sobota, 27 września 2014

#1749 - Wyspa kamieni

Wydany niedawno album "Wyspa kamieni" to pierwsza, nie ostatnia, pozycja dla dzieci w koszyku Timof Comics. Album został przygotowany w nietypowy sposób – Muzeum Archeologiczne z Son Fornés zleciło scenarzyście przygotowanie skryptu, który opowiadałby o dawnych (bardzo dawnych, bo prehistorycznych) dziejach Balearów. Marc Ferre opracował koncept scenariusza, który następnie wespół ze sztabem archeologów został dopracowany w taki sposób, aby nie odbiegał od faktów historycznych.




Album zawiera w dwie oddzielne historie, których akcja rozgrywa przed trzema tysiącami lat na katalońskich Balearach. Obie wiernie odtwarzają realia panujące wówczas na wyspach.

Pierwsza z nich, nosząca tytuł "Czarny las", opowiada o wyprawie małego chłopca o imieniu Nor oraz jego matki Nury do tytułowego Czarnego Lasu, który mieści się po drugiej stronie wyspy. Muszą wyruszyć w podróż, gdyż w ich rodzinnej wiosce umierają owce, dlatego szamanka zleciła im odnalezienie rośliny, która może je uleczyć. Wyruszają o świcie. Nor to chłopiec lubiący przygody, "żywe srebro" – dziś powiedzielibyśmy, że jest chory na ADHD. Podróż przez pustkowia jest męcząca, a na końcu, miast życzliwego przyjęcia, spotykają się z niechęcią mieszkańców wioski, która leży u podnóża lasu. Wśród nieżyczliwych mieszkańców jedynie jedna osoba – córka tamtejszej znachorki – jest skora im pomóc. Finał jest do przewidzenia, ale nie o zaskakującą pointę chodzi w tym opowiadaniu.

Myślę, że większe znacznie w opowieści ma relacja Nora i Nury. Matka jest rozumiejącym przewodnikiem i opiekunką. Cierpliwie tłumaczy, czeka na odpowiedź. Scenarzyście udało się ukazać silną i ciepłą więź emocjonalną, jaka ich łączy. Więź, która nie jest oparta na relacji władzy i poddaństwa. Bardzo mnie ten element poruszył i zafrapował. Nie wiem, do jakiego stopnia jest to licentia poetica Marca Ferre. I czy przedstawiona sytuacja oparta jest na jakichkolwiek przesłankach historycznych. W każdym razie warto się nad nim pochylić, zwrócić uwagę na ten niby drobny element scenariusza, obrazujący wzajemny szacunek matki i dziecka.


Znacznie ciekawsza jest opowieść druga, nosząca tytuł "Sowia jaskinia", która rozgrywa się dwieście lat później. Opowiadanie ma charakter przygodowy. Głównym bohaterem jest rudowłosy rozbitek o imieniu Mug, który nosi on na szyi złote ozdoby – nieznane mieszkańcom. Tajemniczy przybysz pochodzi z Kornwalii i należy społeczności druidów. Polecam sprawdzić, gdzie dokładnie leży ta kraina i, podczas lektury z młodym czytelnikiem, wskazać na mapie, aby mógł lepiej wyobrazić sobie trudy dostania się na Majorkę. Mug jest poszukiwaczem przygód, który nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu. To bardzo żywiołowa postać. W pewnej wiosce zauważa symbol znany tylko druidom. Wypytuje więc o niego znachorkę, ona coś tam sobie przypomina, ale aby poznać szczegóły dawnych wierzeń mieszkańców Balearów, przybysz wyrusza w miłym towarzystwie odważnej Nury na Minorkę. Ponieważ więcej się dzieje niż w "Czarnym lesie" to nowela jest bardziej zajmująca.

W obu opowiadaniach, ale w "Sowiej…" mocniej, rzuca się w oczy znacząca rola kobiet. Co odnosi się do teorii, że w społeczeństwach pierwotnych obowiązywała zasada matriarchatu. Scenariusz Wyspy kamieni podkreśla silną pozycję kobiet w społecznościach lokalnych, które zajmowały się edukacją dzieci, przechowywaniem tradycji, podtrzymywaniem wierzeń, prowadzeniem spotkań Starszyzny.

Francesc "Max" Capdevila oraz "Pau" Rodríguez Jiménez-Bravo odpowiadają za stronę wizualną albumu. Kolaboracja polegała na tym, że w pierwszej części Max przygotował storyboard i szkic postaci, a Pau – tła, w drugiej wymienili się rolami. Obaj panowie zdecydowali się na cartoonowy rysunek. Kontur postaci obrysowano grubą, wyrazistą czarną kreską. Twarze bohaterów są przyjazne i miłe, ewidentnie karykaturalne: duże nosy i wielkie oczy. W wypadku perspektywy zadbano, aby nie było żadnych fuszerek. Kolory dobrze oddają atmosferę nastroju aktualnych przygód i terenów przez, które przemieszczają się bohaterzy.


Polecam "Wyspę…" wszystkim tym, którym nieobce są przygody Dobrzyka i Jednoroga autorstwa Tomka Samojlika. W wypadku omawianego albumu również mamy do czynienia z edukacyjną opowieścią przygodową, tylko miast małych i dużych ssaków poznajemy bliżej prehistorycznych mieszkańców Balearów. Osobiście czekam na kolejne komiksy Timofa przeznaczone dla najmłodszych – na dwa tomy "Sagi o Atlasie i Axisie" autorstwa Pau, które w przyszłym roku.

Brak komentarzy: