środa, 7 lutego 2018

#2369 - Czerwone wilczątko

To trzeba napisać na samym początku - szata graficzna "Czerwonego wilczątka" oszałamia! Ilustracje są wspaniałe. Bardzo szczegółowe, a także różnorodne. Ukazują leśną rzeczywistość, która jest miejscami magiczna i tajemnicza, a miejscami przerażająca i upiorna. Na dokładkę rozbudowana kolorystyka (szczególnie w pierwszej części) również przykuwa uwagę czytelnika. 




Całostronicowe plansze zawierają elementy narracyjne, które wymagają uważnego śledzenia i jednocześnie odwodzą czytelnika od tekstu. Tekst opowiadania, zepchnięty – z małymi wyjątkami – na boczny lub dolny margines, także stanowi element konstrukcyjny ilustracji. Książkę chce się wciąż od nowa przeglądać, kartkować w te i nazad, wyłapywać smaczki i zachwycać każdym detalem. Dużym jednak błędem byłoby marginesowanie warstwy literackiej utworu i skupianie się tylko i wyłącznie na oprawie graficznej.

Amélie Fléchais napisała wariację na temat klasycznej baśni "Mały Czerwony Kapturek" autorstwa Charles’a Perraulta. Mimo podmiany głównej bohaterki z dziewczynki na wilczątko, rzecz ma więcej wspólnego z pierwowzorem niż na pierwszy rzut oka może się wydawać. I nie chodzi tylko o podobieństwa elementów składowych (tj. mama, babcia, Czerwony Kapturek, myśliwy), ale raczej o nadrzędne przesłanie. Dla przypomnienia oryginalnie pierwowzór kończy się pożarciem babci i dziewczynki przez wilka. Dopiero XX-wieczna popkultura nadpisała dla opowieści szczęśliwe zakończenie. Autorka upomina się o krwawą brutalność i zgrozę w prawdziwych (a nie disnejowskich) baśniach.


Wilczątko, niepomne pouczeń i instrukcji udzielonych przez matkę, podąża za swoimi popędami – oddaje się zabawie, zbacza ze ścieżki, zjada zająca i zawierza słowom ludzkiej dziewczynki, z którą odchodzi (a ona wzbudza zaufanie, gdyż zachowuje się z gracją i pięknie wygląda). Postępowanie protagonistki jest autodestrukcyjne – choć nieuświadomione. Co prawda napięcie wywołane strachem przed porzuceniem i śmiercią ulega w finale rozładowaniu, gdyż dziewczynka zostaje uratowana przez Wilka-ojca. Tylko czy można mówić o szczęśliwym zakończeniu w sytuacji, gdy dochodzi do zabójstwa?

Huśtawka uczuć i emocji, z którą musi sobie poradzić bohaterka, jest niezwykle rozpięta. Beztroska, złość na siebie z powodu naiwności, strach o własne życie, wyrzuty sumienia, nadzieja ocalenia, ale przede wszystkim trauma, która pewnie na zawsze zmieni postrzeganie świata przez bohaterkę. W finale opowieści rzeczywistość wykreowana przez Fléchais jest ponura i mroczna. Co pewnie nie pasuje do obrazu, jaki wytworzyli sobie rodzice (większość, nie wszyscy) na temat baśni dla dzieci. Jednakże nie jest to powód, aby skreślać książkę z listy wspólnych lektur - powinno być wręcz przeciwnie.

Jestem zdania, że "Czerwone wilczątko" należy przerobić/przetrawić bardzo dokładnie. Słuchając o wilczątku, które na własne życzenie ma poważne kłopoty, dziecko – poprzez identyfikację – może przyjrzeć się własnym uczuciom, zobaczyć je niejako z zewnątrz i przemyśleć, a finalnie pozbyć się tłumionego napięcia. Co ma wymierne korzyści – nauczy młodego człowieka lepiej rozumieć samego siebie.


"Czerwone wilczątko" to pozycja odważna i znacząca, której w zalewie publikacji dla dzieci nie wypada przeoczyć. Rzecz piękna, mądra i pouczająca.

Brak komentarzy: