Autorem tekstu jest Krzysztof Tymczyński, a został on pierwotnie opublikowany na łamach bloga poświęconego Image Comics.
"Upadek Gubernatora. Część pierwsza" to trzeci tom książkowych "Żywych trupów". Jak łatwo się domyślić Robert Kirkman i Jay Bonansinga dalej opowiadają historię najsłynniejszego przeciwnika Ricka Grimesa i spółki. Akcja powieści rozgrywa się w czasie trwania piątego i szóstego tomu komiksowego pierwowzoru. Zgodnie z tytułem będziemy mieli do czynienia ze znacznie bardziej rozbudowaną historią zakończenia rządów szaleńca z Woodbury.
I to właśnie jest największym problemem tego utworu - on po prostu powtarza fabułę, która została pokazana na kartach komiksu. Autorzy co prawda dodają kilka wątków, ale nie mają one naprawdę większego wpływu na to, co dzieje się na kolejnych stronach. "Upadek Gubernatora. Część pierwsza" jest pozycją właściwie dla nikogo. Fani komiksu niczym nie dadzą się zaskoczyć, wielbiciele serialu mogą zdziwić się tym, że nie ma on nic wspólnego z ich ulubioną produkcją, a osoby które sięgną po tę książkę niejako przez przypadek w żaden sposób nie będą mogli w pełni cieszyć się tym, co przeczytają. O ile wcześniejsze dwa tomy opowiadały historie do tej pory nieznane, które wprowadzały nowe elementy do świata wykreowanego przez Kirkmana, tak w tym przypadku mamy do czynienia z typowym odgrzewanym kotletem.
Druga sprawa, to – nazwę rzecz po imieniu – bezczelny skok na kasę w wykonaniu autorów książki. "Upadek Gubernatora" składa się bowiem z dwóch części i w żaden sposób nie potrafię tego uzasadnić inaczej, niż chęcią sięgnięcia głębiej do kieszeni fanów. Przez twórców, nie przez wydawnictwo Sine Qua Non, ponieważ już w oryginale historia została podzielona. Jak to wygląda w praktyce? Otóż opisywana dziś pozycja liczy sobie nieco ponad 300 stron. Niby sporo, ale duża czcionka i interlinie sprawiają, że całość czyta się bardzo szybko. Zważywszy, że tom drugi jest podobnych parametrów, całość spokojnie mogła się ukazać jako jednotomowy, nieco grubszy tom. Wtedy przynajmniej całości nie czytałoby się tak szybko, jak ma to miejsce teraz. Przerobienie tej książki w całości zajęło mi niecałe 4 godziny i kiedy odłożyłem książkę czułem niedosyt.
Krytyka należy się również za poziom brutalności. Jeśli zemsta Michonne na Gubernatorze z komiksu była dla Was mocną sceną, to uwierzcie mi – książkowa jest mimo wszystko znacznie bardziej dosadna. Obrzydliwość.
Czy powieść ma jakieś zalety? Nie mogą napisać, że całość jest całkowitą porażką, bo "Upadek Gubernatora" posiada świetną okładkę, równie klimatyczną i przykuwającą wzrok, co te zdobiące części poprzednie. Ponadto sama zawartość książki momentami potrafi wciągnąć. Kirkman i Bonansinga bardzo fajnie, jeszcze lepiej niż w poprzednich odsłonach, tworzą warstwę narracyjną, więc książkę czyta się przyjemnie. Niestety, to tyle.
Czy powieść ma jakieś zalety? Nie mogą napisać, że całość jest całkowitą porażką, bo "Upadek Gubernatora" posiada świetną okładkę, równie klimatyczną i przykuwającą wzrok, co te zdobiące części poprzednie. Ponadto sama zawartość książki momentami potrafi wciągnąć. Kirkman i Bonansinga bardzo fajnie, jeszcze lepiej niż w poprzednich odsłonach, tworzą warstwę narracyjną, więc książkę czyta się przyjemnie. Niestety, to tyle.
Jak już wspomniałem, okładkowa cena tej książki to 35 złotych. Za takie pieniądze można kupić coś znacznie ciekawszego. Wiem, że generalne opinie o trzecim tomie trupiego cyklu powieść są dobre, lecz nie potrafię się z nimi zgodzić. Moim zdaniem "Upadek Gubernatora. Część pierwsza" to książka szalenie średnia, wydana w bezsensowny sposób i stanowić może tylko dodatek do kolekcji fanów uniwersum wykreowanego przez Roberta Kirkmana.
Po drugą część już nie sięgnę, więc jeśli w przyszłości pojawi się coś o książkowych "Trupach", to raczej będzie to jakaś opinia o zapowiedzianym i chyba jeszcze nie wydanym nowym cyklu. Moja ocena to 2/6, choć zapewne większość z was się ze mną nie zgodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz