Łatwo napisać zdanie: „Osiedle Swoboda” to komiks kultowy, ale trudniej już to zdanie uzasadnić. Można oczywiście zwrócić uwagę na premierę w „Produkcie”, na kolorową serię zeszytową, na trzy (sic!) wydania zbiorcze, na planowaną animowaną adaptację oraz na wydany właśnie przez Kulturę Gniewu w album „Niedźwiedź” – pierwszy, wydrukowany w całości oficjalny spin-off serii.
W albumie zamieszczono pięć różnej długości nowel, z których trzy znane są z łam „Produktu”, gdzie pierwotnie szły jako mini-seria „Niedźwiedź 78”. Nowe są dwie ostatnie: „Kalkulator” oraz „Altana”. Do wszystkich scenariusze napisał Michał Śledziński, a za oprawę graficzną odpowiada Kamil Kochański. Dwie ostatnie historie, te nowe, są najlepsze. Całość jest właściwie odcinaniem kuponów od flagowego produktu Śledzia. Choć z drugiej strony, czy od spin-offu należy się spodziewać czegoś więcej?
Głównym bohaterem wszystkich historii jest, jak nie trudno się domyślić, tytułowy Niedźwiedź, przez kolesi z Osiedla czule zwany Miśkiem. Postać wymyślona przez Michała Śledzińskiego ma „delikatną” nadwagę, charakterystyką kozią bródkę, nosi czapkę i kurtkę w kratę. Do opisu postaci był pełen, należy dodać jeszcze kilka szczegółów: bezrobotny gbur, wielbiciel browarów (zamieniający się z biegiem czasu w osiedlowego pijaczynę), o ciężkich łapach i gołębim sercu.
Trzy pierwsze opowiadania osiedle swoboda(„Wyburzanie”, „Krew, pot, streetball” oraz „Mareczek”) łączy ze sobą, oprócz postaci głównego bohatera, konwencja opowieści, która jest raczej buffo, niż serio. Trochę inaczej jest w kolejnych dwóch, tych nowszych, gdzie punkt widzenia scenarzysty się zmienia. Śledziu stara się dotknąć spraw bardziej bieżących: znieczulicy społecznej (patrz: „Kalkulator”) i odradzania się skrajnych ruchów narodowych (patrz: „Altana”). Oczywiście oba tematy zostały potraktowane z dużą dozą ironii i cynizmu. Dźwiedziu wprawdzie pomaga parze młodych lewaków, ściganej przez „prawą” ekipę, jednakże nim dojdzie do działań z jego strony, szydzi z górnolotnych haseł młodego aktywisty.
Kamil „Kurt” Kochański nie próbuje naśladować kreski Michała „Śledzia” Śledzińskiego, oczywiście należy to docenić. Ma swój styl przedstawiania postaci i kadrowania. Świetnie operuje światłocieniem i grubym konturem. Do tego nie żałuje tuszu. Między trzema pierwszymi, a kolejnymi opowieściami widać również zmianę w przedstawieniu osób (rysunek zyskuje na realności), a kadry się „oczyszczają” ze zbędnych kresek, dzięki czemu więcej na nich widać. W bonusie dostajemy również pięć stron szkiców Kurta oraz fenomenalną okładkę, stylizowaną na etykietę niszowego browaru, którą zaprojektował Śledziu.
Dla kogo? Przede wszystkim dla wszystkich tych, którzy posiadają w domowej biblioteczce zbiorcze wydanie „Osiedla Swoboda”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz