wtorek, 27 stycznia 2009

#116 - „Old Man Logan”, czyli świat według Millara po raz czwarty

To miał być rok Marka Millara. W 2008 roku, scenarzysta „Wanted” miał w chwale komiksowej epifanii zabłysnąć na obrazkowym firmamencie za Oceanem. Redaktorzy Marvela uwierzyli w jego szczęśliwą gwiazdę i podarowali mu kilka wiodących tytułów i serii, pozostawiając przy tym mnóstwo twórczej swobody. I mieli ku temu swoje powody – po stronie jego niewątpliwych osiągnięć znajduje się mnóstwo pozycji z katalogu Domu Pomysłów. Wielki sukcesem okazało się godne XXI wieku wcielenie „Mścicieli”, czyli „Ultimates”, które po dziś dzień jest najbardziej efektownym i wciągającym komiksem czysto super-bohaterskim, przy którym wszystkie „Inwazje…” i „Kryzysy…” mogą się schować. „Ultimate X-men” to chyba ostatni komiks z mutantami, który da się czytać, „Marvel Knights Spider-Man” to pulpa na solidnym poziomie, a „Civil War” swojemu twórcy wstydu nijak nie przynosi.

Niestety, ostatnie prace Millara były wielkim rozczarowaniem. Dałem mu niewiele mniej szans, niż Joe Quesada i niestety wszystkie zostały zmarnowane. O „1985” pisałem tutaj, jego autorska wizja „Fantastic Four” (o której arcz pisał tutaj) nie porywa, a „Kick-Ass” mogę skwitować co najwyżej wzruszeniem ramion. Tak wyszło, że jego drugi run w trzeciej serii „Wolverine`a” było ostatnią okazją, w której szkocki pisarz mógł się wykazać.

Millar, wraz z Stevenem McNivenem, przejął serię od Jasona Aaarona (nawiasem mówić, to artysta, który jest na najlepszej drodze do wyrobienia sobie podobnej marki, jaką cieszył się sam Millar) w czerwcu 2008 roku. W numerze 66 „Wolverine`a” rozpoczyna się zaplanowana na osiem części historia „Old Man Logan”, w której zostajemy przeniesieni 50 lat w przyszłość. Nie jest to zwyczajna praktyka przy seriach regularnych, dla takich fikołków w alternatywne rzeczywistości z reguły zarezerwowane są mini-serie. Widać, że Millar cieszy się wielki zaufaniem swoich szefów, którzy wierzą mu na słowo, że nie zrobi wielkiego bajzlu w continuity.

W „OML” świat, który został podzielony na prowincje przez sprawujących rządy super-łotrów coraz bardziej pogrąża się w chaosie. Panuje powszechny strach, struktury społeczne uległy zniszczeniu i nie ma w nim już żadnych super-bohaterów, którzy mogliby to wszystko naprawić. Przeżyli nieliczni, w tym Logan, który nie pozwala zwracać się do siebie per Wolverine. Wolverine umarł, a pozostał jedynie stateczny farmer, którego głównym zmartwienie jest los jego ukochanej rodziny. Ale jeszcze jeden ostatni raz zostanie zmuszony do heroicznych czynów. Logan, aby spłacić swoje długi i zapewnić bezpieczny byt swojej familii będzie musiał podjąć się niewdzięcznego zadania, o które poprosi go stary znajomy, były heros i ex-Avenger, obecnie dealer – Hawkeye.

W komiksie aż roi się od tajemnic. Nikt nie wie, co stało się tej nocy, kiedy zginęli wszyscy bohaterowie, niewielu potrafi wyjaśnić tajemnicę znikających miast. Co przewożą Clint Barton i James Howlett przez całe Stany? I co było przyczyną traumy Logana, która nie pozwala mu od tych 50 lat wysunąć swoich pazurów? Te wszystkie pytania czekają w „Wolverinie” na swoje odpowiedzi.

Świat w „Old Man Logan” to sympatyczne wymieszanie klimatów trykociarskich i post-apokaliptycznych. Sama historia to podręcznikowa opowieść drogi, w której Millar idzie po najmniejszej linii oporu, pozwalając żeby fabuła właściwie sama się toczyła. Nasi bohaterowie pokonują kolejne kilometry, rozwiązują kolejne problemy, spotykają kolejnych super-łotrów i zbliżają się do celu swojej podróży. Sukcesywnie poznajemy rozwiązania kolejnych zagadek, ale Millar, tak od 2 zeszytu, zaczyna mnie nudzić i jakoś nie jestem specjalnie ciekawy zakończenia (do finału historii pozostały jeszcze trzy numery). A to bardzo poważny zarzut wobec scenariusza. Żadnych pretensji natomiast nie można mieć wobec oprawy wizualnej, bowiem Steve McNiven, jak zwykle zresztą, stanął na wysokości zadania. Znany z grafiki do „Civil War” czy „Ultimate Secret” artysta odszedł jednak od swojej czystej, wręcz sterylnej maniery i rysuje bardziej w stylu Geoffa Darrowa.

No cóż, nie był to rok Millara. Spotkałem się ze zdaniem, że pilnując filmowych adaptacji swoich prac, scenarzysta był zbyt zajęty wyrabianiem sobie stosunków w Hollywood i błaznowanie przed kamerą, względnie do mikrofonu. I niestety, czytając jego komiksy ma się wrażenie, że ich autor rzeczywiście był myślami gdzieś bardzo daleko, kiedy je pisał. „Nowe” komiksy szkockiego komiksiarza nie dorównują „starym” pod względem kompozycji fabularnej, oryginalności, dopracowania, inwencji, można chyba śmiało powiedzieć, że są zrobione na kolanie. Choć akurat w przypadku autora „Wanted” oznacza to, że są nie tyle słabe, co średnie. „Old Man Logan” mogę polecić tylko hardkorowym fanom Rosomaka i Millara.

5 komentarzy:

Bartek "godai" Biedrzycki pisze...

Dodaj linki do "tutajów" bo chyba zapomniałeś.

Łukasz Mazur pisze...

Naprawione.

Co do ostatniego zdania we wpisie - nie zgodzę się. OML poleciłbym każdemu, kto choć trochę lubi mejnstrim i kalesoniarzy. Nie przepadam za Loganem, ale Millar w tej historii daje mocno po garach - jasne, to w zasadzie samograj, ale Millar jak na razie, po 5ciu numerach, go jeszcze nie spieprzył.

Pierwszej klasy elseworld.
Jak wyjdzie zbiorcze - brać!

Kuba Oleksak pisze...

Dzięki arcz. Tak myślałem, że się z moim sądem w sprawie OML nie zgodzisz.

Klasyczny elseworld w ongoingu, no kaman!

pawelk pisze...

Czekam na zbiorcze, zeszyty już niedostępne. :(

carlos pisze...

To otwarte zaproszenie dla was wszystkich, aby stać się częścią największej organizacji na świecie i osiągnąć szczyt kariery. Gdy rozpoczyna się tegoroczny program rekrutacyjny, a nasza coroczna impreza żniwna jest już blisko. Wielki Mistrz dał nam mandat, aby zawsze docierać do ludzi takich jak Ty, więc skorzystaj z okazji i dołącz do wielkiej organizacji Illuminati, dołącz do naszej globalnej jednostki. Przyprowadź biednych, potrzebujących i utalentowanych do
Ważność sławy i bogactwa. Zdobądź pieniądze, sławę, moce, bezpieczeństwo, zdobądź.
uznany w swoim biznesie, karierze politycznej, awansuj na najwyższy poziom w tym, co robisz
Chroniony duchowo i fizycznie! Wszystko to osiągniesz w
błysk oczu

Iluminaci nie mają żadnego związku z satanizmem, lucyferyzmem ani żadną religią. Podczas gdy nasi poszczególni członkowie mogą podążać za dowolnym wybranym przez siebie bóstwem, działamy wyłącznie dla dobra i ochrony gatunku ludzkiego.

Czy akceptujesz przynależność do nowego porządku światowego Illuminati?
Call & WhatsApp +19735567426
📩 carlosmacdonald234@gmail.com