Na Alei Komiksu zainaugurowano akcję "Przybij piątkę komiksowi". Wzorem popularnych łańcuszków wśród raperów (Hot16Challenge), fanów literatury pięknej, którzy na Facebooku opowiadali o najważniejszych książkach w swoim życiu czy celebrytów, charytatywnie oblewających się wodą z lodem (ALS Ice Bucket Challenge), komiksiarze również bawią się w układanie list i wyzywanie znajomych. Bawię się i ja!
Na czym owe przybicie piątki polega? Otóż trzeba wskazać pięć komiksów, które poleciłoby się osobie nieczytającej ich na co dzień, i nominować pięć osób, aby zrobiły to samo. Ja byłem jednym z pierwszych, którzy zostali nominowani przez Łukasz J. Chmielewskiego z Alei, który z tego co się orientuje, był pomysłodawcą inicjatywy, ale długo uchylałem się od podołania wyzwaniu. Z jednej strony nie miałem się czasu za to porządnie zabrać, a z drugiej strony - nie do końca widziałem sens w braniu udziału w akcji, która swoim zasięgiem ograniczona jest (przynajmniej na razie!) głównie do naszego komiksowa. Jasne, cel wydaje się szczytny, ale cz w praktyce udaje się do rzeczywiście dotrzeć do kogoś "spoza"? Przecież kogoś, kto wpada na Kolorowe czy jakikolwiek inny serwis/blog/portal/magazyn poświęcony komiksowi, raczej nie trzeba do niego przekonywać...
Formuła zaproponowana przez LJC ("nie trzeba uzasadniać – te tytuły przecież same się bronią") również nie do końca mnie przekonywała. Absolutnie zgadzam się z tym, co napisał Krzysiek Tymczyński w swoim rancie przeciwko akcji, który słusznie zauważa, że polecać trzeba z sensem i pod konkretnego czytelnika, a nie byle co i byle jak. W takim przypadku konieczna jest argumentacja i to nie tylko "co?", ale i "komu?".
"Wilq Superbohater. The Best of" (Bartosz i Tomasz Minkiewiczowie, Wydawnictwo Komiksowe) - jak chyba żaden inny komiks "Wilq" doskonale odnajduje się w dobie współczesnej "cywilizacji obrazkowej". Tym, którzy codziennie zaglądają na kwejki i demoty w poszukiwaniu śmiesznych obrazków i zabawnych memów polecam komiks, który wyprzedził epokę o niemal dekadę. Jedno z najwybitniejszych współczesnych dzieł polskiej sztuki komiksowej (bo tak o Wilq mówić trzeba) jest przeznaczone nie tylko dla wytrawnych koneserów doceniających warstwę formalną czy finezyjną grę językiem, ale także dla, kolokwialnie mówiąc, gimbazy, która szuka nieco mniej wyszukanej rozrywki. Wydany ostatnio zbiór "Best of" jest świetną okazją na zaznajomienie się z opolskim herosem.
"Sandman" (Neil Gaiman i inni, Egmont) - wydaje mi się, że tak naprawdę o niewielu komiksach można powiedzieć, że są naprawdę kultowe, ale wydawana w latach 1989-96 pod szyldem Vertigo seria o Morfeuszu jest z pewnością jednym z nich. "Sandmana" chciałbym polecić wszystkim zakochanym i zaczytanym w książkowym fantasy. Wiele można zarzucać Gaimanowi, ale nie to, że nie potrafi snuć historii, które wciągają, jak najmocniej uzależniający narkotyk. Drogi czytelniku, odłóż "Grę o Tron" na półkę, nowego "Wiedźmina" wystaw na allegro, odpuść sobie produkcyjniaki z Fabryki Słów - tu masz coś o znacznie lepszego.
"Fatale" (Ed Brubaker, Sean Phillips i Dave Stewart, Mucha Comics) - jesteś na bieżąco z najbardziej gorącymi serialami telewizyjnymi? Ciepło wspominasz "True Detective"? Lubisz dobrze skrojoną opowieść kryminalną, które nie odstręcza swoją konwencjonalnością? "Fatale" jest więc idealnym komiksem dla Ciebie! Zresztą, nie tylko praca Brubakera, Phillipsa i Stewarta może przypaść Ci do gustu. Doczekaliśmy czasów, że na naszym rynku ukazuje się mnóstwo naprawę zacnych seriali komiksowych, które naprawdę mogą spodobać się czytelnikowi, który bierze komiks po raz pierwszy do ręki - obok "Fatale" są to choćby "Parker", "Wieże Bois-Maury", "Locke and Key" czy choćby "Saga".
"Fun Home. Tragikomiks rodzinny" (Alison Bechdel, Timof/Abiekt) - to z kolei tytuł, który chciałbym polecić literackim hipsterom, dobrze zorientowanym we współczesnych beletrystycznych trendach. Sądzę, że pękająca do intertekstualnych nawiązań, mocna osadzona w kontekście tzw. "kultury wysokiej" opowieść o odkrywaniu własnej inności i tożsamości, trudnych relacjach z ojcem, splocie literatury i homoseksualizmu będzie dla nich w sam raz. Bywalcy bibliotek i kawiarni literackich, czytelnicy poezji i akademicy - to coś dla Was!
"V jak Vendetta" (Alan Moore i David Lloyd, Egmont) - maga z Northampton na mojej liście zabraknąć nie mogło. Najwybitniejszego twórcę komiksowego naszych czasów polecam właściwie każdemu, kto ceni sobie dobrą lekturę. A zdecydowałem się właśnie na jedno z jego wcześniejszych dzieł, bo wydaje się w jakiś sposób najbardziej atrakcyjne. Tematyka (wciąż?) pozostaje chwytliwa, pełna dramatyzmu fabuła została świetnie poprowadzona, jest tajemnica, nie brakuje akcji. No i wreszcie można się dowiedzieć o co chodzi z tą maską. Boje się tylko, że nieco archaiczna oprawa graficzna dla niektórych może być odstraszająca...
Lista, zrobiona więc teraz czas na nominacje - do przybicia piątki zapraszam osoby mniej lub bardziej związane z Kolorowymi - Krzysztofa Ryszarda Wojciechowskiego, Pawła Szczygielskiego, Jakuba Góreckiego, Krzysztofa Tymczyńskiego i Bartłomieja Basistę. Czekam na Wasze piątki!
1 komentarz:
"Fatale" mnie zainteresowało, świeża świeżynka, widzę.
Prześlij komentarz