Amerykański przemysł komiksowy odmienia słowo "superhero" na wszelkie możliwe sposoby. Mieliśmy już bohaterów pulpowych, ludzkich herosów Stana Lee, antybohaterów lat osiemdziesiątych i post-herosów Alana Moore`a i Franka Millera. Klasyczny superbohater, mimo, iż został zdekonstruowany, odbrązowiony i moralnie skompromitowany, nadal trzyma się mocno. W 2003 roku zadebiutował heros godny epoki MTV, przeznaczony dla młodszego rodzeństwa komiksowych geeków, którego zawiłości continuity obchodzą tyle, co zeszłoroczny śnieg, a od komiksu wymagają fajnych historyjek i postaci, z którymi mogliby się identyfikować.
