środa, 24 czerwca 2009

#190 - BFK: rozkład jazdy

Słowem wyjaśnienia - déjà vu (czyt. deżawi), które może pojawić się przy czytaniu dalszej części wpisu, może wynikać stąd, że podobny tekst pojawił się równo 24h temu na Motywie Drogi. Poniższe kilka słów o BFK skrobałem od jakiegoś czasu i gdyby wszystko odbyło się zgodnie z planem to notka poszłaby z automatu wczoraj o 12:00 - ale nie poszła i na dodatek jeszcze obywatel Babiel Łukasz był szybszy (zresztą nie po raz pierwszy). Więc jeśli czytaliście jego wczorajszy wpis, to ten poniższy potraktujcie raczej jako utrwalenie informacji.

Bałtycki Festiwal Komiksu (Gdańsk, Targ Rakowy 5/6, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna, wstęp wolny!) już za chwilę, więc najwyższa to pora na zaprezentowanie planu imprezy. Co prawda został on ogłoszony dobrych kilka dni temu i wisi na każdym chyba serwisie komiksowym, ale będzie i tutaj. Tyle, że w nieco innej formie. Program festiwalu zaskoczył mnie swoim bogactwem i widzę, że będę miał ciężki orzech do zgryzienia w przypadku kilku nakładających się na siebie punktów programu. Poniżej więc program uwzględniający co też w danej godzinie dzieje się w Sali 1 i Sali 2. Jest jeszcze Sala 3, ale założyłem (może mylnie), że jej program raczej nie będzie interesował nawiedzających dwie pierwsze i umieściłem go w dalszej części wpisu. Główne atrakcje festiwalu przeznaczone są na sobotę i niedzielę, ale dzień wcześniej w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia będzie miał miejsce pierwszy punkt imprezy, czyli wernisaż otwierający wystawę "Komiks japoński - bogactwo stylów, bogactwo treści" (ul. Jaskółcza 1, start o 19:30, wstęp wolny - w późniejszych dniach zniżka na bilet po okazaniu karty imprezy). A po piątku jest..

Sobota - 27 czerwca:
10:00 – 10:30
Uroczyste otwarcie festiwalu

10:30 – 11:30
Mówić i pisać o komiksie – blogerzy kontra serwisy komiksowe
Warsztaty komiksowe – Przemysław „Trust” Truściński

11:30 – 12:30
Spotkanie z wydawcami
Warsztaty komiksowe – Ireneusz Konior i Karol "KRL" Kalinowski

12:30 – 14:30
Spotkanie z Davidem Lloyd - autorem V jak Vendetta czy Hellblazer
Warsztaty komiksowe – Janusz Wyrzykowski i January N. Misiak (do 13:30)
Hello Kitty - prawda i mity - Jaśmina Kotlarek (od 13:30)

14:30 – 15:30
Spotkanie z Ireneuszem Koniorem (do 15:00)
Komiks belgijski – prowadzi Michał Janowski (od 15:00)
Dziwne opowieści i Podróż w nieznane. Czyli o pewnych magazynach, które zmieniły oblicze komiksu – Maciek Wycinek

15:30 – 16:30
Jak działa japońskie wydawnictwo komiksowe – Yoshimasa Mizuo
Mroczny Rycerz Gotham w obiektywie kamery Christophera Nolana - Michał "Chudy" Chudoliński, Michał Siromski, Jakub Syty

16:30 – 18:00
Spotkanie z Guyem Delisle - autorem Phenianu i Kronik birmańskich
Hiroshige i Mizuki Shigeru. Mistrz i uczeń? – Joanna Zaremba-Penk (do 17:30)
Warsztaty komiksowe – Jacek Frąś (do 18:05)

18:05 – 18:30
Rozdanie GDAK-ów, wyłonienie zwycięzców konkursów: „Pasek z energią i klimatem” oraz „Pasek w pomorskich klimatach”.

Po czym o 20:30 rozpocznie się Interparty w Irish Pubie (ul.Korzenna 33/35 - piwnice Ratusza Staromiejskiego), gdzie znany i nagradzany poeta Bartosz Sztybor poprowadzi pomorską edycję "Bitew Komiksowych". Dla spragnionych zniżka na piwo (z 7zł na 5zł) za okazaniem karty imprezy. Party ciągnąć się będzie zapewne do późnych godzin nocnych / wczesnych porannych i jak zwykle w takich przypadkach będzie się o nim rozprawiać jeszcze długo po całej imprezie. Wiec jeśli chcecie znać wszystkie ploty i njusy to do Irisha przybywajcie.
Nocne wrażenia nie zdążą jeszcze opaść a zacznie się ostatni dzień imprezy, czyli..

Niedziela - 28 czerwca:
10:00 – 11:00
Kompozycja jako coś więcej niż zbiór elementów na płaszczyźnie – Daniel Chmielewski
Formy chmurowe w sztuce komiksu – Filip Bąk

11:00 – 12:00
Projekt Karton - Tomasz „Asu” Pastuszka oraz Piotr Nowacki
Warsztaty z kompozycji – Daniel Chmielewski

12:00 – 13:00
Sen nocy letniej Neila Gaimana – Jakub Syty
Warsztaty komiksowe – Tomasz „Asu” Pastuszka, Piotr Nowacki oraz Bartosz Sztybor

13:00 – 14:00
Promocja miasta poprzez komiks - jak to się robi w Wejherowie
Życie narysowane - krótka historia komiksowego autobiografizmu – Tomasz Pstrągowski

14:00 – 15:00
Spotkanie z autorami City Stories
Warsztaty komiksowe z twórcami komiksu o Wejherowie

15:00 – 16:00
Wizje futurystycznego świata w dziełach Franka Millera – Marcin Andrys
Warsztaty komiksowe z autorami City Stories

We wstępie wspomniałem o Sali 3 w której to pociechy będą miały i dla siebie sporo atrakcji wyszczególnionych poniżej. Zgodnie z powszechnym przekonaniem, że komiksy są dla dzieci, powinny one (atrakcje, nie dzieci) znaleźć się raczej na samym początku wpisu, ale niech i ci nieco starsi miłośnicy kadrów i dymków mają coś dla siebie i nie czują się dyskryminowani. Przyszłe pokolenia komiksiarzy marzące na razie o tym, żeby być w przyszłości policjantami albo strażakami mam nadzieję, że mi wybaczą.

Sobota - 27 czerwca:
10:30 - 11:30: Zajęcia z rysowania komiksów
11:30 - 12:30: Bajki z Wielkiej Brytanii
12:30 - 13:30: Nauka języka angielskiego z wykorzystaniem komiksu
13:30 - 14:30: Bajki francuskie i belgijskie
14:30 - 15:30: Nauka języka francuskiego z wykorzystaniem komiksu
15:30 - 16:30: Gry i zabawy
16:30 - 17:30: Bajki czeskie i słowackie

Niedziela - 27 czerwca:
10:00 - 11:00: Gry i zabawy (w tym pląsy z różnych stron świata)
11:00 – 12:00: Rysowanie komiksów
12:00 - 13:00: Nauka języka francuskiego z wykorzystaniem komiksu
13:00 - 14:00: Bajki włoskie i hiszpańskie
14:00 - 15:00: Spotkanie z autorem komiksów
15:00 - 16:00: Nauka języka angielskiego z wykorzystaniem komiksu

Wspomniane chwilę wcześniej zniżki na piwo to nie jedyne bonusy związane z posiadaniem wejściówki z imprezy. Organizatorzy Bałtyckiego Festiwalu zadbali również o żołądki komiksiarzy i w wyszczególnionych poniżej lokalach w sobotę i niedzielę obowiązuje dziesięcioprocentowa zniżka. W przypadku trzech pierwszych miejscówek do zniżki przyda się również kupon z imprezowego informatora!
- Pizzeria Napoli (ul. Długa 62/63)
- Restauracja Euro (ul. Długa 79/80)
- Restauracja Santorini (ul. Długa 37/39)
- Restauracja Piwnica Rajców (ul. Długi Targ 44)
- Restauracja Rooster (ul. Długa 4)
- Bar Harcówka (ul. Za Murami 2-10)
- Restauracja Kresowa (ul. Ogarna 12)
Tego typu spendy to oczywiście doskonała okazja do uzupełnienia swoich zbiorów o komiksy archiwalne, jak i nowości wydawnicze. Giełda znajdować się będzie w tym samym budynku w którym odbywać się będą spotkania z twórcami i wydawcami, więc obędzie się bez przymusowych spacerów jak to było ostatnio na MFK, czy parę lat temu na wuesce. W sobotę giełda czynna jest od 10:00 do 18:00, natomiast w niedzielę do 15:00.

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na dwie pozycje, które w okolicach BFKi będą miały swoją premierę i które na samej imprezie będzie można zakupić. Bezinteresownie nakłaniam do rzucenia okiem w stronę "Bez Komentarza" Ivana Bruna (Kultura Gniewu), na który ostrzę sobie kły od momentu pojawienia się tego tytułu w planach wydawnictwa. Przykładowe plansze plus wizyta na blogu robią oszałamiające wrażenie i już teraz ośmielę się powiedzieć, że to jeden z lepszych pod względem graficznym albumów wydanych w tym roku w Polsce. Tematycznie też wygląda na niezłą petardę, co zresztą dobrze oddaje fragment z opisu komiksu - "(...) jedną ręką chwyta czytelnika za gardło a drugą wali go prosto w twarz". Druga rzecz - już interesownie - to piąty numer Ziniola. Prawie równo rok temu, kiedy czytałem #1 czekając na pociąg do Gdańska (!) nie spodziewałem się, że po 12 miesiącach moje nazwisko będzie gdzieś widnieć w spisie treści. A jednak. Tym samym zapraszam serdecznie do zapoznania się z tekstem "Zielony facet z gadzim grzebieniem na głowie" traktującym o pojawiającym się tu często Savage Dragonie oraz jego twórcy Eriku Larsenie. Tekst ten miał być jednym z kilku poruszających tematy Larsenopodobne w numerze, ale niestety nie wyszło - mówi się trudno. Oprócz tego polecam trzy krótkie komiksy Patricio Betteo, który przygotował je specjalnie na potrzeby piątej odsłony Ziniola. Sympatyczny meksykańczyk gościł już na łamach Kolorowych i pewnie jeszcze nie raz będzie można o nim tutaj poczytać, a powyższe szorciaki to jego pierwsze prace publikowane w naszym kraju. Tyle prywaty. Widzimy się na pomorzu.

Ahoj!

poniedziałek, 22 czerwca 2009

#189 - Dreszczowiec kolejowy

Lewis Trondheim dał się już poznać polskiemu czytelnikowi jako autor nie do końca typowej opowieści o piratach („Wyspa Burbonów. Rok 1730” od Egmontu) i odkrywca pierwszego komiksu spoza naszej galaktyki („A.L.I.E.E.N.” od Kultury Gniewu). Teraz, na kartach „Dworca Centralnego” (od Mroja Press, rysunki - Jean-Pierre Duffour), francuski twórca odsłoni kolejne ze swoich artystycznych wcieleń.

Wraz z głównym bohaterem utworu czytelnik trafi na tytułowy dworzec, gdzie nie przyjeżdżają żadne pociągi. Rozkłady jazdy utrzymywane są w tajemnicy, a każdy z zegarów pokazuje inną godzinę. Wszystkie kasy pozostają zamknięte, żaden z pracowników nie potrafi udzielić jakiejkolwiek sensownej pomocy. Groteskowość i grozę tej sytuacji potęgują obecne na miejscu dziwaczne indywidua – religijny fanatyk, nawracający przypadkowych podróżnych, biznesmen wydający irracjonalne polecenia ze swojego wagonu czy tajemniczy mnisi nastawiający wszystkie zegary na jedną godzinę. Poszukiwanie jakiejkolwiek informacji o pociągu przez głównego bohatera (przedstawionego w postaci animorficznego kota) i próba przetrwania w tym festiwalu szaleństwa stanowią treść tego komiksu.

Myślę, że „Dworcowi Centralnemu” więcje szkody niż pożytku wyrządziło porównanie z twórczością Franza Kafki. Bo rzeczywiście pewne cechy charakterystyczne dla prozy praskiego pisarza można odnaleźć w pracy Trondheima i Duffoura. Bezimiennego i anonimowego bohatera ścierającego się z bezduszną instytucją, której praw działania nie pojmuje, narrację utrzymaną na granicy jawy i koszmarnego snu, z którego nie sposób się obudzić, zdeformowaną rzeczywistość pełną parabolicznych obrazów czy dojmującą atmosferę niepokoju, stale towarzysząca czytelnikowi podczas lektury. Cały ten arsenał kafkowskich środków jest obecny w komiksie. Podobnie, jak „Proces”, możemy odczytywać „Dworzec Centralny” jako alegorię zagubienia się człowieka w obcym i wrogim mu świecie. Lecz ci, którzy będą chcieli wejść głębiej, poza tę nieco powierzchowną interpretację, mogą poczuć się zawiedzeni, skoro nie znajdą w komiksie religijnej egzegezy nowoczesności czy literackich egzorcyzmów tragicznej biografii. Ja przynajmniej ich nie znalazłem, ale wcale nie czuję się zawiedziony, bo utwór Duffoura i Trondheima broni się sam. To świetny kolejowy dreszczowiec, żerujący na moich lękach przed zagubieniem się na dworcu w obcym mieście, przesiadką do złego pociągu czy kradzieżą dokumentów. „Dworzec Centralny” swoim niepokojącym, dusznym nastrojem i przedziwnymi, absurdalnymi konceptami potrafił utrzymać mnie w napięciu aż do ostatniej strony, jako pierwszy komiks od czasów Maxa Anderssona i Thomasa Otta.

Wielka w tym zasługa grafika, który potrafi świetnie prowadzić fabułę i stopniowo dozować napięcie. Jean-Pierre Duffour stworzył „wyciszoną” oprawę wizualną utrzymaną w stonowanych i surowych odcieniach szarości, doskonale podkreślających klimat komiksu, będącego jego najmocniejszą stroną. Lekturą „Dworca Centralnego” najbardziej usatysfakcjonowani będą ci czytelnicy, którzy oczekują nastrojowej i wciągającej lektury. Ja na szczęście mogę się zaliczyć do tej grupy.

niedziela, 21 czerwca 2009

#188 - Trans-Atlantyk 43

Steve Rogers wraca do uniwersum Marvela!
Taka wiadomość obiegła internet (i nie tylko) w miniony poniedziałek i rozwiała wszelkie wątpliwości co do tajemniczego do tej pory projektu Millara i Hitcha "Reborn", którego pełna nazwa brzmi od teraz "Captain America: Reborn". Niby nie jest to jakaś wielka niespodzianka, bo o powrocie oryginalnego Capa mówiono od czasu jego zejścia z tego świata w 2007 roku, ale dobra kampania reklamowa Marvela polegająca na nieudzielaniu żadnych konkretnych informacji (ponad to, że coś ważnego zostanie pokazane w 600 numerze serii "Captain America") zrobiła swoje. O całym tym wydarzeniu postaram się napisać nieco więcej już po zbliżającym się Bałtyckim Festiwalu. Ale zanim to nastąpi, czeka mnie jeszcze ostateczna walka z logiką, zarządzaniem, ewaluacją, ekonomią i metodologią po której nic nie będzie takie samo.. (a.)

#1 Podczas zbliżającego się San Diego Comic-Con (23-26 lipca) premierę będzie mieć "Strangers in Paradise Omnibus" Terry'ego Moore'a. Ponad 1400 stron zebranych będzie w trzy twardo okładkowe tomy - dwa z samą historią, a wszelkie dodatki w postaci okładek i innych rarytasów stanowić będą treść tomu trzeciego. Wszystko to zapakowane w etui z grubego kartonu, slipcasem zwane, za niemałą kwotę, bo 160$ bez jednego centa. Seria ta - pod tytułem "Obcy w raju" - została u nas zapowiedziana w ubiegłym roku przez Taurus Media, ale dotychczas nie ukazał się nawet tom pierwszy w temacie którego od dłuższego czasu panuje cisza. Jeśli ktoś się w związku z tym niecierpliwi, ma teraz szansę zapoznać się całością za jednym zamachem. (a.)

#2 „Clone Saga” powraca! Historia, która była jednym z gwoździ do trumny TM-Semic i zabiła polskiego „Spider-Mana” zostanie opowiedziana raz jeszcze. Tym razem tak, jak była oryginalnie planowana przez swoich twórców. Nie jako do znudzenia ciągnącą się latami soap operę, obrastającą coraz bardziej groteskowymi wątkami, tylko jako zwartą i dynamiczną opowieść. Pierwszy (z planowanych czterech) numerów nowej „Sagi Klonów” ukaże się we wrześniu tego roku. Scenariuszem zajmą się Howard Mackie i Tom DeFalco, oprawą graficzną Todd Nauck. A tymczasem w „oficjalnych” przygodach (a dokładnie w „The Amazing Spider-Man Annual” #36 pisanym przez Marka Guggenheima) naszego ulubionego Pajęczaka z sąsiedztwa ma powrócić nie kto inny jak sam… Ben Reilly, domniemamy klon Petera Parkera i sprawca całego tego zamieszania. (j)

#3 Nie musieliśmy długo czekać na ogłoszenie nazwisk twórców, którzy przejmą serię „JLA” po odejściu Dwayne`a McDuffiego (o czym pisaliśmy tutaj, pod siódemką). Po zakończeniu runu Lena Weina i Toma Derenicka w październiku pracę przy flagowym teamie DC podejmą scenarzysta James Robinson i rysownik Mark Bagley. I o ile uważam, że wybór Robinsona, zbierającego mnóstwo pozytywnych opinii za skrypty do „Supermana” za trafny, o tyle zatrudnienie Bagley`a, artysty od dłuższego czasu jadącego na jednym patencie, uważam za pomysł kuriozalny. Oczywiście, jak to przy takich okazjach bywa, obaj twórcy są strasznie podekscytowani pracą przy nowym projekcie i obiecują wielkie, przełomowe zmiany w Lidze Sprawiedliwych. (j)

#4 W sierpniu pojawi się ostatni numer komiksu "Madman Atomic Comics" Mike'a Allreda. Seria, która ukazywała się od 2007 roku zakończy się wraz z numerem siedemnastym. Nie oznacza to jednak definitywnego końca przygód Franka Einsteina aka Madmana i jego kumpli z grupy The Atomics, gdyż autor planuje już kolejną odsłonę perypetii swoich bohaterów. Po raz pierwszy jego najbardziej znany twór pojawił się w 1990 roku w komiksie "Creatures of the Id" i od tamtej pory jego osoba zaszczyciła swoją obecnością takie wydawnictwa jak Tundra Publishing, Dark Horse, DC Comics, AAA Pop Comics, Oni Press czy w końcu Image. Każdego roku obiecuję sobie, że przynajmniej w małej części zapoznam się z przygodami płatnego mordercy, który stracił życie w wypadku samochodowym po czym wrócił do formy dzięki pomocy szalonych naukowców, ale jak do tej pory jeszcze mi się to nie udało.. (a.)

#5 Na blogu Vertigo zaprezentowano okładkę i kilka stron z ciekawie zapowiadającej się graphic novel „Luna Park”. Historia jest określana jako historyczny thriller, którego akcja rozciągnięta jest na całe stulecie. Scenariuszem zajął się pisarz Kevin Baker, autor takich powieści jak „Dreamland” (której echa będziemy mogli odnaleźć w rzeczonym komiksie) czy „Paradise Alley”. Za rysunki będzie odpowiadał Danijel Zezelj, znany już polskiemu czytelnikowi z „Loveless”. (j)

#6 Jeszcze zanim zauważyłem Bryana Talbota, jako autora świetnie przyjętego albumu „Alice In Sunderland” (Dark Horse, 2007), angielski artysta dał się poznać, jako autor mini-serii „The Adventures of Luther Arkwright” (jak podaje Wiki „różni wydawcy”, 1978), futurystycznej opowieści utrzymanej w nieco steampunkowych klimatach. I do tych właśnie klimatów Talbot zamierza powrócić wraz ze swoją powieścią graficzną „Grandville”. Akcja jego najnowszego komiksu będzie się działa w jednym z równoległych światów znanych z „The Adventures…”, a głównym bohaterem będzie detektyw LeBrock, który jest… borsukiem. Opowieść ma być detektywistycznym thrillerem z antropomorficznymi postaciami w rolach głównych w retro scenerii. Ciekaw jestem, co może wyjść z takiej mieszanki i czy tylko mnie ten opis przypomina polskie „Jutro będzie futro”? (j)

#7 Konwent w San Diego dopiero za miesiąc, a podczas obecnego weekendu mają miejsce aż dwie inne komiksowe imprezy - Wizard World (Philadelphia) oraz Heroes Con (Charlotte), na którym przedstawiono informacje odnośnie nowej mini-serii Marvelowego imprintu MAX. Jej głównym bohaterem będzie tytułowy Starr Zabójca ("Starr the Slayer"), który po raz pierwszy pojawił się w czwartym numerze "Chamber of Darkness" (kwiecień 1970) Roya Thomasa i Barry'ego Winsdor-Smitha. Rok temu w swoim "newuniversal" odświeżył tę postać Warren Ellis, a teraz bierze się za niego duet Daniel Way oraz Richard Corben. Historia ta opowiada o Lenie Carsonie, będącym twórcą fikcyjnej postaci Starra, która dziwnym trafem przenosi się z literackiej fikcji do świata swego twórcy. Tak przynajmniej było te prawie 40 lat temu. Tym razem to Len Carson, za sprawą swojego innego tworu - Trulla, trafia do barbarzyńskiego świata Starra. Brzmi tak sobie, ale dla rysunków Corbena jestem w stanie kupić wszystkie cztery zeszyty składające się na całą historię. Dla zachęty pięć przykładowych plansz z komiksu. (a.)

#8 Pozostając jeszcze chwilę przy Corbenie - na wrzesień zapowiedziane jest zbiorcze, twardo okładkowe wydanie dwóch serii, które ukazały się pod szyldem "Haunt of Horror". Za grafikę i scenariusz odpowiedzialny jest tam właśnie Pan Corben, chociaż określanie go w tym wypadku scenarzystą jest nadużyciem. Historie które wypełnią tę ponad dwustu stronicową księgę są adaptacjami twórczości takich legend jak Edgar Allan Poe ("HoH: EAP" #1-3) czy H.P. Lovecraft ("HoH: HPL" #1-3). Zdecydowanie warto mieć to na swojej półce. Oprócz tego we wrześniu będzie się można zaopatrzyć w inną cegłę - "Criminal: The Deluxe Edition" Brubakera i Phillipsa, zbierającą wszystkie trzy dotychczas wydane historie ("Coward", "Lawless" i "The Dead and the Dying"). Czterysta trzydzieści dwie strony, twarda oprawa i mnóstwo dodatków za 49.99$. W sam raz przed startującą również we wrześniu czwartą odsłoną komiksu Eda i Seana o podtytule "The Sinners"! (a.)

"Geek Honey of the Week"
(dzisiaj - podobnie jak w poprzednim tygodniu - zdjęcie od internetowego entuzjasty uwiecznionego na jednym z pasków Tomasza Pastuszki. A cała sesja tutaj.)

sobota, 20 czerwca 2009

#187 - New British Comics

Przeciętnemu polskiemu czytelnikowi udało się dożyć czasów, kiedy wirtualne półki sklepów komiksowych uginają się pod naporem dziesiątek albumów, zeszytów i tomików. I to nie tylko tych, importowanych z najbardziej rozwiniętych rynków (amerykańskiego, japońskiego czy frankofońskiego), ale również z komiksowych peryferiów, jak Portugalia, Szwecja, Finlandia, Rosja, Niemcy. Wielką Brytanię możnaby umieścić gdzieś pomiędzy tymi dwoma biegunami, wszak jest to ojczyzna magazynu „2000 A.D.” i sędziego Dredda. Komiks wyspiarski prezentowany jest w Polsce szczątkowo, głównie przez obfity dorobek szkockich i angielskich emigrantów, jak Alan Moore, Neil Gaiman, Grant Morrison czy Warren Ellis, tworzących w Ameryce. Próbą wypełnienia tej luki jest projekt Karola Wiśniewskiego „New British Comics”, który swoją premierę miał podczas. marcowych Warszawskich Spotkaniach Komiksowych. Na jego łamach zaprezentowano prace młodego, wybijającego się dopiero na komiksową dojrzałość pokolenia Brytyjczyków. Lwią część stanowią twórcy tuż po swoich debiutach, mający najczęściej na swoim koncie pierwsze prace, choć zdarzają się również weterani ołówka, jak Timothy Rees, powoli pukający do mainstreamu.

Wiadomo, jak to bywa z antologiami – „czasem słońce, czasem deszcz”. Z „New British Comics” jest trochę tak, jak ze sprowadzeniem zagranicznych futbolistów przez polskie kluby piłkarskie. Z reguły jest to piłkarski szrot z Bałkan, piątoligowcy z Ameryki Łacińskiej albo odrzuty ze Słowacji bądź Czech nie nadający się na grę nawet w rezerwach. Ale czasem uda się trafić będąca na dorobku perełkę, którą po jednym, dwóch udanych sezonach, za kilka milionów euro zostanie wyekspediowana do lepszego piłkarsko świata. Obok komiksów trącających jeszcze nieco amatorszczyzną, jak „Towarzysze Broni” Petera Rogersa, Toma Walsha i Jarosława Zielińskiego czy „Jackie idzie do piekła” Dana White`a, chamskich, (a do tego kiepskich) andergrandów w stylu pracy Malcy Duff czy „Bezsensu życia wg Elexendera Browne`a” oraz komiksów mieszczących się w kategorii „jest ok., może następnym razem” („To szczera prawda…” Daniela Locke`a oraz „Andromeda i wąż morski” Tony`ego Hickmana i Leonie O`Moore) znaleźć można dwa, przepyszne rodzynki.

Pierwszym z nim jest „Damienne Hobbs Odbija” (fragment prezentowany powyżej) Nelsona Evergreena, frywolnie napisana etiuda, będący wariacją na temat „Alicji po drugiej stronie lustra”. I tylko żal, że został zaprezentowany jedynie w odcieniach szarości, bo znakomite malarskie rysunki Evergreena o wiele lepiej prezentowałby się w pełnej palecie barw. Drugim rodzynkiem są dwa jednostronicowe szorciaki „Charlie Parker: Złota Rączka” (fragment prezentowany obok). Humorystyczne opowieści leniwym fachowcu od wszystkiego Paula O`Connela i Lawrence`a Elwicka tryskają niebanalnym humorem doprawionym igraszkami z formą komiksu.

Z pewnością trudno o jakieś wiążące oceny brytyjskiej sceny komiksowej po lekturze jednej, 80-stronnicowej antologii, prezentującej poziom rodzimego „Jeju”. Na pewno cieszy sama inicjatywa przedstawienia polskiemu odbiorcy tego, co dzieje się po tamtej stronie kanału La Manche. Znajdujący się na okładce napis „Nr. 1, marzec 2009” każe sądzić, że na jednej antologii brytyjskiego komiksu się nie skończy, a „NBC” stanie się tytułem cyklicznie przedstawiającym komiksowe dokonania wyspiarzy. Oby jak najlepsze.

niedziela, 14 czerwca 2009

#186 - Trans-Atlantyk 42

W zeszły weekend odbył się nowojorski MoCCA Comics Arts Festival, konwent miłośników komiksu niezależnego. Impreza organizowana przez pracowników Manhattan's Museum of Comics and Cartoon Art jest prawdopodobnie największym festiwalem amerykańskiej sceny niezależnej. Wszyscy w swoich relacjach powtarzają, jak impreza była udana i w ogóle, ale w sumie jak mogła nie być? Wśród gości pojawiło się mnóstwo indie-celebrytów w okularach z rogowymi oprawkami i modnych koszulach. Żeby wymienić tylko kilku – Adrian Tomine, Paul Hornschemeier, Seth, Gabrielle Bell, Jason, David Mazzucchelli. Oprócz największych z tego segmentu, czyli choćby Fantagraphics (przywieźli między innymi „You Shall Die By Your Own Evil Creation!” i „Tales Designed To Thrizzle” Micheal Kuppermana, o którym poniżej) czy Top Shelf (z premierą „Far Arden” Kevina Cannona) mnóstwo mniejszych edytorów prezentowało swoje powieści graficzne, zeszytów i sketchbooków. Samych premier było prawie 50, mnóstwo spotkań z twórcami, paneli dyskusyjnych, wystaw i prezentacji. Oj, chciałoby się na taki konwent wpaść! (j.)

#1 Są takie chwile, kiedy czytając komiks, przeglądając zapowiedzi czy spoilery, te robią na nerdowsko - geekowskich umysłach tak wielkie wrażenie, że szczęka opada niekontrolowanie do samej niemal ziemi. Rzadkie to momenty, ale jakie piękne. U mnie taka chwila przydarzyła się w piątek, przy przeglądaniu zapowiedzi Image Comics na wrzesień i okładce do #152 mojego ulubionego "Savage Dragona". Zielonopłetwy w wersji evil bad-ass? Jestem jak najbardziej za! Do połowy września - kiedy to zapewne będę miał ten numer w swoich łapach (premiera 2go) jeszcze trochę czasu, który warto by poświęcić na nadrobienie kilku zaległych numerów. Bo dzieje się i dziać będzie sporo, jak to można wywnioskować z wywiadu z Erikiem Larsenem na Newsaramie. (a.)

#2 W czerwcu nakładem wydawnictwa Fantagraphics ukaże się antologia „Abstract Comics” pod redakcją Andrei Molotiu. Artyści, których prace prezentowane będą w tym albumie (z bardziej rozpoznawalnych Robert Crumb, Gary Panter, Lewis Trondheim i James Kochalka) eksplorują granice narracji obrazkowej i próbują swoich sił w „komiksie abstrakcyjnym”, czyli takim, który nie jest ilustracją jakiegoś scenariusza, a swobodną grą wyobraźni jego autora. Tak przynajmniej definiuje go Molotiu i pokazuje, że „abstract sequential art” ma swoje korzenie w twórczości takich twórców jak Jackson Pollock, Wassily Kandinsky czy Jasper Johns. Przeglądając przykładowe plansze dostępne na blogu poświeconym temu projektowi miałem nieodparte wrażenie, że poemiksy Pszrena świetnie by pasowały do tej antologii. (j.)

#3 Nieco ponad miesiąc temu informowaliśmy (TA36 - #5) o zakończeniu przygody Joe Quesady z serwisem MySpace i rubryką "MyCup o' Joe", w której co piątek odpowiadał on na pytania fanów, zdradzał (czasem przez przypadek) ciekawostki odnośnie przyszłości uniwersum Marvela czy prezentował przykładowe grafiki. Nie trzeba było jednak długo czekać na powrót szefa Domu Pomysłów i jego paplaniny do sieci. Tym razem padło na serwis ComicBookResources, w którego przypadku nie będzie to jednak tylko cotygodniowa relacja z pola bitwy, ale również wiele innych niespodzianek, które Joe Q. przygotował dla fanów wydawnictwa. Na pierwszy ogień poszła pierwsza odsłona piątkowego "Cup o' Joe", oraz prezentacja krok po kroku, jak powstawała okładka do 593 numeru "The Amazing Spider-Man" (autorstwa oczywiście JQ). Jeśli chodzi o sam wywiad, który przeprowadził redaktor CBR Jonah Weiland, to przyznam szczerze, że Quesada od dawna nie mówił tak ciekawie. Szczególnie o pojedynku pomiędzy jego Marvelem, a DC Comics Dana DiDio, m.in. na okrągłą numerację flagowych tytułów obu wydawnictw, którego efektem jest.. 900 numer "Deadpoola" przy którym pracuje Kyle Baker. Wesoło. (a.)

#4 A na wspomnianej we wstępie MoCCe swoją premierę miało ekskluzywne (twarda okładka, zremasterowane kolory) zbiorcze wydanie pierwszych czterech epizodów „Tales Designed to Thrizzle”, serii, za którą jej autor był nominowany do dwóch Eisnerów w roku 2007 (Best Humor Publication, Best Writer/Artist — Humor i Special Award for Humor in Comics). Okładka z kolesiem przebranym za różowego królika witającego się z kosmonautą na tle zielonej planety daje pewne rozeznanie w typie humoru prezentowanego przez Michela Kuppermana. Odjechane pomysły i abstrakcyjny dowcip tak bardzo się spodobały, że „Tales Designed to Thrizzle” doczekały się telewizyjnej adaptacji, jako część programu „Snake ’N’ Bacon” emitowanego na antenie Cartoon Network Adult Swim. (j.)

#5 Na początku kwietnia wydawnictwo DC Comics uruchomiło bloga, na którym częste aktualizacje przynoszą kolejne wieści z uniwersum Batmana czy Supermana. Ten sposób promocji i kontaktu z czytelnikami okazał się strzałem w dziesiątkę, więc nie ma co się dziwić, że parę dni temu uruchomiono kolejne blogi przeznaczone na prezentowanie najświeższych wieści z imprintów DC - Vertigo i WildStorma. Blog wydawnictwa, które ma na swoim koncie takie tytuły jak "Sandman" czy "100 Bullets" zwie się Graphic Content, natomiast wieści ze świata takich grup jak Authority czy WildCats prezentowane są na blogu The Bleed zwanym. Jak widać wzmożona rywalizacja pomiędzy dwoma największymi wydawcami ma miejsce również w internetowej przestrzeni. W pojedynku trzech blogów DC vs nowa wersja "Cup o' Joe" wygranym na pewno będą czytelnicy. A mnie cały czas zastanawia, czemu na naszej polskiej ziemi nikt oprócz Kultury Gniewu, nie pokusił się o założenie wydawniczego bloga z prawdziwego zdarzenia.. (a.)

#6 W cieniu doniesień o prawdopodobnym powrocie do życia oryginalnego Kapitana Ameryki, o których na bieżąco pisze arcz, może dojść do innej, równie spektakularnej, „reinkarnacji” w Marvelu. Po tym, jak w 510 numerze „Uncanny X-Men” grupa super-przestępczyń zwana Sisterhood wykradła z pokoju tego starego romantyka Wolverine`a kosmyk włosów Jean Grey, w numerze 511 zapowiada się więc kolejny powrót Phoenix. Symbolu tego, co najlepsze („The Dark Phoenix Saga” Chrisa Claremonta i Johna Byrne`a) i najgorsze (właściwie cała reszta z nielicznymi wyjątkami) w „X-Menach”. No chyba, że to jedna wielka podpucha, podobna do tej ze śmiercią Invisible Women w „FF” (tak, swego czasu daliśmy się nabrać), a widmo Jean straszy jedynie czytelnika z koszmarnej okładki autorstwa Grega Landa. (j.)

#7 O nowym projekcie Petera Milligana wspomniałem już przy okazji naszej Trans-Atlantykowej relacji z New York Comic-Conu. Lipcowa premiera pierwszego zeszytu „Greek Street” coraz bliżej, warto więc napisać o nim nieco więcej. Opowieść ma być połączeniem kryminalnego dramatu ze wzniosłą estetyką greckiej tragedii i wszystkimi jej klasycznymi elementami – nieubłaganym przeznaczeniem, krwawymi porachunkami rodzinnymi i mrocznymi przepowiedniami. A współczesny Londyn, pełen brudu i zepsucia, to najlepsze miejsce na odegranie opowieści o synu, mordującym własną matkę. Wspomniany Milligan będzie odpowiadał za scenariusz on-goinga, a rysunkami zajmie się Davide Gianfelice. (j.)

#8 O sześćsetnym numerze Kapitana Ameryki pisaliśmy już nie raz w naszych niedzielnych Trans-Atlantykach - o tym, że ma to być wielki, szokujący numer, po którym "już nic nie będzie takie samo", o tym, że nic ponad to nie wiadomo i o tym, że w tym właśnie zeszycie pojawią się najpewniej wskazówki co do tego, o czym ma być mini-seria "Reborn". Czy te zapowiedzi okażą się prawdziwe, będzie można się przekonać już w najbliższym tygodniu. Nie jednak, jak to zwykle bywa, w środę. Marvel - chcąc podkreślić wyjątkowość tego wydarzenia - przesunął termin premiery na jutrzejszy dzień, tj. poniedziałek i jest to pierwszy od wielu lat przypadek, kiedy komiksy z tego wydawnictwa wychodzą w innym dniu niż środa właśnie (nie licząc przesunięć ze względu na święta narodowe). Czy #600 będzie równie szokujący jak pamiętny numer dwudziesty piąty, o którym mówiono nawet w "Panoramie"? Joe Quesada zapewnia, że tak, że gdyby nie była to tak wyjątkowa rzecz, to nie robili by wokół niej tyle hałasu i nie przekładaliby dnia jej premiery. Przekonać się o tym będzie można już jutro (monitory), bądź dla tych nieco cierpliwszych później (sprowadzony papier). (a.)

"Geek Honey of the Week"
(dziś w nieco innej formie niż zwykle - znalezione przez Łukasza Babiela, gdzieś na jego sławetnej dyskietce z całym internetem - kontrkandydatem była taka fota)

sobota, 13 czerwca 2009

#185 - BFK: Wywiad z Radosławem Bolałkiem

Równo za dwa tygodnie o tej porze w Gdańsku, Bałtycki Festiwal Komiksu będzie trwał w najlepsze. Postanowiliśmy więc z tej okazji wziąć na „spytki” Radosława Bolałka (wydawnictwo Hanami), jednego z organizatorów pomorskiej imprezy i dowiedzieć się nieco więcej na temat tego bardzo ciekawie zapowiadającego się festiwalu. Mamy szczerą nadzieję, że dzięki temu uda nam się zachęcić jeszcze niezdecydowanych do podróży do Gdańska w ostatni weekend czerwca. Kolorowe Zeszyty będą na samym festiwalu reprezentowane przeze mnie, więc po udanym (mam nadzieję) dwudniowym komiksowym maratonie, możecie spodziewać się obszernych relacji. Ale póki co, zapraszamy na wywiad!


Za dwa tygodnie startuje Bałtycki Festiwal Komiksowy, którego jesteś głównodowodzącym. Powiedz nam, na jakim etapie zaawansowania są prace nad imprezą – czy wszystko jest już dopięte na ostatni guzik, czy może jest jeszcze kilka niewiadomych, nad którymi pracujecie?
Z tym głównodowodzącym, to bym nie przesadzał, są również osoby z Pracowni Komiksowej i Komisji Europejskiej – przedstawicielstwo w Polsce, które zajmują się tym projektem, lecz w innych aspektach. Nasza firma (Hanami) zajmuje się głównie współpracą z mediami i sponsorami, a nawet w tym zakresie funkcje są podzielone. Ja kontaktuje się z „ludźmi od komiksu” (portale, blogi, wydawnictwa itd.), bo większość z Was znam osobiście, dlatego przypadła mi ta rola.
Prace nad BFK wkraczają w fazę wyhamowania, niewiadomych już raczej nie ma. Program jest gotowy, jedynie musimy uzyskać potwierdzenia od wszystkich prowadzących, czy godziny im pasują. Potem już tylko druk materiałów i promocja.

Dużym zaskoczeniem była informacja, że na Pomorzu pojawią się twórcy takiego formatu jak Delisle czy Lloyd - wydawałoby się, że zarezerwowani dla Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi czy Warszawskich Spotkań Komiksowych. Tym samym jasno chyba dajecie znać, że BFK aspiruje do dołączenia do wspomnianej dwójki, jako trzeci stały punkt corocznych pielgrzymek dla polskich komiksiarzy?
Chcielibyśmy, aby to był stały punkt w kalendarzu komiksowym. Osobiście uważam, że jest miejsce na 4 duże imprezy ogólnopolskie – na każdą porę roku jedna. Dla BFK i Trójmiasta lato wydaje się być najodpowiedniejsze, gdyż nie tylko można spędzić czas przy komiksach oraz piwie ze znajomymi, ale również wybrać się nad morze czy na spacer po mieście. Mało było mówione o tym, ale już rok temu mieliśmy nazwiska uznane na arenie międzynarodowej (ale niekoniecznie w Polsce), tylko trochę z innego pola, mianowicie – badań nad komiksem.

A czym w założeniach i praktyce pomorski festiwal ma się wyróżniać od innych polskich konwentów, przede wszystkim wspomnianego duetu MFK i WSK?
Przede wszystkim ma być to impreza łącząca, a niedzieląca środowisko komiksowe. W tym roku (podobnie, jak w poprzednim) staraliśmy się zaprosić do współpracy wszystkie wydawnictwa komiksowe bez względu na pochodzenie wydawanych przez nich tytułów. Również w samym programie nie robimy podziału – dla nas goście europejscy, japońscy czy polscy są równi. Wiadomo, że zagraniczni mogą liczyć na trochę więcej czasu ze względu na to, że z nimi jest mało okazji do rozmów w Polsce, ale zrobimy wszystko, by i nasi rodzimi nie czuli się gorsi.
Chcielibyśmy, aby impreza była okazją do aktywizacji środowiska komiksowego. Jednym z punktów są tradycyjne konkursy komiksowe (przy okazji zapraszam do nadsyłania prac na „Pasek w pomorskich klimatach”). Będą również bitwy komiksowe (tutaj również zapraszamy do udziału). Do tego sama promocja imprezy rozgrywa się między innymi na blogach ludzi związanych z komiksem. Każdy, kto coś tworzy mógł do nas napisać, że chciałby zaprezentować swoje dokonania albo plany na przyszłość, a my udostępniliśmy czas na spotkanie i miejsce wraz z niezbędnym sprzętem. Chcemy, by środowisko komiksowe (rozumiane jako zbiór aktywnych fanów, twórców i wydawców) czuło, że to nasza wspólna impreza. W dużej mierze, jak to się uda i jak wszyscy będą się tam czuć zależy od nas wszystkich.
Tych wyróżników, które sobie założyliśmy, jest jeszcze dość sporo. Na pewno warto wspomnieć też o popularnonaukowym charakterze części spotkań. Będzie sporo na temat teorii komiksu. Niektóre spotkania zostaną poświęcone aspektom twórczości pojedynczych autorów, inne jakimś konkretnym zagadnieniom, ale wszystko podane „dla ludzi”, bez zbędnego naukowego zadęcia, ale z dużą dawką zaangażowania prowadzących. Do uczestnictwa we wszystkich zachęcam, lecz chciałbym zwrócić uwagę na spotkanie z panem Yoshimasą Mizuo, który pracował przy takich hitach, jak „Akira” czy „Ghost in the Shell", Podczas BFK opowie on o tym, jak japońskie wydawnictwo komiksowe wygląda od środka.

Powszechnie narzeka się, że krajowe konwenty komiksowe nie służą promocji komiksu w Polsce, będąc bardziej nastawionymi na zadowolenie stałych czytelników, niż przyciągnięcie i zainteresowanie nowych. Jak to będzie wyglądało w przypadku BFK? Jakimi atrakcjami zamierzacie kusić ludzi, niemających nic wspólnego z komiksem na co dzień? Jak będzie wyglądała promocja festiwalu?
Hanami, jako wydawnictwo, stara się wychodzić do nowych czytelników. Otrzymujemy nawet informacje, że są osoby, które od naszych tytułów zaczęły przygodę z komiksem, a niektóre wróciły do ich czytania po długiej przerwie. W ciągu roku organizujemy otwarte spotkania czy prelekcje na temat kultury Japonii, z których spora część poświęcona jest komiksowi. Na nie często przychodzą osoby ich nieczytające, o bardzo słabej świadomości bogactwa tego medium.
Festiwal też ma na celu wyjście do nowych ludzi. Dlatego zaplanowaliśmy atrakcje dla osób w różnym wieku i różnym stopniu znajomości komiksu. Począwszy od zabaw dla najmłodszych, poprzez warsztaty (rysunku, kompozycji itd.), spotkania z twórcami, panele dyskusyjne, a na wcześniej wspomnianych popularnonaukowych prelekcjach skończywszy.
Promocja festiwalu już wygląda. Oczywiście przede wszystkim ważne są standardowe działania promocyjne. Chociażby, cały czas przesyłamy coraz bardziej szczegółowe informacje do mediów. W przyszłym tygodniu odbędzie się konferencja prasowa w Warszawie (zainteresowanych dziennikarzy prosimy o kontakt). Niedługo pojawią się plakaty z imprezą. Do tego dochodzi promocja w środowisku komiksowym.

Wracając jeszcze do gości z zagranicy - jak organizatorom udało się sprowadzić Guya Delisle`a i Davida Lloyda, komiksowych artystów z najwyższej przecież półki?
Zostali zaproszeni przez organizatorów BFK (czyli Pracownię Komiksową i Hanami we współpracy z Komisją Europejską – przedstawicielstwo w Polsce) i to wystarczyło. W wypadku Guya Delisle’a do zaproszenia i pomocy w sprowadzeniu dołączyła się Kultura Gniewu. Natomiast jeśli chodzi o Davida Lloyda to dołączyli się „Gdańsk 2016 – europejska stolica kultury – kandydat” oraz Wydawnictwo Post, a w szybkim kontakcie z autorem pomógł nam Łukasz Stokowski – właściciel sklepu Komikslandia.

Obaj twórcy w swoich pracach podejmowali problematykę totalitaryzmu (Delisle choćby w „Phenianie”, a Lloyd w skrajnie różnym „V jak Vendetta”) i obaj spotkają się w Gdańsku, który przynajmniej stereotypowo uchodzi za symbol walki z komunistycznym reżimem. Czy ta problematyka w jakiś sposób pojawi się na festiwalu?
W przypadku Davida Lloyda, nie jest to przypadek, gdyż hasło Gdańska, jako europejskiej stolicy kultury brzmi „wolność kultury – kultura wolności”, a sam gość będzie opowiadał o swoim najbardziej znanym dziele. W przypadku Guya Delisle’a z pewnością aspekt problematyki totalitarnej będzie się również przewijać.

Przy okazji promocji festiwalu, zdecydowałeś się do wciągnięcia w to komiksową blogosferę. Nawiązując więc do niedawnej dyskusji u nas na Kolorowych, powiedz nam jak Ty postrzegasz zjawisko blogoizacji polskiej sieci.
Blogi w środowisku komiksowym to dość specyficzny temat. I to temat, na który mam swoje zdanie, ale wolałbym go nie ujawniać, gdyż podczas BFK będę prowadzącym spotkanie „Mówić i pisać o komiksie - blogi kontra serwisy komiksowe”. Mogę jednak powiedzieć, że nie jest to pogląd jednoznaczny. W każdym razie, cały czas zapraszam osoby piszące o komiksie do zgłaszania się do debaty.

Podczas ostatnich Warszawskich Spotkań Komiksowych sobota była dniem przeznaczonym dla dorosłych czytelników komiksów, natomiast niedziela dla tych nieco młodszych. Jako, że i część pomorskiej imprezy będzie przeznaczona młodym fanom kadrów i dymków, powiedz proszę czy podział tematyczny poszczególnych dni będzie podobny do tego z wueski, czy może w przypadku BFK, będzie on bardziej płynny?
Cały czas będzie osobna sala, gdzie odbywać się będą atrakcje dla dzieci. I tu też jest pewne novum w komiksowym świecie, gdyż będzie to miejsce, w którym rodzice mogą zostawić swoje dziecko bez obaw. Milusińscy będą mogli pod okiem prowadzących wysłuchać bajek z różnych stron świata, na podstawie których będą rysować komiksy lub za pomocą komiksu uczyć się języków. W planie również wiele innych atrakcji.

Czy można się spodziewać podczas festiwalu jakichś premier komiksowych od Hanami?
Oczywiście. Pierwszą z nich będzie „Zoo zimą” autorstwa, znanego już polskim czytelnikom, Taniguchiego. Powieść między innymi o tym, jak trudno jest zostać twórcą komiksów w Japonii – nie zabraknie tu motywów autobiograficznych. Druga nowość to „Król wilków” – około 400-stronicowy tytuł o charakterze fantastyczno-rozrywkowo-historycznym, którego autorami są Kentrō Miura (Berserk) i Buronson (Fist of the North Star, Heat).
Będzie giełda, na której nie zabraknie również nowości innych wydawców – Kultury Gniewu, timofa oraz (nie do końca potwierdzone) Postu.

Wracając jeszcze do samego programu imprezy – czy poznaliśmy już wszystkie główne punkty imprezy, wszystkie „duże nazwiska” które pod koniec czerwca będą gościć w Gdańsku, czy może do ostatniej chwili czekacie z kolejnymi „armatami”?
Muszę, niestety, zmartwić wszystkich, że to już raczej koniec (nie dostaliśmy ostatecznej odmowy od kilku artystów, ale termin jest tak bliski, że już raczej się nie zdecydują). Jednak, warto również przyjechać dla tych wszystkich polskich gości (i jednego japońskiego). Mogę też od razu wspomnieć, że kilku zapraszanych gości nam odmówiło, zaznaczając, że jeśli tylko ich zaprosimy w przyszłym roku z pewnością przyjadą.

Dla wielu stałych bywalców tego typu festiwali, ważną częścią imprezy jest afterparty, o których dyskutuje się równie często co o samej imprezie. Jak to będzie w przypadku bałtyckiego festiwalu – czy po tych wszystkich spotkaniach i prelekcjach fani na własną rękę będą musieli kombinować sobie miejsce, gdzie będą mogli się integrować, czy też planujecie coś jako organizatorzy?
Będzie impreza, ale nie afterparty, tylko interparty, gdyż odbędzie się po pierwszym dniu imprezy, a w drugim również przewidzieliśmy wiele atrakcji! Integracja będzie miała miejsce w Irish Pubie w zabytkowym Ratuszu Staromiejskim. Jeśli chodzi o rozrywki dla ducha, będą miały miejsce Bitwy Komiksowe (ponownie zachęcam do aktywnego udziału), a poprowadzi je Bartek Sztybor. Dodatkowo dla wszystkich uczestników BFK piwo w cenie 5 zł (normalnie 7 zł).

Na koniec prosilibyśmy o kilka słów zachęty dla niezdecydowanych co do przyjazdu na Bałtycki Festiwal Komiksowy czy też narzekających na odległości i inne przypadłości..
Tych których nie przekonają goście (zarówno polscy, jak i zagraniczni), może przekonają interesujące prelekcje. A jeśli i to nie, to może ciekawe wystawy (Komiks japoński – bogactwo form, bogactwo treści, Komiks bałkański, Komiks skandynawski). A może chociaż giełda z promocyjnymi cenami. Jeśli jednak nie przekona ich nawet interparty, to niech wpadną na chwilę i pójdą zwiedzać Trójmiasto albo poleżeć na plaży. Gwarantujemy świetną pogodę, a jeśli będzie padać zwracamy za bilety wstępu na BFK! Na koniec może kogoś przekona to, że wstęp jest gratis… A i jeszcze jedno: we wtorek 30 czerwca zagra w Trójmieście Sepultura, więc może ktoś przy okazji…

niedziela, 7 czerwca 2009

#184 - Trans-Atlantyk 41

Odwieczna rywalizacja między dwoma, komiksowymi gigantami zza Oceanu, Marvelem i DC, w ostatnich latach przeniosła się na nowe pole walki. Wraz z drastycznym i systematycznym spadkiem sprzedaży tych niepoważnych kolorowych historyjek z super-bohaterami w roli głównej, front przesunął się na kinowe adaptacje filmowe. Pomimo wspaniałych tradycji (niezapomniane „Supermany” z Christopherem Reeve`m i kultowe „Batmany” Tima Burtona) i ostatnich spektakularnych sukcesów („Mroczny Rycerz” Christophera Nolana i w mniejszym stopniu „Strażnicy” Zacka Snyder`a), DC chyba jest jednak w tyle za Marvelem. Wstyd, że wydawnictwo będące częścią rozrywkowego molocha, jakim jest Warner nie potrafi przenieść na ekran żadnej ze swoich obrazkowych ikon (chlubnym wyjątkiem od tej reguły jest wspomniany Gacek). Po porażce „Supermana” Bryana Singera przyjdzie nam zapewne długo czekać na nowy film z Człowiekiem ze Stali (czyżby do skryptu J.J. Abramsa?), podobnie jak na trzeciego nolanowego „Batmana”. O „Green Lanternie” i „Wonder Woman” wiadomo jedynie, że kiedyś zostaną nakręcone i że, Megan Fox nie wystąpi w roli wojowniczej amazonki. Obecnie DC pracuje chyba tylko nad „Jonahem Hexem”. Tymczasem Dom Pomysłów, który według mnie ma o wiele mniejszy filmowy potencjał, nie zasypuje gruszek w popiele i konsekwentnie realizuje swój plan. Trwają intensywne prace nad sequelem „Iron-Mana” (Mickey Rourke jako Whiplash!) i „Thorem”, a na trylogii „Spider-Mana” się z pewnością nie skończy, bo Sam Raimi chciałby zrobić jeszcze czwartą część, w której Człowiek-Pająk miałby zmierzyć się z Morbiusem. Co więcej, Marvel potrafi nawet tak słaby film, jak „X-Men Origins: Wolverine”, przekuć na sukces. Wiadomo już, że powstanie jego kontynuacja i spin-off z Deadpoolem (ciekawe przed czy po filmie z Venomem?), a także kolejny film z mutantami „X-Men: First Class”. A to tylko czubek góry lodowej filmowych adaptacji, o czym możecie się przekonać odwiedzając „Zakazaną Planetę”, która na bieżąco monitoruje postępy komiksowych filmowców. (j.)

#1 Jest! Pojawiło się w końcu konkretniejsze info odnośnie tajemniczego projektu Marvela do którego zatrudniono wielu twórców kojarzonych ze sceną niezależną, a o którym informowaliśmy w 27 odsłonie Trans-Atlantyka. "Strange Tales MAX" - bo taką nazwę nosi owa miniseria - wystartuje we wrześniu i liczyć sobie będzie trzy 48 stronicowe zeszyty po 3.99$ każdy. W pierwszym numerze swoje wersje przygód Hulka czy Spider-Mana zaprezentują tacy twórcy jak Peter Bagge, Molly Crabapple oraz John Leavitt, Junko Mizuno, Dash Shaw, James Kochalka, Johnny Ryan, Michael Kupperman, Nick Bertozzi, Nicholas Gurewich, Jason czy Paul Pope, który odpowiedzialny jest również za okładkę. Tak jak już kiedyś wspominałem - nie mogę się doczekać, bo seria ta jest dla mnie jak na razie najciekawszą rzeczą, której Marvel dopuści się w tym roku! (a.)

#2 Już w sierpniu pojawi się pierwszy numer czwartej serii „The Ultimates”, jeśli tylko Loeb nie pozawala jakichś terminów z „Ultimatum”. Skrypt do „Ultimate Avengers” napisze Mark Millar, dla którego będzie to powrót do tytułu, który wywindował go do absolutnej ekstraklasy scenarzystów piszących super-hero. W najnowszym „Wizardzie” szkocki twórca zdradza zawartość pierwszej z dwóch sześcioczęściowych historii, tej, która narysuje Carlos Pacheco. Główne rolę mają odgrywać Kapitan Ameryka, Iron-Man, Nich Fury i Hawkeye oraz ich… rodziny. Pojawi się starszy brat Tony`ego, Gregory Stark, była żona Nicka, a także nieślubny syn Steve`a Rogersa, o którym ubrany w amerykańską flagę bohater nie miał pojęcia. Po stronie tych złych zadebiutuje nowe, współczesne wcielenie Red Skulla. (j.)

#3 Joe Shuster znany jest głównie jako współtwórca „Supermana”, ale w swojej pracy rysował nie tylko przygody Człowieka ze Stali. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy próbował odzyskać swoją część praw do postaci stworzonej wespół z Jerry`m Siegelem, na chleb zarabiał tworząc tanie, pornograficzne historyjki dla magazynu „Nights of Horror”. To taki amerykański odpowiednik „fumetti neri” mieszający fetyszyzująca erotykę ze scenami przemocy. Ukazywał się aż do czasu krucjaty Fredrica Werthama. Na trop tego dość niesławnego epizodu z twórczości kanadyjskiego klasyka wpadł Craig Yoe, a wyniki swoich poszukiwań opublikował w bogato ilustrowanej książce „Secret Identity: The Fetish Art of Superman's Co-creator Joe Shuster”. Nie guglajcie przykładowych plansz, bo możecie je znaleźć choćby tutaj. (j.)

#4 W ramach celebracji 70-lecia Marvela we wrześniu ukaże się pierwszy zeszyt ośmioczęściowej mini-serii „Human Torch”. Jej bohaterem będzie oryginalny Człowiek-Pochodnia, znany chociażby z pierwszego rozdziału „Marvels” Busieka i Rossa, który na kartach komiksu zadebiutował w 1939 roku, a nie jeden z członków Fantastycznej Czwórki. Pomysł na taką historię pojawił się już w 1990 roku, jednak projekt zarzucono. Teraz, drugą szansę Torch dostanie od scenarzystów Mike`a Careya i Alexa Rossa, który wykona również okładki do serii. Nie podano jeszcze zbyt wielu szczegółów o serii ani nie zdradzono nazwiska rysownika, który zajmie się grafiką. (j.)

#5 Po sporych opóźnieniach do sklepów trafił w końcu czwarty numer "Ultimatum", jak również ostatni zeszyt pierwszej serii "Ultimate Spider-Man". Tym samym obecne uniwersum Ultimate czeka jeszcze tylko ostatni numer miniserii Loeba oraz kilka zeszytów z "Requiem" w tytule, będących podsumowaniem takich tytułów jak Ultimate X-Men, F4 i Spider-Man. Później fanów nowoczesnego świata czeka restart uniwersum, powrót Millara o którym wyżej napisał już julek, czy nowy (?) Człowiek-Pająk. Ale zanim to nastąpi, główny architekt Jeph Loeb, przedstawi zakończenie swojego "Ultimatum", które spędza sen z powiek wielu sympatyków Marvela i to bynajmniej nie ze względu na trzymającą w napięciu fabułę, czy nieoczekiwane zwroty akcji. Czwarty zeszyt spotkał się z druzgocącą krytyką (chociażby) serwisu IGN, który wystawił mu ocenę 1.8/10, a do głównych wad zaliczył chociażby bezsensowne ubijanie garściami pierwszoplanowych postaci, których zgony przechodzą bez większego echa. Niestety nie jest to ostatni kontakt Loeba ze światem Ultimate, bo w drugiej połowie roku zajmie się on serią "New Ultimates". Nie wiem skąd szefostwo Marvela bierze te ogromne ilości zaufania do twórcy, który od dłuższego czasu z uporem maniaka udowadnia, że najlepsze czasy ma już za sobą. Jeśli już, to proponowałbym mu oddać jakąś serię klasy B i niech tam się realizuje, podobnie jak zasłużony dla Marvel świata Chris Claremont. (a.)

#6 Niestety, pod koniec kwietnia zagapiłem się i nie odnotowałem premiery nowego komiksu autorstwa Gene Luena Yanga. Autor znakomitego „American Born Chinese” wraz z bliżej mi nieznanym rysownikiem Derekiem Kirkiem Kimem („Same Difference and Other Stories”) przygotowali trzy, krótkie komiksowe nowelki zebrane w „The Eternal Smile”. Wszystkie opowieści – o księciu Duncanie, który rusza w podróż, aby pomścić swojego ojca i poślubić księżniczkę, o żabie, która ujrzała uśmiech na niebie i o kobiecie małej dziewczynce, która dostał maila od księcia Nigerii – będą traktowały o wzajemnym przenikaniu się rzeczywistości i wyobraźni. Od First Second. (j.)

#7 W ostatnią środę ukazał się również pierwszy numer maxi serii "Batman and Robin" o której już kilka razy pisaliśmy przy kolejnych odsłonach Trans-Atlantyku. Debiut tytułu to tradycyjnie wzmożona aktywność twórców i promocji jako takiej. Tym samym czytelnicy dostali kolejny wywiad z architektem wydarzenia, Grantem Morrisonem. Zdradził on nieco na temat drugiej historii, która nazywać się będzie "Revenge of the Red Hood" i ujawnił kim będzie artysta, który zajmie się częścią trzecią (z czterech) opowieści. A będzie nim Frazer Irving, znany chociażby z mini-serii "Silent War" (Marvel) - oznacza to tyle, że przynajmniej graficznie "B&R" zapowiada się wyśmienicie (tutaj przymykam oko na Philipa Tana, co to zajmie się wspomnianym Red Hoodem). Oprócz tego wywiadu do wglądu okładka czwartego zeszytu (Quitley), wraz z jej wariantem (Tan), oraz promocyjna grafika prezentująca co też się dziać będzie przy okazji przygód nowego duetu z Gotham. Miałem już nie kupować zeszytów i czekać na trejdy, aleee.. (a.)

#8 Scott McCloud kojarzony jest głównie ze swoich prac odnośnie tworzenia i zrozumienia komiksowej materii, ale przed swoim "Understanding Comics" wypuścił on na światło dzienne historię łączącą klimaty superhero / sci-fi o nazwie "Zot!". Teraz Dobre parę miesięcy temu, dzięki wydawnictwu HarperCollins, pojawiła się ona na sklepowych półkach ponownie w jednym opasłym tomisku. Premiera "Zot!: The Complete Black and White Collection" planowana jest na miała miejsce 22 lipca 2008 roku, a cena tego zbioru to niecałe 25$ (w miękkiej okładce). Dla zainteresowanych wydawnictwo udostępniło zajawkę komiksu.. chociaż ciężko nazwać zajawką coś co liczy sobie 100 stron (z 576!). W sam raz na środek sesji. (a.)

"Geek Honey of the Week"
(wracamy po dwutygodniowej przerwie - tym razem z Pro, bohaterką komiksu Gartha Ennisa (Image/Egmont) w którą wcieliła się niejaka Ruby Rocket!)

sobota, 6 czerwca 2009

#183 - Wonder Woman - Hiketeia

„Wonder Woman – Hiketeia” kupiła mnie dwiema rzeczami. Po pierwsze okładką, która pretenduje do tytułu najbardziej badassowego komiksowego covera ever, bo co może być bardziej pytującego od kobiecej stopy przyciskającej twarz Mrocznego Rycerza do gleby? Po drugie – nazwiskiem scenarzysty. Seria „Queen & Country” i dwie części „Whiteout” wystarczyły, żebym uznał Grega Ruckę za scenarzystę z najwyższej półki i sprawdził inne prace jego autorstwa.

Kariera Rucki przypomina nieco „drogę Bendisa”. Podobnie, jak jego kolega po fachu, Greg swoimi niezależnymi pracami zdobył sobie szacunek czytelników, przychylne recenzje krytyków i zasłużył na etat u tych największych. W Marvelu zrestartowano specjalnie dla niego on-goinga z „Wolverinem”, którego pisał z niemałym sukcesami, a wraz z Edem Brubakerem przywrócił blask „Daredevilowi”. W DC zdążył już tworzył scenariusze dla wszystkich komiksowych ikon tego wydawnictwa („Detective Comics”, „Action Comics”, „Wonder Woman”) z wyjątkiem „Flasha” i ma na swoim koncie absolutnie znakomite „Gotham Central” (tu znowu w kooperacji z Bru). Oprócz prowadzenia serii regularnych, z powodzeniem pracował również przy crossoverach („52”, „Final Crisis: Revelation” , „The OMAC Project”) i dorobił się sporej ilości mini-serii i one-shotów. Jak wynika z tej wyliczanki Rucka jest scenarzystą, który daje sobie radę zarówno z komiksem nieco bardziej i nieco mniej rozrywkowym.

„Hiketeia” jest wzorcowym przykładem świetnego przepisu na komiks super-hero. Redaktorzy dają zdolnemu scenarzyście bohatera, 100 stron do wypełnienia treścią i nie wtrącają się do jego pracy. Proste, prawda? Greg Rucka bierze na warsztat Wonder Woman, która zaliczyła swój komiksowy debiut w odległym 1941 roku. Klasyczna super-bohaterka w pierwszej linii spokrewniona jest z Supermanem i podobnie jak Człowiek ze Stali, prezentuje podobny, poczciwy i staroszkolny model komiksowego heroizmu. Jej postać stanowi połączenie greckiej mitologii z estetyką super-hero, doprawioną o delikatne akcenty feministyczne. I dokładnie wszystkie te cechy Rucka wykorzystuje w swojej opowieści, przedstawiając Wonder Woman, jako ambasadorkę mitologicznej krainy Amazonek, Themysciry we współczesnym, rządzonym przez mężczyzn, świecie. Dla księżniczki Diany, wychowanej w tradycyjnym, greckim społeczeństwie, zdominowanym przez odwieczny obyczaj i religijny rytuał, bardzo trudno odnaleźć jest się w świecie, który nie podziela wyznawanych przez nią wartości.
 
Cała historia nabiera rozpędu, kiedy w progu drzwi domu bohaterki klęka młoda dziewczyna, która prosząc o łaskę, ucieka się do starożytnego zwyczaju, tytułowej hiketei. Zobowiązania ochrony i opieki, którego Diana się podejmie, jednocześnie stawiając na szali swoje życie. Ich „umowy” będą doglądały Erynie, trzy wężowłose kobiety pilnujące przestrzegania przysiąg. Wonder Woman nie mogła jednak wiedzieć, że jej podopieczna jest ścigana przez pewnego przebierańca z Gotham City i konflikt między prawem obowiązującym w świecie współczesnym a starożytną i świętą tradycją jest nieunikniony.

Czytając komiks da się wyczuć, że został on napisany przez scenarzystę o sporym obyciu literackim. Nie można zapominać, że Grag Rucka jest autorem serii kryminałów z Atticusem Kodiakiem w roli głównej, podobno niezłych, zbierających nawet jakieś nagrody. „Hiketeia” jest napisana więcej niż sprawnie. Schemat komiksu super-bohaterskiego został bardzo zgrabnie wpisany w dialektykę tragicznego konfliktu, znanego z antycznego dramatu, któremu dynamikę nadają z jednej strony Batman, a z drugiej Wonder Woman. Fabuła prowadzona jest wręcz wzorowo, tajemnica Diany i Danielle intryguje czytelnika. Bohaterowie zostali odpowiednio nakreśleni, szczególnie spodobał mi się Batman w roli niewolnika swoich zasad. Wątki sprawnie się ze sobą zazębiają, w historii nie braknie kilku zaskakujących scen i zwrotów akcji (tu znowu w roli głównej Mroczny Rycerz), a i finał raczej nie zawodzi. Trochę więcej w „Hiketei” dymków, niż w przeciętnym komiksie mainstreamowym dlatego trzeba poświęcić więcej uwagi werbalnej stronie narracji.

O oprawie wizualnej można powiedzieć tylko tyle, że jest w porządku. J.G. Jonesowi z okresu, kiedy pracował nad „Hiketeią” daleko jeszcze do poziomu jednego z najlepszych rysowników zatrudnionych w DC, któremu daje się do zilustrowania „Final Crisis”. Trudno powiedzieć coś nad to, że Jones rysuje poprawnie, nieco śmielej poczynając sobie z układem kadrów. Słowem – nie zawodzi, ale od euforii daleko. I właściwie mogę to samo powtórzyć odnośnie komiksu, jako całości. Lekturą „Wonder Woman – Hiketeia” nie jestem co prawda rozczarowany, ale równie daleko mi od zachwytu. Nie mogę nawet powiedzieć, że się zawiodłem na scenarzyście, bo trudno jest coś mu zarzucić. Napisał co najmniej dobry komiks, któremu jednak nieco brakuje, do stania się jeszcze lepszym. Raczej nie mogę go nikomu polecić z czystym sumieniem.

piątek, 5 czerwca 2009

#182 - Wywiad z Mroja Press

Wydawnictwo Mroja Press pojawiło się na rynku niespodziewanie i w formie do tej pory niespotykanej – jako imprint innego edytora, Timofa i cichych wspólników. O tym, czym ta Mroja w ogóle jest, o bliższych i dalszych planach na przyszłość i czy zdecyduje się na publikację „Daredevila”, rozmawiałem z Pawłem Sawickim, oficjalnym przedstawicielem wydawnictwa.

Chciałbym, żebyśmy na początku ustalili „co z tą Mroją Press”? Bo wydawnictwem nie jest, czy tak? Reklamujecie się jako imprint Timofa, który ma jakieś niejasne powiązania z Taurusem i Maciejem Pietrasiakiem. O co chodzi z tym imprintem? Dlaczego musiał powstać, czy komiksy będące w jego ofercie nie mogły się ukazać „normalnie”, u Timofa? Jaka istnieje zależności między Mroją a Timofem? Po co mnożyć byty ponad potrzebę? I w końcu powiedz, czym Ty, Pawle, zajmujesz się w Mroji?

„Niejasne powiązania”? To się źle kojarzy – jakaś „Grupa Trzymająca Władzę”, czy co? Mroja Press to Paweł Timofiejuk, Maciej Pietrasik i ja. Trzy osoby o różnych spojrzeniach na komiks, które chcą przedstawić polskim czytelnikom wybór dobrych komiksów. To nie jest żadne mnożenie bytów, nie powstało nowe wydawnictwo, tylko właśnie imprint – wydzielona część pewnej całość plus pierwiastek z zewnątrz. I nie jest to imprint timof comics (tak się pisze), tylko tak samo jak timof comics, jest to imprint wydawnictwa timof i cisi wspólnicy (tak się pisze). Nowe marki to potrzeba oddzielenia indywidualnych działań timofa od tych robionych wspólnie, ale właśnie bez mnożenia bytów prawnych bez potrzeby. Wszyscy trzej decydujemy o tym, jaki komiks wydamy, a jeżeli trzy różne osobowości i trzy różne gusta wybierają coś wspólnie, to jest szansa, że efekt końcowy będzie co najmniej zadowalający. Nie mamy przypisanego zakresu obowiązków. Timof z racji swojego doświadczenia i kontaktów wykonuje największą pracę. Maciej i ja pomagamy tam, gdzie pomoc jest potrzebna.

Jesteście obecni na rynku od marca tego roku, ukazały się Wasze dwa pierwsze komiksy („Mały świat Golema” i „Łajka”), z których żadnego jeszcze nie czytałem (obiecuje nadrobić). Jak oceniasz wejście Mroji na rynek, jak, w Twojej ocenie, zostaliście przyjęci przez czytelników, krytykę? Komiksy dobrze się sprzedają?

To przeczytaj! Nie zwlekaj za długo z „Golemem”, bo jego nakład jest już na wyczerpaniu. Wejście było bardzo dobre i mam nadzieję, że tendencja się utrzyma. Szykujemy pewne niespodzianki dla stałych czytelników. Z drugiej strony imprint istnieje za krótko, by wyciągać jakiekolwiek daleko idące wnioski już w tej chwili.

Na polskim poletku mamy sporo wydawnictw, proporcjonalnie chyba wręcz zbyt dużo, jak na jego możliwości. Konkurencja jest spora. Jak widzisz przyszłość branży i rozwój rodzimego „ryneczku”. Jaką rolę odegra na nim Mroja Press? Czym będzie przyciągała czytelników do swoich publikacji, w czym będzie lepsza od innych edytorów?

Wydawnictw może i mamy sporo, ale czy mamy sporo komiksów? Tak naprawdę tylko Egmont regularnie, co miesiąc raczy nas kilkoma tytułami. Pozostałe wydawnictwa to raczej inicjatywy komiksowych zapaleńców, którzy wydają komiksy bardziej hobbystycznie niż z myślą o wielkich zyskach. Ostatnio kilku wydawców jakby trochę zwolniło, przycichło. Timof ma już swoją pozycję na rynku, a Mroja Press ma za zadanie ją wzmocnić.
A czym chcemy przyciągać? Ciekawymi, różnorodnymi tytułami i dopracowanym wydaniem. Sami lubimy dobre komiksy, więc robimy je również dla siebie. Wszystkie komiksy, które będziemy wydawać będą pakowane w folię termokurczliwą, aby chociaż w ten sposób zapewnić czytelnikom szansę trafienia na niesczytane i niezniszczone w księgarni komiksy.

Na forum Gildii przedstawiłeś plany wydawnicze do końca roku. Czy coś się w tej materii zmieniło, pojawi się coś jeszcze, czy z czegoś nie zrezygnowaliście? Zapowiada się bogato, szczególnie wrażenie robi „Lost Girls”. Czy można spodziewać się ich terminowej realizacji planu, czy czekają nas jakieś przykre niespodzianki? Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej o tych komiksach, narobić nam smaku na Wasze nowości?

Z niczego nie zrezygnowaliśmy i nie zrezygnujemy. Konsekwentnie chcemy wydawać jeden komiks miesięcznie, choć nie jest to łatwe, gdyż wielu przykrych niespodzianek nigdy nie da się przewidzieć. Raz są to niewłaściwe materiały przysłane przez wydawcę oryginału, innym razem potrzeba poprawek, które pojawiają się wraz z ostatnim etapem przygotowania do druku. Wbrew pozorom nie są to rzadkie rzeczy, ale jak do tej pory udało się nam nie zawalić totalnie żadnego terminu, choć faktycznie opóźnienie się zdarzyło. Właśnie w tej chwili mamy premierę „Dworca centralnego”, przykładowe plansze są już dostępne. Dla mnie jest to komiks odpowiadający na pytanie: „jak mogłyby wyglądać komiksy gdyby scenariusze do nich pisał Franz Kafka?”.
Po „Dworcu centralnym” robimy sobie wakacje. Premiera „RG1” powinna mieć miejsce w sierpniu, wtedy też timof wypuści kolejny większy pakiet komiksów. Potem „Lapinot” na przełomie września i października i jeśli uda się dopiąć ostatnie szczegóły z wydawcą „Krigsteina” to i ten tytuł ukaże się w podobnym terminie. Na zakończenie roku natomiast „Lost Girls”. Mamy nadzieję, że nie będzie przesunięć terminu, choć zdarzyło się już raz, że Alan Moore po prostu zgubił kontrakt, co przeciągnęło wydanie „Prosto z piekła”. Wtedy kontrakt podróżował pomiędzy USA, Wielką Brytanią i Australią, teraz podróżuje tylko pomiędzy USA i Wielką Brytanią, więc jest szansa, że się uda.

Czy macie jakieś plany, wykraczające poza to, co już wiadomo? Jak widzisz Mroję w dalekiej przyszłości? Do czego, jako wydawnictwo, chce dążyć?

Mamy już wstępne plany na cały rok 2010, ale nie mogę nic zdradzić dopóki kontrakty nie są podpisane i licencje zakupione. Myślę, że będzie kilka zaskoczeń. Mamy jeden cel, o którym mówimy od samego początku: dać czytelnikom rocznie do 10 bardzo dobrych komiksów, dopracowanych pod każdym względem. Takich, jakie sami chcemy mieć na naszych półkach.

Patrząc na aktualną ofertę i zapowiadane tytułu zgaduję, że Mroja będzie sięgała po komiksy z półek z etykietkami „nowoczesny”, „artystowski”, „niebanalny”, ale „zjadliwy dla przeciętnego czytelnika Thorgala” (jeśli się mylę, to mnie popraw). Podoba mi się taka linia. Na Alei powiedzieliście „nie” rajtuzom, a czy jest jakaś szansa na dobry mainstream w stylu „Queen & Country”. Albo coś z Vertigo?

„Nie rajtuzom” nie wynika z tego, że gardzimy super-bohaterami. Ja wielokrotnie powtarzałem, że lubię dobry komiks super-bohaterski. Niestety wbrew pozorom zapotrzebowanie rynku na taki komiks jest małe, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę koszty wydania pozycji z Marvela czy DC. „Łajka” to nic innego jak mainstream właśnie, a „Dworzec centralny” czy „Golem” to tak naprawdę komiksy zbliżone do tego, co jest obecnie mainstreamem na rynku frankofońskim. No chyba, że dla kogoś mainstream równa się super-bohaterowie. W takiej sytuacji nic nie poradzimy na takie zaszufladkowanie. Co do Vertigo – być może… Co do mainstreamu w stylu „Q&C” – kto wie…

W ofercie Mroji znajdują się komiksy europejskie i amerykańskie, piszecie, że będziecie prezentować „najciekawsze komiksy z całego świata”. Z Polski również?

W tym roku nie wydamy żadnego komiksu z Polski. Ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie żeby wydać taki komiks. Tylko musi się pojawić taka możliwość (czytaj: ktoś musi taki komiks stworzyć).

Nie macie żadnych problemów z dystrybucją? Próbowałem kupić „Golema” w Księgarni Warszawa, ale nie dali rady ściągnąć. W pobliskim Empiku krakowskim również nie znalazłem, a jeśli przy Empiku jesteśmy – nasz potentat księgarski cieszy się raczej złą sławą wśród komiksowych wydawców. Jak układa się współpraca Mroji z Empikiem?

Jak jest z Empikami – wiadomo powszechnie. Poza tym Empik urządził wszystkim wydawcom, w ostatnich miesiącach, jazdę bez trzymanki, ale mamy nadzieję, że w końcu się ona skończyła. Poza tym zawsze można zamówić w dowolnym Empiku komiksy, których nie ma na stanie, a nie ma ich na stanie, bo właśnie mamy takich czytelników, którzy rozumują: nie ma, to nie ma; a zapytanie czy jest szansa sprowadzenia nawet nie przemknie im przez umysł. Jednym słowem: ciężko.
Dziwi mnie odpowiedź Księgarni Warszawa. Da radę ściągnąć „Golema” z najpopularniejszych hurtowni, w tym i z tej, która obsługuje Księgarnię Warszawa. Jak mają problemy ze ściągnięciem, zawsze mogą zwrócić się bezpośrednio do wydawnictwa timof i cisi wspólnicy, namiary są dostępne publicznie na stronie wydawcy. Na pewno będziemy pracowali nad poprawą sieci dystrybucji, ale tu akurat rola wydawców jest tylko połowiczna, bez pomocy czytelników poza polskie standardy sprzedaży komiksów nie wyjdziemy.

Czas na głupie pytanie - kiedy ruszy Wasza strona internetowa? Jakich atrakcji możemy się po niej spodziewać?

Mam nadzieję, że wkrótce. Mamy ograniczone możliwości czasowe i finansowe a praca nad komiksami jest najbardziej czasochłonna. Mamy wstępny projekt strony. Chcemy żeby była nowatorska, ale jednocześnie czytelna i przyjazna dla odwiedzających.