czwartek, 26 listopada 2015

#2006 - Równonoce

Cyril Pedrosa należy do grupy artystów komiksowych, których każdą kolejną produkcję można zakupić w ciemno, mając niezachwianą pewność, że nowa rzecz będzie dobra. Najnowszy komiks francuskiego twórcy ukazał się równocześnie w kilku europejskich krajach, za sprawą oficyny Timof comics także w Polsce. "Równonoce" to dzieło przenikliwe, wymuszające czytelniczy respekt, imponujące treścią, formą i rozmachem. 




Na tylnej okładce możemy przeczytać: dzieło polifoniczne o niepowtarzalnej wrażliwości i intensywności narracji. Do wydawniczych blubrów należy podchodzić z dystansem i nieufnością, jednak w tym konkretnym przypadku nie rozmijają się z prawdą. Najnowszy komiks autora "Portugalii" to rzecz konstrukcyjnie niewiarygodna. Ilość wątków, postaci, dialogów, plenerów, ważnych wydarzeń i epizodycznych zdarzeń jest tak duża, że ciężko w kilku zdaniach przybliżyć fabułę. I nie, nie jest to przerost formy nad treścią.

Pedrosa skupia całą uwagę czytelnika na występujących bohaterach, pozwala im dojść do głosu, a ustąpił im miejsca, a sam usunął się w cień. Liczy się to, co mają do opowiedzenia o swoim życiu. Oni nie opowiadają swoich historii z perspektywy czasu, to nie są retrospekcje. Czytelnik zapoznaje się z życiem bohaterów, ich postawami, wypowiedziami i różnorakimi wydarzeniami na bieżąco. Początkowo powoduje to pewnego rodzaju zagubienie, gdyż zostajemy wrzuceni w środek opowieści, nie znając jej początku. Sami powoli musimy składać ze sobą różne urywki, aby uzyskać pełen obraz. Dla narracji, która dzieje się współcześnie we gdzieś we Francji, nadrzędne są cztery postaci, to z nimi splatają się losy pozostałych, występujących w komiksie, osób.


W skład wspomnianego powyżej kwartetu wchodzą: Vincent, Luis, Camille i Paulina. Zasadniczo nic ich ze sobą nie łączy, pochodzą z różnych środowisk, są w różnym wieku. Najmłodsza jest Paulina, która ma 15 lat, a najstarszy Luis, który przekroczył 76. rok życia. Jednakże bez większego trudu możemy dostrzec między nimi pewne emocjonalne analogie. Wszyscy są zagubieni, miotają się, czegoś im brakuje, szukają, ale nawet nie wiedzą czego. Do tego nie potrafią się odnaleźć w aktualnej rzeczywistości, gdyż życie wydaje się puste i bezcelowe. Każda z nich ma dojmującą świadomość upływającego czasu, a co za tym idzie związanej z tym straty (kogoś bliskiego lub niewykorzystanych okazji). Próba pogodzenia się ze sobą i ze światem, nawet jeśli początkowo nie jest ona uświadamiana, okazuje się głównym celem ich działania. To nie jest łatwe do wykonania zadanie, bo ostatecznie, mimo podobieństwa doświadczeń, z samotnością muszą sobie jakoś poradzić. Ratunek jest, ale wymaga aktywności. Czasem przychodzi z zewnątrz i to w najmniej spodziewanym momencie. A czasem niewiele da się zrobić…

Na kolana powala misterna konstrukcja komiksu. Całość podzielono na cztery rozdziały, które odpowiadają następującym po sobie porom roku. Każdy rozdział otwiera krótka sekwencja kadrów ukazująca perypetie prehistorycznego młodzieńca-łowcy. Prawie do ostatniej planszy nie wiadomo, dlaczego Pedrosa zdecydował się przed współczesną akcją umieścić tego typu prologi. Ostatecznie wydarzenie sprzed ponad 15 tysięcy lat mają niebagatelne znaczenie – pozwalają spojrzeć na wydarzenia z właściwej perspektywy. Oprócz stricte komiksowej narracji w albumie znajdują się także spore fragmenty napisane prozą, które pojawiają się wówczas, gdy Camille pstryknie zdjęcie przypadkowo spotkanej osobie. Dzięki tym prozatorskim wszywkom możemy głębiej wniknąć w osobowość występujący w książce postaci, gdyż pisane są w pierwszej osobie liczby pojedynczej i mają charakter autoreferencyjny.


Graficznie i kolorystycznie opowieść także została podzielona na cztery części. Cyril Pedrosa przygotował ilustracje rożnymi technikami, dopasowując obraną stylistykę do „klimatu” konkretnej pory roku. W podobny sposób użyto kolorów, jesienią dominują brązy i szarości, zimą błękity, wiosna to zieleń, a lato to prawdziwa feeria odblaskowych kolorów.

Czytając drugi rozdział nieprzypadkowo włączyłem sobie muzykę z filmu "Wszystkie poranki świata". Nostalgiczny klimat filmu jest kompatybilny z komiksu. "Równonoce" to rzecz godna wielokrotnej lektury. Nie tylko po to, aby wyłapać wszystkie nici, którymi powiązane są postaci czy też po to, aby podziwiać maestrię rysunku. A przede wszystkim, aby przystanąć i zastanowić się nad możliwymi strategiami, dzięki którym możemy sobie radzić z chwilami nagłej ciemności…

Brak komentarzy: