Pojawiły się przykładowe plansze premierowego zeszytu „Star Wars: Shattered Empire”. Mini-seria, która ma być pomostem między starą, a nadchodzącą trylogią wyjdzie spod ręki Grega Rucki (skrypt) i Marca Checchetto (rysunek), ekipy odpowiedzialnej za jedną z lepszych inkarnacji „Punishera”. Jak scenarzysta specjalizujący się w komiksie kryminalno-obyczajowym poradzi sobie w zupełnie innej estetyce? Rucka w wywiadzie dla Starwars.com deklaruje się, jako fan „Gwiezdnych Wojen”. Wspomina, czasy kiedy urywał się ze szkoły, aby zobaczyć „Powrót Jedi” w kinie, a teraz może pochwalić się olbrzymią kolekcję figurek. Z całego serca kocham komiksy, ale nigdy nie było one moją religią, kiedy dorastałem. Od zawsze były nią Gwiezdne Wojny – mówi znakomity scenarzysta. Dołożenie własnej cegiełki do mitologii gwiezdnej sagi poczytuje sobie za największy honor. A co wiadomo o samym komiksie?
Akcja „Shattered Empire” rozpoczyna się tuz po zakończeniu bitwy o Endor i wielkim zwycięstwie Sojuszu. Zniszczenie drugiej Gwiazdy Śmierci, zabicie Imperatora i Vadera nie oznaczają jednak końca wojny. Kiedy oglądałem „Powrót Jedi”, jako dzieciak jego zakończenie było dla mnie wyraźnym happy-endem wieńczącym trylogię – mówi Rucka. Kiedy przybyło mi lat coraz bardziej dostrzegałem, że to wcale nie jest koniec. Wojna trwa nadal. Co ciekawe bohaterami „Shattered Empire” nie będą znani z wielkiego ekranu wielcy herosi Rebelii, tacy jak Luke, Leia czy Han. Rucka w rolach głównych obsadził Kesa i Sharę Bey. To zmęczone walką z Imperium na Odległych Rubieżach małżeństwo, które spędza więcej czasu osobno, niż razem. Radość z wielkiego zwycięstwa nad Imperium mąci im fakt, że moffowie wcale nie zamierzają składać broni, wręcz przeciwnie – są jeszcze bardziej zdeterminowani, aby położyć kres Rebelii. Ważny akcentem komiksu ma być polityka. Inspirując się historią i współczesną geopolityką, nawiązując do wydarzeń Arabskiej Wiosny, upadku ZSRR czy sytuacji w Północnej Korei, Rucka będzie chciał dać jak najpełniejszy obraz galaktyki w momencie wielkiego przełomu. Szczególną uwagę poświęci funkcjonowaniu propagandy. Premiera pierwszego zeszytu zaplanowana została na drugiego września.
W zapowiedziach Kultury Gniewu pojawił się komiks Marca-Antoine Mathieu, jednego z najważniejszych współczesnych twórców europejskich, najbardziej znanego chyba z kafkowskiej serii "Julius Corentin Acquefacques". W naszym pięknym kraju zadebiutuje on albumem zatytułowanym "Bóg we własnej osobie" ("Dieu en personne"), nagrodzonym Grand Prix de la Critique de l'ACBD w 2010. Opis dostarczony przez KG prezentuje się następująco:
Jakiś człowieczek cierpliwie stoi w kolejce. Gdy zostaje poproszony o podanie nazwiska, przedstawia się jako „Bóg”. Nie jest nigdzie zameldowany, nie ma żadnych dokumentów ani numeru identyfikującego. Jego nagłe pojawienie się rozpętuje wielką medialną burzę... Wkrótce rozpoczyna się proces, w którym oskarżonym jest „Sprawca Wszystkiego”.
Co by było, gdyby Bóg bez żadnej zapowiedzi zjawił się na naszej planecie? Takie pytanie stawia w „Bóg we własnej osobie” Marc-Antoine Mathieu, wybitny autor, który uwielbia bawić się komiksowymi konwencjami. Nakreśla w tej historii portret naszego społeczeństwa, często zatracającego się w medialnych szaleństwach. Ta oryginalna opowieść, pełna humoru i absurdu, skłania do głębokich refleksji.
Dane dotyczące wydania - 126 stron, miękka okładka, czerń i biel w środku. Premiera zaplanowana został na październik. Nieprzypadkowo, bo jest szansa, że Mathieu pojawi się na tegorocznym MFKiG w Łodzi.
Alternatywne covery pierwszego numeru "Star Wars: Shattered Empire"
Pozostając jeszcze przy KG - warszawskie wydawnictwo w pocie czoła pracuje nad wznowieniami niektórych ze swoich wyprzedanych tytułów. Jesienią ukażą się "Przybysz" i "Opowieści z najdalszych przedmieść" Shauna Tana, a prace nad reedycją "Black Hole" trwają. Napotkaliśmy pewne trudności techniczne, które opóźniły premierę, ale jesteśmy już na ostatniej prostej - czytamy na FB Kultury. Pod koniec września ma ukazać się "David Boring", czyli prawdopodobnie mój ulubiony komiks autorstwa Daniela Clowesa, a dosłownie na dniach do sprzedaży trafiły dwa kolejne (trzeci i czwarty) epizody "Yorgiego" Dariusza Rzontkowskiego (scanriusz) i Jerzego Ozgi (rysunek). Opis prezentuje się następująco:
Yorgi Adams, ostatni z tajemniczych Świetlnych powraca! Po świetnie przyjętych pierwszych dwóch tomach komiksu o przygodach tego byłego członka oddziału superżołnierzy przyszła pora na finał niezwykłej historii.
W "Yorgi #3: Komiks, którego nie było" oraz "Yorgi #4: Sąd ostateczny" Philip K. Dick spotyka się ze Stanisławem Lemem, świat odległej przyszłości przenika z Polską epoki PRLu, a komunistyczni działacze i milicja stawiają czoła kosmitom. A to wszystko, by ocalić stojący na skraju przepaści świat. Tylko czy to się może udać?
Legenda komiksu superbohaterskiego idzie do sądu. Stan Lee został oskarżony przez swojego byłego asystenta o niesłusznie zwolnienie z pracy i mobbing. Shawn Lukaszewicz został zatrudniony przez rodzinę Lee w październiku 2014 roku, gdy prowadził stoisko ojca Spider-Mana, Daredevila, Thora, X-Menów i innych marvelowskich cudaków podczas konwentu Comikaze Expo. Praca będąca spełnieniem marzeń wkrótce zamieniła się w koszmar. Według zeznań powoda jego pracodawca bardzo niewybrednie wyrażał się na temat tego, jak wywiązuje się ze swoich obowiązków. Pomimo tego Lukaszewicz następnego dnia został zatrudniony, jako asystent zarządu w dwóch firmach należących do rodziny Lee. Do jego obowiązków należało nadzorowanie stron internetowych, zarządzanie mediami społecznościowymi, a także załatwianie prywatnych spraw Stana oraz jego żony i córki. Chociaż jego tydzień pracy miał 40 godzin musiał być dostępny przez całą dobę. Na jakiekolwiek wynagrodzenie za nadgodziny nie mógł liczyć. Opóźnienia w wypłatach były na porządku dziennym, a w okolicach świąt jego pensja został obniżona z 40 do 25 dolarów za godzinę. Oprócz tego spotkał się z jawnym obrażaniem jego osoby - Joan Celia Lee miała go nazywać "fucking stupid," "a fucking idiot" i "my little bitch". Najbardziej w całej tej sytuacji dziwi mnie postawa amerykańskiego fandomu, który wciąż widząc w Stanie nieskazitelnego idola bezrefleksyjnie staje w jego obronie i z miejsca potępia skarżącego zupełnie nie pamiętając, że ikona Marvela ma swoje za uszami. I to dużo.
Na wspieram.to ruszyła akcja crowdfundingowa "Gedeona". Będzie to antologia prac Daniela Grzeszkiewicza, w której znajdzie się w sumie 36 czarno-białych i 4 kolorowych krótkich form komiksowych. Będzie to przekrój przez karierę twórczą prezentujący niezwykłą wszechstronność Grzeszkiewicza - od uproszczonych, kreskówkowych form, po bogaty w detal fotorealizm. Nowy "Gedeon" będzie rozszerzoną wersją albumu "Gedeon Zebrany", który ukazała się trzy lata temu nakładem wydawnictwa Ważka. Rozszerzonym to mało powiedziane - w sumie dostaniemy aż 80 (w tym 24 kolorowe) stron świeżutkiego materiału, nową okładkę i wyjątkowe gadżety. Fascynują mnie prace Daniela Grzeszkiewicza, ponieważ nie boi się on przekraczać, a właściwie przebiegać, granicy pomiędzy rzeczywistością a snem szaleńca. Jest bestią kreatywności. Często pracuje na zlecenie, ale nie teraz. Teraz z własnej woli pokaże swoje pazury - tak o twórczości Grzeszkiewicza pisze Jacek Gołębiowski, szef Gindie. Kolorowe zachęcają do wspierania akcji!
Na wspieram.to ruszyła akcja crowdfundingowa "Gedeona". Będzie to antologia prac Daniela Grzeszkiewicza, w której znajdzie się w sumie 36 czarno-białych i 4 kolorowych krótkich form komiksowych. Będzie to przekrój przez karierę twórczą prezentujący niezwykłą wszechstronność Grzeszkiewicza - od uproszczonych, kreskówkowych form, po bogaty w detal fotorealizm. Nowy "Gedeon" będzie rozszerzoną wersją albumu "Gedeon Zebrany", który ukazała się trzy lata temu nakładem wydawnictwa Ważka. Rozszerzonym to mało powiedziane - w sumie dostaniemy aż 80 (w tym 24 kolorowe) stron świeżutkiego materiału, nową okładkę i wyjątkowe gadżety. Fascynują mnie prace Daniela Grzeszkiewicza, ponieważ nie boi się on przekraczać, a właściwie przebiegać, granicy pomiędzy rzeczywistością a snem szaleńca. Jest bestią kreatywności. Często pracuje na zlecenie, ale nie teraz. Teraz z własnej woli pokaże swoje pazury - tak o twórczości Grzeszkiewicza pisze Jacek Gołębiowski, szef Gindie. Kolorowe zachęcają do wspierania akcji!
W sobotę 9 maja na Kolorowych pisałem, że Tom Hardy szykuje się do zaangażowania w dużą komiksowo-filmową produkcję. To absolutnie pierwszoligowy projekt, który wszyscy mają pod nosem, ale jeszcze nikt nie zorientował się, jak świetny stanowi materiał na adaptację - mówił wtedy. I dziś wiemy już, że idzie o "100 Naboi" Briana Azzarello i Eduardo Risso, jedną z najlepszych serii, jaka wyszła w Vertigo. Hardy ma być jednym z producentów filmu (między innymi obok... Geoffa Johnsa) i nie wiadomo czy zobaczymy go na ekranie, choć stara się o angaż w głównej roli (agenta Gravesa? Dizzy? Lono?). Od zawsze byłem przekonany, że popularne "Kulki" idealnie nadają się na serial, ale widać New Line Cinema ma inne zdanie na ten temat. Scenariusz wyjdzie spod ręki Chrisa Borrelliego, który ma na swoim koncie horrory "Taśmy Watykanu" i "Whisper", a film ma odznaczać się wiernością wobec oryginału.
Krzysztof Tymczyński informuje o otwarciu nowej księgarni z
wielkim regałem komiksowym. W Sosnowcu przy ulicy Targowej 5, raptem
kilka kroków od dworca PKP mieści się Rozdział5.
Jak pisze Krzysiek na chwilę obecną nie wiadomo jeszcze jak wygląda
oferta i jakie są zniżki, ale jest wysoce prawdopodobne, że już wkrótce
szef Image Comics Journal sprawdzi to osobiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz