Brakuje w naszym kraju komiksów przeznaczonych dla dzieci. Nie ma w Polsce żadnego wydawnictwa, które na stałe miałoby w swojej ofercie tego typu publikacje. W branży księgarskiej Jest bardzo dużo wydawnictw, wydających piękne, edytorsko dopracowane albumy przeznaczone dla najmłodszych, ale od komiksów ci wydawcy trzymają się raczej z daleka. „Miasteczko Mamoko” czy „Wielki piknik” to tylko wyjątki potwierdzające regułę, że komiks dla dzieci w naszym kraju nie ma się dobrze.
Dlatego cieszy działalność Tomasza Samojlika, który obok Huberta Ronka i Piotra Nowackiego, robi komiksy, dla których grupą docelową są dzieci.
Gdyby ktoś zadał mi pytanie "jaki jest najlepszy polski komiks, przeczytany przez Ciebie w tym roku?” to bez wahania odpowiedziałbym, że „Ryjówka przeznaczenia”. Książka nie została jednak wydana przez wydawnictwo specjalizujące się w publikacjach dla najmłodszych, takie jak Dwie siostry czy EneDueRabe, ale... Instytut Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży. Czemu tak szacowna instytucja zabrała się za wydawanie komiksu? Po prostu - autor jest pracownikiem naukowym tegoż Instytutu, a sam komiks jest połączeniem opowieści przygodowej z komiksem edukacyjnym.
Akcja opowieści skupia się na perypetiach gromadki małych (a także dużych) ssaków. Głównym bohaterem jest Dobrzyk, naznaczony znamieniem na brzuszku, który z biegiem czasu okazuje się być tytułową „ryjówką przeznaczenia”. Jak przystało na rycerza ma do wypełnienia ważną misję: musi uratować (ocalić) Dolinę Leśnej Rzeczki przed Czarnym Nieprzyjacielem. Nieprzyjacielem okazuje się być człowiek, który czyni zło – zaśmieca las. Aby zwyciężyć, aby wypełnić misję, Dobrzyk zbiera drużynę i wraz z przyjaciółmi Śmiłką i Koriną (dwiema żeńskimi ryjówkami), dzielnym Labhallanem (także ryjówką) i jeżem Kosmaczem, który przyłączył się do ekipy już podczas drogi, ruszają naprzeciw wrogowi. Wszystko się oczywiście dobrze skończy, ale nie obejdzie się bez pomocy (interwencji z zewnątrz) dostojnego Żubra.
Zarys akcji (misja) oraz budowa postaci (zebranie drużyny) przywodzi na myśl tolkienowską "Drużynę Pierścienia". Co oczywiście nie jest żadnym zarzutem pod adresem komiksu Tomasza Samojlika. Niby ograny chwyt, ale jednak autor dzięki wartkiej akcji, dużej dawce humoru (dwie sroki, które siedzą na gałęzi i niczym Statler i Waldorf z „Mupetów” wiecznie krytykują i ironizują) potrafił uniknąć banału i stworzyć interesującą fabularnie opowieść. Większość bohaterów wzbudza w czytelnikach sympatię, życzymy im jak najlepiej, co wydaje się cechą nieodłączną cechą komiksu dla dzieci. Podkreślają to również cartoonowa stylistyka i przede wszystkim ciepła kolorystyka. Łagodne linie powodują, że eko-komiks Tomasza Samojlika, to bardzo atrakcyjna wizualnie publikacja.
Druga część opowieści o dzielnym Dobrzyku ma ukazać się już w przyszłym roku. Komiks będzie nosił tytuł "Norka zagłady" i dla mnie jest to znakomita wiadomość. Już nie mogę doczekać się premiery!
Dlatego cieszy działalność Tomasza Samojlika, który obok Huberta Ronka i Piotra Nowackiego, robi komiksy, dla których grupą docelową są dzieci.
Gdyby ktoś zadał mi pytanie "jaki jest najlepszy polski komiks, przeczytany przez Ciebie w tym roku?” to bez wahania odpowiedziałbym, że „Ryjówka przeznaczenia”. Książka nie została jednak wydana przez wydawnictwo specjalizujące się w publikacjach dla najmłodszych, takie jak Dwie siostry czy EneDueRabe, ale... Instytut Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży. Czemu tak szacowna instytucja zabrała się za wydawanie komiksu? Po prostu - autor jest pracownikiem naukowym tegoż Instytutu, a sam komiks jest połączeniem opowieści przygodowej z komiksem edukacyjnym.
Akcja opowieści skupia się na perypetiach gromadki małych (a także dużych) ssaków. Głównym bohaterem jest Dobrzyk, naznaczony znamieniem na brzuszku, który z biegiem czasu okazuje się być tytułową „ryjówką przeznaczenia”. Jak przystało na rycerza ma do wypełnienia ważną misję: musi uratować (ocalić) Dolinę Leśnej Rzeczki przed Czarnym Nieprzyjacielem. Nieprzyjacielem okazuje się być człowiek, który czyni zło – zaśmieca las. Aby zwyciężyć, aby wypełnić misję, Dobrzyk zbiera drużynę i wraz z przyjaciółmi Śmiłką i Koriną (dwiema żeńskimi ryjówkami), dzielnym Labhallanem (także ryjówką) i jeżem Kosmaczem, który przyłączył się do ekipy już podczas drogi, ruszają naprzeciw wrogowi. Wszystko się oczywiście dobrze skończy, ale nie obejdzie się bez pomocy (interwencji z zewnątrz) dostojnego Żubra.
Zarys akcji (misja) oraz budowa postaci (zebranie drużyny) przywodzi na myśl tolkienowską "Drużynę Pierścienia". Co oczywiście nie jest żadnym zarzutem pod adresem komiksu Tomasza Samojlika. Niby ograny chwyt, ale jednak autor dzięki wartkiej akcji, dużej dawce humoru (dwie sroki, które siedzą na gałęzi i niczym Statler i Waldorf z „Mupetów” wiecznie krytykują i ironizują) potrafił uniknąć banału i stworzyć interesującą fabularnie opowieść. Większość bohaterów wzbudza w czytelnikach sympatię, życzymy im jak najlepiej, co wydaje się cechą nieodłączną cechą komiksu dla dzieci. Podkreślają to również cartoonowa stylistyka i przede wszystkim ciepła kolorystyka. Łagodne linie powodują, że eko-komiks Tomasza Samojlika, to bardzo atrakcyjna wizualnie publikacja.
Druga część opowieści o dzielnym Dobrzyku ma ukazać się już w przyszłym roku. Komiks będzie nosił tytuł "Norka zagłady" i dla mnie jest to znakomita wiadomość. Już nie mogę doczekać się premiery!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz