środa, 24 października 2012

#1163 - Trans-Atlantyk 202

Trudno już mówić jeszcze o Scotcie Snyderze, że jest wschodzącą gwiazdą rynku komiksowego – jego run w „Batmanie” i „Amerykański Wampir” wywindowały go niemal na sam szczyt. Kto, jak nie najpopularniejszy i być może najlepszy scenarzysta w barwach DC mógłby przygotować nowy komiks z Supermanem, który ukaże się w okolicach premiery filmowego „Człowieka ze Stali” i będzie ważnym punktem obchodów 75-lecia największego z komiksowych herosów? Kto będzie lepszy od Jima Lee, aby w roli rysownika towarzyszyć mu w tym przedsięwzięciu? Nie ma wątpliwości, że ich wspólny projekt, który nie ma jeszcze tytułu (wszyscy obstawiają, że będzie to „Man of Steel”) może okazać się największym superbohaterskim przebojem 2013 roku. Snyder nie ukrywa, że z Kal Elem chce zrobić to samo, co udało mu się zrobić z Mrocznym Rycerzem przy okazji „Court of Owls” – opowiedzieć świeżą historię, która będzie jednak mocno zakorzeniona w mitologii danej postaci.

Oprócz klasycznego zestawu bohaterów drugoplanowych – Lois Lane, Jimmy`ego Olseana, Perry`ego White`a, Lany Lang i Lexa Luthora – sporo miejsca dostanie się Bruce`owi Wayne`ów. Oprócz klasycznych villainów Esa pojawią się również nowe postacie, które mają być ucieleśnieniem antyezy tego, czym jest Superman. Snyder zaprzecza, żeby jego komiks miał jakikolwiek fabularny związek z filmem. Pytany o inspiracje wymienia raczej prace Granta Morrisona. Nie wiadomo jeszcze jak długo będzie zaangażowany w nowy projekt, ale pewne jest jedno – ani „Batmana”, ani „Wampira” nie porzuci. Scenarzysta bardzo mocno podkreśla, że każdy komiks podpisany jego nazwiskiem powstaje przy jego stuprocentowym zaangażowaniu. Nie ma mowy o żadnych półśrodkach. Jego podejście do Supermana będzie podobne – mówi, że jeśli miałby zrobić w życiu tylko jeden komiks, to byłby właśnie ten. Pierwsza historia, choć o kosmicznych proporcjach, ma być jedynie wstępem do tego, co ma nastąpić w kolejnych numerach – Snyder, podobnie, jak najlepsi współcześni scenarzyści w branży, jak Hickman czy Remender, chce stworzyć bardzo spójną i organiczną historię, rozpisaną na dziesiątki zeszytów i kilka mniejszych fabuł.

Pozostając jeszcze temacie ostatniego syna planety Krypton - schedę po Grancie Morrisonie w „Action Comics” przejmie Andy Diggle. Scenarzysta właśnie wypełnił ekskluzywny kontrakt z Marvelem i wraz z Tony`m Danielem przejmą drugi, najważniejszy on-going DC wraz z numerem 18. Przygoda Diggle`a z Człowiekiem ze Stali rozpocznie się od historii „H’el On Earth”, w którym znajdziemy wyjaśnienie dlaczego Kal El zmienił garderobę. Redaktorzy wydawnictw wybrali akurat jego ponieważ, jak niewielu twórców w branży, świetnie radzi sobie z komiksem akcji. Scenarzysta żartuje, że jest odpowiednim człowiekiem, na odpowiednim miejscu – zapewni sporo „action” w „Action Comics”, przenosząc przygody głównego bohatera z jego przeszłości do współczesności. Ale nie braknie również wątku romansowego, tym bardziej, że miłosny trójkąt Clark-Lois-Diana ma nabrać nowe dynamiki.

Keith Giffen ma smykałkę do kosmicznych opowieści – najlepszymi tego przykładami są „Annihilation” i „Legion of Super-Heroes”. Już w styczniu zadebiutuje nowy on-going jego autorstwa, którego akcja będzie rozgrywała się tam, gdzie nikt nie usłyszy twojego krzyku. Pierwsza historia zaprezentowana na łamach „Threshold” będzie zatytułowana „The Hunted”. Oprawą graficzną zajmie się Tom Raney, a występować w niej będą zapomniane nieco postacie, takie jak Omega Men, Blue Beetle, Star Hawkins, oryginalna Starfire, Space Ranger, Space Cabbie oraz nowy Green Lantern o imieniu Jediah Caul. On właśnie będzie głównym bohaterem nowego komiksu, którego fabuła będzie nawiązywała do wydarzeń pokazanych w „Green Lantern: New Guardians Annual #1”, gdzie zaprezentowany zostanie pomysł Giffena na zakręcenie kosmicznym zakątkiem DC. W komiksie pojawi się również Larfleeze, który dostanie swojego back-upa, rysowanego przez Scotta Kolinsa. Giffena najbardziej fascynuje możliwość kreacje zupełnie nowego świata w obrębie DCU i zamierza stworzyć coś nowego w stosunku do klasycznych wzorców komiksowego sci-fi obowiązujących od czasów Bucka Rogersa.

Scenarzysta filmu „Mroczny Rycerz Powstaje” David S. Goyer miał pewną styczność z komiksowym medium. Przydarzyło mu się napisać jedną z historii pomieszczonych w 700 numerze „Action Comics” i maczał palce w powieści graficznej „JLA/JSA: Vice and Virtue”. W Nowym Jorku, podczas promocji swojego najnowszego obrazu „Da Vinci's Demons” przyznał się, że od jakiegoś czasu planuje coś dużego w komiksowej materii. Wraz z Geoffem Johnsem rozmyślają nad pewną epicką historią. Johns czeka, aż Goyer będzie miał nieco więcej wolnego czasu, aby rozpocząć pracę nad skryptem - prawdopodobnie pisanie rozpocznie się jeszcze tej jesieni. Co to będzie za projekt? Nie wiadomo nic ponad to, że ma zamknąć się w 13 zeszytach i najpewniej będzie wielkim eventem. Dla obu panów nie będzie pierwsza wspólna praca - razem przez prawie 50 numerów pracowali nad „JSA”.

Warner Bros. i DC Comics bardzo opornie przychodzi praca nad filmową wersją „JLA”. Wciąż nie ma gotowego skryptu (choć podobno się pisze), a o reżyserze czy choćby propozycjach obsady nie wspomnę. Ale to wcale nie oznacza, że projekt jest martwy - już za chwilkę, już za momencik mają pojawić się konkretne informacje (znowu - podobno). Na razie podano, że zdjęcia rozpoczną się w przyszłym roku, a na ekrany kin obraz trafi w lecie 2015 roku. W tym samym terminie swój powrót zaliczą Avengers - przypadek? Nie sądzę! Taktyka DC ma być odwrotną od tej, na którą zdecydował się Marvel - jeśli „JLA” okaże się hitem, to da początek serii produkcji, w których opisane będą solowe przygody poszczególnych członków grupy. Wypada czekać na bardziej oficjalne potwierdzenie tych informacji.

Brak komentarzy: