piątek, 15 lipca 2016

#2179 - Detektyw Miś Zbyś na tropie. Kosmos to za mało

Zupełnie niedawno, bo w maju, ukazał się trzeci album z przygodami detektywa Misia Zbysia i jego pomocnika Borsuka Mruka. Seria "Detektyw Miś Zbyś na tropie" zadebiutowała w 2013 roku. Komiksowy serial chwycił. Nie wiem, czy autorzy i wydawca spodziewali się tak dużego zainteresowania czytelników. Raczej nie, skoro jakiś czas temu nadkład jedynki się wyczerpał i Kultura Gniewu zmuszona jest przygotować dodruk. Skoro mam przypiętą łatkę „specjalisty od komiksów dla dzieci” (i wcale mi to nie przeszkadza), pozwolę sobie napisać, że bardzo mnie cieszy sukces produkcji Jasińskiego, Nowackiego i Rybarczyka. 




Podtytuł bieżącej odsłony brzmi: "Kosmos to za mało". Jak nie trudno się domyślić, akcja tomu rozgrywa się w przestrzeni pozaziemskiej. Fabuła rozpoczyna zaraz po wydarzeniach przedstawionych w "Złotym sokole teksańskim". Po ciężkiej misji bohaterzy odpoczywają na zasłużonych wakacjach. Leniuchują nad rzeką: cisza, spokój i sito do płukania złota. Pełen relaks. Dlatego, gdy zjawiają się agenci P oraz Pe i proponują Zbysiowi i Mrukowi kolejne śledztwo, ci odpowiadają, że są na zasłużonych wakacjach i może później, za miesiąc. Na odchodnym agent P wspomina coś o rakiecie, to wystarcza, aby para naszych bohaterów nagle zmieniła zdanie.

I właśnie tak zaczyna się kolejne skomplikowane śledztwo, ale i wielka przygoda kudłatego śledczego i jego trochę ciapowatego asystenta. Na miejscu, czyli na Księżycu, okazuje się, że zadanie polega na znalezieniu sprawcy kradzieży akumulatorów i żarówek, które giną ze statków kosmicznych. Na szczęście dwaj śledczy mają do dyspozycji nagranie z CCTV, dzięki któremu mogą zidentyfikować sprawę. Ruszają więc w pościg, jeden, drugi, bo nawet detektyw Miś Zbyś może się pomylić. Długo nie wiadomo, czy złoczyńca jest podstępnym szpiegiem, czy może terrorystą? W finale czeka na czytelnika niemałe zaskoczenie. 


Scenariusz posiada wiele elementów, które zainteresują czytelników w wieku przedszkolnym i tych ździebko starszych. Fascynujące miejsce akcji, bo któregoż z dzieciaków nie ciekawi kosmos? Ponadto proszę zwrócić uwagę na fakt, że zadbano także o pewne fizyczne właściwości przestrzeni kosmicznej (np. różnica w grawitacji czy konieczność chodzenia w skafandrach ochronnych). Miś i Borsuk to postaci sympatyczne i ujmujące, których nie można nie lubić. Zresztą kreacja wszystkich występujących bohaterów jest bardzo pozytywna i przyjacielska, nawet złoczyńcy są nimi tylko z nazwy. Na czytelników czeka także duża porcja humoru i elementy interaktywnego współuczestniczenia w śledztwie.

Rysunki Nowackiego idealnie pasują do tej historii. Już kiedyś wspominałem, że cartoonowy styl Piotra trochę jakby mimowolnie predestynuje go do rysowania komiksów dla dzieci. Artysta jednak wciąż szuka nowych środków wyrazu, nie odrzucając rzeczy już sprawdzonych. Wie, że serialu świetnie sprawdzają się duże kadry, całostronicowe splashe  i rozkładówki, na których umieszcza wielce szczegółowych. Te plansze spowalniają czytanie, ale z drugiej strony znajdują się we właściwym miejscu, takim, w którym fabuła zwalnia. No i znów kolorysta, Norbert Rybarczyk, spisał się na medal. 


„Kosmos to za mało” to tymczasem najlepsza odsłona serii o przygodach kudłaczy. Komiks jest miły i przyjemny dla oka, a wartka akcja i miejsce, w których się rozgrywa, powoduje, że dzieciom będzie ciężko się od niego oderwać. A dorośli będą siłą zmuszani do wielokrotnego wspólnego czytania.

Brak komentarzy: