Wydawnictwo Papierówka to mała oficyna, która zadebiutowała pod koniec ubiegłego roku, publikując dwie książki dla dzieci "Zeszyt do zabaw. Lokomotywa" Anety Lewandowskiej oraz "Szkice z przyszłości" z ilustracjami Jacka Ambrożewskiego i tekstem Zosi Frankowskiej. Moje zainteresowanie, ze względu na intrygującą szatę graficzną, którą mogłem podejrzeć w internecie (tu: klik! klik!), wzbudziła druga ze wspomnianych publikacji.
Osoby, które śledzą polski rynek picturebooków i książek dla dzieci, z pracami Jacka Ambrożewskiego miały okazję zetknąć się już wcześniej w książkach: "Legendy żydowskiego Krakowa" (tekst w opracowaniu Artura Kieli, Wydawnictwo Bona, 2012), "XY" (do tekstu Joanny Rudniańskiej, Wydawnictwo Muchomor, 2012), "Pamiątka z Paryża" (do tekstu Tiny Oziewicz, Wydawnictwo Dwie Siostry, 2013). Za ilustracje do książki "XY" artysta otrzymał nagrodę w kategorii debiutu w Projekt Roku – Polski Konkurs Graficzny 2013.
Jak widać, "Szkice…" nie są pierwszą książką zilustrowaną przez Ambrożewskiego, ale z pewnością jest to jego najbardziej autorski projekt. Pierwotnie został przygotowany jako "odpowiedź na zadanie w Pracowni Ilustracji prof. Zygmunta Januszewskiego" w warszawskiej ASP w maju 2012, czego możemy się dowiedzieć ze stopki w książce lub przeglądając bloga autora (już wówczas, post z 7 czerwca 2012, autor wspominał: "w przyszłości planowana edycja w formie książeczki").
Publikacja Frankowskiej i Ambrożewskiego to z jednej strony ćwiczenie z wyobraźni (dla autorów), a z drugiej ćwiczenie na wyobraźnię (dla czytelnika). Zadanie polega na próbie odpowiedzi na proste pytanie: jak będzie wyglądał człowiek i świat za milion lat? Krótkie, jednozdaniowe teksty autorki rysownik potraktował pretekstowo i rozbudował w całostronicowe, pełne szczegółów i zaskakujących detali ilustracje. Miejscami miałem wrażenie, że tekst dodano post factum, już po zrobieniu ilustracji, jakby autorzy czuli potrzebę ukierunkowania "odbioru". Ta swoista autorska polityka, polegająca na próbie podpowiedzenia "co widać", jest zupełnie zbędna. Uważam, że książka nic by nie straciła, a nawet by zyskała, gdyby zrezygnowano z kilku (wszystkich?) tekstów. W większym stopniu była by wówczas "do opowiadania".
Ilustracje na kolejnych stronach nie są ze sobą połączone, nie istnieje logiczne następstwo zdarzeń. Między stronami nie wije się żadna narracyjna nitka, która prowadziłaby nas od jednej ilustracji do następnej. Jest jedynie nadrzędna wizja: futurologiczna opowieść o świecie, którego nie ma, który być może dopiero będzie, który sobie jedynie wyobrażamy. "W Szkicach…" mamy okazję podejrzeć jedną z możliwych wizji przyszłości.
Omawiana publikacja to jednostronny popis zdolności i możliwości twórczych Jacka Ambrożewskiego. Ilustracje zawarte w książce są fascynujące. Autor świadomie nawiązał do dziecięcych rysunków, gdzie przedstawienie jest uproszczone, banalne, niedokładne, a miejscami nawet brzydkie, gdzie nie ma świadomego rozplanowania rekwizytów na stronie, a rysunki czasem na siebie nachodzą, gdzie nie ma dbałości o perspektywę, gdzie żadna przestrzeń nie powinna zostać pusta, gdzie kleksy czy przypadkowe kreski powinny zostać użyte jako elementy konstrukcyjne rakiety. Dziecięca przypadkowość jest umowna, ostatecznie wszystko zdaje się być celowe i na swoim miejscu. Patrząc na niektóre ilustracje można mieć wątpliwości czy elementy do siebie pasują, czy tworzą spójną całość. Właśnie dlatego ilustracje Ambrożewskiego są takie atrakcyjne, bo niby nic się ze sobą nie łączy, a jednak nie mam wątpliwości: w tym szaleństwie jest metoda. Ale to trudny picturebook przeznaczony zasadniczo dla dzieci.
Muszę się wytłumaczyć z użycia niektórych słów w powyższym zdaniu:
- "trudny"? Jak najbardziej. Jednak nie w odbiorze, nie w przekazie, raczej w akceptacji. I to nie przez dzieci, a bardziej rodziców.
- "zasadniczo"? Książka przeznaczona jest dla dzieci, ale jest coraz więcej dorosłych czytelników, którzy sięgają po tego typu publikacje dla samej frajdy obcowania ze świetnymi ilustracjami. Mnie "Szkice z przyszłości" zachwycają.
Słowo „szkice”, z tytułu książki, może być odebrane różnorako. Jako bezpośrednie odniesienie do ilustracji, wówczas mamy do czynienia z tłumaczeniem się artysty – przyznaję, takie odczytanie mi się wcale nie podoba. Wydawca podpowiada: "jak sama nazwa wskazuje, powstały w szkicowniku Jacka Ambrożewskiego, skąd zostały przeniesione na karty książki w stanie naturalnym. W dużej mierze zachowana jest nawet sekwencja narracji". Odczytanie, które najbardziej mi odpowiada, odnosi się do "szkicowania" przyszłości, czyli przewidywania jak będzie wyglądał człowiek i świat za milion lat…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz