wtorek, 22 września 2015

#1959 - C.O.W.L. #2: The Greater Good

 Autorem poniższego tekstu jest Krzysztof Tymczyński, a został on pierwotnie opublikowany na łamach bloga poświęconego Image Comics.

Pierwszy tom "C.O.W.L." wieńczyła scena morderstwa jednego z agentów tytułowej organizacji. Drugi album przedstawia nie tylko konsekwencje tego wydarzenia dla podopiecznych Geoffrey’a Warnera, ale także nowe zagrożenia. Gdy C.O.W.L. wydaje się być słabe jak nigdy dotąd, nieobecni od lat superprzestępcy wychodzą ze swoich ukryć, by raz jeszcze wstrząsnąć ulicami Chicago. Pytanie tylko, czy nieodpowiednio dofinansowana organizacja będzie chciała kolejny raz narażać życie swoich pracowników w obronie mieszkańców?



Zanim przejdę do opiniowania komiksu, mała uwaga - to, co wziąłem za pomyłkę w zapowiedziach Image pomyłką nie było. Szósty zeszyt serii nie został zawarty w żadnym z dwóch wydań zbiorczych. Jest to samodzielna historia skupiająca się na przeszłości głównego bohatera, ale w kontekście całości ma dość znaczącą rolę. Wyjaśnia ona motywacje Grey Ravena, a w dodatku utrzymana jest w klimacie komiksu sprzed 50 lat. Zupełnie nie rozumiem decyzji podjętej przez autorów, ale co się stało, to się nie odstanie

To, czym "C.O.W.L." zdobyło moją sympatię za pierwszym razem, w "The Geater Good" wyniesione zostało na jeszcze wyższy poziom. Premierowa odsłona tego komiksu zaintrygowała mnie, jako kolejne sprawne połączenie wątków politycznych oraz superbohaterskich. Chociaż już wtedy sugerowano liczne nieczyste zagrania, to jednak dopiero w dzisiaj omawianej pozycji bohaterowie zrzucają maski i pozbywają się reszty zahamowań. Szybko okazuje się ile za uszami mają poszczególne postacie, a twórcy z łatwością sprawiają, że ci, których polubiliśmy przy lekturze pierwszego tomu nierzadko są gorszymi draniami, niż złoczyńcy z którymi walczą.


Trudno nie odnieść wrażenia, że "C.O.W.L." jest mocno inspirowane legendarnymi "Watchmen". Lektura komiksu uzmysłowi Wam, że porównywanie obu tych pozycji jest zdecydowanie nie na miejscu. Monumentalne dzieło Alana Moore’a stanowiło pierwszą tak mocną dekonstrukcję mitu superbohatera, zarazem dodając do fabuły dużą dawkę polityki. Seria zwłaszcza w drugim tomie odwraca te proporcje. Tutaj tak naprawdę nie powinniście szukać licznych pojedynków trykociarzy na ulicach Chicago. Kyle Higgins i Alec Siegel skupili się na tym, co dzieje się wokół ich działalności i muszę przyznać, że już dawno nie czytałem tak dobrze zarysowanej historii political-fiction. W "The Greater Good" nieco niknie nam z oczu postać Reginalda Davisa – zastępcy Grey Ravena, ale za to twórcy znacznie mocniej skupili się na innych członkach C.O.W.L., czyniąc z nich znacznie ciekawszych bohaterów niż dotąd. Fabuła jest spójna i chociaż w kilku miejscach potrafi zaskoczyć czytelnika, to jednak nie można napisać, by było to coś na dłuższą metę nielogicznego. No i jeszcze te rysunki.

Rod Reis odwalił kawał solidnej roboty tworząc oprawę graficzną. Jego dość nietypowy styl idealnie wpasował się w opowiadaną historię, a niektóre kadry zdecydowanie nie wyglądałyby tak dobrze, gdyby był chociaż odrobinę bardziej mainstreamowy. Rewelacyjnie poradził sobie z przedstawieniem złoczyńcy o pseudonimie Doppler. Ten manipulujący dźwiękiem przestępca kilkukrotnie na kartach komiksu okładał swoich przeciwników... literami z onomatopei, co w moim odczuciu było pomysłem genialnym w swojej prostocie, a dzięki pomysłowości Reisa, który miał mnóstwo swobody przy tworzeniu kolejnych stron, efekt końcowy jest po prostu znakomity.

Niestety, podobnie jak przy okazji recenzowania pierwszego tomu, tak i teraz mam spore zastrzeżenia do nakładanych przez niego kolorów. Chicago przedstawione na łamach "C.O.W.L." momentami sprawia wrażenie skąpanego w wiecznych ciemnościach, co nie zawsze pasuje do nastroju danej sceny. Ries skupił się na palecie bardzo zimnych, burych kolorów. Artystę trzeba jednak pochwalić za okładki do poszczególnych zeszytów cyklu. Bardzo symbolicznych, ale zarazem pomysłowych i przykuwających uwagę. Wiele z nich Reis zrealizował używając do koloru barw ciepłych, teoretycznie niedopasowanych do siebie i krzykliwych, ale efekt  był zaskakująco dobry.

Drugi tom "C.O.W.L." otwiera mapa kontrolowanego przez tytułową organizację Chicago, zaś chwilę potem ukazuje się nam krótki wstęp autorstwa Marca Andreyko. Jak większość tego typu bonusów, tak i ten niczym mnie nie zachwycił. Ot, kolejne znane nazwisko zachwala komiks, który i tak już kupiliśmy. Na samym końcu zbioru znajdziemy kilka krótkich notek o poszczególnych bohaterach, szkice postaci oraz fragmenty oryginalnego scenariusza. Łącznie jest tego około dziesięciu stron, więc ilość nie powala, ale stanowi sympatyczny dodatek.

"Greater Good" to komiks zasługujący na większą uwagę czytelników. Jest to sprawnie zrealizowana historia, która pozostawia swojego odbiorcę z nie do końca zamkniętym wątkiem. Niestety, nic nie wskazuje na to, aby powstała kontynuacja, niemniej zachęcam Was do sięgnięcia po wspólny projekt Alexa Siegela, Roda Reisa i Kyle`a Higginsa. Moja ocena to 5/6

Brak komentarzy: