Drugiego dnia poznańskiego festiwalu Ligatura w Kinie Muza wyemitowany został
blok krótkometrażowych filmów animowanych wybranych wcześniej drogą
ogólnopolskiego konkursu. Dziesięć zwycięskich prac składających się na
"Animation now!" to przekrój przez różnorodne techniki animacji, od
plastelinowej i lalkowej przez komputerową obsypaną cukrem. Różnią się
od siebie także, oczywiście, reprezentowanymi gatunkami, jak również
jakością - obok pozycji pod każdym kątem interesujących pojawiają się
bowiem te, które do zaoferowania mają w zasadzie tylko popis
technicznych możliwości swoich autorów. Na szczęście nie stanowią
przeważającej większości, a i część z nich traktować można jako w miarę
przyjemne ciekawostki.
Jedną z nich byłaby zapewne imponująca formalnie "Galeria" Roberta
Procha, gdyby nie to, że trwa minut prawie pięć, czyli, jak dla mnie, o
jakieś dwie lub nawet trzy za dużo. Absolwent Poznańskiej Akademii Sztuk
Pięknych bawi się obrazem z prawdziwą gracją, ale abstrakcyjność zdaje
się stanowić dla niego wartość samą w sobie, zaś czytelne opowiadanie
nie leży w polu jego zainteresowań. Na pierwszy rzut oka takim samym
przerostem formy nad treścią cechuje się częstokroć nagradzana "Linia
życia" Tomka Duckiego, ale to jedynie pozory. Ducki przedstawia historię
"wiecznego biegu mechanicznych ludzi", egzystencjalną alegorię wyzbytą
śladów jakichkolwiek pretensji, często w tego typu utworach obecnych. To
rzecz oszczędna, dynamicznie opowiedziana, w pewnym momencie całkiem
poruszająca. Jej siła tkwi w prostocie i szczerości.
Zwrotem
w stronę życia nieskażonego tzw. szarą rzeczywistością są "Radostki"
Magdaleny Osińskiej. Wywodząca się z łódzkiej filmówki artystka
przedstawia świat oczami dziecka, a właściwie tą część świata, w której
najważniejszą rolę odgrywa jego wyobraźnia. A więc zabawa, zabawa i
jeszcze raz zabawa. Dziecko będące (okazjonalnym) narratorem opowieści
kreuje parę bohaterów, których wyprawia w niebezpieczną przygodę. Ci
jednak z czasem zaczynają żyć własnym życiem, niezależnie od swojego
twórcy. Prawdopodobnie. Wprawdzie w drugiej połowie wyraźnie kuleje
dramaturgia, jednak film do końca pozostaje odpowiednio uroczy (kojarząc
się czasem z wybranymi utworami mistrza Juliana Antonisza).
Ze
wspomnianej filmówki wywodzą się też trzej kolejni autorzy, których to
filmy stanowią zresztą największe - wespół ze wcześniejszą "Linią życia"
- plusy "Animation Now!". Pierwszym z nich są kultowe już chyba "Drżące
trąby" młodziutkiej (rocznik '90) Natalii Brożyńskiej. Ekstrawagancka
artystka filmem tym szturmem zdobyła światowe festiwale, jak również -
za pomocą magii YouTube'a - serca tysięcy internautów. I nie ma się co
dziwić. Jej niespełna czterominutowa opowieść o wywołanej zazdrością
chęci mordu to wysokich lotów komedia cechująca się bardzo wyraźnym i
oryginalnym "charakterem pisma" autorki.
Tak samo specyficzne i dobre jest równie chętnie nagradzane "Miasto
płynie" Balbiny Bruszewskiej, nietuzinkowa mieszanka różnorodnych
technik, form i gatunków. Bruszewska szczerze - czasem brutalnie
szczerze - portretuje miasto Łódź i jej mieszkańców. Często balansuje na
granicy dramatu i komedii, chętnie sięga po społeczno-obyczajową
satyrę, z narracji bardziej tradycyjnej przechodzi w muzyczny teledysk,
wreszcie film animowany łączy z aktorskim, a groteskę przeobraża w swego
rodzaju utwór poetycki (piękny epizod porannej pobudki). Robi wrażenie.
Ostatnim
z łódzkich tworów - a także ostatnim w pełni udanym tutaj filmem - są
niezwykle liryczne "Dwa kroki za..." Pauliny Majdy, reżyserki wyraźnie
czerpiącej z tradycji Polskiej Szkoły Animacji spod znaku dzieł
Waleriana Borowczyka i Jana Lenicy z przełomu lat 50. i 60. Artystka
opowiada o mieszkającym na wsi chłopcu marzącym o wyjeździe do wielkiego
miasta. Najpierw przenoszącym się do niego w świecie wyobraźni,
następnie zaś - jak się nieoczekiwanie okazuje - w sensie fizycznym. Nie
do końca czytelny sposób opowiadania okazuje się mocną stroną filmu,
podobnie jak spinające poszczególne elementy w spójną całość cytaty z
powieści Edwarda Stachury. Szkoda, że czytane akurat przez niekoniecznie przekonującego Wojciecha
Malajkata.
Trzy z ostatnich czterech projektów
traktować można jeszcze jako przyjemne ciekawostki - zgrabne formalnie,
odpowiednio krótkie teledyski "Sponge Ideas" Katarzyny Nalewajki i
Pauliny Szewczyk oraz "Grand Central" Przemka Adamskiego i Katarzyny
Kijek, a także ledwie jednominutowy filmik "Pszczoły przygoda" Marty
Papierowskiej. Gorzej z "Balladą o smoku i bohaterze",
postmodernistycznej zabawie teoretycznie składającej się z elementów
interesujących i zabawnych, ostatecznie jednak pozlepianych ze sobą bez
wyczucia i w złych proporcjach, a tym samym zwyczajnie męczącej.
Choć
nie wszystkie utwory trafiały w mój gust, "Animation Now!" to moim
zdaniem zbiór udany, a przede wszystkim świetna inicjatywa. Warte
poznania. Po prostu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz