Flix miło zaskoczył polskich czytelników wspominkowym "Pamiętam, jak...". Teraz sprawia pozytywną niespodziankę kolejnym komiksem. "Dziewczyny" to urocza i bezpretensjonalna pełnometrażowa obyczajówka, być może inspirowana wątkami autobiograficznymi, skoro głównego bohatera łączą z autorem dane personalne i profesja rysownika komiksowego.
Felix coś tam nawet publikuje po zinach; ale jako że trudno mu się utrzymać z samego hobby, łapie się za różne zlecenia graficzne. Sęk w tym, że mimo sporego doświadczenia wciąż ma problemy z rysowaniem kobiet z pamięci. Musi zatem posiłkować się cykanymi ukradkiem w terenie fotami i odrysowywać ze zdjęć. Co w końcu nie jest niczym niezwykłym, jak zapewniają nas profesjonaliści , chociaż dla Felixa to dość niezręczna sprawa. Podczas realizacji jednego z takich zleceń napotyka Esther - kobietę-cud! Niewinne z pozoru kłamstewko zapewnia mu zainteresowanie dziewczyny...
Podczas lektury usilnie brzęczał mi w głowie klasyk Lou Reeda - "Perfect day", bo właśnie taki perfekcyjnie miły dzień spędzają ze sobą młodzi, na pierwszy rzut oka dobrani jak w korcu maku. I podobnie jak w piosence Mistrza Lou, nie wszystko jest do końca takie perfekcyjne, jak się z początku wydaje. Ale już nic nie będę mówił, bo jeszcze pospoileruję i będzie krzyk w komentarzach.
You're going to reap just what you sow, Herr Felix.
Powiem natomiast, że krecha to miód, uwielbiam. Flix operuje dość uproszczonym stylem, postaci nie są jakoś szczególnie zróżnicowane między sobą, ale za to pełne życia i zapadają w pamięć - szczególnie te drugoplanowe, jak nachalny sprzedawca w kostiumie krowy czy kumpel Felixa. "Dziewczyny" to bardzo dobrze skomponowany pod względem fabuły komiks. Autor konstruuje żywe dialogi, dba o rozwój akcji, stosuje różne triki narracyjne, mieszając bieżącą akcję z retrospekcją bądź własnymi wyobrażeniami. I to jest strasznie fajne! Miejscami bardzo filmowe wręcz, chciałbym kiedyś zobaczyć adaptację tego komiksu. Najlepiej animowaną.
Sympatyczny tytuł; nie zawiera żadnych szczególnie głębokich treści, za to świetnie napisany i narysowany, pełen humoru i odrobiny gorzkawej refleksji. Jak na dobrą komedię romantyczną przystało - tyle że /SPOILER!/ bez obowiązkowego happy endu, bo to w końcu prawdziwe życie. Fani Flixa się nie zawiodą, nie-fani mogą znaleźć nowego idola albo odłożą komiks na półkę ze wzruszeniem ramion, bo gustują w innych klimatach.
Jak w prawdziwym życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz