czwartek, 29 stycznia 2009

#118 - „Green Lantern”

Powrót Hala Jordana do uniwersum DC był tylko kwestią czasu. Kyle Raynor nigdy nie osiągnął takiej popularności, jaką cieszył się jego poprzednik na stanowisku ziemskiej Zielonej Latarni. Kiedy kolejni scenarzyści coraz bardziej gubili się na łamach regularnego tytułu i nie mieli zupełnie pomysłu co zrobić z trzecim Green Lanternem, bossowie DC zdecydowali – teraz jest ten moment.

Pod koniec 2004 roku Geoff Johns ze swoim etatowym rysownikiem, Ethanem van Sciverem, na łamach mini-serii „Green Lantern: Rebirth” przywrócił do życia i komiksowego użytku Latarnika Srebrnej Ery. Sześcioczęściowe „Odrodzenie” to historia, w której Hal Jordan odkupuje swoje stare grzechy, rezygnuje z wygodnego etatu Spectre`a, uosobienia Gniewu Bożego i wraca w super-bohaterskiej chwale do obowiązków kosmicznego strażnika sektora 2814. A całe to zamieszanie było jedynie preludium do restartu regularnej serii „Green Lantern” z Jordanem w roli głównej, oznaczonej jako volume 4. Jej scenarzystą został oczywiście Johns.

Trzeba przyznać, że był to jeden z najlepszych super-bohaterskich retconów, jaki miałem okazję poznać. Geoff Johns z wielkim szacunkiem podszedł do tradycji Zielonej Latarni i pracy poprzednich scenarzystów, nie poszedł na łatwiznę z jakimś klonem uśpionym na dnie oceanu czy alternatywnymi rzeczywistościami, jak mają to w zwyczaju niektórzy scenarzyści. Bardzo umiejętnie rozplątał wątki, które pozostały po innych pisarzach i zbudował naprawdę spójną mitologię GL, którą z powodzeniem rozwijał.

Geoff Johns zamienił średni serial o przygodach międzyplanetarnych policjantów, w pełnometrażową galaktyczną epopeję, o epickim rozmachu. Co więcej – to, co było kiedyś największą bolączką komiksów o kolesiach z super-mocami, czyli przepełzanie wątków z numeru na numer i historie liczone w dziesiątkach odcinków, w rękach Johnsa staje się ich wielkim atutem. Z dokładnością godną architekta projektuje swoje historie tak, aby wszystko do siebie idealnie pasowało, i w taki sposób, że aż chce się je czytać. Bardzo chciałem napisać, że seria regularna w porównaniu do „Rebirth” prezentuje się słabiej, a Johnsowi o wiele lepiej wychodzi pisanie wielkich historii, niż comiesięczna młóćka przy on-goingu, czego najlepszym dowodem jest „Sinestro Corps War”. Wojna z Żółtym Korpusem to tak zwany drugi epizod zielonej trylogii - wspomniane „Rebirth” było tym pierwszym, a ostatnim ma być zapowiadane na 2009 rok „The Blackest Night”, którego pierwsze takty już słychać w miesięczniku. Ale musze to odszczekać, bowiem czytając „Rage of the Red Lanterns” czy kolejne komiksy zbliżające nas do „Najmroczniejszej z Nocy” widzę, że scenarzysta z Michigan rozkręcił się na dobre także w serii regularnej. Konsekwentnie realizuje swoje pomysły wprowadzenia sześciu nowych Korpusów, ciekawie rozwija mitologię Księgi Oa i świetnie prowadzi postać samego Jordana, co i rusz zaskakując odbiorców. I przyznam, że trochę się boje czy Johns sprosta bardzo wygórowany oczekiwaniom czytelników, bo skoro teraz jest tak świetnie, to jak będzie później…

Warto się zatrzymać chwilkę przy samym „Sinestro Corps War”, bo to historia, która powinna być wzorem dla wszystkich scenarzystów i redaktorów, którzy zajmują się crossoverami. Lawirowanie między tytułami zostało ograniczone do minimum, fabuła przewija się właściwie tylko na łamach „Green Lanterna” Johnsa „Green Lantern Corps” Dave`a Gibbonsa i jest uzupełniona (uwaga!) tylko jednym tie-inem „Tales of the Sinestro Corps”, w którym bliżej poznajemy Żółte Latarnie. Wszystkie wątki są wzorowo poprowadzone, razem stanowią spójną całość, tworzą historię o kosmicznym rozmachu, która trzyma w napięciu do samego końca. No i finałowa bitwa naprawdę może zrobić wrażenie – niech Bendis czyta i się uczy.

Pod względem graficznym „Green Lantern” stoi na solidnym poziomie. Od czasów „New X-Men” Ethan van Sciver poczynił spore postępy i ciska bardzo sprawnie w swoim „kreskowanym” stylu, nawiązującym do trendów przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Carlos Pacheco awansował z drugiej do pierwszej ligi, choć dla mnie to taki McNiven dla ubogich. Ivan Reis mieści się gdzieś pomiędzy Pacheco a van Sciverem i również nieźle daje, natomiast nie mogę się jakoś przekonać do Daniela Acuny, który chyba trochę zbyt intensywnie korzysta z pomocy komputera.

Cóż można napisać ponad to, że „Green Lantern” w chwili obecnej jest chyba najlepszym komiksem z trykotami w roli głównej, a Geoff Johns (wraz z Brubakerem) dzierży prymat wśród scenarzystów piszących super-bohaterów. Tym, którzy lubią dobrą super-bohaterską pulpę polecam zacząć od „Rebirthu”, potem według własnego uznania zapoznać się z on-goingem, a od „Sinestro Corps War” włącznie lecieć po kolei.

6 komentarzy:

pawelk pisze...

Jest gdzieś spis jak to wychodziło w TPB? Bo z przeglądu na multiversum wynika, że czegoś brakuje między "GREEN LANTERN THE SINESTRO CORPS WAR VOL 2"(numery #23 do #25) a "GREEN LANTERN VOL 4 SECRET ORIGIN" (numery #29 - #35)....

Kuba Oleksak pisze...

Epilog był.

http://www.comicvine.com/green-lantern/49-18216/

http://www.comicbookdb.com/title.php?ID=32

A czy to zostało wydane w trade`ach? Nie mam pojęcia,. czytałem w zeszytach.

pawelk pisze...

Już chyba wiem:
"
> Question, why cant i find the TPB for issues 26-28?

26 - 28 are an Alpha Lantern story and are supposed to be collected in the Rage of the Red Lanterns HC. "

No to wsjo jasne.

Kuba Oleksak pisze...

To chyba taka tradycja w DC żeby wszysto mieszać i utrudniać nam, prostymczytelnikom. Paweł, bierz się za GL, bierz, bo to świetny komiks jest :)

pawelk pisze...

Mam wszystkie wydane w Polsce, ale mało tego. A dotychczas nie kupowałem, bo Kyle mnie jakoś nie przekonywał.
Zamówiłem "Rebith"...
Z tego co się zorientowałem najpierw wychodza droższe haceki, a potem tańsze tpb. Np. Sinestro Corps War wyjdzie w tpb jakoś kwiecień-czerwiec, a w hc już jest.
Zdziercy paskudni.

carlos pisze...

To otwarte zaproszenie dla was wszystkich, aby stać się częścią największej organizacji na świecie i osiągnąć szczyt kariery. Gdy rozpoczyna się tegoroczny program rekrutacyjny, a nasza coroczna impreza żniwna jest już blisko. Wielki Mistrz dał nam mandat, aby zawsze docierać do ludzi takich jak Ty, więc skorzystaj z okazji i dołącz do wielkiej organizacji Illuminati, dołącz do naszej globalnej jednostki. Przyprowadź biednych, potrzebujących i utalentowanych do
Ważność sławy i bogactwa. Zdobądź pieniądze, sławę, moce, bezpieczeństwo, zdobądź.
uznany w swoim biznesie, karierze politycznej, awansuj na najwyższy poziom w tym, co robisz
Chroniony duchowo i fizycznie! Wszystko to osiągniesz w
błysk oczu

Iluminaci nie mają żadnego związku z satanizmem, lucyferyzmem ani żadną religią. Podczas gdy nasi poszczególni członkowie mogą podążać za dowolnym wybranym przez siebie bóstwem, działamy wyłącznie dla dobra i ochrony gatunku ludzkiego.

Czy akceptujesz przynależność do nowego porządku światowego Illuminati?
Call & WhatsApp +19735567426
📩 carlosmacdonald234@gmail.com