Gdy niecierpliwie czekałem na przesyłkę zawierającą szósty tom "Wież Bois-Maury" miałem wrażenie, skądinąd niesłuszne, że od premiery poprzedniego minęło z dziesięć miesięcy. To nie moja wina. Wydawnictwo Komiksowe przyzwyczaiło fanów serii autorstwa Hermanna (do których się zaliczam), że kolejne albumy trafiają do księgarń co miesiąc lub co dwa miesiące. Natomiast między "Aldą" a "Sigurdem" minęło ponad pół roku.
Zostawmy jednak ten temat, bo oto rozpoczyna się kolejna przygoda Aymara de Bois-Maury – rycerza bez ziemi oraz Oliwiera jego wiernego i lojalnego giermka. Tym razem akcja dzieje się w Normandii, bohaterzy zdążają na turniej do nadmorskiego kasztelu de Landri. Jednakże nim tam dotrą, uganiają się na plaży za pięknym, białym rumakiem, który stąpa tak lekko, że nie zostawia śladów na piasku. Podążają za nim aż skalnych występów zamieszkałych jedynie przez biednych rybaków. Wierzchowiec ze złotą ozdobą na czole rozpływa się, równie nagle jak się pojawił, w szarej mgle i mżawce (świetnie oddanych poprzez rysunki!).
Opowieść Aymara i Oliwiera o pojawieniu się białego rumaka wywołuje wśród mieszkańców grodu niemałe poruszenie i strach. Okazuje się, że kiedyś należał on do Hervöra. Wiąże się z nim klątwa, która ciąży na rodzinie de Landri od ponad stu lat, którzy wówczas nie byli jeszcze chrześcijanami, a Wikingami wierzącymi w Odyna. Nie poznajemy szczegółów zdrady, jakiej dopuścił się ich praprzodek, ale przed posępnymi konsekwencjami tego czynu rodzinę chronił odważny czyn Arnolfa, zniedołężniałego brata władcy kasztelu. Jego śmierć uruchamia kaskadę zdarzeń, w które uwikłany zostaje wbrew sobie dzielny rycerz de Bois-Maury.
To tylko niewielki zarys fabuły, która w wiele elementów fantasy. W poprzednich albumach niewiele było motywów nadprzyrodzonych i magicznych. Właściwie pojawiły się tylko w tomie czwartym, noszącym tytuł "Reinhardt". Chociaż były to właściwie drobnostki. W omawianym ponad pół albumu dzieje się w skwerze nierzeczywistej. Taka wolta możne zaskoczyć wiernych czytelników serii. Mimo wspomnianej zmiany perspektywy, w której tym razem dzieje się akcja, nie ma ona wpływu na całość cyklu – wbrew pozorom nie rozpada się, a nadal pozostaje spójny. Natomiast "Sigurd" jawi się jako najbardziej mroczny i zarazem fascynujący tom z tych, które do tej pory się w Polsce ukazały.
Opisana powyżej sytuacja rozbudza jedynie mój apetyt na kolejne części. Ciekawe w jakim kierunku podąży akcja? Czy serial "Wieże…" oddali się średniowiecznej rzeczywistości? W każdym razie, jeśli wierzyć słowom Aymara de Bois-Maury wypowiedzianym w przedostatnim kadrze Sigurda, w kolejnych częściach wyruszymy wraz z nim i Oliwierem za Hinder Sea do Ziemi Świętej. Już nie mogę się doczekać.
Komiks można kupić w Sklep.Gilida.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz