Kilka miesięcy temu oficyna
Egmont Polska ogłosiła, że w ramach rozszerzenia współpracy z DC Comics
oraz imprintem Vertigo ponownie (po trzech latach!) rusza z serią
"Amerykański wampir". Bardzo mnie ta wiadomość podniosła
na duchu. Żaden wielbiciel kolorowych zeszytów nie lubi, gdy rodzimy
wydawca przerywa publikację po kilku tomach. Można to jeszcze zrozumieć,
gdy komiks nie jest dobry, ale w wypadku produkcji panów Scotta Snydera
i Rafaela Albuquerque za ówczesną decyzją zawieszenia serii stały
czynniki ekonomiczne, a nie artystyczne.
Główny
bohater serialu nosi imię Skinner Sweet. To wokół niego osnuta jest
cała fabuła, nawet jeśli chwilami nie odnosi się bezpośrednio. Sweet
jest przedstawicielem nowego gatunku wampirów, który nagle pojawił się a
Ameryce. Jest silniejszy, szybszy i bardziej "żywy" od swoich
europejskich i azjatyckich braci. Na dokładkę nie jest wrażliwy na
promienie światła słonecznego. A krzywdę można mu zrobić nie osikowym
kołkiem, a złotem. Po lekturze trzeciego albumu czytelnik był
przekonany, że wspomniany bohater – niestety – więcej nie powróci.
Dlatego
ciekawie wypada pierwsza opowieść pomieszczona w omawianym zbiorze.
"Bestia w jaskini" zawiera kilka interesujących zdarzeń z bogatej
przeszłości bohatera. Okazuje się, że był sierotą, wychowywał się w
rodzinie Booksów. Z przybranym bratem od zawsze łączyła go silna więź
emocjonalna, która nie osłabła do chwili ich wspólnego wstąpienia do
wojska. Już od dziecka miał skłonność do przemocy i mało zabawnych,
makabrycznych żartów. Historię ten narysował, na zaproszenie Rafaela
Albuquerque, hiszpański mistrz opowieści graficznych Jordi Bernet, który
znany jest w naszym kraju z takich komiksów jak "Torpedo" czy "Kraken".
Kolejna
historia, która nosi tytuł Wyścig śmierci, dzieje się w Stanach
Zjednoczonych w latach 50. ubiegłego wieku. Postacią grającą pierwsze
skrzypce jest Travis Kidd, młody, arogancki, niezrzeszony łowca
wampirów. Od wielu lat jeździ po kraju i poluje na Sweeta, ale nie
pogardzi możliwością wysłania innego krwiopijcy do piachu. Młodociany
łowca zwietrzył świeży ślad Sweeta i rusza w pościg. Narracja prowadzona
jest żywo i atrakcyjnie. Świetne rysunki Albuquerque plus dynamiczne
kadrowanie i zabawy z perspektywą dobrze oddają zamysł scenariusza.
W
ostatniej opowieści zatytułowanej "The Nocturnes" spotykamy
czarnoskórego Calvina Poole’a, który także należy do gatunku
amerykańskich wampirów. Pan Poole pracuje dla grupy Wasali Gwiazdy
Zarannej, o której nie wiadomo za wiele, ale jej szef – agent Hobbes –
regularnie pojawia się na kartach serialu. W pewnym momencie Hobbes
wygłasza przez telefon ciekawy wykład: Określenie "wampir" to kolokwializm (…) posługujemy się nim z lenistwa. Właściwy termin to "abominant" – "istota odrażająca". Z łatwością i bezlitośnie adaptuje się do wszelkich warunków. Cel misji WGZ jest prosty: zabić je wszystkie,
a Poole w Alabamie spotyka coś, co przypomina wilkołaki. Nie trudno się
domyślić, jak skończy się ta konfrontacja. Tym razem ilustrował
Riccardo Burchielli, którego pamiętać możemy z jedynego wydanego w
Polsce albumu z serii "DMZ".
Jak się rzekło w maju
serial ruszył z kopyta. Najpierw, równocześnie, ukazało się wznowienie
tomu pierwszego oraz premiera trzeciego. W ubiegłym miesiącu do
sprzedaży trafiła omawiana powyżej czwórka, a na listopad zapowiadana
jest piątka. Oryginalnie w Ameryce pierwszy cykl to sześć zbiorczych
albumów, kolejny to już rzecz nowa (odrębna?). Czy i ona się w Polce
ukaże, tego jeszcze nie wiadomo. Najważniejsze, że są realne szanse na
rychłe zakończenie pierwszego cyklu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz