sobota, 16 kwietnia 2011

#740 - Komix-Express 84

Na nieco miesiąc przed drugą edycją Komiksowej Warszawy organizatorzy imprezy przedstawili ramowy plan konwentu. Stołeczna impreza przy Targach Książki rozpocznie się już w czwartek, panelem dotyczącym problematyki przekładu komiksów, który poprowadzi Jakub Jankowski. W piątek natomiast od rana w centrum uwagi będzie komiks historyczny, o którym będą opowiadać między innymi ich autorzy (Krzysztof Wyrzykowski, Sławomir Zajączkowski, Wojciech Birek), wydawcy (Tomasz Kołodziejczak) i mecenasi (przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej, Narodowego Centrum Kultury i Muzeum Powstania Warszawskiego). W południe odbędą się spotkania autorskie z twórcami "Drugiej Ligi" i "Morfium" oraz ojcami i wujkami Jeża Jerzego. Drugi dzień imprezy zwieńczy tradycyjny mecz koszykówki pomiędzy komiksowymi wydawcami, a reprezentantami reszty świata. Derrick Rose, Dwight Howard, Amare Stoudemire i LeBron James niestety nie dojadą, bo grają w pierwszej rundzie play-offów. Gwiazdami soboty będą rzecz jasna goście zagraniczni - Tony Sandoval, który przywiezie swój premiery album - "Wybryki Xinophixeroxa", Yslaire będzie promował niedawno wydany drugi tom "Sambre`a", a Alfonso Zapico opowie o realiach tworzenia komiksów we Francji i Hiszpanii. Nie braknie również naszych rodzimych gwiazd - Michała Śledzińskiego, Henrykiem Jerzym Chmielewskim, Tadeuszem Raczkiewiczem i Ryszardem Dąbrowskim, żeby wymienić tylko kilku. Zwieńczeniem trzeciego dnia imprezy będzie rzecz jasna uroczysta gala, na której wręczone zostaną nagrody Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego oraz after party, trwające zapewne do samego rana. Na tym tle niedzielne atrakcje wypadają dość blado. Dominują panele tematyczne, wśród których będzie można spotkać się autorami komiksowych zinów ("Bicepsa", "Kartona" i Kolektywu"), redaktorami "Star Wars Komiks" i "Fantasy Komiks". Pełen program można znaleźć na oficjalnej stronie FKW. I przypominamy - 12-15 maj 2011, Warszawa, Pałac Kultury i Nauki. (KO)

I pewnie ogłoszenie wstępnego harmonogramu Komiksowej Warszawy byłby najważniejszym newsem zeszłego tygodnia, gdyby nie przybycie Simona Bisley`a na Bałtycki Festiwal Komiksu w Gdańsku. Z pewnością nie będzie to jedyny gość tegorocznej BeeFKi (która odbędzie się w dniach 25-26 czerwca w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego), ale od czasów wizyty Moebiusa, Manary czy Modan komiksowej gwiazdy takiego formatu nie było. Brytyjski artysta jest autorem komiksów, które bez najmniejszej przesady są dla polskiego czytelnika kultowe. Na jego "Lobo: Ostatnim Czarnianie" chowało się kilku rodzimy rysowników, a "Slaine" udowodnił, że europejskie fantasy to nie tylko grzeczny "Thorgal" czy kolorowa "Pelissa". (KO)

Kraków na komiksowej mapie Polski zawsze uchodził za miasto prowincjonalne, ubogie jeśli idzie o komiksowe atrakcje. Tym bardziej cieszy taka inicjatywa, jak komiksowy blok przy konwencie Kraków Game Fusion, organizowanego przez Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Ekonomicznego. Co prawda pewnie w tej chwili cała impreza dobiega końca, ale i tak warto o niej wspomnieć, bo w Zespole Szkół Specjalnych nr 10 im. Świętego Mikołaja przy ulicy Lubomirskiego 21 zjawiła się prawdziwa śmietanka krakowskich twórców, wydawców i działaczy. Andrzej Rabenda z Postu i Artur Wabik z Atroposu, Rafał Szłapa, Michał Gałek, Łukasz Okólski, Joanna Karpowicz, Dagmara Matuszak, Łukasz Ryłko z pewnością zapewnili moc komiksowych atrakcji, ku rozpaczy piszącego te słowa, który z powodów, powiedzmy kanoniczny, nie mógł pojawić się na Game Fusion. (KO)

A tymczasem do Łodzi przybędzie Tomasz "Lew" Leśniak. Pojawi się tam w ramach Światowego Tygodnia Książki. Pochodzący z Warszawy rysownik znany z ilustracji do "Jeża Jerzego", "Tymka i Mistrza", wieloletni partner w komiksowym fachu Rafała Skarżyckiego, zawita do Empiku zlokalizowanego w Manufakturze (ul. Karskiego 5). Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 17:00, więc ci, którzy mają w miarę blisko, mogą jeszcze zdążyć na spotkanie z twórcą, który również zawita na Komiksową Warszawę. (KO)

Z zeszły poniedziałek swoją premierą miał drugi album "Mroku" zatytułowany "Krwawe żniwo". Komiks wydany nakładem Wydawnictwa Roberta Zaręby ukazał się pod szyldem Strefy Komiksu. Za liczący sobie 52 strony tom w czerni i bieli trzeba zapłacić 22 złote (bez jednego grosza). Autorem scenariusza jest Robert Zaręba, natomiast obowiązkami rysownika podzieliło się czterech artystów - Nikodem Cabała, Artur Chochowski, Zygmunt Similak i Tomasz Kleszcz. Okładkę przygotował Patryk Cabała, brat Nikodema. Właśnie on przygotował pierwsze plansze do "Krwawego żniwa", jeszcze w 2004 roku i pierwotnie miały one otwierać pierwszy album serii ("Przebudzenie"). Od tamtego czasu plany się nico zmieniły, ale w końcu, w nieco innej formie, prace nad drugą częścią "Mroku" dobiegły końca. (KO)

piątek, 15 kwietnia 2011

#739 - The Batmans: Track 78 - Michał Rzecznik

Autorem Muzycznego Batmana "w nurcie pożegnalnym" (jak napisał nam sam twórca), który sprawił tak wiele problemów zgadującym, jest Michał Rzecznik, znany również jako Mazol. Mieszkający w Warszawie komiksiarz najbardziej chyba znany jest z wydanych przez założone własnym sumptem wydawnictwo Mazoleum "Przygody Powstania Warszawskiego" (2008 r.; w środku znalazły się również prace Jacka Świdzińskiego), które były wspaniałą odtrutką na pełne patosu komiksy historyczne. Oprócz tego prace Michała można było zobaczyć m.in. w "Komiksowym Becikowym", "Jeju" (#5) oraz trzecim numerze "Maszina". Jeśli chodzi o ten ostatni periodyk, to niedawno ruszyła jego internetowa odsłona i tam też można znaleźć prace Mazola. Po więcej prac artysty zapraszam na bloga Zsyp i mam wielką nadzieję, że w niedalekiej przyszłości komiksy Michała pojawią się na papierze - czy to w magazynach, czy antologiach czy samodzielnych publikacjach. Jak na taki talent, to póki co jest tego zbyt mało do postawienia na półce! (ŁM)Prawidłowej odpowiedzi udzielił Szymon Kaźmierczak i to w jego stronę lecą dwa punkty za zwycięstwo! Gratulujemy!

PODPOWIEDŻ#2: Komiksiarz, który sprawia tak wiele problemów dla zgadujących, czynnie działa w internetowej odsłonie pewnego zina...

PODPOWIEDŹ
: Twórca najnowszego Batmana swego czasu dołożył trzy grosze do publikacji związanych z Powstaniem Warszawskim, a jego podejście do tematu było jednym z oryginalniejszych w tej materii.

WRACAMY! Po kilkutygodniowej przerwie na łamy Kolorowych Zeszytów powracamy do piątków z Mrocznym Muzycznym Rycerzem. Nasze zgadywanki pojawiać się będą jeszcze przez trzy tygodnie, a cała akcja z Batmanem zamknie się w osiemdziesięciu edycjach. Zasady pozostają prawie bez zmian - w piątki publikujemy fragment pracy z tematem przewodnim, a zadaniem jest odgadnięcie który artysta za nią odpowiada. Czas przewidziany na rozwiązanie tej zagadki to równo dwadzieścia cztery godziny, po których prezentujemy całą grafikę oraz biogram twórcy. Żeby było ciekawiej, to w ostatnich trzech edycjach za najszybsze udzielenie prawidłowej odpowiedzi przydzielamy po dwa punkty. Czyli co? Zapraszamy do zabawy! (ŁM)

środa, 13 kwietnia 2011

738- Jeż Jerzy na urwanym filmie

Piętnaście lat obecności na komiksowym rynku wydawniczym, które przełożyły się na dwanaście, pełnometrażowych albumów komiksów i liczne występy prasowe, między innymi w "Świerszczyku", "Ślizgu" czy "Produkcie". Setki stron, tysiące kadrów i dymków, liczne nagrody przywiezione z konwentów. Dwa wcielenia – jedno grzeczne, bajkowe, przyjazne dla najmłodszych, drugie – przeklinające, rozbijające się po mieście na desce, ścierające się z policjantami, dresiarzami i skinheadami. Niezliczona ilość wypitych browarów, mnóstwo wykonanych trików i znacznie mniej poderwanych lasek. Jedna czapeczka z daszkiem i jedna deska w kolorze czerwonym. I wreszcie jeden film animowany, będący pierwszą adaptacją polskiego komiksu powstałego po roku 1989. Tak chyba najkrócej można opisać karierę najsłynniejszego jeż w polskiej (pop)kulturze.

Od 2007 do niemal samego końca 2010 roku trwały mozolne prace nad przeniesieniem przygód Jeża Jerzego na kinowe ekrany. Jej efekty można podziwiać od 11 marca we wszystkich polskich multipleksach, natomiast komiks "Na urwanym filmie" stanowi jakby kronikę pracy nad ekranizacją, zdradzającą niektóre z tajników filmowej kuchni. W przewodnika po tym "żywym zapisie historii tworzenia", jak tą produkcję określa Rafał Skarżycki we wstępie, wystąpił Wojtek Wawszczyk, jeden z reżyserów. Na album składają się odautorskie komentarze, zdjęcia, materiały behind the scenes, storyboardy, layouty, grafiki, projekty, szkice i oczywiście kilka komiksowych szorciaków, w wykonaniu nie tylko Leśniaka i Skarżyckiego. Ot, takie połączenie materiałów dodatkowych, które zwykle ląduje na drugiej płycie w filmowej edycji DVD z artbookim i motywem "tribute to…". Ten pięknie wydany album będzie z pewnością cenną pamiątka dla każdego z członków filmowej ekipy pracujących nad "Jeżem". Dla przeciętnego czytelnika – niekoniecznie. Materiałów "z planu" jest żałośnie mało, grafiki, choć bardzo sympatyczne, cieszą oko bardzo krótko, a edytorskie wodotryski (lakierowany grzbiecik, wypukła okładka, błyszcząca kreda) uradują tylko najbardziej zboczonych kolekcjonerów.

Te kilka komiksów obecnych w albumie fabularnie łączy się z treścią filmu. Nieczęsto zdarza się okazja by móc zobaczyć Jurka w wykonaniu innych, niż duet jego ojców twórców. Te "covery", w których każdy z członków ekipy mógł zrobić, co tylko zechce z kolczastym, prezentują się bardzo solidnie. Poziomem odstaje właściwie tylko jednoplanszówka Tomka Nowika ("Niezły film"), reszta daje radę. Graficznie Kamil Kochański, piekielnie utalentowana bestia znana lepiej, jako Kurt z "Produktu", w "Prawdziwym męstwie" pokazuje taki pazur, że głowa mała. Niewiele ustępuje mu Marcin Ponomarew ("Nokaut") ze swoją bardzo "śledziową" krechą, a pod względem pomysłu na historię z dwoma strażniczkami prawa i porządku bije na głowę resztę autorów. Jak zwykle z dobrej strony zaprezentowali się Skarżycki z Leśniakiem ("Przygoda z filmem"), błyskając ironicznym poczuciem humoru. Originowa opowieść o Lilce, autorstwa Wawszczyka i Anny Błaszczyk, urzeka swoją przaśnością, a "15 lat później" tego samego tandemu dorównuje najlepszym regularnym odcinkom z przygodami Jerzego. Komiksy obecnie w albumie to dobra, tribute`owa antologia, szkoda tylko, że tak niewielkich rozmiarów.

Ekipa filmowa poświęciła Jurkowi kawał swojego życia. W poczcie czoła pracowała nad komiksowo-filmowym projektem, często wyrabiając nawet trzysta procent normy. Zdążyli się poznać, zżyć, a po jakimś czasie pewnie polubić (albo i znielubić). W "Na urwanym filmie"naprawdę da się poczuć choć namiastkę tej atmosfery i twórczej pasji towarzyszącą produkcji "Jeża Jerzego". I to, obok kilku komiksów rzecz jasna, jest największym atutem tego albumu.

wtorek, 12 kwietnia 2011

#737 - And the Eisners goes to... O tegorocznych nominacjach do Nagród Eisnera

W zeszłym tygodniu ogłoszono nominacje do nagród Eisnera, najbardziej prestiżowych wyróżnień komiksowych w Ameryce. Co roku The Will Eisner Comic Industry Award, bo tak brzmi ich pełna nazwa, przyznawane są na największym konwencie za Oceanem, czyli na kalifornijskim San Diego Comi-Con. Po raz pierwszy najlepszych twórców pracujących w branży nagrodzono w 1988 roku, biorąc pod uwagę ich osiągnięcia z 1987. Pierwotnie laur noszący imię jednego z najwybitniejszych artystów komiksowych miał wypełnić pustkę po likwidacji Kirby Awards, przyznawanych w latach 1985-1987 przez magazyn "Amazing Heroes" i wydawnictwo Fantagraphics. Niestety, w wyniku konfliktu pomiędzy Dave`em Olbrichem, a zarządem Fantagraphics podzielono nagrodę imienia amerykańskiego Króla Komiksu na dwa plebiscyty - eisnerowski, w którym nagradza się pozycje z szeroko pojętego mainstreamu i Harvey Awards, które wędrują na ręce twórców niezależnych. Te drugie, od 2006 roku, przyznawane są podczas festiwalu komiksowego w Baltimore.

Obecnie nagrody Eisnera rozdawane są aż w 25 kategoriach. O przyznaniu komiksowego odpowiednika Oscarów decyduje nie publiczność, lecz zatrudnieni w komiksowym przemyśle specjaliści. Przeglądając listę tegorocznych kandydatów w oczy rzuca się niemal całkowity brak pozycji superbohaterskich. Honoru kalesoniarzy bronią jedynie szorciak "Post Mortem" Grega Rucki i Michaela Larka z drugiego numeru antologii "I Am an Avenger" oraz "Superboy" Jeffa Lemire i Piera Gallo, walczący o wyróżnienie w kategorii "Najlepsza Nowa Seria". Za konkurentów ma "Amerykańskiego Wampira" Scotta Snydera i Rafaela Albuquerque`ego, który znalazł się w ostatnich zapowiedziach Egmontu i "iZombie" w wykonaniu Chris Robersona i Michaela Allreda. Oprócz wampirów i zombiaków z Vertigo stawkę uzupełniają "Marineman" Iana Churchilla i przebojowe "Morning Glories" Nicka Spencera z Image Comics. Ten drugi tytuł otrzymał również trzy inne nominacje – dla "Best Continuing Series", "Best Writer" oraz dla Rodina Esquejo, jako "Best Cover Artist" i uchodzi za jednego z faworytów tegorocznego konkursu. Również z czterema statuetkami z San Diego może wyjechać seria "Locke & Key". On-going Joe Hilla i Gabriela Rodrigueza z IDW Publishing ma szansę zgarnąć tytuł "Best Single Issue (or One-Shot)" za pierwszą część historii "Keys to the Kingdom" zatytułowaną "Sparrow", nagrodę "Best Continuing Series" oraz laury dla najlepszego scenarzysty i najlepszego rysownika. O tytuł "Najlepszej Serii Kontynuowanej" biją się również "Chew" Johna Laymana i Roba Guillory`ego (ma szansę na "Best Penciller/Inker") z Image Comics, "Echo" Terry`ego Moore`a (Abstrackt Studio), "Naoki Urasawa's 20th Century Boys" Naokiego Urasawy (VIZ Media) oraz rewelacyjne "Scalped" Jasona Aarona i R. M. Guéry (Vertigo/DC), które w zeszłym roku nie dostało żadnego Eisnera. Wspomniani powyżej "Chew" i "20th Century Boys" są jednymi z kilku tytułów nominowanych w co najmniej trzech kategoriach - inne to najnowsza powieść graficzna Daniela Clowesa "Wilson" i "Hellboy`e" Mike`a Mignoli. Najwięcej, bo aż pięć szans na statuetkę Eisnera ma "Return of the Dapper Men" Jima McCanna i Janet Lee. Powieść graficzna z małego studia Archaia Comics może triumfować, jako "Najlepsza Nowa Powieść Graficzna", "Najlepszy Oprawa Edytorska" i "Najlepsza Publikacja dla Młodzieży", a jej autorzy mogą opuścić San Diego w glorii "Najlepszego Pisarza" i "Najlepszego Malarza/Artysty Multimedialnego".

W pięciu, według mnie najważniejszych kategoriach komiksowych (dla najlepszego zeszytu, krótkiej historii, serii nowej i kontynuowanej) znalazły się tylko trzy pozycje z Domu Pomysłów. Oprócz wspomnianego "Post Mortem", dwie nominacje otrzymał "The Marvelous Land of Oz", dla "Najlepszej Adaptacji" i dla Skottiego Younga, jako "Najlepszego Rysownika". Natomiast DC Comics wraz ze swoimi imprintami (Vertigo i Wildstorm) ma w ręku aż 14 nominacji plus trzy nominacje wspólne. Tytuły z regularnego DCU znalazły uznanie w oczach jurorów w pięciu kategoriach, a Vertigo - aż w ośmiu. Dodatkowo, potężna księga "75 Years of DC Comics: The Art of Modern Mythmaking" wydana przez Taschena ma szansę na dwie statuetki. Na 12 nominacji zasłużyło sobie Image i już to jest wielkim sukcesem tego wydawnictwa. Tuż za tą nową, wielką dwójką uplasowało się niespodziewanie IDW, głównie za sprawę wspomnianego "Locke & Key", ale swoje dołożył również Darwyn Cooke i pierwsza publikacja z serii "Artist`s Edition". Choć mniejsi edytorzy odstają od Wielkiej Dwójki pod względem finansowym, to jak widać wcale nie publikują gorszych tytułów. Po jedenaście wyróżnień uzbierały czołowe wydawnictwa niezależne, czyli Fantagraphics i Drawn & Quarterly.

Wśród artystów Mike Mignola ma szansę na pięć statuetek - jako autor "Hellboy: Double Feature of Evil" (w kategorii "Best Single Issue"), za "Baltimore: The Plague Ships" ("Best Limited Series"), "The Amazing Screw-on Head and Other Curious Objects" ("Best Graphic Album-Reprint") i jako najlepszy autor okładek. Oprócz Esquejo konkuruje również z Dave`m Johnsonem ("Unknown Soldier", "PunisherMAX", "Deadpool") Davidem Petersenem ("Mouse Guard: Legends of the Guard") i Yuko Shimizu ("The Unwritten"). Nick Spencer i Joe Hill mogą opuścić galę z czterema nagrodami, a McCann, Lee, Rodriquez, Urasawa, Clowes, Ian Bootbhy i Jimmy Gownley - z trzema. Przyznam, że w gronie nominowanych scenarzystów brakowało mi Jonathana Hickmana, który wśród pisarzy pracujących przy superbohaterach utrzymywał najrówniejszą formę w ciągu roku, a spod jego ręki wyszło kilka zacnych tytułów. Brak Eda Brubakera, który w zeszłym roku zgarnął kupę nagród, dziwi nieco mniej, a nieobecność Geoffa Johnsa, Granta Morrisona czy Marka Millara, a więc największych "super-starów" w przemyśle - w ogóle. Z Guillerym i Rodriguezem o prymat wśród rysowników ("Best Penciller/Inker or Penciller/Inker Team) będą rywalizować - przeżywający drugą, albo i trzecią młodość Richard Corben ("Hellboy"), Stephen DeStefano ("Lucky in Love Book One: A Poor Man's Story") i wspomniany wyżej Skottie Young ("The Marvelous Land of Oz"). Znany z "Blacksada" Juanjo Guarnido powalczy o miano "Najlepszego Malarza/Artysty Multimedialnego" z Lyndą Barry ("Picture This: The Nearsighted Monkey Book"), Janet Lee ("Return of the Dapper Men"), Brechtem Evansem ("The Wrong Place"), Erikiem Liberge ("On the Odd Hours") i Carolem Tylerem ("You'll Never Know Book 2: Collateral Damage"). Tacy znakomici artyści, jak Daniel Clowes (za "Wilsona"), Darwyn Cooke ("Richard Stark's Parker: The Outfit"), Joe Kubert ("Dong Xoai, Vietnam 1965"), Terry Moore ("Echo"), James Sturm ("Market Day") i Naoki Urasawa ("Naoki Urasawa's 20th Century Boys") staną w szranki o tytuł "Best Writer/Artist". Do komiksowej Hali Sław zawitają natomiast Ernie Bushmiller, Jack Jackson, Martin Nodell i Lynd Ward.

Jeśli idzie o materiał importowany, to o uznanie będą walczyć znani z polskiego rynku Jacques Tardi (nominowany za "It Was the War of the Trenches"), Nicolas De Crecy (w roli autora "Salvatore") oraz David B. ("The Littlest Pirate King"). Ceniona za Oceanem seria "The Killer: Modus Vivendi" Matza i Luca Jacamona była już nominowana w 2009 roku, a stawkę uzupełnia "King of the Flies, Book One: Hallorave" stworzona przez Mezzo i Pirusa. Wśród tegorocznych nominacji można znaleźć sporo nowych nazwisk, często bardzo młodych twórców, co według mnie jest jak najbardziej godne pochwały. Eisnery znakomicie pokazują jak bardzo zmienił się amerykański rynek - niegdyś supremacja pozycji z nurtu super-hero nie podlegała dyskusji, ale dziś przemysł jest o wiele bardzie zróżnicowany i oferujący najróżniejsze tytuły. Wyniki i zwycięzców w poszczególnych kategoriach poznamy między 21, a 24 lipca w słonecznym San Diego.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

#736 - Trans-Atlantyk 133b: raport z WonderCon 2011, część druga

Nikt się tego nie spodziewał - w okolicach premiery filmu ze swoim udziałem Steve Rogers wraca do kostiumu Kapitana Ameryki. Branżowe spekulacje, o których pisałem w marcu, zostały potwierdzone przez Marvela. Seria on-going "Captain America", która całkiem niedawno wróciła do swojej pierwotnej numeracji, nie zostanie jednak zrestartowana. Dojdzie do podobnego przetasowania, jak w przypadku Thora - on-going "CA" stanie się de facto nowym tytułem, a jego numeracja zostanie przejęta przez inny tytuł, o którym poniżej. Na stanowisku scenarzysty w nowym-starym miesięczniku pozostanie Ed Brubaker, do którego dołączy Steve McNiven, w roli grafika. Popularny Bru, któremu udało się wywrócić świat Strażnika Wolności do góry nogami i sprawić, że tak archaiczna postać podbiła serca fanów i wróciła na szczyty list bestsellerów, chce teraz, aby nowa seria była przyjazna dla nowych czytelników, którzy po wizycie w kinie chcą przeczytać komiks. Pierwszy numer ma ukazać się w lipcu. Będzie grubszy i dostanie co najmniej kilka alternatywnych okładek - na razie pokazano tylko trzy (McNivena oraz Neal Adamsa i Oliviera Coipela). (KO)

A tym drugim tytułem będzie "Captain America and Bucky", który wystartuje z numeracją od #620. W tym całym pomieszaniu z poplątaniem jedno pozostanie niezmienne - skrypty wciąż będzie pisał Ed Brubaker, wspomagany przez Marca Andreyko. Oprawą graficzną zajmie się natomiast Chris Samnee, który przebojem wdarł się na rynek ze swoim "Thor: The Mighty Avenger". Stara-nowa seria powróci do czasów II Wojny Światowej i jeszcze wcześniejszych, by opowiedzieć o nieznanych przypadkach z życia Bucky`ego. Bru zapewnia, że wszystko, co zostanie pokazane w komiksie, będzie łączyło się z "Fear Itself" oraz z "Captain America", co jest haczykiem dla stałych czytelników. Nowi powinni się złapać na tym, że seria będzie dotyczyło podobnego okresu z życia Capa, co filmowa adaptacja. Pierwszy zeszyt ukaże się w lipcu, a jego okładkę narysuje Ed McGuinnes. (KO)

To jednak nie wszystkie nowe komiksy z Człowiekiem Flagą w roli głównej, bowiem najwyraźniej Marvel chce zbudować wokół niego podobną rodzinę tytułów, jaką ma Batman. Scenarzysta Roger Stern i rysownik Philippe Briones przygotują "Captain America Corps". Seria (a może mini-seria?) ma wystartować w lipcu, a jej zapowiedz nie jest zbyt zachęcająca. Tajemnicza kosmiczna potęga (Cosmic Entity) zebrała pięciu najdzielniejszych patriotów do wykonania kluczowej misji dla losów całego wszechświata. W skład zespołu wejdą U.S. Agent, American Dream, Commander A, Kapitan Ameryka i... drugi Kapitan Ameryka. Brzmi groteskowo. Również w lipcu ukaże się premierowy zeszyt ośmioczęściowej mini-serii "All Winners Squad: Band Of Heroes". Pomysł na superbohaterski zespół do zadań specjalnych z II Wojny Światowej prezentuje się już znacznie lepiej, a nazwisko Paula Jenkinsa w roli scenarzysty nastawia optymistycznie. W rolach głównych wystąpią Steve Rogers, Human Torch, Bucky, Toro, Whizzer, Miss America i Sub Mariner, czyli plejada klasycznych postaci z Timely Comics. (KO)

W ramach projektu Retro-Active DC Comics zafunduje swoim czytelnikom małą wycieczkę do przeszłości, do lat siedemdziesiątych, osiemdziesiątcyh i dziewięćdziesątych. Znakomici twórcy z tamtych czasów w serii one-shotów powrócą do estetyki, pomysłów i motywów sprzed czterdziestu, trzydziestu i dwuedziestu lat. Lista komiksów i artystów jest dość długa, ponieważ każdy z najważniejszych tytułów doczeka się trzech zeszytów. I tak przygodami Człowieka ze Stali zajmą się Martin Pasko (lata 70-te), Marv Wolfman (80-te) i znani z polskich semików Louise Simonson i Jona Bogdanove (90-te). Ten ostatni tytuł będzie rozgrywał się tuż po zmartwychwstaniu Supermana, ale przed aferą z jego szalejącymi mocami. Na jego kartach powrócą takie postacie, jak młody, sklonowany Luthor, Guardian i Newsboy Legion, nie zabraknie Profesora Hamiltona, Lois i Jimmiego. Nad Batmanem pracować będą Len Wein (70-te), Mike W. Barr (80-te) i Alan Grant (90-te), który zdefiniował współczesną postać Mrocznego Rycerza. Zieloną Latarnią zajmą się Dennis O`Neil (70-te), Wein (80-te) i Ron Marz (90-te), a Wonder Woman wspomniany O’Neil (‘70), Roy Thomas (‘80) i William Messner-Loebs (‘90). Flash został oddany w ręce Cary`ego Batesa (‘70), Messnera-Loebsa (‘80) i Briana Augustyna (‘90), natomiast do "Justice League of America" powrócą Bates (‘70), Gerry Conway (‘80), oraz Keith Giffen, J.M. DeMatteis i Kevin McGuire (‘90). Każdy z poszczególnych komiksów będzie liczył sobie 26 stron premierowej historii, 20 stron wznowionego materiału i kosztował będzie 5 dolców bez jednego centa. Zeszyty będą ukazywać się w okresie wakacyjnym.(KO)

Wydawnictwo IDW Publishing nabyło prawa do Wojowniczych Żółwi Ninja. "Teenage Mutant Hero Turtles" autorstwa Kevina Eastmana i Petera Lairda z roku 1984 powrócą w swojej niezależnym, czarno-białym wcieleniu. Pierwsze jedenaste zeszytów z przygodami Donatella, Michelangela, Raphaela i Leonarda zebrane zostaną w jednym, liczącym sobie dobre 400 stron tomie, zamkniętym w twardej oprawie. Niezależnie od nowej, animowanej wersji żółwi, nad którą pracują w Nickelodeonie, ruszy również nowa seria komiksowa. Nie wiadomo jeszcze kto będzie jej autorem, ale pewnym jest, że twórcy oryginału przyłożą swoją rękę do tej produkcji. Komiks ma oscylować pomiędzy ugrzecznionom wersją przygód znanych z małego ekranu, a brutalnym oryginałem. Kowabunga! (KO)

Jedną z największych niespodzianek Wonder-Conu była zapowiedz wznowienia "Thora", w jednym z jego najbardziej klasycznych wcieleń autorstwa Waltera Simonsona, które jednak nie będzie firmowana przez Marvela, ale przez... IDW Publishing. Rzecz zostanie wydana w formacie "Artist`s Editon", którego specyfika polega na zaprezentowaniu jak najbardziej autorskiej wersji komiksu. Najbliższej temu, co wyszło spod ręki Simonsona, przed trafieniem w łapy redaktorów Domu Pomysłów. "The Mighty Thor: Artist`s Edition" będzie zatem bliższe artbookowi, zbierającemu po kolei pieczołowicie odwzorowane plansze, niż tradycjnie pojmowanemu komiksowi, jak zapewnia Scott Dunbier z IDW. Pierwszym tytułem, jaki ukazał się w takiej formie był "Rocketeer" Dave Stevensa i okazał się sporym sukcesem na rynku kolekcjonerskim. Jak mówi Dunbier, celem publikacji z cyklu "AE" jest stworzenie możliwości porównania dzieła artysty z obrobionym na potrzeby rynku produktem. W "Thorze" od IDW zostaną zebrane dwie historię z numerów #337-340 i 360-362, w których gromowładnego blondyna zastępują akurat Beta Ray Bill. (KO)

niedziela, 10 kwietnia 2011

#735 - Trans-Atlantyk 133a: raport z WonderCon 2011, część pierwsza

Pierwszy konwent Wonder-Con odbył się w 1987 roku w Oakland Convention Center. Impreza poświęcona komiksom, grom, tematyce science-fiction oraz filmom pierwotnie nosiła dość przydługą nazwę Wonderful World of Comics Convention. W 2001 roku została przejęta przez organizację Comic-Con International, która zajmuje się przygotowaniem największej komiksowej imprezy za Oceanem, czyli festiwalu w San Diego. Wonder-Con stał się niejako jego przystawką. W 2003 roku konwent przeniósł się z Oakland do Kalifornii, do Moscone Center. W 2011 roku odbyła się już 24. edycja Wonder-Conu, w dniach 1-3 kwietnia. Oto garść najciekawszych informacji z imprezy (a także z zeszłego tygodnia): (KO)

Najmodniejszym kolorem na Wonder-Conie był zielony, a najgoręcej dyskutowanym tematem były filmowy, komiksowy, growy i animowany "Green Lantern". Pokazano mnóstwo materiałów z planu filmowego "GL", który wszedł właśnie w fazę postprodukcji. Można było zobaczyć między innymi długi, czterominutowy trailer, który wygląda znacznie lepiej, niż pierwsza zapowiedz. Pracy zostało jeszcze mnóstwo, ale Geoff Johns, który na różnych etapach miał styczność z produkcją jest bardzo podekscytowany i zadowolony z efektu. Gdzieś pomiędzy tymi newsamia zaplątała się informacja, że w pracy nad nowym "Aquamanem" Johnsa wspomogą rysownicy Ivan Reis i Joe Prado. Reis wykonał kawał świetnej roboty dbając o oprawę graficzną do "Green Lanterna" i obok Ethana Van Scivera jest tym artystą, który stworzył odświeżony wizerunek Hala Jordana. Prado natomiast pojawił się w "Brightest Day", a wcześniej pracował również przy "Blackest Night" i "Red Sonji" od Dynamite Entertainment. (KO)

Wojna się rozpoczęła. "War of the Green Lanterns" wewnętrzny crossover rozgrywający się na łamach trzech serii z Latarnikami ("Green Lantern", "Green Lantern Corps" Tony`ego Bedarda i "Green Lantern: Emerald Warriors" Petera Tomasiego) ma odsłonić bardziej ludzkie oblicze ziemskich członków Korpusu. Zapomniano ostatnio, że Hal, John, Kyle i Guy mają również swoje życie poza galaktycznymi obowiązkami. Johns chce skupić się na ich wzajemnych relacjach i konfliktach, pokazać ludzi, skrytych za pierścieniami, a nie kolejne starcia z niosącym zagładę superłotrem pod nieboskłonem. Choć i tego nie braknie, bo powrócił znany z "Opowieści Gantheta" Krona, pochodzący z tej samej rasy, co Strażnicy Wszechświata. Historia ma być bliska niezapomnianemu "Rebirth", a więc skoncentrowana wokół nie całego Zielonego Korpusu, ale kilku głównych bohaterów. Johns w jednym z wywiadów mówi, że w "War of the Green Lanterns" chce zmusić Hala do odpowiedzi dlaczego jest Latarnikiem, przypomnieć powodu, dla których robi, to co robi. (KO)

Opowieści z wampirami i historie z ceniącymi sobie ponad wszystko honor samurajami to popkulturowe evergreeny, po które chętnie sięgają autorzy filmów, seriali i rzecz jasna komiksów. "Shinku" to nowa seria on-going od Image Comics przygotowywana przez scenarzystę Rona Marza i rysownika Lee Modera, będąca połączeniem tych dwóch elementów. Marz od razu zastrzega sobie, żeby po jego autorskim projekcie nie spodziewać się czegoś, na modłę "Zmierzchu". Wampiry z feudalnej Japonii w jego wersji nie mają nic wspólnego z obrazem krwiopijcy spopularyzowanym w powieściach Stephanie Meyer. Choć akcja komiksu będzie rozgrywać się we współczesnej Japonii, dzieje tytułowej bohaterki sięgają czasów, kiedy samuraj sprawdzał ostrość swojego miecza na szyjach przypadkowo napotkanych chłopów. Marz, weteran komiksowego pisania, obiecuje że będzie krwawo i mrocznie. (KO)

Na fali promowania wszystkiego, co z Kapitanem Ameryką wspólnego, Greg Pak wraz z serbskim rysownikiem Mirko Colakiem ("Secret Warriors") i Davidem Ają, odpowiedzialnym za okładki, pracują nad "Red Skull Incarnate". Pięcioczęściowa historia traktująca o życiu Johanna Schmidta, zanim stał się symbolem nazistowskiego terroru, wystartuje w czerwcu. W pracy z największymi superłotrami w Marvelu Pak ma spore doświadczenie, bo w 2008 roku wraz z Carmine Di Giandomenico stworzył mini-serię "Magneto: Testament". Najbardziej znaną z tego, że pozbawiono budzącego grozę Mistrza Magnetyzmu… polskiego pochodzenia. Scenarzysta przyznaje, że oba tytuły mają sporo wspólnego. Oby tylko nie wierność historycznym faktom z dziejów Europy, która zwyczajowo kuleje w amerykańskich pozycjach. Ale da się na to przymknąć oko, o ile Pak zręcznie rozegra opowieść o przemianie chłopca w żywą antytezę wartości reprezentowanych przez Kapitana Amerykę. (KO)

Mutanci zawitali w swoje rodzinne strony. To już czwarty rok od kiedy X-Men przenieśli się do słonecznej Kalifornii i wydaje się, że to fundamentalna zmiana w ich statusie quo została w pełni przez fanów zaakceptowana. Co więcej, ci którzy mieszkają w San Francisco z wielką chęcią chcieliby zobaczyć swoje domy i sąsiedztwa w komiksie. Prowadzący panel Axel Alonso i Nick Lowe takie pomysły skwitowali żartem. Na spotkaniu zapowiedziano przede wszystkim one-shot`a pod tytułem "Wolverine: The Fifth Quarter". Jego autorami będą rodowity Kalifornijczyk Chris Cosentin, gwiazda Food Network i rysownik Tim Seeley. Komiks z Loganem, w którym główną rolę będzie odgrywało jedzenie i miasto? Tego chyba jeszcze nie było. (KO)

O rozpadzie wśród mutantów plotki chodziły już od dłuższego czasu. Scenarzysta pięcioczęściowej mini-serii "X-Men: Schism" traktującej o konflikcie pomiędzy Cyclopsem, a Wolverinem, Jason Aaron opowiedział nieco więcej o zbliżających się wydarzeniach. Będzie to dla niego pierwsza historia o tak wielkim rozmachu, która wstrząśnie x-światem, skalą porównywalna z "House of M". Kluczową rolę w "Schism" odegra pewna postać znana z runu Granta Morrisona w "New X-Men". Swoje pięć minut dostaną Hope i postacie z "Generation Hope". Ale tak naprawdę w głównych rolach zostaną obsadzeni Scott i Logan, dwóch facetów z przeszłością, których łączy szorstka przyjaźń i miłość do jednej kobiety. Aaron widzi swój projekt jako mutancką wojnę domową, będące jednocześnie starciem dwóch, skrajnych indywidualności. Pierwszy numer ukaże się w lipcu, a oprawą graficzną całości zajmie się śmietanka marvelowych artystów – Carlos Pacheco, Frank Cho, Adam Kubert i Daniel Acuna. (KO)

sobota, 9 kwietnia 2011

#734 - Komix-Express 83

Ośmiornica się wreszcie przebudziła, czyli Motyw Drogi znów nadaje! Internetowy magazyn, który na swojej drodze widzi nie tylko komiksy, powrócił w nowej, odświeżonej szacie graficznej i prawdopodobnie w nowej formie. Konrad Hildebrand, redaktor naczelny MD, tłumaczy jednak, że czasy starego dobrego Motywu, czyli szczytowego i najbardziej satysfakcjonującego okresu lat 2008-2009 nie powrócą. Witryna będzie funkcjonowała, ale na innej zasadzie. Nic natomiast nie zmieniło się w przypadku komiksowego oddziału Poltera, który 10 kwietnia 2011 roku będzie obchodził swoje szóste urodziny. I bardzo dobrze, bo od kiedy redaktorskie obowiązki wziął na siebie Jakub Jankowski na stronie dzieje się dużo i ciekawie. Ekipa Kolorowych Zeszytów życzy ekipie Poltera (a przy okazji także i zreaktywowanemu MD) wszystkiego najlepszego! (KO)

Jakub Syty po opuszczeniu pokładu "Kazetu" (o czym pisałem w zeszłym tygodniu) bardzo szybko zaangażował się dwa inne, komiksowe projekty. Po pierwsze wystartował z blogiem poświęconym Thorgalowi. Na stronie Thorgalverse będę pojawiać się najświeższe informacje ze świata stworzonego przez Jeana Van Hamme`a i Grzegorza Rosińskiego. Po drugie Tjall wraz z Mikołajem Ratką, kolegą z Kazetu, pracują nad krtókimi, komiksowymi szortami pod banderą Perpetuum Mobile. Zwięzłe opowiastki pisane przez Sytego, a rysowane przez Ratkę, traktują o stereotypach słodko-gorzkiej codzienności, ukazanych z niecodziennego punktu widzenia. Na stronie będę publikowane w całości jedno- i dwuplanszowe historyjki, przykładowe strony dłuższych szortów, pojedyncze kadry oraz ilustracje i szkice. (KO)

W katowickim Rondzie Sztuki w ramach spotkań pod wspólnym tytułem "Kto zabił polski komiks?" po wydawnictwie Kultura Gniewu zawita Maciej Pałka. Człowiek orkiestra polskiego komiksu, scenarzysta, rysownik, inker i redaktor, publicysta, krytyk i wykładowca. Komiksy robiący od zawsze, gry - od niedawna. Spotkanie odbędzie się 16 kwietnia (Rondo im. Gen. Jerzego Ziętka 1). Jak piszą organizatorzy - "postaramy się dowiedzieć w trakcie tego spotkania, jak wygląda praca nad komiksem od strony warsztatowej, czy można się w Polsce utrzymać tylko i wyłącznie z rysowania komiksów, a także zrozumieć, skąd bierze się popyt na ambitne i wymagające komiksy, których (Pałka) jest autorem". (KO)

Do Pszrena i Otu Siunia, pracujących nad "Veronique: Skrzynka prawdy" dołączył zastęp scenarzystów, kryjących się pod pseudonimami dr Agon, Eklerek, Kciuq i Yossarian. Zin będzie kontynuacją pierwszej "Veronique", wydanej we wrześniu 2010 roku i ukaże się 14 maja na Komiksowej Warszawie/Warszawskich Targach Książki. Samizdatowy albumik będzie liczył 40 czarno-białych stron i kosztował 5 złotych. Wszystkie epizody będą podejmowały tematykę muzy, kobiety inspirujące mężczyznę do aktu twórczego, którą jest tytułowa Veronique. Fabuła każdego z szortów zmieści się na ośmiu stronach i każdy z nich w inny sposób ukaże rolę kobiety w roli artysty. (KO)

Mroczny Rycerz powraca do kiosków! Marzenia czytelników śniących o zeszytówkach czekających na nich co miesiąc w kioskach zostały spełnione. No, może nie do końca... Jak podaje fanowski serwis Bat-Cave powołując się na Wirtualne Media, Egmont zdecydował się na publikację "Batman: The Brave nad the Bold" ("Batman: Odważni i bezwględni"). Seria jest komiksową adaptacją serialu animowanego emitowanego przez Cartoon Network. Rzecz skierowana jest raczej do młodszej młodzieży i jestem pewien, że nie ucieszy pokolenia trzydziestolatków wzdychających do Batmana w wykonaniu Grant i Breyfogle`a. Seria ma ukazywać się co dwa miesiące. Nakład został obliczony na 45 tysięcy egzemplarzy, każdy zeszyt liczący 32 strony będzie kosztował 6,99 złotych. (KO)

środa, 6 kwietnia 2011

#733 - Wolverine: Wróg publiczny, t.1

Komiksy Marka Millara daje się bardzo łatwo podzielić na produkcje w różnym stopniu udane oraz pozycje, które z wielkim trudem można uznać za chociażby przeciętne. Dwa tomy "Ultimates" trzeba policzyć do tych pierwszych, podobnie jak "Old Man Logan", "Wanted", "The Authority", znajdzie się tam również miejsce dla "Ultimate X-Men" i komiksowego "Kick Assa". Po drugiej stronie będą natomiast "Ultimate Fantastic Four", "Marvel 1985", "Marvel Knights Spider-Man" i jego nowsze rzeczy – "Ultimate Comics Avengers" i "Nemesis". "Wolverine: Wróg publiczny" znajduje się niestety po niewłaściwej stronie barykady.

Millar to artysta syty, który właściwie osiągnął wszystko, co tylko można osiągnąć w komiksie mainstreamowym. Mając uznane nazwisko, ceniony dorobek, z wieloma pozycjami, które śmiało będą uchodzić za klasykę, obecnie skupia się bardziej na kręceniu się w środowisku filmowym. Gołym okiem widać, że do swoich najnowszych, także autorskich projektów, zbytnio się nie przykłada. Dokładnie to samo można powiedzieć o Johnie Romicie Juniorze. To nie ten sam artysta, którego znamy z kart "Punisher: Warzone", "Daredevil: Człowiek bez strachu" czy choćby runu w semikowych "X-Menach". We "Wrogu publicznym" nie bije to jeszcze po oczach tak mocno, jak choćby w czwartej serii "The Avengers", ale z jego charakterystycznego stylu ostała się tylko nieznośna maniera, którą próbuje przykryć liczne niedoskonałości swoich prac. Koszmarne uproszczenia anatomii, schematyczna kompozycja planszy i inne niedoróbki jedynie otwierają listę zarzutów. Oczywiście fani jego grubej, mięsistej krechy, będą zaciekle bronić swojego ulubieńca, ale faktem jest, że Romita zatrzymał się po prostu w rozwoju.

Wolverine miał szansę stać się czymś więcej, niż tylko kolejnym pajacem w kostiumie. Drzemie w nim wielki, antybohaterski potencjał. Logan to cyniczny outsider, zupełnie nie pasujący do swoich kolegów z X-Men. Mężczyzna z przeszłością (lub całkowicie jej pozbawiony), bestia, ale człowiek niezłomnego honoru, którego życie wypełniają kolejne miłosne niepowodzenia. Miłośnik trunków skutecznie zabijających trzeźwość, ciągle ćmiący cygara. Piętrzące się problemy załatwia tradycyjnymi metodami, za pomocą pięści uzbrojonych w pazury z adamentium, co zwykle tylko pogarsza jego sytuację. Zdolny scenarzysta, z wolną ręką od bossów Marvelu, mógłby z niego wycisnąć wiele materiału na co najmniej dobre i niebanalne historie. A tak Dom Pomysłów, zamiast pozwolić Loganowi nieco wydorośleć, ciągle podlizuje się młodszym odbiorcom, wciąż go infantylizuje, stemplując takie właśnie historie, jak "Enemy of the State". Proste, efektowne, napakowane akcją nawalanki, sprowadzające Logana do figury zwyczajnego, niepokonanego herosa w trykocie, pozbawionego jakiegokolwiek charakteru, którego równie dobrze moglibyśmy wymienić na jakąś inną postać.

Żeby jeszcze historia była w jakiś sposób zajmująca, to jeszcze dałoby się przełknąć tę papierowatość Wolviego, ale z bogatego niegdyś repertuaru fabularnych zagrywek Millarowi pozostało jedynie zamiłowanie do rozmachu. Taniego, zwykle przeszarżowanego, przyjmującego zwykle postać chamskiej zagrywki pod fanów, potocznie zwanej "fan-service". Podwodna potyczka głównego bohatera z rekinami, kolejnego pojedynki z Elektrą i każde pojawienie się Gorgona są chłodno skalkulowane na nerdgasm i przez to niekoniecznie są w stanie go wywołać. Fabuła "Wroga publicznego" osnuta została wokół szpiegowskiej rozgrywki pomiędzy S.H.I.E.L.D., a triumwiratem marvelowskich terrorystycznych organizacji – Hydry, The Hand i Dawno of the White Light. Pomysł na intrygę jest dość durny i do pięt nie dorasta prostemu przecież, ale wykonanemu z pewną zręcznością, konceptowi na "Tajną Wojnę" Bendisa. Wolverine po praniu mózgu zaczyna pracować dla "tych złych" i poluje na (przynajmniej z pozoru), na "tych dobrych", aby również ich przekabacić na ciemną stronę mocy. I ci dobrzy próbują go powstrzymać. Oczywiście nieskutecznie, wszak Logan jest najlepszy w tym, co robi. W przeciwieństwie do Millara i Romity, którzy w swoim rzemiośle stracili nieco biegłości.

Wydawnictwo Mucha Comics nabrało wyraźnie wigoru w pierwszym kwartale 2011 roku, który w opinii wszystkich komentatorów miał stać się początkiem końca polskiego rynku komiksowego. Fani nurtu superhero na pewno znajdą coś dla siebie w ofercie duńsko-polskiego edytora, ale akurat „Wroga publicznego” raczej bym odradzał. Ja cierpliwie poczekam na drugi tom "New Avengers" i znakomite "Civil War", w którym Millar pokazał klasę.

wtorek, 5 kwietnia 2011

#732 - Baśnie t.8: Wilki

W ósmym tomie "Baśni" na scenę wraca dość dawno nie widziany Bigby Wilk. Wraca w dobrym stylu, przywracając nieco blasku serii, która ostatnimi czasy goniła w piętkę. Szkoda, że tak niewiele. Od wydania "Marszu drewnianych żołnierzyków" historia popadła w pospolitość, straciła swój impet i pchana była do przodu siłą rozpędu. Trudno jednak powiedzieć, że wraz z premierą "Wilków" zaczyna go znowu nabierać. Bill Willingham nowy rozdział w dziejach Baśniogrodu napisał tak, aby specjalnie się nie wysilać.
Znowu razi fabularnym schematem i banałem, którego w pierwszych dwóch, trzech tomach tak zręcznie unikał. Ponowne zejście się złego wilka ze Śnieżką pomyślane zostało całkiem zgrabnie, podobnie zresztą, jak i misja "za liniami wroga" w wykonaniu najtwardszego bad-ass stąd do Gotham, ale całości wyraźnie brakuje polotu, błyskotliwości. Słowem tego wszystkiego, dzięki czemu "Fables" (między innymi) nagrodzone zostały siedmioma statuetkami Eisnera. Szczególnie bolą mnie toporne, publicystyczne zapędy Willinghama. O ile komentarz przy okazji zderzenia cywilizacji wschodu i zachodu w "Arabskich nocach" wyszedł jeszcze, jeszcze, o tyle nawiązywanie do skomplikowanej sytuacji Izraela (będącej samej w sobie tematem niezwykle zajmującym), zostało odmalowanie w sposób obrażający inteligencję przeciętnego czytelnika.

Dominik Szcześniak w swojej recenzji na łamach "Ziniola" zwrócił uwagę jak bardzo zmieniły się pozycje sygnowane logiem Vertigo przez ostatnie dziesięć, piętnaście lat. Niebywale celna to obserwacja. Z imprintu będącego azylem dla autorskich projektów, często niezwykle kontrowersyjnych, ale wartościowych ("Kaznodzieja" Gartha Ennisa), ambitnych serii ("Sandman" Neila Gaimana), miejsca nieskrępowanych graficznych poszukiwań, zrobiona kopię wydawnictwa-matki, DC Comics. Obecnie dużą część vertigowskiej produkcji to zwykła, ordynarna mainstreamowa sieczka. Tyle tylko różni się od papki superbohaterskiej, że jej bohaterowie nie występują w kolorowych trykotach. "Baśnie" niestety nie pozostały wyjątkiem od tej reguły.
"Popsucie" się marki Vertigo doskonale widać na przykładzie oprawy wizualnej. Niegdyś, o stylu Marka Buckinghama i Shawna McManusa dało się coś powiedzieć. Dziś nie da się powiedzieć więcej niż to, że ich kreska jest neutralna, bezstylowa, całkowicie podporządkowana wymogowi komunikacyjności. Obaj rzetelnie wykonują swoją robotę pozwalając błyszczeć Willinghamowi. Kolejne zeszyty "Baśni" muszą ukazywać się w terminie, zatem największą rysowniczą cnotą staje się punktualność. Tacy weterani, jak Buckingham i McManus umieją sobie świetnie poradzić z ględzącymi o deadline`ach redaktorami, wymagającymi od nich tylko tyle, żeby ich prace były czytelne. Nie muszą mieć charakteru, nie muszą stanowić wyzwania dla czytelnika – mają mu tylko nie przeszkadzać.

Zbierając to wszystko do kupy, obraz "Baśni" nie prezentuje się zbyt ciekawie. Z pomysłowo rozegranej reinterpretacji baśniowych motywów, delikatnie podlanych postmodernistycznym sosem, seria stała się zwykłym, tasiemcowym produkcyjniakiem, jakich dziesiątki zalega w amerykańskich sklepach komiksowych. Nietrudno stwierdzić, że Willingham jedzie na ogranych patentach, znacznie trudniej jednak orzec czy seria wróciła na właściwie tory i co będzie dalej. Ja, zrażony tanim melodramatyzmem ostatniego aktu nietypowego romansu Bigbiego i Snieżki, pozostaje raczej sceptyczny nastawiony. Czyżby "Fables" skończyły się na "Kill`em All"?

niedziela, 3 kwietnia 2011

#731 - Trans-Atlantyk 132

Zapewne nazwisko Alexa Totha niewiele mówi polskiemu czytelnikowi. A szkoda, bo to jeden z najważniejszych amerykańskich twórców komiksowych z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, który nie tylko dołożył sporą cegiełkę do rozwoju narracji obrazkowej, ale zrewolucjonizował również przemysł filmów animowanych, przyczyniając się do niebywałego sukcesu produkcji ze studia Hanny-Barbery. Ci, którzy z rozkrzewieniem wspominają takie kreskówki, jak "Space Ghost" czy "Birdman" powinni wiedzieć, że to właśnie Toth jest ich współautorem. Artysta pochodzący z Nowego Jorku uchodzi za mistrza takich twórców, jak Stuart Immonen czy Frank Quitely, ale również stanowi wielką inspirację dla rysowników pracujących w Pixarze czy Warner Bros. IDW Publishing wespół z Library of American Comics przygotowuje trzytomową publikacją poświęconą nieco zapomnianemu klasykowi. "Genius, Isolated: The Life and Art of Alex Toth" będzie połączeniem formy artbooka przygotowanego przez Deana Mulloney'a z biografią autorstwa Bruce'a Canwella. Pierwsza książka skupi się na paskach komiksowych Totha i jego pracy w roli komiksiarza. Dzięki wsparciu przyjaciół i rodziny autora "Dicka Tracy'ego" i "Little Orphan Annie" publikacja będzie obfitowała w niepublikowane zdjęcia i mnóstwo premierowego materiału. Pierwsza książka ukaże się już kwietniu. (KO)

Piszący na etacie "architekta" w Marvelu Jonathan Hickman pracuje nad nowym projektem dla Image Comics. Właśnie dzięki autorskim komiksom, takim jak "Nightly News", "Pax Romana" czy "Transhuman", scenarzyście "FF", "S.H.I.E.L.D." czy "Secret Warriors" udało się wypłynąć na szerokie wody. Debiutująca w lipcu czteroczęściowa mini-seria pod tytułem "Red Wing" zapowiadana jest jako futurystyczny komiks akcji. Jej bohaterami będą piloci myśliwców, którzy oprócz zwykłych umiejętności walki w przestworzach będą musieli również umieć nawigować w… czasie. Projekt ma być częścią cyklu "Plus!", którego drugim epizodem będzie "Feel Better Now", pisane i rysowane przez Hickmana. Oprawą wizualną w "Red Wing"zajmie się Nick Pitarra i kolorystka Rachelle Rosenberg. (KO)

Również w Image, tylko w imprincie Skybound założonym przez Roberta Kirkmana, wystartuje seria "Witch Doctor". Też będzie liczyła cztery zeszyty, a pierwszy ukaże się w czerwcu. Scenarzysta Brandon Seifert i rysownik Lukas Ketner reklamują swój komiks, jako połączenie serialu medycznego w stylu "House'a" z estetyką taniego horroru. Zombiak odgryzł ci kawałek ręki, zostałeś ukąszony przez wampira albo pogryziony przez wilkołaka i nie wiesz do jakiego specjalisty się udać? Doktor Vincent Morrow specjalizuje się w takich przypadkach i z radością udzieli ci pomocy. Ale nie spodziewaj się raczej, że będzie miły – to raczej typ zrzędliwego drania, właśnie w stylu pewnego doktora granego przez Hugh Lauriego. Rzecz zapowiada się ciekawie, tym bardziej, że Kirkman zdecydował się włożyć w projekt swoje pieniądze, więc liczę, że okaże się interesujący. (KO)

Geoff Johns w zeszłym tygodniu ogłosił, że po zakończeniu "Flashpoint" będzie pisał nową serię regularną z Aquamanem w roli głównej. Scenarzysta zapewnia, że oprócz Artura Curry'ego w on-goingu nie braknie miejsca dla jego żony, Mery (podczas trwania "Blackest Night" pojawiła się plotka, że postać z takim potencjałem powinno dostać własny tytuł) i nowego Aqualada, który pojawił się w seriali animowanym "Young Justice", a na kartach komiksu zadebiutował w "Brightest Day" #10. Johns zwraca na liczne podobieństwa przygód władcy mórz z "Green Lanternem" traktując ocean, jako "ostatnią granicę". Oprócz tego w komiksie mają pojawić się liczne wątki ekologiczne. Czy Johnsowi i "Aquamanowi" uda się powtórzyć sukces odrodzenia Hala Jordana i stać się przebojem podobnego formatu? (KO)

Seria "Bone" Jeffa Smitha liczy sobie już dwadzieścia lat. Z tej okazji opublikowane zostanie nowe, jubileuszowe zbiorcze wydanie tej, klasycznej chyba już, pozycji. Wznowienie ukaże się w trzech wersjach - zwykłej, w formie slipcase w twardej okładce, za 150$, dostępne w szerokiej sprzedaży od listopada. Dwie edycje kolekcjonerskie, oprócz standardowego zestawu materiałów dodatkowych (między innymi esej Smitha, chronologia wydarzeń ze świata "Bone"), będą zapakowane w specjalne pudełka, wypełnione kolejnymi extrasami. Nakład pierwszej będzie ograniczony do 2000 egzemplarzy (350$), a drugiej - do 50 sztuk (w cenie tysiąca zielonych). Koszt wywindowany został przez oryginalne plansze Smitha, które dostanę się w ręce wybranych. We wszystkich przypadkach, całość historii zamknie się w 1344 stronach. (KO)

Jednym z zaskoczeń, które pojawiły się przy pierwszych informacjach dotyczących zbliżającego się wielkimi krokami "Fear Itself", był stojący u boku najważniejszych herosów Marvela... Dracula. Przez dłuższy czas wydawnictwo unikało wyjaśnień co do jego obecności przy tym wydarzeniu, ale odkryło karty kilka godzin temu na kolejnym dużym konwencie, WonderConie. Dracula, wraz z innym wampirem, Raizo, będzie musiał stoczyć walkę z samym Hulkiem! Co więcej, zielonoskóry będzie jednym z ośmiu wybrańców, którzy dzierżyć będą potężne młoty, bardzo przydatne w rozwałce marvelowego świata. Za startującą we wrześniu trzynumerową mini-serię "Fear Itself: Hulk Vs. Dracula" odpowiadać będzie ekspert od wampirów, Victor Gischler (scenariusz) oraz Ryan Stegman (rysunki). Do okładek zaś przyłoży się fenomenalny Gabrielle Dell'Otto. (ŁM)

Po Edzie Brubakerze i Nicku Spencerze rolę scenarzysty w "Secret Avengers" przejmie sam Warren Ellis! Na tę chwilę zakontraktowany on został na sześć numerów z których każdy stanowić będzie osobną historię. Warren nie ma zamiaru zmieniać składu drużyny i skupi się na tych postaciach, które zaprzęgł do zespołu Bru. Nie chce on również specjalnie rozwijać postaci i mieszać w ich żywotach, więc w zeszytach swojego autorstwa skupi się na akcji i intrydze. Pierwszy numer (#16) ze scenariuszem Ellisa i grafiką Jamiego McKelvie pojawi się w lipcu. (ŁM)

"Geek Honey of the Week"
(Miracole jako Black Widow)

sobota, 2 kwietnia 2011

#730 - Komix-Express 82

Na facebooku zmartwychwstał "Maszin"! Komiksowy zin, którego pięć numerów ukazało się na przestrzeni lat 2006-2009, przenosi się z papieru na ekrany komputerów. Przez pierwsze dni bytowania na popularnym serwisie społecznościowym zarządzający stroną przypomnieli kilka komiksów, które lata temu ukazywały się w periodyku. Natomiast od poniedziałku prezentowane będą na nim "serie kilku autorów, którzy będą trzonem dla przyszłego magazynu w formie cyfrowej". Jako zajawkę tego co pojawi się na początku przyszłego tygodnia, zaprezentowano kilka kadrów z komiksu redaktora naczelnego, Mikołaja Tkacza. Cyfrowemu "Maszinowi" naturalnie kibicujemy (i "lubimy to!"), ale mamy nadzieję, że ten zacny zin wróci kiedyś na papier. (ŁM)

W sieci pojawiła się strona Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego. Wreszcie, chciałoby się dodać. Nie, to nie jest żart z okolic 1 kwietnia, każdy może sam sprawdzić i przekonać się o tym na własne oczy. Internetowa indolencja PSK długo była przedmiotem środowiskowych docinków, niewybrednych kpin i żarcików. Witryna niemal od samego początku projektu, czyli od spotkania na łódzkim MFK w 2009 roku, pozostawała "w budowie". Na stronie na razie nie ma oszałamiającej ilości informacji - jest tam informacja prasowa o powstaniu Stowarzyszenia, statut i deklaracja członkowska oraz informacje o drugiej Komiksowej Warszawie z pierwszej ręki. (KO)

Ukazał się nowy, 66. numer komiksowego magazynu "KZ". Jego tematem przewodnim są "kobiety w komiksie". Do tej pory żaden z 65 numerów najdłużej ukazującego się w sieci periodyku poświęconego sztuce obrazkowej nie był poświęcony zagadnieniom kobiet, czytelniczek i bohaterek komiksowych. Na pomysł wpadła Sylwia Kaźmierczak, która uznała, że marzec, miesiąc Dnia Kobiet, Manif i warszawskich obchodów międzynarodowego V-Day, będzie doskonałym terminem. W numerze można znaleźć między innymi wywiady z Agatą Łaguniak i Beatą Sosnowską, przekrojowy tekst poświęcony fenomenowi, jakim niegdyś była seria "W.I.T.C.H." czy przegląd kobiecych postaci komiksowych. Jest to również ostatni numer redagowany przez Jakuba "Tjalla" Sytego, który rezygnuje ze stanowiska naczelnego i jak dobrze rozumiem - z pisania o komiksach (poświęcając się innemu projektowi...). (KO)

Komiksowa Gildia.pl donosi o problemach z finansowaniem tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. W budżecie miasta Łodzi znalazło się zbyt mało pieniędzy, aby móc obsłużyć wszystkie imprezy w mieście. Wśród tych, których los wciąż jest niepewny, znalazło się również MFKiG. Adam Radoń, twórca i organizator Festiwalu ma nadzieję, że pieniądze jednak się znajdą i rozwiewa plotki, jakoby impreza miałaby się przenieść do Warszawy. Jak sam mówi - "nie wynoszę do Warszawy festiwalu. Robię tam wiosną drugą imprezę komiksową w Pałacu Kultury i Nauki" i zapewne chodzi mu o drugą edycję Komiksowej Warszawy. I rzeczywiście - znalazły się. Pół miliona złotych zasiliło budżet największej komiksowej imprezy w Polsce. (KO)

Sprostowanie: największy komiksowy portal w Polsce zagrał mi na nosie. Przyznanie 500 tysięcy dotacji organizatorom MFKiG okazało się tylko żartem z okazji pierwszego kwietnia. Dość dziwacznym według mnie. O ciągu dalszym tej sprawy napiszę w przyszłym wydaniu Komix-Expressu.

Romansu komiksu z "Gazetą Wyborczą" ciąg dalszy. Chyba nikt nie spodziewał się, że tak szybko po premierze specjalnego, obrazkowego dodatku do katowickiej edycji "GW", kadry i dymki zagoszczą w mainstreamowej prasie. Maciej Pałka i Dominik Szcześniak przygotowali komiks dla "GW Lublin" z piątku, traktujący o Narodowym Spisie Powszechnym organizowany przez Główny Urząd Statystyczny. Twórcy do tematu podeszli z charakterystycznym dla siebie luzem i humorem. Komiks "Puk, puk tu rachmistrz" można przeczytać na stronie "Wyborczej". (KO)

Aktualizacja: natomiast w katowickim wydaniu "Gazety" opublikowano cztery plansze komiksu o Konradzie Swiniarskim autorstwa Tomka Kontnego i Pawła Piechnika w ramach starań miast o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury.

Komiksowa Warszawa w połowie maja, a tydzień wcześniej (7-8 maj) w Lublinie odbędzie się kolejna edycja Lubelskich Spotkań z Komiksem, zwanych potocznie LeSzKami. Miejscem imprezy ponownie będzie Chatka Żaka (ul. Radziszewskiego 16), która obok Lubelskiego Stowarzyszenia Fantastyki "Cytadela Syriusza" jest organizatorem imprezy. Chwilę temu zadebiutowała w sieci strona wydarzenia, jednak póki co nie ma na niej zbyt wielu informacji. W oczekiwaniu np. na plan imprezy polecamy "powrót do przeszłości" i przypomnienie sobie jak to było na wcześniejszych dwóch edycjach! (ŁM)

piątek, 1 kwietnia 2011

#729 - Scientia Occulta

"Scientia Occulta" to trzeci album z wydawnictwa Mroja Press za który odpowiedzialni są rodzimi twórcy. Po Mateuszu Skutniku ("Rewolucje. Dwa dni"), Bartoszu Sztyborze i Piotrze Nowackim ("Tainted") przyszedł czas na najmłodszych w tym gronie - Roberta Sienickiego i Łukasza Okólskiego, którzy postanowili zaprezentować lekką, popkulturową opowieść o magii i odwiecznej walce dobra ze złem, której kolejna potyczka ma miejsce w naszych czasach. Brzmi banalnie? A wcale takie nie jest!Duet Sienicki-Okólski może być znany co poniektórym z odcinkowej serii science-fiction "Recours", która pojawiła się w kilku ostatnich "Kolektywach". Jak widać panom współpracuje się na na tyle dobrze, że postanowili wziąć się za coś dłuższego. Początkowy pomysł web-komiksu ewoluował w stronę samodzielnego albumu i tak oto, za sprawą imprintu timof comics, wędruje właśnie na czytelnicze półki. Dynamiczny duet - że tak pozwolę sobie na komiksowy wtręt - pomimo niewielkiego doświadczenia w publikacjach na papierze pokazuje, że na swojej robocie się zna i w przyszłości ma szansę jeszcze sporo ku chwale polskiego komiksu namieszać.

Rozgrywająca się na stu stronach historia, to doskonały przykład na tzw. komiks środka. Sienicki skonstruował fabułę z dobrze znanych i ogranych motywów - mamy więc Kate Cooper, sceptyczną co do nienaukowych zjawisk panią detektyw, cwaniakowatego iluzjonistę Claytona Howarda czy Gregora, chcącego podbić świat oponenta owej dwójki (z obowiązkową czarną kozią bródką!). Pomimo zamierzonej sztampy, scenarzyście udało się stworzyć wciągający świat i zainteresować intrygą w taki sposób, że po zamknięciu albumu ma się ochotę na więcej. Utrzymana w dosyć luźnym klimacie historia o nieprzypadkowym spotkaniu dwóch głównych bohaterów, prowadzonym przez nich śledztwie i prawdziwej magii kończy się jednak zbyt szybko i przynajmniej w moim przypadku pozostał lekki niedosyt. Nie jest to bynajmniej związane z jakimiś brakami w fabule, tylko taką zabawę jaką miałem przy lekturze chętnie bym jeszcze przeciągnął na 5-10 stron. Ale to tylko moje fanaberie. Prawdziwym zgrzytem było natomiast kilka przekleństw pojawiających się na kartach powieści, które nijak nie pasowały mi do kształtu całości i na krótką chwilę nieco psuły radość z obcowania komiksem Sienickiego i Okólskiego. To jednak drobnostki - ogólne wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Przy okazji warto wspomnieć, że Bele "odrobił lekcje", a raczej mając za sobą setki godzin spędzonych na oglądaniu filmów i seriali, dobrze wykorzystał znane z nich chwyty - jak chociażby początek historii, pokazujący fragment ze środka komiksu, aby stronę później wrócić do punktu o nazwie "A wszystko zaczęło się tak...".
Na osobny akapit zasługują rysunki Łukasza Okólskiego. Dla należącego do najmłodszego pokolenia rysowników praca nad "SO" była pierwszym tego typu dokonaniem, polegającym na codziennej pracy z tymi samymi bohaterami. W zamieszczonym u nas kilka dni temu wywiadzie wspomina on, że "człowiek robi w takim trybie pracy największy progres". I rzeczywiście - im dalej, tym lepiej; kreska jest bardziej naturalna, swobodna i wyrobiona. Nie są to jednak na tyle widoczne zmiany, żeby różnica pomiędzy początkiem, a końcem historii powodowała jakieś zgrzyty. Styl jakim operuje Okólski to cartoonowa kreska, która przypomina mi nieco dokonania Michaela Avona Oeminga ("Powers") i która świetnie koresponduje z lekkim (zazwyczaj) klimatem historii rozpisanej przez Sienickiego. Biało-czarne plansze to klasa sama w sobie i nawet jeśli kogoś nie porwie sama fabuła, to nie powinien żałować wydanej kwoty właśnie ze względu na rysunki urodzonego w Kielcach rysownika.

Pierwsze dwa rozdziały (z pięciu) od dłuższego czasu wiszą na oficjalnej stronie projektu, tak więc każdy potencjalnie zainteresowany ma szansę zapoznać się ze sporą częścią materiału, zanim jeszcze sięgnie do portfela. Zabieg wcześniejszej publikacji całych rozdziałów zastosowano przy okazji "Łaumy" Karola Kalinowskiego, co - być może - przyczyniło się do rynkowego sukcesu. Czas pokaże, czy podobnie pod tym względem będzie w przypadku albumu "Scientia Occulta" (chociaż ten broni się sam). Autorzy zrobili ze swojej strony już wszystko, teraz czas na reakcje czytelników.

Na stu stronach Sienicki i Okólski zaprezentowali historię, którą z czystym sumieniem można zaliczyć do tak zwanego komiksu środka. Pytanie tylko czy jest u nas potrzeba na tego typu komiksy i czy znajdzie się odpowiednia ilość czytelników, aby duet twórców miał siły i motywację kontynuowania losów Claytona Howarda i spółki w kolejnych publikacjach? Mam nadzieję, że tak. I na zachętę powiem:

Chcę więcej!