Dawno, dawno temu na długo przed nastaniem "ery człowieka", gdy istniał jeden wielki superkontynent (Pangea), na Ziemi żyły inteligentne, gadające zwierzęta. A rasą dominującą były psy. Dwa z nich, Atlas i Axis, wyruszyły na poszukiwanie mitycznej krainy wiecznej obfitości – Khimery.
Podróż obfitowała w przygody, była długa i pełna niebezpieczeństw, ale w końcu dotarli na miejsce. O tym właśnie opowiada czwarty i, niestety, ostatni już tom sagi wymyślonej przez hiszpańskiego twórcę Pau, odkrytego dla naszego rynku przez Timofa i jego cichych wspólników. Muszę przyznać, że wielkim zaskoczeniem była dla mnie informacja, że to już ostatnia historia o dzielnych psiakach. Zupełnie się nie spodziewałem...
I nasi bohaterowie także się nie spodziewali takiego finału. Udaje im się rozwiązać zagadkę kto i dlaczego wymyślił zadanie polegające na dotarciu do Krainy Kości. Jednak nim to nastąpi najpierw będę musieli skonfrontować się z przedstawicielami sekty terrorystycznej Muton, którzy umyślili, jak ostatecznie rozwiązać problem mięsożerców. Wątek ten jest na wskroś współczesny. Scenarzysta pod płaszczykiem zabawnych scenek z wybuchającymi owcami, którym przewodzi fanatyczna koza, opętana niedorzeczną i groźną idée fixe, mierzy się z naszą rzeczywistością. Dalej psy mają już z górki.
Będą musiały tylko uratować pewną sunię, która zaprowadzi ich do swej wioski i wskaże wejście do Krainy Potworów, gdzie Atlas i Axis spotkają dinozaury. Ostatecznie spotkają doktora Fuza, który całe życie poświęcił na badanie zwierząt, to on… – Oj, lepiej zamilknę, bo jeszcze zdradzę finał opowieści, a przecież nie chciałbym odbierać przyjemności obcowania z historią.
Scenariusz czwórki zbiera wątki z uprzednich trzech tomów i zgrabnie łączy w spójną całość. Pau wprowadza zaskakujące zwroty akcji, prowadzi fabułę dynamicznie, co nie pozwala się czytelnikowi nudzić. Ci, którzy mieli okazję obcować z poprzednimi odsłonami Sagi z pewnością nie poczują się zawiedzeni. Poza finałowym rozwiązaniem mniej jest elementów edukacyjnych.
Warstwa graficzna stoi na wysokim poziomie. Rysownik utrzymał całość serii w cartoonowej stylistyce, która idealnie pasuje do dynamicznej opowieści przygodowej. Idealnie udało mu się uchwycić żywiołowość występujących postaci.
We wcześniejszych recenzjach nie wspomniałem, że bardzo atrakcyjnie prezentują się kadry przedstawiające przyrodę. W bieżącym tomie jest to szczególnie widoczne na początkowych stornach, na których ukazano górskie krajobrazy. Chciałbym jeszcze wspomnieć o okładce; nieźle wyglądały okładki jedynki i dwójki, ale bieżąca podoba mi się najbardziej.
Wszystkie cztery tomy "Sagi o Atlasie i Axisie" zasługują na uwagę. Pochodzący z Balearów artysta w zajmujący sposób opowiedział alternatywną historię życia na Ziemi przed Wielkim Wybuchem. Omawiany tom zawiera ostatnie przygody dzielnych psów. Całość opowieści ma charakter stricte przygodowy, jednak scenarzysta przemyca do fabuły wiele znaczących elementów współczesności. Czytelnik pod rozwagę dostaje choćby: eskalację przemocy czy mowę nienawiści różnej maści fanatyków. Wyraźnie szkoda, że więcej nie spotkamy Atlasa i Axisa.
Podróż obfitowała w przygody, była długa i pełna niebezpieczeństw, ale w końcu dotarli na miejsce. O tym właśnie opowiada czwarty i, niestety, ostatni już tom sagi wymyślonej przez hiszpańskiego twórcę Pau, odkrytego dla naszego rynku przez Timofa i jego cichych wspólników. Muszę przyznać, że wielkim zaskoczeniem była dla mnie informacja, że to już ostatnia historia o dzielnych psiakach. Zupełnie się nie spodziewałem...
I nasi bohaterowie także się nie spodziewali takiego finału. Udaje im się rozwiązać zagadkę kto i dlaczego wymyślił zadanie polegające na dotarciu do Krainy Kości. Jednak nim to nastąpi najpierw będę musieli skonfrontować się z przedstawicielami sekty terrorystycznej Muton, którzy umyślili, jak ostatecznie rozwiązać problem mięsożerców. Wątek ten jest na wskroś współczesny. Scenarzysta pod płaszczykiem zabawnych scenek z wybuchającymi owcami, którym przewodzi fanatyczna koza, opętana niedorzeczną i groźną idée fixe, mierzy się z naszą rzeczywistością. Dalej psy mają już z górki.
Będą musiały tylko uratować pewną sunię, która zaprowadzi ich do swej wioski i wskaże wejście do Krainy Potworów, gdzie Atlas i Axis spotkają dinozaury. Ostatecznie spotkają doktora Fuza, który całe życie poświęcił na badanie zwierząt, to on… – Oj, lepiej zamilknę, bo jeszcze zdradzę finał opowieści, a przecież nie chciałbym odbierać przyjemności obcowania z historią.
Scenariusz czwórki zbiera wątki z uprzednich trzech tomów i zgrabnie łączy w spójną całość. Pau wprowadza zaskakujące zwroty akcji, prowadzi fabułę dynamicznie, co nie pozwala się czytelnikowi nudzić. Ci, którzy mieli okazję obcować z poprzednimi odsłonami Sagi z pewnością nie poczują się zawiedzeni. Poza finałowym rozwiązaniem mniej jest elementów edukacyjnych.
Warstwa graficzna stoi na wysokim poziomie. Rysownik utrzymał całość serii w cartoonowej stylistyce, która idealnie pasuje do dynamicznej opowieści przygodowej. Idealnie udało mu się uchwycić żywiołowość występujących postaci.
We wcześniejszych recenzjach nie wspomniałem, że bardzo atrakcyjnie prezentują się kadry przedstawiające przyrodę. W bieżącym tomie jest to szczególnie widoczne na początkowych stornach, na których ukazano górskie krajobrazy. Chciałbym jeszcze wspomnieć o okładce; nieźle wyglądały okładki jedynki i dwójki, ale bieżąca podoba mi się najbardziej.
Wszystkie cztery tomy "Sagi o Atlasie i Axisie" zasługują na uwagę. Pochodzący z Balearów artysta w zajmujący sposób opowiedział alternatywną historię życia na Ziemi przed Wielkim Wybuchem. Omawiany tom zawiera ostatnie przygody dzielnych psów. Całość opowieści ma charakter stricte przygodowy, jednak scenarzysta przemyca do fabuły wiele znaczących elementów współczesności. Czytelnik pod rozwagę dostaje choćby: eskalację przemocy czy mowę nienawiści różnej maści fanatyków. Wyraźnie szkoda, że więcej nie spotkamy Atlasa i Axisa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz