Wygląda na to, że „Time Runs Out” nie będzie zwieńczeniem przygody Jonathana Hickmana z Mścicielami, a zaledwie kolejnym aktem zbliżającym nas do wielkiego finału. Wątek zderzeń alternatywnych rzeczywistości, który był motorem napędowym „Infinity”, później stał się powodem rozłamu Avengers w „Original Sin”, a już wkrótce całkowicie zmieni status quo na Ziemi-616 po zakończeniu „Time Runs Out”, będzie punktem wyjście nowego crossoveru zatytułowanego „Secret Wars” (brzmi znajomo, co?). Trwający 12 miesięcy (!!!) event pisany przez Hickmana z rysunkami Esada Ribica wystartuje w maju przyszłego roku. Znajdzie się w nim konkluzja wątków pojawiających się na łamach „Avengers” i „New Avengers” do 2012. Poza tym pochodzący z Północnej Karoliny scenarzysta chciałby nieco inaczej podejść do klasycznej formuły crossoveru. W jaki sposób nowa historia będzie nawiązywała do pierwszych „Tajnych Wojen” Jima Shootera, Mike`a Zecka i Boba Laytona, które ukazały się w latach 1984-85? Dan Buckley na New York City Comic-Conie chwalił się, że podobnie, jak w przypadku oryginału, który powstał, aby promować nową linię figurek, także i jego następca będzie mocno zaangażowany w szeroko pojęty merchandasing. Partnerami Marvela w tym projekcie będą Hasbro, Upper Deck, Funko czy Hot Topic. Szykuje się więc skok na kasę, jakiego jeszcze amerykańskie komiksowo nie widziało…(KO)
A co z samym komiksem? W Wielkim Jabłku nie pojawiły się właściwie żadne konkretne informacje na temat treści nowych „Secret Wars”, ale już sama grafika promocyjna przygotowana przez Alexa Rossa sugeruje, że dostaniemy opowieść w której pochodzący z różnych marvelowskich rzeczywistości bohaterowie zmierzą się ze sobą w epickiej walce. Oprócz A-listerów, takich jak Miles Morales z Ultimate, żeński Thor, Sam Wilson, jako Kapitan Ameryka czy Iron Man z dostaniemy również mnóstwo postaci znacznie mniej znanych i w sporej mierze zapomnianych. Z Hyperionem z 616 mocuje się jego odpowiednik z „Supreme Power”, na drugim planie można wypatrzyć Stingera, Mainframe`a, Darkdevila i American Dream z uniwersum MC2, kilka postaci z Earth X (między innymi Wasp i Hawkeye`a), Starbranda i Spitfire z New Universe. Dalej widzimy Kapitana Amerykę i Black Panthera z marvelowskiego Mangaverse, Ghost Ridera 2099 a także Doctora Zero i St. George`a z The Shadowline Saga (imprintu Epic Comics z lat 1988-1990) czy postacie z mini-serii „1602” Neila Gaimana i komiksów z cyklu „Marvel Noir”. (KO)
Pomimo, że BOOM! Studios nie wysiliło się jeśli chodzi o zapowiedzi na NYCC, w tym tygodniu także nie spuszczamy go z naszego czujnego oka. Premierę bowiem zaliczył pierwszy zeszyt „Sleepy Hollow”, mini-serii będącej kolejnym efektem lukratywnej umowy wydawcy ze studiem filmowym Fox. Nie wiemy czy są na sali osoby, które oglądają serial, tym niemniej wyjaśniamy, że jest to na poły współczesna wersja „Legendy o Sennej Kotlinie” autorstwa Washingtona Irvinga, obiegowo tytułowanej też „Jeźdźcem bez głowy”. Bohaterami serialu są wskrzeszony po 200 latach Ichabod Crane i partnerująca mu młoda porucznik Abbie Mills, zaś miejscem akcji jest współczesne Sleepy Hollow. Na fali dobrze przyjętego serialu BOOM! dość szybko podłapało temat jego adaptacji i tak oto od minionej środy możemy śledzić losy nietypowego „śledczego” duetu także na łamach komiksu. Scenariuszem do tej mini-serii zajęła się Marguerite Bennett, autorka dobrze ostatnio przyjętego „Butterfly”, za rysunki natomiast odpowiedzialny jest Jorge Coelho, znany już szerszej publiczności dzięki „Polarity” również wydanemu dzięki BOOM! Studios. Życzymy wyników sprzedaży co najmniej na poziomie „Sons of Anarchy”.(PSz)
Tim Daniel i Michael Moreci, autorzy scenariusza do całkiem poczytnego „Curse”, horroru wydawanego przez BOOM! jeszcze na początku tego roku, wkrótce powrócą z nowym komiksem grozy zatytułowanym „Burning Fields”. Na jego stronach czytelnik przeniesiony zostanie na Bliski Wschód, gdzie w tajemniczych okolicznościach zaginęła grupa amerykańskich inżynierów naftowych - jak się wkrótce okaże na miejscu jednego z odwiertów wydobyto coś więcej niż ropę, coś bardziej złego i prastarego. Wojenna atmosfera Iraku nasycona zostanie dodatkowo klimatem horroru, dlatego twórcy zapewniają że komiks będzie czymś więcej niż tylko zwyczajnym straszydłem. Poza samą grozą, w tle zarysowana zostanie także geopolityka regionu, dlatego spodziewać się możemy jakiegoś mniej lub bardziej zakamuflowanego komentarza do amerykańskiej obecności na Bliskim Wschodzie. „Burning Fields” trafi pod ołówek Colina Lorimela, który również pracował nad rysunkami do wspomnianego już „Curse”. Oficjalna data premiery komiksu nie jest jeszcze znana. (PSz)
„The Black Vortex” zapowiadany jest jako powrót epickich, kosmicznych historii w stylu „Annihilation”. Na kartach zapowiedzianego na NYCC crossovera pojawią się bohaterowie wszystkich serii, których akcji rozgrywa się w marvelowskiej odległej galaktyce oraz bohaterowie znani z kart X-Men (głównie z All-New X-Men, ale nie tylko!) na dokładkę. Scenarzysta historii, Sam Humphries, w głównych rolach obsadził Petera Quilla i Kitty Pryde nieprzypadkowo – to wiodące postaci serii „The Legendary Star-Lord”, w której od pierwszego numeru pojawiają się wątki zapowiadające to wielkie wydarzenie. Tytułowy Black Vortex jest starożytnym artefaktem, którego moc może uwolnić w każdej istocie niewyobrażalną moc. „Wyobraźcie sobie potęgę porównywalną z mocą Silver Surfera lub Dark Phoenix na wyciągnięcie ręki. Ale korzystanie z tej mocy wiąże się z pewną ceną” - mówi scenarzysta. Guardiansi i X-Men będą chcieli powstrzymać Brood, Thane`a, syna Thanosa oraz Mr. Knife, przed sięgnięciem po tę potęgę. Historia startuje w lutym przyszłego roku. Oprawą graficzną one-shotów otwierających i zamykających event mini-będzie Ed McGuinness, a jego fabuła rozleje się po wspomnianym „The Legendary Star-Lord”, „All-New X-Men”, „Guardians Of The Galaxy”, „Captain Marvel”, „Nova” i paru innych tytułach, których Humphries nie chciał jeszcze zdradzić. A na pytanie czy jego historia w jakiś sposób będzie powiązana z „Time Runs Out” czy „Secret Wars” padła bardzo wymijająca odpowiedź. (KO)
Rocket Racoon dostał swoją serię, podobnie jak i Star-Lord, więc czemu Gamora miała by odstawiać od swoich towarzyszy z zespołu? Na panelu Women of Marvel ogłoszono, że on-going z najgroźniejszą zabójczynią w galaktyce wystartuje wiosną przyszłego roku. Pisanie scenariuszy wydawnictwo powierzyło Nicole Perlman, bez której olbrzymi sukces „Strażników Galaktyki” nie byłby możliwy. To właśnie ona przygotowała wczesną wersję skryptu największego kinowego przeboju tego lata. W ramach Marvel Writing Project, inicjatywy która była (bo już jest zamknięta) swoistym inkubatorem pomysłów na ekranizacje, dostrzegła olbrzymi potencjał w Guardiansach i poświęciła dwa lata na dopracowanie scenariusza filmu z ich udział. Jej skrypt tak bardzo spodobał się szychom z Domu Pomysłów, że dali projektowi zielone światło. Dopiero wtedy na scenie pojawił się James Gunn. Niewątpliwie to on nadał filmowi ostateczny kształt, zmieniając właściwie wszystko w wersji Perlman. Niemniej kilka scen z Grootem wyszło spod jej ręki, a zrobienie z Quilla bohatera bardziej w stylu Hana Solo, niż Kapitana Ameryki, to również jej zasługa. Warto również wspomnieć, że Perlman była pierwszą kobietą-scenarzystką, która została wymieniona w napisach końcowych produkcji Marvel Studios. A co do samej „Gamory” – ani data jej konkretnej premiery, ani nazwisko rysownika, ani jakiekolwiek inne szczegóły nie zostały zdradzone. (KO)
Wiadomo już kto przejmie „Hawkeye`a” po odejściu Matta Fractiona i Davida Aji. Stery w rozpieszczanej przez krytyków serii przejmą Jeff Lemire („Opowieści z hrabstwa Essex”, „Sweet Tooth”), który zajmie się scenariuszem oraz Ramon Perez („Piaskowa opowieść”), odpowiedzialny za oprawę graficzną. Z pewnością cieszy fakt, że Marvel postawił na nazwiska z absolutnie pierwszej ligi, a więc wygląda na to, że chce utrzymać wysoki poziom tego tytułu. Cieszy także, że Lemire, który właśnie skończył pisać przygody „Green Arrowa”, a więc łucznika z konkurencyjnego DC (co za przypadek!), nie będzie chciał kopiować pomysłu swojego poprzednika, tylko znaleźć swój własny przepis na serię. Scenarzysta zapowiada, że jego zrestartowany „Hawkeye” debiutujący w marcu przyszłego roku będzie kontynuacją poprzedniego woluminu. Deklaruje, że chce utrzymać poczucie ciągłości serii, a jednocześnie zaoferować coś nowego czytelnikom. Nastrój przygód Clinta Bartona ma być bliższy autorskim osiągnięciom Kanadyjczyka, takim jak „Underwater Welder”, niż jego superbohaterskim seriom, które robił dla DC. Czego można się spodziewać po debiutanckim projekcie Lemire`a dla Marvela? Z pewnością nie zmniejszenia roli Kate Bishop, która nie zostanie zdegradowana do roli sidekicka. Fabuła ma mieć związek z dzieciństwem Clinta, do czasów zanim został Hawkeye`m, a Mockingbird wcześniej czy później pojawi się na scenie. (KO)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz