sobota, 8 sierpnia 2015

#1926 - Umbral #2: The Dark Path

Autorem poniższego tekstu jest Krzysztof Tymczyński, a został on pierwotnie opublikowany na łamach bloga poświęconego Image Comics.

Myślę że część z Was pamięta jeszcze całkiem świeżą recenzję pierwszego tomu serii, która ku mojej rozpaczy została zawieszona. Wspomniane "Out of the Shadows" oceniłem wówczas na 4/6 i stwierdziłem, że pozostaje mi jedynie dalej lamentować nad losem komiksu Antony`ego Johnstona i Christophera Mittena. Po lekturze drugiego tomu mój smutek jeszcze bardziej się pogłębił, ponieważ "The Dark Path" zostawiło jeszcze lepsze wrażenie.


Fabularnie otrzymujemy bezpośrednią kontynuację pierwszego tomu. Rascal wraz z grupką sojuszników kontynuuje swoją misję skierowaną przeciwko stworom o nazwie Umbral. Dziewczyna wie, że posiada jedyny artefakt, który powstrzymuje ich przez przejęciem kontroli nad wszystkimi królestwami, ale tak naprawdę czy wszyscy jej towarzysze są zainteresowani tym, aby jej pomóc? W "The Dark Path" Rascal trafi w miejsce, gdzie wydarzy się wiele niezwykłych rzeczy, przez co niektóre przyjaźnie zostaną zerwane. A może tak naprawdę nigdy nie zasługiwały na to zaszczytne miano?
Podobno, gdy drugi story-arc "Umbral" ruszał twórcy już wiedzieli, że wyniki sprzedaży ich komiksu są średnio zadowalające. Antony Johnston w mailowej rozmowie ze mną wspomniał, że przebudowano wtedy scenariusz w takim kierunku, by nadać historii szybsze tempo, jednocześnie nie pomijając żadnego z wcześniej ustalonych, ważniejszych wątków. Oczywiście nie dostałem w swoje chciwe łapska żadnej wcześniejszej wersji skryptu, lecz gołym okiem widać, że recenzowany dziś komiks znacznie różni się od poprzedniego tomu. Ten, chociaż nie zmieniam swojej oceny z recenzji, miał pewne przestoje, fabularne mielizny, lecz zdecydowanie nadrabiał w kolejnych scenach. "The Dark Path" właściwie nie ma tego problemu. Tutaj każda scena coś wnosi, pominięcie dowolnej sceny sprawia, że umyka nam coś istotnego, zaś widoczne rozbudowanie charakterów poszczególnych postaci, dodanie kilku nowych oraz kilka świetnych twistów fabularnych sprawia, że od lektury naprawdę ciężko się oderwać.


Zaskakujące jest to, że pomimo skrócenia czy wręcz wycięcia pewnych wątków, drugi tom "Umbral" konsekwentnie rozwija prowadzoną historię i nawet przez moment nie czuć, że coś jest pocięte czy niepełne. Historia zyskała znacznie lepsze wyważenie, w czym oczywiście ogromna zasługa Antony’ego Johnstona. Znakomicie prezentują się poszczególne postacie. W pierwszym tomie serii poznaliśmy ogólne cechy ich charakteru, zaś w drugim... dużo się zmieniło. Ujmę to tak: dowiadujemy się wielu nowych rzeczy, część z nich zupełnie zmienia sposób patrzenia na danego bohatera, lecz jednocześnie wszystko to wydaje się być naturalną konsekwencja tego, co widzieliśmy wcześniej. Kilka scen zaskakuje, ale po chwili zastanowienia czytelnik dochodzi do wniosku, że tak właściwie nie jest to pozbawione sensu. Lepiej nakreślone zostały tytułowe stwory i okazują się one być czymś więcej, niż tylko wyskakującymi znikąd wrogami głównych bohaterów
Zmienił się także nieco klimat opowiadanej historii. Chociaż trudno jest to sobie wyobrazić zrobiło się jeszcze bardziej mroczno i ponuro. Z reguły aż tak gęsta atmosfera bardzo mi przeszkadza, lecz i tym razem Johnston jakoś z tego wybrnął, serwując rozluźniające, nierzadko zabawne sceny.


Właściwie jedyne, co pozostało niezmienione od samego początku w "Umbral" to warstwa graficzna. Christopher Mitten to jeden z tych rysowników, którzy bardziej dzielą, niż łączą czytelników. Nie od dziś wiadomo o tym, że tacy artyści jak on, Ben Templesmith czy Sam Kieth u jednych wywołują zachwyt, inni zaś nie mogą na ich prace patrzeć. Ja naturalnie należę do tej pierwszej grupy i od lat jestem wiernym fanem każdego z trzech wymienionych tutaj rysowników. Nie spodziewajcie się więc żadnych negatywnych słów o warstwie graficznej. Mnie Mitten oczarował, ponieważ gołym okiem widzę, że przy "Umbral" postarał się znacznie bardziej niż przy swoich ostatnich pracach dla Oni, IDW czy Dark Horse. Poszczególne plansze są znacznie bardziej dopracowane, a kolory nakładane przez Jordana Boyda wyważone i pasujące do klimatu opowiadanej historii.

Moja recenzja oparta została na wydaniu zeszytowym, trudno więc wypowiadać mi się o bonusach, które znalazły się ewentualnie w wydaniu zbiorczym. Dodatków nie dopatrzyłem się żadnych i zaryzykuję stwierdzenie, że skoro pierwszy tom zawierał tylko ten bonus, który pojawił się w zeszytach, to drugi nie posiada ich zupełnie. To jednak tylko moje przypuszczenia, jeśli macie na ten temat jakieś informacje, dajcie znać w komentarzach.


"Umbral" to dla mnie jednym z najlepszych komiksów minionego roku. Niestety, najwyraźniej moją opinię nie podzielało zbyt wiele osób, gdyż koniec końców seria została skasowana. Mimo to wystawiam recenzowanemu komiksowi ocenę 5/6.

Brak komentarzy: