ludzi".
1. Kupiłem to ustrojstwo w Ikei za 20 złotych. Garbię się odrobinę mniej, ale używam tylko przy rzeczach zajmujących więcej czasu.
2. Tusz i piórka. Pewnie się namęczę i pobrudzę, a efekty będą średnie, ale trzeba próbować. To moje pierwsze podejście, efekty będzie można zobaczyć niedługo.
3. Jeden z brulionów do spisywania pomysłów i scenariuszy. Taki ładny, z Hello Kitty.
4. Strony czekające na zapełnienie rysunkami. Kiedy kupka pustych arkuszy jest duża, potrafi działać demotywująco. Wraz z jej zmniejszeniem poprawia się moje samopoczucie.
5. Książka Szymona Kobylińskiego pt. "Obserwacje plastyczne". Jest inspirująca, świetna i będę do niej często wracał. Choć rysować się już raczej nie nauczę hehe.
6. Srajpad. Przydatny, żeby sobie coś na szybkiego podejrzeć. Jest kilka fajnych aplikacji z referencjami (modele i takie tam).
Zdjęcia: Joanna Kowalczuk
1. Leciwy już laptop. Ponad 3 lata bez awarii, jedynie bateria zajechana przez moją głupotę. Monitor Iiyama zakupiony w Tesco za bardzo przyzwoite pieniądze. Ma też ponad 3 lata. Wstyd przyznać, ale nie znam się totalnie na kalibracji i tego typu rzeczach. Na szczęście obywa się bez wtop w trakcie realizacji zleceń.
2. Święty kalendarz. Jeśli tam czegoś nie zapiszę, to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że tego nie zrobię. Boję się, że kiedyś zacznę w takim planerze wpisywać wszystkie czynności, po czym go zgubię i umrę nie mogąc nic zaznaczyć, odhaczyć ani podsumować.
3. Tablet. Używany tylko do kolorowania. Rzadko.
4. Cienkopisy, ołówki, markery, kredki. Można sobie robić wszystko w cyfrze, ale co kiedy pojawi się zboczeniec chętny żeby kupić jakieś plansze?
5. Tu powinna być kawa. Wypijam dwie mocne czarne kawy dziennie. Nie żadne rozpuszczalniki. Porządne sypane siekiery.
6. Urządzenie wielofunkcyjne. Tanie i całkiem sprawne. Na nim i parapecie z reguły wala się dużo różnych notatek.
Po lewej widać też skrawek tablicy korkowej. To kolejny, obok terminarza, pedantyczny odpał. A ściany popisałem żeby nie było nudno.
Stanowisko numer 2. Organizowane w tzw. dużym pokoju na czas tworzenia dłuższych komiksów, głównie kolejnych odsłon "Nienawidzę Ludzi".
1. Kupiłem to ustrojstwo w Ikei za 20 złotych. Garbię się odrobinę mniej, ale używam tylko przy rzeczach zajmujących więcej czasu.
2. Tusz i piórka. Pewnie się namęczę i pobrudzę, a efekty będą średnie, ale trzeba próbować. To moje pierwsze podejście, efekty będzie można zobaczyć niedługo.
3. Jeden z brulionów do spisywania pomysłów i scenariuszy. Taki ładny, z Hello Kitty.
4. Strony czekające na zapełnienie rysunkami. Kiedy kupka pustych arkuszy jest duża, potrafi działać demotywująco. Wraz z jej zmniejszeniem poprawia się moje samopoczucie.
5. Książka Szymona Kobylińskiego pt. "Obserwacje plastyczne". Jest inspirująca, świetna i będę do niej często wracał. Choć rysować się już raczej nie nauczę hehe.
6. Srajpad. Przydatny, żeby sobie coś na szybkiego podejrzeć. Jest kilka fajnych aplikacji z referencjami (modele i takie tam).
Zdjęcia: Joanna Kowalczuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz