W zeszłym tygodniu Marvel zapewnił swym czytelnikom rozrywkę w postaci serii teaserów zapowiadających największe wydarzenie jakie zaplanowało to wydawnictwo na rok 2011, a w dniu dzisiejszym po raz pierwszy w historii przeprowadzono konferencję prasową, którą na stronie Domu Pomysłów mogli obejrzeć fani z całego świata. Podczas lekko ponad półgodzinnego spotkania przedstawiono szczegóły dotyczące tego eventu, zaprezentowano grafiki promocyjne oraz udzielono odpowiedzi na pytania fanów. Chwilę po 18:00 naszego czasu (w Nowym Jorku kilka minut po południu) z przybyłymi na konferencję dziennikarzami i fanami przywitał się redaktor naczelny Marvela, Joe Quesada. Wszystkie sześć promocyjnych grafik, na których znajdowali się najwięksi superbohaterzy Marvela, dotyczyło strachu i zawierało sentencję "Czy boisz się...". W podobnym tonie rozpoczął również Joe. Odwołał się on do ciężkich czasów w jakich przyszło nam (czyt. Amerykanom) żyć, kiedy bezrobocie jest najwyższe w historii, kiedy nie wiadomo komu wierzyć i kiedy straszeni jesteśmy ze wszystkich stron. Jak stwierdził na koniec: "To świetny czas by być przerażonym" i dlatego też ruszający w przyszłym roku crossover nosi nazwę "Fear Itself".
Obejmie on swym rozmiarem całe uniwersum, a główne role grać będzie ośmiu najbardziej godnych wybrańców, którzy staną oko w oko z Bogiem Strachu (póki co nie ujawniono jego tożsamości). Na początku całego wydarzenia na światło dzienne wyjdzie wielki sekret uniwersum Marvela, który sprawi iż herosi będą siebie postrzegać zupełnie inaczej niż do tej pory. Wszystko rozpocznie się wraz z prologiem, który w marcu przyszłego roku ujrzy światło dzienne. Odpowiedzialny za niego będzie Ed Brubaker oraz Scott Eaton, którzy cofną się nieco w czasie i przedstawią historię z Drugiej Wojny Światowej z Kapitanem Ameryką, Namorem i Invadersami w rolach głównych (sądząc po zaprezentowanej grafice głównym przeciwnikiem będzie Red Skull). W kwietniu do sklepów trafi pierwszy zeszyt siedmioczęściowej mini-serii "Fear Itself" (około 45 stron, cena prawdopodobnie wyższa niż 3.99$) oraz pewnie multum innych tie-inów, spin-offów i one-shotów. Nie podano do wiadomości z jaką częstotliwością będą się ukazywać kolejne numery głównej serii, ale wiadomo, że każdy z nich (prawdopodobnie bez wspomnianego #1) kosztować będzie cztery dolary bez jednego centa.
Jeśli zaś chodzi o twórców, którzy odpowiadać będą za "FI" to będzie to Matt Fraction (scenariusz) oraz Stuart Immonen (grafika). Dla Fractiona będzie to pierwszy tak duży sprawdzian i ciekaw jestem bardzo jak ten działający od kilku lat w Marvelu skryba sobie z nim poradzi. Co prawda jego początki (jako pomocnika Bru przy "Immortal Iron Fist") były obiecujące, ale później jego noty wśród fanów nieco się pogorszyły. Został jednak doceniony przez krytyków i w 2009 roku przyznano mu Eisnera za serię "Invincible Iron Man" (pierwszy tom został wydany u nas za sprawą Mucha Comics), którą prowadzi zresztą do dnia dzisiejszego. Jeśli zaś chodzi o rysownika to jako że jest jednym z moich ulubionych twórców nie mogę powiedzieć na niego złego słowa. Zachwycił mnie przy "NextWave", podobnie przy "Ultimate Spider-Manie", jak i ostatnio przy "New Avengers". Dynamit w łapie, świetna kreska i całkiem niezłe tempo rysowania - co pozwala mieć nadzieję, że obędzie się bez większych obsuw (będących często bolączką tego typu wydarzeń). Oby jeszcze tylko Fraction dostosował się poziomem, a będzie dobrze.
Samo spotkanie trwało niewiele ponad pół godziny i oprócz Quesady z dziennikarzami spotkał się Tom Brevoort, Axel Alonso oraz Matt Fraction (co prawda jedynie na ekranie telewizora). Panowie rzucili kilkoma żartami, Brevoort stwierdził, że jeszcze nigdy nie widział swego szefa o tak wczesnej porze, a Joe Q. pod koniec spotkania przy rozdawaniu fanom mini-albumików z promocyjnymi grafikami zażartował, że każdy z nich kosztuje 200$. Tradycyjnie obiecywano, że jest to najważniejsza historia jaką do tej pory opowiedziano w Marvelu - większa niż "Secret Invasion", i ambitna jak "Civil War". Oby tylko nie z tak słabym zakończeniem jak w przypadku chociażby tej pierwszej i ostatniego z wielkich eventów, "Siege".
Ciekaw jestem bardzo jak to wszystko wyjdzie, szczególnie mając w pamięci obietnice edytorów o wycofaniu się na dłuższy czas z wielkich crossoverów, na rzecz znacznie mniejszych (w teorii), jak zakończone niedawno "Shadowland" czy trwające "Chaos War". Póki co jestem zadowolony, że dzięki relacji live miałem możliwość "uczestniczyć" w samej konferencji, a nie tylko odświeżać stronę CBR czy Newsaramy z nadzieją na kolejne aktualizacje. Za chwilę do sieci trafić powinny zapowiedzi Marvela na marzec, wraz z prologiem "Fear Itself".
Obejmie on swym rozmiarem całe uniwersum, a główne role grać będzie ośmiu najbardziej godnych wybrańców, którzy staną oko w oko z Bogiem Strachu (póki co nie ujawniono jego tożsamości). Na początku całego wydarzenia na światło dzienne wyjdzie wielki sekret uniwersum Marvela, który sprawi iż herosi będą siebie postrzegać zupełnie inaczej niż do tej pory. Wszystko rozpocznie się wraz z prologiem, który w marcu przyszłego roku ujrzy światło dzienne. Odpowiedzialny za niego będzie Ed Brubaker oraz Scott Eaton, którzy cofną się nieco w czasie i przedstawią historię z Drugiej Wojny Światowej z Kapitanem Ameryką, Namorem i Invadersami w rolach głównych (sądząc po zaprezentowanej grafice głównym przeciwnikiem będzie Red Skull). W kwietniu do sklepów trafi pierwszy zeszyt siedmioczęściowej mini-serii "Fear Itself" (około 45 stron, cena prawdopodobnie wyższa niż 3.99$) oraz pewnie multum innych tie-inów, spin-offów i one-shotów. Nie podano do wiadomości z jaką częstotliwością będą się ukazywać kolejne numery głównej serii, ale wiadomo, że każdy z nich (prawdopodobnie bez wspomnianego #1) kosztować będzie cztery dolary bez jednego centa.
Jeśli zaś chodzi o twórców, którzy odpowiadać będą za "FI" to będzie to Matt Fraction (scenariusz) oraz Stuart Immonen (grafika). Dla Fractiona będzie to pierwszy tak duży sprawdzian i ciekaw jestem bardzo jak ten działający od kilku lat w Marvelu skryba sobie z nim poradzi. Co prawda jego początki (jako pomocnika Bru przy "Immortal Iron Fist") były obiecujące, ale później jego noty wśród fanów nieco się pogorszyły. Został jednak doceniony przez krytyków i w 2009 roku przyznano mu Eisnera za serię "Invincible Iron Man" (pierwszy tom został wydany u nas za sprawą Mucha Comics), którą prowadzi zresztą do dnia dzisiejszego. Jeśli zaś chodzi o rysownika to jako że jest jednym z moich ulubionych twórców nie mogę powiedzieć na niego złego słowa. Zachwycił mnie przy "NextWave", podobnie przy "Ultimate Spider-Manie", jak i ostatnio przy "New Avengers". Dynamit w łapie, świetna kreska i całkiem niezłe tempo rysowania - co pozwala mieć nadzieję, że obędzie się bez większych obsuw (będących często bolączką tego typu wydarzeń). Oby jeszcze tylko Fraction dostosował się poziomem, a będzie dobrze.
Samo spotkanie trwało niewiele ponad pół godziny i oprócz Quesady z dziennikarzami spotkał się Tom Brevoort, Axel Alonso oraz Matt Fraction (co prawda jedynie na ekranie telewizora). Panowie rzucili kilkoma żartami, Brevoort stwierdził, że jeszcze nigdy nie widział swego szefa o tak wczesnej porze, a Joe Q. pod koniec spotkania przy rozdawaniu fanom mini-albumików z promocyjnymi grafikami zażartował, że każdy z nich kosztuje 200$. Tradycyjnie obiecywano, że jest to najważniejsza historia jaką do tej pory opowiedziano w Marvelu - większa niż "Secret Invasion", i ambitna jak "Civil War". Oby tylko nie z tak słabym zakończeniem jak w przypadku chociażby tej pierwszej i ostatniego z wielkich eventów, "Siege".
Ciekaw jestem bardzo jak to wszystko wyjdzie, szczególnie mając w pamięci obietnice edytorów o wycofaniu się na dłuższy czas z wielkich crossoverów, na rzecz znacznie mniejszych (w teorii), jak zakończone niedawno "Shadowland" czy trwające "Chaos War". Póki co jestem zadowolony, że dzięki relacji live miałem możliwość "uczestniczyć" w samej konferencji, a nie tylko odświeżać stronę CBR czy Newsaramy z nadzieją na kolejne aktualizacje. Za chwilę do sieci trafić powinny zapowiedzi Marvela na marzec, wraz z prologiem "Fear Itself".
A później już tylko terror, strach i przerażenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz