czwartek, 16 sierpnia 2012

#1108 - Zagubione dziewczęta

Dziś, swój debiut na Kolorowych zaliczy Bartłomiej Basista. Jak sam o sobie pisze - dysortograf lubiący się w amerykańskiej popkulturze, kochający starokontynentalne jedzenie i krawiectwo, a do tego niespełniony superbohater, archeolog, agent MI6, reżyser, filmoznawca i pisujący o komiksie bloger. Jego fikołki o komiksie możecie przeczytać na stronie The Devil Is In The Details, którą szczerze polecamy.

Już od ponad stu lat Alicja, Wendy i Dorotka pokazują nam drogę poprzez Krainę Czarów, Nibylandię i Krainę Oz, kiedy jesteśmy jeszcze dziećmi. Teraz jednak, podobnie jak i my, owe trzy zagubione dziewczęta są już dorosłe i gotowe poprowadzić nas ponownie, tym razem przez królestwa naszego seksualnego przebudzenia i spełnienia. W swoich baśniowych historiach dzielą się z nami swoimi najintymniejszymi doświadczeniami w najrozmaitszych formach pożądania – doświadczeniami przeświecającymi przez czarne chmury wojny, zbierające się nad pewnym luksusowym hotelem w Austrii. Czerpiąc z bogatego dziedzictwa sztuki erotycznej „Zagubione dziewczęta" pozwalają na nowo odnaleźć siłę pełnego pasji pisarstwa i sztuki w tej wspaniałej formie, jaką jest w stanie osiągnąć jedynie medium komiksu. Wyśmienite, przemyślane, ludzkie „Zagubione dziewczęta" to dzieło, które zapiera dech w piersiach rozmachem, jakim przeciwstawia się pojęciu sztuki skrępowanej kajdanami konwencji.

Oto historia erotyczna najwyższej próby.


(opis z tyłu komiksu)

Stało się! Na mojej półce obok „From Hell” i „Strażników” stanęła dumnie wielka księga wypełniona po brzegi erotycznymi (pornograficznymi?) przygodami Wendy, Dorotki i Alicji pióra Alana Moore'a. Dzieło absolutne, jestem wręcz przekonany, że po latach może być uznane za opus magnum tego autora (mimo dużej konkurencji).

1913 rok. Austria. W Hotelu Himmelgarten przez przypadek (przeznaczenie?) spotyka się trójka dorosłych kobiet. Swój wolny czas poświęcają na opowieściach o swojej młodości, a także na wzajemnym zaspokajaniu swoich erotycznych żądzy. „Zagubione dziewczęta” to kolejne dzieło Moore'a które zaskakuje nie tylko swoją treścią, ale również odniesieniami do innych tekstów. W literaturze przełomu XIX i XX wieku Moore odnajduje się doskonale, co już udowodnił doskonałymi scenariuszami do „Ligi Niezwykłych Dżentelmenów”. Lecz tutaj mamy do czynienia z jeszcze pełniejszym przedstawieniem okresu Fin de sičcle. Hotel Himmelgarten (luźne nawiązanie do największego działa Tomasza Manna, „Czarodziejskiej Góry”, ale skojarzenia miałem także z „Kalkwerk”, Bernharda), w którym dzieje się akcja komiksu służy do zilustrowania całej epoki. To w nim spotykają się dwa bieguny: starego dekadentyzmu i artystycznej cyganerii, rewolucji technicznej i freudowskiej rewolucji seksualnej. To jego architektura przepełniona jest wszystkim, co najlepsze w Secesji - witrażami jak u Muchy, klatkami schodowymi jak u Victora Horta, a dzięki sennym rysunkom Mellindy Gebbie hotelowe pokoje wydają się być wypełnione dymem od opium.

To właśnie w tych pokojach dochodzi do zbliżenia trzech bohaterek. Znane wszystkim dziewczęta: Alicja z Krainy Czarów, Wendy z Piotrusia Pana i Dorotka z Czarnoksiężnika z Oz to już dorosłe kobiety, borykające się z problemami codzienności jak i z demonami przeszłości od których ciężko uciec. Niezrozumiane, zranione, ciągle szukające miłości. Ich wspólne spotkanie prawdopodobnie odmieni ich życie, gdyż pierwszy raz od dawna będą mogły być w pełni sobą.

Charakterystyka bohaterek jest imponująca. Każda z nich przedstawia inną sferę społeczną. Alicja pochodząca z zamożnej arystokratycznej rodziny, doskonale przedstawia cechy odpowiedni dla takich kobiet - dama doskonale obyta z etyką i sztuką, ale także najbardziej zepsuta z całej trójki. Wendy pochodzi ze średniej klasy, jest cicha i wstydliwa, można by rzec typowa dziewczyna z sąsiedztwa, Dorotka natomiast to doskonale przedstawiona amerykańska dziewczyna z Kansas, tandetna i głupiutka. Lecz wszystkie łączy jedno, niezależnie od klasy, wychowywane były w tradycyjnych wartościach, pełnych zakazów i uprzedzeń. Lecz one jako nowe pokolenie, mimo surowych zakazów, uciekały w świat pełny skrajnego erotyzmu, sztuki i wszędobylskiego wówczas opium.

Wszystko o czym wspomniałem jest tak naprawdę ukryte pod pornograficznymi aktami miłości. Przygody dziewcząt z ich dzieciństwa, jak i wydarzenia w hotelu przepełnione są obscenicznym seksem, w którym penetrowane są wszystkie możliwe miejsca w ciele kobiety, jak i mężczyzny. Dziewczyny osiągają orgazm prawie na każdej karcie komiksu. Otrzymujemy seks heteroseksualny, lesbijski, homoseksualny, przemoc i upokorzenie. Orgia goni orgie. Wszystko, co zostało do tej odkryte w tematyce seksu zostało pokazane w „Zagubionych dziewczętach”. Moore posunął się nawet do przedstawienia tematów wręcz zakazanych, jak seks ze zwierzętami czy kazirodztwo. Baśniowe przygody z dzieciństwa dziewcząt przeistaczają się w pornograficzne odkrywanie swojej seksualności, w których Piotruś Pan, Czarnoksiężnik z Oz czy Królowa Kier są spełnieniem seksualnych pragnień. Moore niszczy baśnie tworząc hołd dla erotycznych powieści i komiksów.

Wszystko to zostało zilustrowane pięknymi rysunkami Melindy Gebbie, będącej także żoną Moore'a. Dzięki pastelowym kolorom osiągnęła niezwykły oniryczny klimat doskonale imitujący secesyjne rysunki. Widać, że artyści rozumieją się niemal bez słów, gdyż nie często bywa, aby tekst tak doskonale uzupełniał się z rysunkiem. Świetnym pomysłem było umieszczenie w komiksie kart z pastiszowych erotycznych komiksów, które czytają mieszkańcy hotelu. Stylizowane one są na popularne w latach trzydziestych ubiegłego wieku tijuana bibles. Melinda doskonale udaje styl Egona Schiele czy Franza von Bayrosa, bo to ich rysunkami "podobno" zdobione są te komiksy. Natomiast najlepsze momenty w całym komiksie to te przedstawiające premierę baletu – „Święto Wiosny” Strawińskiego z choreografią Wacława Niżyńskiego jak i scena udanego zamachu na Franciszka Ferdynanda z ukazaniem na przemian zadowalających się dziewcząt. Rysunki uderzają wtedy pełną ekspresji formą i rewelacyjną narracją.

„Zagubione dziewczęta” to bez wątpienia arcydzieło sztuki komiksowej, które pod skorupą pornograficznych treści opowiada o odkrywaniu swojego seksualnego ja, ukazując przy tym problem ludzkiej komunikacji. Na niwie opowieści obrazkowych Moore chciał podnieść pornografię do rangi sztuki i udało mu się to. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób może nie przebrnąć przez tak dużą dawkę obsceny, ale jestem pewien, że Ci, którzy przeczytają go do końca, będą zachwyceni. Ja jestem! Poza tym nie ukrywajmy, nastały czasy, gdzie seksualność jest wszechobecna i nachalna, a społeczeństwo ma większą swobodę, niż za czasów rzymskich bachanaliów.

Jeszcze najważniejsze! Brawa należą się Timofowi za wydanie tego dzieła i to w tak wyborny sposób. Śmiało mogę stwierdzić, że to najpiękniej wydany komiks, jaki ukazał się w Polsce. Wielka księga w formacie A4 z solidną twardą oprawą. Doskonale przeszyte i sklejone 320 stron, znakomitej jakości papier offsetowy no i obiecany slip-case. Oprawa godna komiksu!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

W „Zagubionych dziewczętach” nikt nie czyta Tijuana bibles, bo wtedy jeszcze nie istniały. Za to literatura pornograficzna owszem. Czepiłbym się też stwierdzenia, że nasze społeczeństwo ma większą swobodę seksualną od starożytnych rzymian. Pomijając fakt, że trudno to porównać, to jednak i historia i sztuka raczej temu przeczą.

Co do fabuły komiksu, to mam z nią problem ( kwestię rysunków pomijam, bo mi się nie podobają, a czasami wręcz odrzucają). Nie potrafię się do niej ustosunkować. Z jednej strony, podniecające historie, okraszone smaczkami i nawiązaniami o których pisze recenzent, z drugiej sceny, których, delikatnie ujmując, nie jestem ciekaw.
Z. Tomecki

Bartłomiej Basista pisze...

Oczywiście że to nie tijuana bibles - mój błąd, za dużo chciałem przekazać.

Chciałem dać do zrozumienia że rodzaj książki którą czytają bohaterzy Lost Girls za kilka dekad zyska wielką popularność przeobrażając się właśnie tijuana bibles. To co jest ukazane w Lost Girls to tak naprawdę zbiór modnych w tamtych czasach ilustrowanych erotycznych opowiadań.

Moore widać że bardzo lubuje się w tych tanich komiksowych erotykach. Do czynienia z nimi mamy w Strażnikach, Top Ten a z tego co pamiętam także i w Black Dossier.

Natomiast to drastyczne porównanie do seksualności rzymian wynika z mojej obsesji krytykowania właśnie przede wszystkim współczesnej "sztuki" w której aby sprzedać produkt trzeba posiłkować się nagością. Nawet już jak chce się przeczytać poranną dawkę wiadomości chociażby na onecie trzeba przedrzeć się przez tony sylikonu i artykułów z seksem w tytule.

Nie zapominajmy także że rozwiązłe życie starożytnych rzymian było modne głównie w środowiskach bogaczy. Dziś może i nie mamy codziennie orgii w swoich łóżkach ale myślę że wielu ma je w internecie.

Bardzo dziękuje za uwagi :)