Robert Wyrzykowski: Powszechnie w środowisku komiksowym panuje opinia, że z robienia historii obrazkowych w Polsce wyżyć się nie da. Faktycznie, bycie komiksiarzem na pełny etat to wciąż utopia w naszym kraju, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Czy robienie komiksów może być jednak intratnym, dodatkowym dochodem do normalnej pensji? Tutaj pewnie więcej osób zgodzi się, że pewne możliwości zarobku są. Abstrahując od rysowania pełnych albumów (za które czasem otrzymuje się nic albo bardzo mało), pasków dla gazet (których też niewiele, jako że krajowi wydawcy wolą importować zagraniczną klasykę) czy też wyjątkowych zleceń, taką szansą dla twórców są liczne konkursy komiksowe... organizowane zarówno przez samo środowisko (MFK) jak i przez instytucje na co dzień niezwiązane z komiksem.
Daniel Gizicki: Ejno, ale z komiksów wyżyć się nie da (chyba, że się jest Raczkowskim), a z tymi konkursami to... Panie! To by trzeba każdy konkurs wygrywać! A tu albo jakieś dziwaczne ograniczenia albo "niezbyt kompetentni jurorzy", albo tematy jakieś takie, no dla mnie przynajmniej mało atrakcyjne. Te wszystkie konkursy organizowane przez urzędy miejskie i inne instytucje z księżyca dla nas komiksiarzy, to moim zdaniem moda. I wkrótce przeminie.
RW: Dlaczego uważasz, że przeminie? To znaczy ja widzę w ich działaniu podobny schemat. W znakomitej większości konkursy organizowane przez instytucje są konkursami na konkretny temat. Prace te mają w tym momencie pewne przeznaczenie edukacyjne, jak w konkursie ekonomicznym FOR czy niedawnym podkarpackiego urzędu marszałkowskiego. Organizatorzy konkursu sięgają po komiks jako medium z prostej przyczyny - uznają tę formę za atrakcyjną i wyjątkowo przystępną dla odbiorców, szczególnie tych młodszych. Jest tutaj takie pewne upupianie komiksu jako sztuki, przyznaję.
DG: Upupianie to określenie z taką piękną tradycją... Uważam, że przeminie, bo się znudzi organizatorom. To nie są miłośnicy komiksu, którzy chcą pomagać w propagowaniu tego medium czy dać możliwość do "dorobienia sobie" autorom. Być może się mylę, ale ja to widzę tak: w pokoju w urzędzie marszałkowskim/miejskim/whatever gdzie jest komórka odpowiedzialna za tego typu inicjatywy, siedzi sobie pani Hania i pan Michał i w roku 2010 wymyślili konkurs na komiks, a w 2011 stwierdzą "dobra, komiksy mieliśmy w zeszłym roku, teraz zróbmy konkurs na krótkometrażowe filmy". Zostaną te stałe konkursy - czyli branżowe zmagania MFKowe, Powstanie i pewnie ten FOR, a reszta się wykruszy. Być może na ich miejsce wskoczą inne, na przykład jakąś rocznicę będzie obchodzić Słupsk albo Puławy to sobie zrobią konkurs na komiks.
RW: Prawdą jest to, że sporo z tych konkursów komiksowych jest wybitnie rocznicowych - jak np. tegoroczne konkursy o Grunwaldzie (z kilka ich naliczyłem) czy też przedstawienie obrony Płocka. Ale np. zobacz - konkurs na komiksy z okresu Powstania Warszawskiego jakoś się już od kilku lat trzyma - powiedziałbym nawet, że poziom prac z roku na rok wzrasta. Kiedyś to było wydarzenie, gdzie ludzie masowo produkowali pompatyczne gnioty - do tego stopnia, że zainspirowało to nawet Michała Rzecznika i Jacka Świdzińskiego do stworzenia prześmiewczych "Przygód Powstania Warszawskiego", chyba jednego z najlepszych polskich undergroundowych komiksów ostatnich lat. A teraz, muszę przyznać, podczas Komiksowej Warszawy przeglądałem antologię z ostatniej edycji - i całkiem, całkiem, niebanalne podejście, świetny poziom artystyczny.
DG: No to prawda - ten album wymiatał! Może by dało radę namówić chłopaków żeby poparodiowali te wszystkie komiksy o Grunwaldach? Nie no jasne, że poziom wzrasta - to dobrze, ale popatrz też na to, że często te różne jednorazowe konkursy wygrywają osoby kompletnie nieznane w środowisku i potem o tych osobach się więcej nie słyszy. Jako przykład; firma odzieżowa House zrobiła jakiś konkurs i go wygrała Katarzyna Łozicka - nota bene moja koleżanka z klasy w liceum (świat jest mały). I co? Słyszałeś o jakimś jej innym komiksie? Albo popatrz na liczbę wyróżnionych w konkursie Gutka i Wysokich Obcasów. Wyróżniono kupę ludzi a widziałeś jakieś inne komiksy większości z nich?
RW: No nie, nie widziałem. Podobnie jak brałem udział w konkursach organizowanych przez FOR, wraz z Marcinem Podolcem i Bartkiem Kuczyńskim - wśród laureatów i wyróżnionych było sporo znajomych i znanych komiksiarzy, ale też bardzo dużo osób, o których słyszałem po raz pierwszy i pewnie po raz ostatni. Ale czy udzielanie się w środowisku jest akurat jakimś wyznacznikiem jakości twórczej? Nie twórzmy zamkniętej sitwy, że jak ktoś nie udziela się na forach i twitterach, to jest już kompletnie bezwartościowy jako twórca. Inna sprawa, że pewnie i tak dla wielu z tych wyróżnianych osób komiks nie stanowi sposobu na życie, a jedynie incydentalną przygodę z szansą na zarobienie paru złotych... a czasem i paru tysięcy złotych, bo trzeba przyznać, że niekomiksowe instytucje potrafią sypnąć groszem na nagrody.
DG: Ale ja wcale nie chcę tworzyć zamkniętej sitwy! Co Ty mi tu w usta wkładasz? Bardzo dobrze, że tacy przypadkowi ludzie startują bo czasem robią ciekawe rzeczy i super że niekomiksowe instytucje nie żałują funduszy. Mówię jeno, że chciałbym, żeby tacy ludzie też robili komiksy potem. O! Dlatego dla mnie najciekawszym z konkursów jest stricte komiksowy konkurs przy MFK (i nie zgadzam się z Maciejem Pałką, że stracił na prestiżu), bo tam potykają się ze sobą ludzie, którzy przede wszystkim chcą robić dobre komiksy a nie tylko startują dla ewentualnej wygranej i wiążących się z tym profitów. Chodzi mi o to - że popatrz na laureatów konkursów w Łodzi i innych. Ci pierwsi to często ludzie z masą publikacji, albumami na koncie itd. Dużo mniej jest takich z przypadku. Tam ludzie przysyłają komiksy, żeby się pokazać jako komiksiarze a nie po to, żeby zgarnąć kilka patyków. Inna motywacja – a przynajmniej tak sądzę. Zresztą popatrz - Paweł Zych był laureatem MFKi – potem wydał album, tak samo Łukasz Ryłko czy Kajetan Wykurz. Ja to rozumiem jako konsekwentne działanie – wysyłam pracę na konkurs, jak się spodoba i coś zwojuję (lub nie) to się i tak pokazałem i mogę spróbować przepchnąć swój album. A ci ludzie "z przypadku" (z całym szacunkiem), no cóż, powątpiewam czy zechcą potem jeszcze wracać do komiksu, zrobić album itd.
RW: Może tak, może nie. Takie konkursy niejako zapraszają do zapoznania się z medium jakim jest komiks, do swoistego romansu z nim. Co później z tego wyjdzie - czas pokaże. Z innej beczki - spotkałem się z opiniami, że branie udziału w takich konkursach to swoiste kurwienie się, zwłaszcza jeżeli temat wydaje się na pierwszy rzut oka zupełnie bezsensowny - albo też w wymaganiach wyraźnie określona jest linia programowa, jaką powinna spełnić nadesłana praca.
DG: Kurwienie się? W sensie sprzedawanie swojego talentu/pracy za kasę? A to nie jest normą? Jak pracujesz w gazecie i napiszesz artykuł o jakiejś tam inicjatywie prezydenta miasta, którego nie lubisz a sama inicjatywa Cię mało obchodzi, to też się kurwisz? Bez sensu.RW: To chyba chodziło o robienie rzeczy wbrew sobie lub własnym przekonaniom. Np. że robisz komiks promujący jakieś zagadnienie z którym kompletnie się nie zgadzasz. Chyba.
DG: Dlatego ja sobie takie konkursy odpuściłem. Szkoda mi czasu na robienie komiksów o emeryturach, giełdzie czy powstaniu, bo mnie to nie bardzo kręci. A poza tym odnoszę wrażenie, że tam jakoś dziwnie w tych konkursach jest. Chodzi mi o to, że owszem w jury siedzą ludzie z branży ale i ci nie z branży i czasem laury zdobywają prace, przy których wyrobiony czytelnik komiksów by się nawet nie zatrzymał.
RW: No coś w tym jest. Często wygrywają lub wyróżniane są prace o naprawdę znikomej wartości artystycznej, które w jakiś sposób ujęły niekomiksową część jury. Co nie znaczy, że tylko takie prace tam są wyróżniane, zdarzają się też komiksy rewelacyjne, kilka prac z ostatniej edycji konkursu FOR dosłownie mnie zmiażdżyło. Ale to prawda, mam wrażenie, że często nagradzane są przede wszystkim dobre chęci, zapał i nierzadko też młody wiek.
DG: No właśnie mnie śmieszą nieco ograniczenia wiekowe w niektórych konkursach. Jeśli prace mają przysyłać ludzie do 18-20 roku życia, to organizatorzy sobie sami strzelają w stopę. I skazują na niezbyt wysoki poziom zgłoszonych komiksów. Bo takich Marcinów Podolców czy Igorów Wolskich to w tym kraju jakoś nie ma zbyt wielu. Z drugiej strony zaczyna pomału kwitnąć funkcja ghostwritera...
RW: Myślisz? Takich konkursów stricte dla młodzieży jest bardzo mało, zaś nagrody na nich raczej niewielkie i rzeczowe. Ghostwriterzy... czy ja wiem? To chyba raczej rzadkie jak do tej pory, niewiele konkursów ogranicza liczbę autorów do jednego, jak na razie.
DG: I oby nie było ich więcej. Ale w Angouleme było kiedyś ograniczenie w konkursie na krótką formę – bodajże do 26 roku życia...
RW: Kończąc nasze dzisiejsze rozważania - konkursy komiksowe to interesujący element w naszym półświatku. Czasem spore wyzwanie twórcze co do dobrego ugryzienia tematu, szansa zarobienia mniejszych lub większych pieniędzy. No i oczywiście względy towarzyskie, fajnie się konkuruje z bliskimi znajomymi, miło też spotkać znajome twarze na rozdaniu. Owoce takich konkursów bywają różne, od fantastycznych perełek po totalny chłam - ale najważniejsze, że sami twórcy się dobrze bawią i przy okazji mają to poczucie rywalizacji i współzawodnictwa.
DG: A najbardziej prestiżowy jednak? Moim zdaniem konkurs przy MFK.
RW: Wydaje mi się, że tak. Być może Komiksowa Warszawa, Bałtycki Festiwal Komiksu albo inna cykliczna impreza postawią w przyszłości na konkursy. Jak na razie jednak, pozycja MFK wydaje się niezagrożona.
DG: Kto wygra w tym roku? (hehehe).
RW: Naprawdę trudno cokolwiek wyrokować, skoro nawet nie wiadomo, kto zamierza startować. Na pewno wyróżnione zostaną osoby, o których nigdy wcześniej nikt nie słyszał. Oczywiście obstawiam triumf Bartka Sztybora (jakżeby inaczej?), może w tym roku sięgnie po Grand Prix. Być może doceniony zostanie któryś z młodych zdolnych - Marcin Podolec, Igor Wolski?
DG: I o tym jak celnym strzelcem jesteś przekonamy się już w październiku!
Daniel Gizicki: Ejno, ale z komiksów wyżyć się nie da (chyba, że się jest Raczkowskim), a z tymi konkursami to... Panie! To by trzeba każdy konkurs wygrywać! A tu albo jakieś dziwaczne ograniczenia albo "niezbyt kompetentni jurorzy", albo tematy jakieś takie, no dla mnie przynajmniej mało atrakcyjne. Te wszystkie konkursy organizowane przez urzędy miejskie i inne instytucje z księżyca dla nas komiksiarzy, to moim zdaniem moda. I wkrótce przeminie.
RW: Dlaczego uważasz, że przeminie? To znaczy ja widzę w ich działaniu podobny schemat. W znakomitej większości konkursy organizowane przez instytucje są konkursami na konkretny temat. Prace te mają w tym momencie pewne przeznaczenie edukacyjne, jak w konkursie ekonomicznym FOR czy niedawnym podkarpackiego urzędu marszałkowskiego. Organizatorzy konkursu sięgają po komiks jako medium z prostej przyczyny - uznają tę formę za atrakcyjną i wyjątkowo przystępną dla odbiorców, szczególnie tych młodszych. Jest tutaj takie pewne upupianie komiksu jako sztuki, przyznaję.
DG: Upupianie to określenie z taką piękną tradycją... Uważam, że przeminie, bo się znudzi organizatorom. To nie są miłośnicy komiksu, którzy chcą pomagać w propagowaniu tego medium czy dać możliwość do "dorobienia sobie" autorom. Być może się mylę, ale ja to widzę tak: w pokoju w urzędzie marszałkowskim/miejskim/whatever gdzie jest komórka odpowiedzialna za tego typu inicjatywy, siedzi sobie pani Hania i pan Michał i w roku 2010 wymyślili konkurs na komiks, a w 2011 stwierdzą "dobra, komiksy mieliśmy w zeszłym roku, teraz zróbmy konkurs na krótkometrażowe filmy". Zostaną te stałe konkursy - czyli branżowe zmagania MFKowe, Powstanie i pewnie ten FOR, a reszta się wykruszy. Być może na ich miejsce wskoczą inne, na przykład jakąś rocznicę będzie obchodzić Słupsk albo Puławy to sobie zrobią konkurs na komiks.
RW: Prawdą jest to, że sporo z tych konkursów komiksowych jest wybitnie rocznicowych - jak np. tegoroczne konkursy o Grunwaldzie (z kilka ich naliczyłem) czy też przedstawienie obrony Płocka. Ale np. zobacz - konkurs na komiksy z okresu Powstania Warszawskiego jakoś się już od kilku lat trzyma - powiedziałbym nawet, że poziom prac z roku na rok wzrasta. Kiedyś to było wydarzenie, gdzie ludzie masowo produkowali pompatyczne gnioty - do tego stopnia, że zainspirowało to nawet Michała Rzecznika i Jacka Świdzińskiego do stworzenia prześmiewczych "Przygód Powstania Warszawskiego", chyba jednego z najlepszych polskich undergroundowych komiksów ostatnich lat. A teraz, muszę przyznać, podczas Komiksowej Warszawy przeglądałem antologię z ostatniej edycji - i całkiem, całkiem, niebanalne podejście, świetny poziom artystyczny.
DG: No to prawda - ten album wymiatał! Może by dało radę namówić chłopaków żeby poparodiowali te wszystkie komiksy o Grunwaldach? Nie no jasne, że poziom wzrasta - to dobrze, ale popatrz też na to, że często te różne jednorazowe konkursy wygrywają osoby kompletnie nieznane w środowisku i potem o tych osobach się więcej nie słyszy. Jako przykład; firma odzieżowa House zrobiła jakiś konkurs i go wygrała Katarzyna Łozicka - nota bene moja koleżanka z klasy w liceum (świat jest mały). I co? Słyszałeś o jakimś jej innym komiksie? Albo popatrz na liczbę wyróżnionych w konkursie Gutka i Wysokich Obcasów. Wyróżniono kupę ludzi a widziałeś jakieś inne komiksy większości z nich?
RW: No nie, nie widziałem. Podobnie jak brałem udział w konkursach organizowanych przez FOR, wraz z Marcinem Podolcem i Bartkiem Kuczyńskim - wśród laureatów i wyróżnionych było sporo znajomych i znanych komiksiarzy, ale też bardzo dużo osób, o których słyszałem po raz pierwszy i pewnie po raz ostatni. Ale czy udzielanie się w środowisku jest akurat jakimś wyznacznikiem jakości twórczej? Nie twórzmy zamkniętej sitwy, że jak ktoś nie udziela się na forach i twitterach, to jest już kompletnie bezwartościowy jako twórca. Inna sprawa, że pewnie i tak dla wielu z tych wyróżnianych osób komiks nie stanowi sposobu na życie, a jedynie incydentalną przygodę z szansą na zarobienie paru złotych... a czasem i paru tysięcy złotych, bo trzeba przyznać, że niekomiksowe instytucje potrafią sypnąć groszem na nagrody.
DG: Ale ja wcale nie chcę tworzyć zamkniętej sitwy! Co Ty mi tu w usta wkładasz? Bardzo dobrze, że tacy przypadkowi ludzie startują bo czasem robią ciekawe rzeczy i super że niekomiksowe instytucje nie żałują funduszy. Mówię jeno, że chciałbym, żeby tacy ludzie też robili komiksy potem. O! Dlatego dla mnie najciekawszym z konkursów jest stricte komiksowy konkurs przy MFK (i nie zgadzam się z Maciejem Pałką, że stracił na prestiżu), bo tam potykają się ze sobą ludzie, którzy przede wszystkim chcą robić dobre komiksy a nie tylko startują dla ewentualnej wygranej i wiążących się z tym profitów. Chodzi mi o to - że popatrz na laureatów konkursów w Łodzi i innych. Ci pierwsi to często ludzie z masą publikacji, albumami na koncie itd. Dużo mniej jest takich z przypadku. Tam ludzie przysyłają komiksy, żeby się pokazać jako komiksiarze a nie po to, żeby zgarnąć kilka patyków. Inna motywacja – a przynajmniej tak sądzę. Zresztą popatrz - Paweł Zych był laureatem MFKi – potem wydał album, tak samo Łukasz Ryłko czy Kajetan Wykurz. Ja to rozumiem jako konsekwentne działanie – wysyłam pracę na konkurs, jak się spodoba i coś zwojuję (lub nie) to się i tak pokazałem i mogę spróbować przepchnąć swój album. A ci ludzie "z przypadku" (z całym szacunkiem), no cóż, powątpiewam czy zechcą potem jeszcze wracać do komiksu, zrobić album itd.
RW: Może tak, może nie. Takie konkursy niejako zapraszają do zapoznania się z medium jakim jest komiks, do swoistego romansu z nim. Co później z tego wyjdzie - czas pokaże. Z innej beczki - spotkałem się z opiniami, że branie udziału w takich konkursach to swoiste kurwienie się, zwłaszcza jeżeli temat wydaje się na pierwszy rzut oka zupełnie bezsensowny - albo też w wymaganiach wyraźnie określona jest linia programowa, jaką powinna spełnić nadesłana praca.
DG: Kurwienie się? W sensie sprzedawanie swojego talentu/pracy za kasę? A to nie jest normą? Jak pracujesz w gazecie i napiszesz artykuł o jakiejś tam inicjatywie prezydenta miasta, którego nie lubisz a sama inicjatywa Cię mało obchodzi, to też się kurwisz? Bez sensu.RW: To chyba chodziło o robienie rzeczy wbrew sobie lub własnym przekonaniom. Np. że robisz komiks promujący jakieś zagadnienie z którym kompletnie się nie zgadzasz. Chyba.
DG: Dlatego ja sobie takie konkursy odpuściłem. Szkoda mi czasu na robienie komiksów o emeryturach, giełdzie czy powstaniu, bo mnie to nie bardzo kręci. A poza tym odnoszę wrażenie, że tam jakoś dziwnie w tych konkursach jest. Chodzi mi o to, że owszem w jury siedzą ludzie z branży ale i ci nie z branży i czasem laury zdobywają prace, przy których wyrobiony czytelnik komiksów by się nawet nie zatrzymał.
RW: No coś w tym jest. Często wygrywają lub wyróżniane są prace o naprawdę znikomej wartości artystycznej, które w jakiś sposób ujęły niekomiksową część jury. Co nie znaczy, że tylko takie prace tam są wyróżniane, zdarzają się też komiksy rewelacyjne, kilka prac z ostatniej edycji konkursu FOR dosłownie mnie zmiażdżyło. Ale to prawda, mam wrażenie, że często nagradzane są przede wszystkim dobre chęci, zapał i nierzadko też młody wiek.
DG: No właśnie mnie śmieszą nieco ograniczenia wiekowe w niektórych konkursach. Jeśli prace mają przysyłać ludzie do 18-20 roku życia, to organizatorzy sobie sami strzelają w stopę. I skazują na niezbyt wysoki poziom zgłoszonych komiksów. Bo takich Marcinów Podolców czy Igorów Wolskich to w tym kraju jakoś nie ma zbyt wielu. Z drugiej strony zaczyna pomału kwitnąć funkcja ghostwritera...
RW: Myślisz? Takich konkursów stricte dla młodzieży jest bardzo mało, zaś nagrody na nich raczej niewielkie i rzeczowe. Ghostwriterzy... czy ja wiem? To chyba raczej rzadkie jak do tej pory, niewiele konkursów ogranicza liczbę autorów do jednego, jak na razie.
DG: I oby nie było ich więcej. Ale w Angouleme było kiedyś ograniczenie w konkursie na krótką formę – bodajże do 26 roku życia...
RW: Kończąc nasze dzisiejsze rozważania - konkursy komiksowe to interesujący element w naszym półświatku. Czasem spore wyzwanie twórcze co do dobrego ugryzienia tematu, szansa zarobienia mniejszych lub większych pieniędzy. No i oczywiście względy towarzyskie, fajnie się konkuruje z bliskimi znajomymi, miło też spotkać znajome twarze na rozdaniu. Owoce takich konkursów bywają różne, od fantastycznych perełek po totalny chłam - ale najważniejsze, że sami twórcy się dobrze bawią i przy okazji mają to poczucie rywalizacji i współzawodnictwa.
DG: A najbardziej prestiżowy jednak? Moim zdaniem konkurs przy MFK.
RW: Wydaje mi się, że tak. Być może Komiksowa Warszawa, Bałtycki Festiwal Komiksu albo inna cykliczna impreza postawią w przyszłości na konkursy. Jak na razie jednak, pozycja MFK wydaje się niezagrożona.
DG: Kto wygra w tym roku? (hehehe).
RW: Naprawdę trudno cokolwiek wyrokować, skoro nawet nie wiadomo, kto zamierza startować. Na pewno wyróżnione zostaną osoby, o których nigdy wcześniej nikt nie słyszał. Oczywiście obstawiam triumf Bartka Sztybora (jakżeby inaczej?), może w tym roku sięgnie po Grand Prix. Być może doceniony zostanie któryś z młodych zdolnych - Marcin Podolec, Igor Wolski?
DG: I o tym jak celnym strzelcem jesteś przekonamy się już w październiku!
8 komentarzy:
o, znaleźliście nawet plakat na siedlecki konkurs komiksowych (nagrody są powalające prawda?)
Widziałem ten plakat u siebie na uczelni i nawet się zastanawiałem, czy Ystad masz coś z tym wspólnego... :]
Misiael'u - jedyne co mam wspólnego z tym konkursem to to, ze byłem na wręczaniu nagród pierwszej edycji (jak nagrody wręczał Przemek Truściński). Znając życie to i na to wręczanie się wybiorę (w zeszłym roku wręczenie było dosłownie kilka dni przed BFKą). No i jestem mocno ciekaw kto będzie w tym roku w "komisji" ;)
ta stówa za Leszkiem oddaje klimat tego konkursu ekonomicznego. za każdym razem kiedy mam w ręku banknot 100 zł staje mi w pamięci Leszek i te reflektory i ci dziennikarze i ten prezes banku i ten puder i te uśmiechy i to piwo na które poszła wygrana. wspomnień czar.
Pamiętaj o tym, że zawsze zamiast stówy możesz dostać wyśniony tablet!
Szkoda, że wszystkie konkursy ustawione są przez klikę znanych wszystkim twórców. No, ale komu tutaj zależy na normalnym komiksowym rynku? żal...
Które (konkursy) i jakich twórców masz konkretnie ma myśli?
E tam... Ja i tak będę pisał komiksy bo mi to sprawia przyjemnoś no i tyle.
Prześlij komentarz