piątek, 31 lipca 2015

#1921 - Bois-Maury #2: Rodrigo

Przyznaję, przed lekturą drugiego tomu "Bois-Maury" miałem wyraźne obawy odnośnie jakości scenariusza. A to dlatego, że tym razem skrypt nie został napisany przez Hermanna Huppena, a przez jego syna używającego pseudonimu – Yves H. Nie jest to pierwszy wspólny komiks obu panów, dwa poprzednie, które się w naszym kraju ukazały – "Stacja 16" oraz "Bez przebaczenia" – wyraźnie odstają od samodzielnych produkcji Huppena-seniora. Na szczęście "Rodrigo" trzyma poziom poprzednich albumów serii.



W ramach krótkiego przypomnienia: omawiany pozycja należy do nowego cyklu, w którym każdy kolejny tom poświęcony jest innemu potomkowi francuskiego, rycerskiego rodu de Bois-Maury. Tym razem akcja rozgrywa się w pierwszej połowie XIV wieku na Półwyspie Iberyjskim w Królestwie Kastylii i Leónu. I znowu duże znaczenie dla fabuły ma społeczno-polityczne tło wydarzeń, które zostało atrakcyjnie przedstawione. Chodzi o rekonkwistę – część Półwyspu jest w rękach chrześcijan, ale Emirat Grenady nadal jest krajem muzułmańskim. Tytułowy bohater, który jest niespełna osiemnastoletnim młodzieńcem, ma wątpliwości natury moralnej. Szuka potwierdzenia, że zabijanie Maurów jest czymś dobrym w oczach Boga. Jednakże jego duchowy przewodnik, i przyjaciel, ojciec Miguel nie wypowiada się w "duchu kościoła". Dlatego młodzieniec jest rozdarty między głoszoną przez arcybiskupa ideologią, a własnymi przekonaniami.

Huppen-junior zbudował scenariusz poprzez opowiadanie losów kolejnych postaci, a w końcowej części albumu sprawnie splata wszystkie jednostkowe nici ze sobą. Wspomniany powyżej mnich jest bohaterem z dalszego plany, jego historia jest jedną z wielu, ale mnie najbardziej poruszyła. Zasadniczo akcja rozgrywa się między trzema głównymi postaciami dramatu: Rodrygiem, jego ojcem oraz wujem. Ten ostatni został dawniej wypędzony z kraju, teraz powrócił. Liczy, że młody król Alfons XI, w zamian z zbrojne wsparcie rekonkwisty, puści w niepamięć jego przewiny i pomoże odzyskać dziedzictwo rodu. A jest ku temu dobra okazja, gdyż jego brat niedomaga. Esteban de la Vega został przedstawiony jako postać z gruntu zła, który bez skrupułów wykorzysta wszystkie możliwości, aby odzyskać dawną pozycję. Posunie się nawet do najcięższej zbrodni…


Już w tekście poświęconym poprzedniemu tomowi zwracałem uwagę, że kreska Hermanna się zmienia, staje się bardziej delikatna i precyzyjna. Bois-MauryZmienia się także paleta barw, artysta rezygnuje z kontrastowych i brudnych kolorów. Częściej niż uprzednio nakładane są kolory transparentne. A ilustracja na okładce albumu jest po prostu piękna!

Słowa uznania należą się nowemu scenarzyście za jeszcze jedno sprawne zagranie. Wiemy, że każdy tom poświęcony jest innej postaci z rodu de Bois-Maury. W wypadku omawianej pozycji jej tożsamość na długo jest przed czytelnikiem ukryta. Oczywiście, możemy się domyślić kim jest, ale potwierdzenie uzyskujemy dopiero na ostatniej planszy. Rodrigo dobrze wróży ostatnim trzem komiksom serii. Wygląda na to, że rodzinna kooperacja się powiodła. 

Brak komentarzy: