Tak, to prawda.
Niestety moje miejsce pracy jest najnudniejsze na świecie. No i oczywiście nie zawsze jest tym samym miejscem pracy. Najwięcej narysowałem w swoim domu rodzinnym, u rodziców, w Kielcach.
Tak czy inaczej:
1) Biurko – najlepiej duże i najlepiej puste. Czasami okazjonalny kubek z kawą. No i nic więcej. Jak najmniej pierdół. Jakoś tak mam, że jak każdemu facetowi specjalnie nie przeszkadza mi syf u siebie. Trochę walających się ubrań czy naczyń (nie za dużo) i szeroko pojęta niechęć do odkurzacza to standard. No ale kurde jak siadam do rysowania, lubię mieć na biurku tylko komputer i tablet. Czasami może myszkę. Chciałbym mieć głośniki, ale planuję przesiąść się z muzyką na jakiegoś iPoda z wypasioną stacją dokującą/głośnikami, więc inwestycja w standardowe głośniczki jest na później.
2) Tablet – Wacom Wacom Wacom. Najwięcej komiksów narysowałem na swoim pierwszym, białym bamboo funie, ale przez ostatni rok miałem w rękach właściwie wszystko co Wacom ma do zaoferowania, nawet niekoniecznie do rysowania. (hi hi perksy z pracy w salonie ze sprzętem i bycia bądź co bądź specjalistą od tego stuffu). Najczęściej jednak trzaskam na małych i wygodnych bamboosach. Koniecznie bezkablowo. Nie miałem pojęcia, że bezprzewodowy tablet tak ułatwia robotę i ogólnie życie dopóki nie zacząłem tak działać. (Kończę planszę, walę się na wyrko i puszczam sobie filmy za pomocą tabletu mając kompa na biurku :D)
No tak, właściwie warto dodać, że przestałem umieć rysować na papierze. Zero szkiców, kartek z konceptami, czy storyboardami plansz. Zero karteczek. Moje Unipiny zaschły zapomniane.
3) Komputer – czteroletni gruchot. Ale nie narzekam, sprawdza się i lubię go. Niemniej już ciułam na nowego bo się zaczynam przestawiać na jabłkowe hipsterstwo. Powolutku powolutku, ale jednak.
No i oczywiście pulpit nieskażony ikonkami. Taki jakiś ze mnie pedantyczny gość.
4) Wyrko – tu się dzieje magia. Tzn leżę ze scenariuszem i sobie układam w głowie plansze. Jakoś tak mam, że muszę zobaczyć w głowie jak to wszystko ma wyglądać i dopiero siadam do rysowania. Brzmi w sumie logicznie ale czasami się okazuje, że przykimam. To znaczy pardąsik, scenariusze mam jak najbardziej zajmujące, ja po prostu łatwo zasypiam.
Tak więc reasumując nuuudy. Dlatego w ramach bonusu dorzucam filmik z mojej codziennej roboty, która niestety spala mi cały mój czas. No i nie ma kiedy rysować tych albumów. No nie ma kiedy.
2 komentarze:
Wyrko – tu się dzieje magia. :D
Grzesiu, to o wyrku nie zabrzmiało dobrze z twoich akurat ust...
Prześlij komentarz