Nauczeni doświadczeniem nie kombinujemy już z żadnymi dowcipami na Prima Aprilis, bo zupełnie nam to nie wychodzi. Zamiast jakiegoś suchara lub czegoś co jedzie po bandzie za bardzo proponujemy dziś krótki wywiad z Piotrem Nowackim, którego "Moe" właśnie doczekał się eleganckiej reedycji.
Maciej Gierszewski: Od premiery komiksu "Moe" minęło 5 lat. Dlaczego po takim czasie zdecydowałeś się na reedycję?
Piotr Nowacki: To była spontaniczna decyzja. Przeczytałem recenzję "Moe" napisaną przez Łukasza Kowalczuka dla Ziniola, tam pada taka sugestia, że ten komiks lepiej sprawdziłby się w mniejszym formacie i z dwoma kadrami na stronie. Pierwszego wydania nie ma już na rynku, więc postanowiłem wznowić tę pozycję w zmienionej formie. Całość poskładał i przygotował do druku Łukasz Mazur, mój druh z ekipy Pokembry.
Piotr Nowacki: To była spontaniczna decyzja. Przeczytałem recenzję "Moe" napisaną przez Łukasza Kowalczuka dla Ziniola, tam pada taka sugestia, że ten komiks lepiej sprawdziłby się w mniejszym formacie i z dwoma kadrami na stronie. Pierwszego wydania nie ma już na rynku, więc postanowiłem wznowić tę pozycję w zmienionej formie. Całość poskładał i przygotował do druku Łukasz Mazur, mój druh z ekipy Pokembry.
Czym różni się bieżące wydanie od poprzedniego?
Piotr Nowacki: Zmienił się format z poziomego na pionowy, plus, jak wspomniałem, układ kadrów – po dwa na stronę, zmniejszyliśmy rozmiar. Jest oczywiście nowa okładka, poprawiłem kilka drobiazgów w kadrach i na koniec dodaliśmy notkę biograficzną z namiarami na moje miejsca w sieci, mail i telefon. Dzięki temu "Moe" jest w pewnym sensie moją komiksową wizytówką.
Moe i kilka innych Twoich pozycji, to komiksy bez słów. Wolisz rysować tego typu historie? Czy praca nad nimi jest trudniejsza? Jeśli tak, to na czym polega owa trudność?
Piotr Nowacki: Może nie tyle wolę, ale kiedy już zabieram się za autorski projekt, to jakoś naturalnie jest to historyjka bez słów. Może to wynika z obawy, że nie będę potrafił napisać dobrych dialogów. Narysowałem całkiem sporo komiksów bez słów (większość do scenariuszy Sztybora), co sprawia, że pewnie lepiej sobie radzę z tego typu narracją, lepiej ją czuję.
Najtrudniej jest chyba czytelnie i płynnie opowiedzieć w ten sposób historię. To, co mi jako twórcy wydaje się oczywiste, dla czytelnika może takie nie być. Trzeba więc być uważnym i krytycznym, potrafić spojrzeć na własny twór z boku. Dobrze jest też pokazywać swoje produkcje innym, żeby ewentualnie zgłosili jakieś uwagi.
Jakiś czas temu mówiłeś: "Najbardziej jestem dumny z moich autorskich zeszycików, czyli z Om i Moe, właśnie dlatego, że udało mi się bez niczyjej pomocy stworzyć jakieś dłuższe opowieści. Mam nadzieję, że będzie mi się udawało publikować jeszcze takie rzeczy pomiędzy dużymi, poważnymi projektami rysowanymi do cudzych scenariuszy". Czy udaje Ci się realizować autorskie komiksy?
Piotr Nowacki: Właśnie jestem na finiszu prac nad takim komiksem. Jest to historyjka bez słów (znów!), opowiedziana na 40 kwadratowych planszach. Tytuł roboczy to "Yerp" i ostatecznie tak właśnie będzie brzmiał. Zostało mi do narysowania 5 plansz i okładka, więc jest szansa, że uda się go opublikować na majowy Festiwal Komiksowa Warszawa.
Mam wrażenie, że ostatnio rysunkowo mocno się udzielasz. Rzuciłeś pracę etatową i zająłeś się tylko twórczą pracą?
Piotr Nowacki: Zmienił się format z poziomego na pionowy, plus, jak wspomniałem, układ kadrów – po dwa na stronę, zmniejszyliśmy rozmiar. Jest oczywiście nowa okładka, poprawiłem kilka drobiazgów w kadrach i na koniec dodaliśmy notkę biograficzną z namiarami na moje miejsca w sieci, mail i telefon. Dzięki temu "Moe" jest w pewnym sensie moją komiksową wizytówką.
Moe i kilka innych Twoich pozycji, to komiksy bez słów. Wolisz rysować tego typu historie? Czy praca nad nimi jest trudniejsza? Jeśli tak, to na czym polega owa trudność?
Piotr Nowacki: Może nie tyle wolę, ale kiedy już zabieram się za autorski projekt, to jakoś naturalnie jest to historyjka bez słów. Może to wynika z obawy, że nie będę potrafił napisać dobrych dialogów. Narysowałem całkiem sporo komiksów bez słów (większość do scenariuszy Sztybora), co sprawia, że pewnie lepiej sobie radzę z tego typu narracją, lepiej ją czuję.
Najtrudniej jest chyba czytelnie i płynnie opowiedzieć w ten sposób historię. To, co mi jako twórcy wydaje się oczywiste, dla czytelnika może takie nie być. Trzeba więc być uważnym i krytycznym, potrafić spojrzeć na własny twór z boku. Dobrze jest też pokazywać swoje produkcje innym, żeby ewentualnie zgłosili jakieś uwagi.
Jakiś czas temu mówiłeś: "Najbardziej jestem dumny z moich autorskich zeszycików, czyli z Om i Moe, właśnie dlatego, że udało mi się bez niczyjej pomocy stworzyć jakieś dłuższe opowieści. Mam nadzieję, że będzie mi się udawało publikować jeszcze takie rzeczy pomiędzy dużymi, poważnymi projektami rysowanymi do cudzych scenariuszy". Czy udaje Ci się realizować autorskie komiksy?
Piotr Nowacki: Właśnie jestem na finiszu prac nad takim komiksem. Jest to historyjka bez słów (znów!), opowiedziana na 40 kwadratowych planszach. Tytuł roboczy to "Yerp" i ostatecznie tak właśnie będzie brzmiał. Zostało mi do narysowania 5 plansz i okładka, więc jest szansa, że uda się go opublikować na majowy Festiwal Komiksowa Warszawa.
Mam wrażenie, że ostatnio rysunkowo mocno się udzielasz. Rzuciłeś pracę etatową i zająłeś się tylko twórczą pracą?
Piotr Nowacki: To prawda. Ostatnie pół roku to codzienne rysowanie, często po kilkanaście godzin. Tak się złożyło, że po 13 latach, to praca w korporacji rzuciła mnie. Dlatego postanowiłem zająć się rysowaniem na pełen etat. Tym samym od kilku miesięcy realizuję swoje marzenie. Póki co na nudę nie narzekam, cały czas mam co robić. Komercyjne zlecenia, które dotychczas realizowałem i realizuję, są bardzo fajne i wykonuję tę pracę z przyjemnością. Oprócz rysowania komiksów są i ilustracje do książek, więc ciekawa twórcza robota.
Można gdzieś czytać Twoje komiksy dla dzieci? W jakiś gazetach czy magazynach? Wdaje mi się, że coś widziałem w "Fika", ale gdzieś jeszcze?
Piotr Nowacki: Tak, od dłuższego czasu w magazynie „Fika” ukazuje się seria Leśniaki, do której Sztybor pisze scenariusze, a ja rysuję. Są to dwuplanszowe historyjki bez słów. Mam nadzieję, że jak uzbiera się porządna ilość materiału, to wydamy jakiś zbiorczy album. Dodatkowo komiks z moimi rysunkami ukazuje się w miesięczniku "Abecadło". To jednoplanszówki opowiadające o przygodach zajączka i misia, które dostosowane do głównego tematu numeru (zimowe zabawy, karnawał, nadejście wiosny…). Scenariusz dostaję z wydawnictwa, a kolory na moje plansze kładzie Joanna Szłapa, która kolorowała "Ostatniego Żubra" Tomka Samojlika.
W każdy poniedziałek i czwartek zapraszam również na stronę "Smutek jako ostateczna forma buntu", na której wspólnie z Kajetanem Kusiną tworzę komiks internetowy.
Z tego co mi wiadomo, to narysowałeś już trzeci album z serii "Detektyw Miś Zbyś na tropie", a teraz go Norbert koloruje. Prawda? Proszę zdradź trochę informacji, o czym opowiada.
Piotr Nowacki: Norbert już pokolorował, a komiks czeka tylko na wypisanie dymków i skład. W trzeciej części bohaterowie prosto z dzikiego zachodu lecą na księżycową stację kosmiczną. Tam muszę rozwikłać zagadkę znikających na stacji żarówek i akumulatorów. Na naszych małych czytelników, jak zwykle czekają, szalone pościgi, jeszcze bardziej kolorowe i gęste rozkładówki. A rodzice będą mogli wyłapywać nawiązania do popkultury, których w tym tomie jest całkiem sporo. Sam bardzo lubię rozkładówkę z kosmicznym złomowiskiem, na którym można będzie rozpoznać przeróżne pojazdy znane z filmów, komiksów i seriali sci-fi.
Nad czym teraz pracujesz?
Piotr Nowacki: Od kilku miesięcy realizuję duże zlecenie ilustratorskie dla wydawnictwa Tashka, ale szczegółów na razie nie będę zdradzał. Jestem bardzo blisko ukończenia. Finiszuję z rysowaniem "Yerpa", a wczoraj na maila dostałem nowy scenariusz od Sztybora. Co miesiąc muszę oddać planszę do miesięcznika dla dzieci "Abecadło". Sporo się dzieje, a będzie działo się jeszcze więcej. Wraz z moimi chwatami z ekipy Pokembry (Łazur i Sztybor) planujemy mnóstwo świetnych projektów, z których ogromnie się cieszę.
Można gdzieś czytać Twoje komiksy dla dzieci? W jakiś gazetach czy magazynach? Wdaje mi się, że coś widziałem w "Fika", ale gdzieś jeszcze?
Piotr Nowacki: Tak, od dłuższego czasu w magazynie „Fika” ukazuje się seria Leśniaki, do której Sztybor pisze scenariusze, a ja rysuję. Są to dwuplanszowe historyjki bez słów. Mam nadzieję, że jak uzbiera się porządna ilość materiału, to wydamy jakiś zbiorczy album. Dodatkowo komiks z moimi rysunkami ukazuje się w miesięczniku "Abecadło". To jednoplanszówki opowiadające o przygodach zajączka i misia, które dostosowane do głównego tematu numeru (zimowe zabawy, karnawał, nadejście wiosny…). Scenariusz dostaję z wydawnictwa, a kolory na moje plansze kładzie Joanna Szłapa, która kolorowała "Ostatniego Żubra" Tomka Samojlika.
W każdy poniedziałek i czwartek zapraszam również na stronę "Smutek jako ostateczna forma buntu", na której wspólnie z Kajetanem Kusiną tworzę komiks internetowy.
Z tego co mi wiadomo, to narysowałeś już trzeci album z serii "Detektyw Miś Zbyś na tropie", a teraz go Norbert koloruje. Prawda? Proszę zdradź trochę informacji, o czym opowiada.
Piotr Nowacki: Norbert już pokolorował, a komiks czeka tylko na wypisanie dymków i skład. W trzeciej części bohaterowie prosto z dzikiego zachodu lecą na księżycową stację kosmiczną. Tam muszę rozwikłać zagadkę znikających na stacji żarówek i akumulatorów. Na naszych małych czytelników, jak zwykle czekają, szalone pościgi, jeszcze bardziej kolorowe i gęste rozkładówki. A rodzice będą mogli wyłapywać nawiązania do popkultury, których w tym tomie jest całkiem sporo. Sam bardzo lubię rozkładówkę z kosmicznym złomowiskiem, na którym można będzie rozpoznać przeróżne pojazdy znane z filmów, komiksów i seriali sci-fi.
Nad czym teraz pracujesz?
Piotr Nowacki: Od kilku miesięcy realizuję duże zlecenie ilustratorskie dla wydawnictwa Tashka, ale szczegółów na razie nie będę zdradzał. Jestem bardzo blisko ukończenia. Finiszuję z rysowaniem "Yerpa", a wczoraj na maila dostałem nowy scenariusz od Sztybora. Co miesiąc muszę oddać planszę do miesięcznika dla dzieci "Abecadło". Sporo się dzieje, a będzie działo się jeszcze więcej. Wraz z moimi chwatami z ekipy Pokembry (Łazur i Sztybor) planujemy mnóstwo świetnych projektów, z których ogromnie się cieszę.
Piotr Nowacki o sobie: Zajmuję się tworzeniem komiksów, ilustracji oraz projektów postaci. Publikowałem w licznych magazynach i antologiach komiksowych. Mam na koncie kilka wydanych albumów komiksowych. Najważniejsze z nich: "Tainted", "It’s Not About That", seria "Detektyw Miś Zbyś na tropie", "Tim i Miki. W Krainie Psikusów", "Moe", "Om". Zilustrowałem kilka książek dla dzieci z serii Bohaterowie z boiska oraz wykonałem serię projektów postaci do aplikacji edukacyjnej dla dzieci Anifacts Africa. W latach 2009-2011 byłem redaktorem naczelnym magazynu komiksowego "Karton". Brałem udział w zbiorczych wystawach komiksu polskiego m.in. na Węgrzech, w Izraelu, na Litwie. Mój blog tu: klik! klik! A strona na fejsiku tu: klik! klik!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz