"Biceps" okrutnie mnie zaskoczył, kolejny raz udowadniając, że Kraków leży na peryferiach komiksowego środowiska. O nowym zinie redagowanym przez tercet arcz, TeO i Ystad (w skrócie – kolektyw wydawniczy ATY) musiały chodzić jakieś kawagardowe ploteczki i kto miał wiedzieć, ten i tak wiedział, ale do mnie żadne wieści nie docierały. Oczywiście Łukasz coś tam półgębkiem wspominał, że pochłonięty jest przez jakieś papierowy projekt, ale gdzieżbym się spodziewał, że do Łodzi przywiezie swój własny komiks!
Pisanie o pierwszym numerze "Bicepsa" z pewnością będzie łatwiejsze niż konwentowe spotykanie się "w realu" z Łukaszem, którego znam już od dobrych kilku (czterech? - dwóch z kawałkiem! a.) lat, a ciągle czuje się trochę niezręcznie, jak nie przymierzając Pstrąg przy Śledziu. W sensie, że taki nieśmiały jestem. W przypadku recenzji jego komiksu, którego jest współredaktorem nie ma się co krygować!
Pomysł na "Bicka" narodził się w jednej z warszawskich knajpek, którą nie była jednak osławiona Kawangarda, tylko w Bar u Flisa. Wspomniany już Łukasz Mazur, a także Mateusz Trąbiński i Jacek Jastrzębski chcieli mieć własnego zina, który wpisywałby się w piękne tradycje rodzimej xeroprasy. W dobie komiksowego kryzysu i w czasach, kiedy ziny wychodząc z podziemia, stają się głównonurtowymi magazynami (przypadki "Jeju!"/"Kartonu", "Kolektywu" i "Ziniola") wydawałoby się, że takie spontaniczne przedsięwzięcia, robione przez zapaleńców dla czystej zabawy nie mają już racji bytu. Łukasz, Mateusz i Jacek udowadniają, że wcale tak nie musi być.
Graficznie rzecz biorą "Biceps" prezentuje się pysznie. Pozbieranych z różnych rejonów Polski (i nie tylko) artystów, różniących się stażem i komiksowym stylem łączy jedno – świetnie rysują. Wojciech Stefaniec, Daniel Grzeszkiewicz, Tony Sandoval, Marcin Podolec w nowym (znakomitym!) wcieleniu i reprezentant starej szkoły, Jacek Skrzydlewski, to prawdziwa pierwsza liga. Niestety, scenariuszowo nie jest już tak różowo i tak naprawdę trudno znaleźć coś, co by się wyróżniało się z typowej, zinowej młócki robionej dla kumpla. Natomiast ekipa "B" wpadła na kilka znakomitych pomysłów z "Na chłopski rozum/Babskie gadanie", kulinarnym kącikiem czy komiksową krzyżówką na czele. Szkoda, że to tylko smakowite rodzynki, umilające smak głównego, dość nijakiego, dania. Życzyłbym sobie więcej tego typu atrakcji w kolejnych numerach.Natomiast wszystko wskazuje na to, że mocną stroną "Bicepsa" będzie publicystyka. Redakcji udało się zebrać mocną kadrę ludzi umiejących o komiksie ciekawie pisać (Szymon Holcman, Tomasz Pstrągowski, Przemysław Pawełek oraz Andrzej Janicki w dość zaskakującej roli kulinarnego publicysty). Mam nadzieję, że do ekipy kilka piór jeszcze dołączy. Nieśmiało sugerowałbym mistrza ciętego felietonu Karola Kalinowskiego i pigułowe wcielenie Dominika Szcześniaka. Na tym tle dość niemrawo prezentują się teksty TeO i Ystada, a recenzje niepotrzebnie zajmują miejsce i powinny wylądować na stronie, albo tu, na Kolorowych Zeszytach.
Po zaliczeniu pierwszego "Bicka" miałem podobne wrażenia, co po przeczytaniu premierowego "Kartonu". Bo to niby szybka, lekka i w założeniach przyjemna lektura, ale szału nie ma. Miałem spore wątpliwości, co do potencjału magazynu kultury cartoonowej, ale z czasem zostały one całkowicie rozwiane. "Karton" wyrobił sobie swój charakter, kilkoma komiksami zbudował dobrą markę i tego przede wszystkim wypada życzyć ekipie "Bicepsu" – czegoś, czym będą się wyróżniali na rynku, czym będą mogli przyciągnąć czytelników. Nie licząc kilku fajnych patentów i publicystyki na razie jest dość nijako. W perspektywie Komiksowej Warszawy, na której ma ukazać drugi numer, warto oprócz masy, wyrabiać również charakterność.
Pomysł na "Bicka" narodził się w jednej z warszawskich knajpek, którą nie była jednak osławiona Kawangarda, tylko w Bar u Flisa. Wspomniany już Łukasz Mazur, a także Mateusz Trąbiński i Jacek Jastrzębski chcieli mieć własnego zina, który wpisywałby się w piękne tradycje rodzimej xeroprasy. W dobie komiksowego kryzysu i w czasach, kiedy ziny wychodząc z podziemia, stają się głównonurtowymi magazynami (przypadki "Jeju!"/"Kartonu", "Kolektywu" i "Ziniola") wydawałoby się, że takie spontaniczne przedsięwzięcia, robione przez zapaleńców dla czystej zabawy nie mają już racji bytu. Łukasz, Mateusz i Jacek udowadniają, że wcale tak nie musi być.
Graficznie rzecz biorą "Biceps" prezentuje się pysznie. Pozbieranych z różnych rejonów Polski (i nie tylko) artystów, różniących się stażem i komiksowym stylem łączy jedno – świetnie rysują. Wojciech Stefaniec, Daniel Grzeszkiewicz, Tony Sandoval, Marcin Podolec w nowym (znakomitym!) wcieleniu i reprezentant starej szkoły, Jacek Skrzydlewski, to prawdziwa pierwsza liga. Niestety, scenariuszowo nie jest już tak różowo i tak naprawdę trudno znaleźć coś, co by się wyróżniało się z typowej, zinowej młócki robionej dla kumpla. Natomiast ekipa "B" wpadła na kilka znakomitych pomysłów z "Na chłopski rozum/Babskie gadanie", kulinarnym kącikiem czy komiksową krzyżówką na czele. Szkoda, że to tylko smakowite rodzynki, umilające smak głównego, dość nijakiego, dania. Życzyłbym sobie więcej tego typu atrakcji w kolejnych numerach.Natomiast wszystko wskazuje na to, że mocną stroną "Bicepsa" będzie publicystyka. Redakcji udało się zebrać mocną kadrę ludzi umiejących o komiksie ciekawie pisać (Szymon Holcman, Tomasz Pstrągowski, Przemysław Pawełek oraz Andrzej Janicki w dość zaskakującej roli kulinarnego publicysty). Mam nadzieję, że do ekipy kilka piór jeszcze dołączy. Nieśmiało sugerowałbym mistrza ciętego felietonu Karola Kalinowskiego i pigułowe wcielenie Dominika Szcześniaka. Na tym tle dość niemrawo prezentują się teksty TeO i Ystada, a recenzje niepotrzebnie zajmują miejsce i powinny wylądować na stronie, albo tu, na Kolorowych Zeszytach.
Po zaliczeniu pierwszego "Bicka" miałem podobne wrażenia, co po przeczytaniu premierowego "Kartonu". Bo to niby szybka, lekka i w założeniach przyjemna lektura, ale szału nie ma. Miałem spore wątpliwości, co do potencjału magazynu kultury cartoonowej, ale z czasem zostały one całkowicie rozwiane. "Karton" wyrobił sobie swój charakter, kilkoma komiksami zbudował dobrą markę i tego przede wszystkim wypada życzyć ekipie "Bicepsu" – czegoś, czym będą się wyróżniali na rynku, czym będą mogli przyciągnąć czytelników. Nie licząc kilku fajnych patentów i publicystyki na razie jest dość nijako. W perspektywie Komiksowej Warszawy, na której ma ukazać drugi numer, warto oprócz masy, wyrabiać również charakterność.
33 komentarze:
Zabrakło niestety Bartosza Sztybora.
Wcale nie zabrakło Sztybora. Jest przecież recenzja Leleczek :)
Choć w sumie się zgadzam z tą recenzją (oprócz zdania o świetnym tekście pstrąga), to uważam, że jest tu lekkim kuriozum, szczególnie, że sam Kuba piszesz - będąc świadomym czegoś takiego jak naczynia połączone - że recenzje mogłby się ukazać na Kolorowych zamiast w "Bicepsie". I jeszcze ten komentarz arcza. Naprawdę nie wiem, jak to ugryźć.
Ale czego nie wiesz jak ugryźć?
Sprawdzałem tekst Kuby przed puszczeniem w świat, robiłem do niego grafikę - standardowa rzecz przed (prawie) każdym wpisem. To wszystko.
A Ty, jak zwykle, doszukujesz się nie wiadomo czego.
"Polowanie na czarownice. Sezon pierwszy". W roli scenarzysty i reżysera redaktor Babiel. Zapraszamy do kin.
Tak, ogień, woda... jeszcze niech serce TeO coś napisze i będziecie mogli mi odpowiedzieć niczym Kapitan Planeta.
Żadne polowanie, żadne niewiadomoco. Tak samo jak patrzę na recenzje Dominika, gdy opisuje komiksy timofa, tak samo patrzę na tę recenzję. Z pewnym dystansem. Wam też się przyda, bo już szukacie flame'a, którego ja akurat nie szukam.
A kto ma pisać te recenzje? Motyw drogi?
Sugerujesz włażenie w dupala? Gdzie? W którym miejscu?
Nic nie sugeruję.
To o co Ci chodzi?
być może Kuba jest recenzentem z 4.5 pln ale nie wiem nie znam sie
Każdy, kto dokładnie przeczytał recenzję i mój post, powinien wiedzieć.
Skoro nikt nie może skumać jaki masz problem, to może nie wina czytania ze zrozumieniem ale nieumiejętności wyrażenia swojej opinii.
Dawaj. Nie szczyp się.
Najlepiej pierdolnij list półotwarty na głównej motywu drogi.
Sam się pierdolnij.
Szwankuje Ci czytanie ze zrozumieniem?
Odpowiem Ci, jak się weźmiesz i pierdolniesz.
Wracając do Bicka. Miałem napisać reckę, ale nie chciałem po Was za bardzo pojechać. Niestety, słabo jest. Oprócz recenzji Laleczek, tekstu Pstrąga i komiksu o mendach to przy niczym mi nie dygnęło. Oględnie mówiąc.
Kwestie techniczne i ogólnie forma sprawna. Tak więc bicki duże ale jądra w zaniku.
Napisałem długi i dęty komentarz, ale mi zjadło.
W skrócie zatem - pjp ma rację, sam fakt opublikowania recenzji Bicepsa na Kolorowych może budzić zastrzeżenia, mimo że sam tekst Kuby jest średnio pozytywny. Ja to rozumiem. Zabrakło w nim otwartego stwierdzenia, że arcz to szef Kolorowych i jednocześnie współtwórca Bicepsa - bo trudno uznać za takie motanie się Kuby na początku, że niespodzianka i że czuje się onieśmielony w obecności Łukasza. Dla większości naszych czytelników to oczywiste, ale chyba nie dla wszystkich.
A i jeszcze z tekstu Kuby
W dobie komiksowego kryzysu i w czasach, kiedy ziny wychodząc z podziemia, stają się głównonurtowymi magazynami (przypadki "Jeju!"/"Kartonu", "Kolektywu" i "Ziniola") wydawałoby się, że takie spontaniczne przedsięwzięcia, robione przez zapaleńców dla czystej zabawy nie mają już racji bytu.
No nie wiem jak tam z tą głównonurtowością. Uważasz Kuba, że Kartonu, Ziniola i Kolektywu nie robią zapaleńcy dla czystej zabawy?
Zwłaszcza, że Biceps planuje kolejne numery, to nie jest oneszotowy samizdat.
Robert, czepiasz się. Chodziło o profesjonalizację - wyjście z piwnicy.
I czym się pod tym względem różni Biceps od Kolektywu?
Kup/pożycz sobie - przeczytaj - porównaj.
nie tędy droga Panowie.
jest magazyn, jest tekst o nim. gitara.
trzeba rysować i trąbić.
jak się zaczniecie rzucać "pierdolnij się" to będzie jak zawsze - gówno będzie.
koligacje? i co z tego? może komiksiarze tak przędą bo to takie święte towarzystwo. święte, uczciwe, dobre.
czy wy myślicie, że tak się szczypią ludzie w innych "biznesach", zajęciach, zainteresowaniach? nie etyczne? co wy kufa na papieży startujecie?
dla mnie ten tekst mógłby w całości napisać Łukasz - i byłoby zajebiście. pokazałoby to, że współtwórca serwisu potrafi go wykorzystać do promocji swojego produktu. jebać czystość intencji. tu trzeba sprzedawać komiksy. jestem gotów powiedzieć - wszystkimi metodami.
i tak komiks polski ma taki pijar jak chuj wielki i szelki. to już producenci gwoździ bardziej się starają rozpropagować swój produkt.
"#589 - Biceps nr. 01, czyli "ej, zróbmy sobie zina!""?
mogłoby być: "#589 - Biceps nr. 01, czyli "najlepszy zin komiksowy w Polsce""
i byłoby też git.
Cieszę się, że choć Rob wie, o co mi chodzi.
Sam fakt opublikowania. Fakt, że arcz (odpowiedzialny za "Biceps") tekst Kuby sprawdzał przed puszczeniem (co sam napisał). Fakt, że arcz w tym tekście dodał swój komentarz. Fakt, że Kuba otwarcie pisze o tym, że recenzje zamiast w "Bicepsie" to na Kolorowych. To są fakty mogące budzić wątpliwości. I nie chodzi tylko o wątpliwości dot. obiektywności, również dotyczące zbyt surowego potraktowania przedmiotu recenzji (coby nie być właśnie posądzonym o nieobiektywność). Nie sugeruję, że recenzja Kuby jest nieszczera - po prostu w takich przypadkach nie ufam recenzentowi. To moje osobiste odczucie, którym podzieliłem się na początku. Nikogo o nic nie oskarżam. Nie poluję na nikogo, a fakty przeze mnie przytoczone są łatwe do zaobserwowania (wystarczy czytać). Dlatego dziwią mnie głupie pytania Macieja. Sorry Maciej za te pierdolnięcia (mam nadzieję, że tego nie zrobiłeś).
A teraz Karol Ty pierdolisz. Pewnie... niech timof czy Szymon umieszczają gdzieś recenzje swoich komiksów tu i ówdzie (najlepiej pod zmienionymi nazwiskami), sam napisz recenzję "Łaumy" i wal do gazet. To byłby ciekawy eksperyment w sumie. Szkoda, że bez sensu.
dobrze.
inaczej spróbuję:
mi nie przeszkadza.
a zresztą... przecież to napisał Kuba. więc nie ma tematu.
Zrobiłem sobię przerwę na wafelka i herbatę. I bardzo się ucieszyłem, jak zobaczyłem że jest pod notką tyle komentarzy. Bo nie ma nic lepszego niż mały flejmik do herbaty.
Ale dość tej inwokacji.
@Maciej
"...przy niczym mi nie dygnęło."
Spotkamy się następnym razem to postaram Ci się to jakoś zrekompensować. Mam nadzieję, że nie tylko Ci drygnie.
@Robert
"...sam fakt opublikowania recenzji Bicepsa na Kolorowych może budzić zastrzeżenia"
Ale dlaczego? Przecież Kolorowe to kolektyw autorski. Naturalne jest, że inni koledzy chcą przyjrzeć się co zrobił inny na innym podwórku.
To raz.
Dwa - kto ma o takich rzeczach pisać? MD już niestety nie (choć liczę na jego powrót do dawnej formy). Musimy się pogodzić, że jesteśmy skazani trochę na chów wsobny, bo jesteśmy strasznie małym środowiskiem.
Trzy - wydawałoby się, że takie filmowe bagienko jest większe. Ale wiecie co tam się dzieje!?
@pjp
"niech timof czy Szymon umieszczają gdzieś recenzje swoich komiksów tu i ówdzie (najlepiej pod zmienionymi nazwiskami)"
Pamiętam, jak parę osób mnie zaczepiło i zagadnęło pytaniem / stwierdzeniem "ale Frąckiewicz to ty, co nie?". Pewnie są tacy, co do dzisiaj w to wierzą.
Przecież Kolorowe to kolektyw autorski. Naturalne jest, że inni koledzy chcą przyjrzeć się co zrobił inny na innym podwórku.
Ale ja wcale nie twierdzę, że ten tekst nie powinien zostać opublikowany na łamach Kolorowych. Dobrze, że to się stało i że tak szybko.
Po prostu rozumiem, że ktoś może podchodzić do niego z rezerwą.
Najpierw Pjp -
"Nie sugeruję, że recenzja Kuby jest nieszczera - po prostu w takich przypadkach nie ufam recenzentowi."
Stuprocentowa zgoda. Mnie, jako piszącemu, było ciężko się za to zabrać.
Ale uważam, że warto. Choćby w kontekście innej recenzji, na innym komiksowym portalu, o takich samych, jak nasze, inicjałach.
I Rob:
"No nie wiem jak tam z tą głównonurtowością. Uważasz Kuba, że Kartonu, Ziniola i Kolektywu nie robią zapaleńcy dla czystej zabawy?"
Fanu sporo, ale roboty i odpowiedzialności jeszcze więcej. Jak "B" nie puści w przyszłym numerze felietonu Pstrąga, bo Tomkowi się go nie będzie chciało napisać, ale ciągu dalszego Goblinów, albo Pod Celką, po formą się wyczerpie - luz. Jak w Kolektywie nie pójdzie nowy odcinek Recours, to czytelnik zostanie z urwanym kawałkiem serii.
Dla mnie jednak jest tu pewna znacząca różnica, może i dość delikatna.
Czemu jak ktoś napiszę coś krytycznego o polskim komiksie czy jakimś wydarzeniu z polskim komiksem wspólnym to od razu pojawia się lament?
p.s Dobrze, albo nie dobrze, że nie można komentować tekstów w KZ.
Można i należy.
tylko trzeba to robić tak, żeby miało to ręce i nogi. Tudzież nie implikowało permamentnego facepalma.
Ej, słuchajcie, a jak ja recenzuję komiksy timofa to też źle?
No, w sumie jakoś jesteś z tym wydawnictwem związany. Tak samo jak Dominik Szcześniak. Czy KG i Babiel albo Obważanek.
Takie koligacje można by mnożyć... no ale stopień pokrewieństwa bywa rózny.
Prześlij komentarz