środa, 8 lipca 2015

#1910 - Umbral #1: Out of the Shadows

Autorem poniższego tekstu jest Krzysztof Tymczyński, a został on pierwotnie opublikowany na łamach bloga poświęconego Image Comics.

Antony Johnston fajnym gościem jest. To zarówno bardzo sympatyczny człowiek, ale także świetny, chociaż cały czas niedoceniany, twórca. Jego „Wasteland” z wydawnictwa Oni Press to kapitalna, postapokaliptyczna historia, zaś „The Fuse”, choć zupełnie różne pod względem gatunkowym, także okazało się solidną pozycją. Gdy Johnston przybył do Image najpierw zapowiedział „Umbral”, którym zainteresowałem się od razu. Mroczne fantasy, w dodatku rysowane przez bardzo lubianego przeze mnie Christophera Mittena? Poproszę dwa razy!





Dark fantasy to raczej niewielki konkret, prawda? Główną bohaterką komiksu jest młoda złodziejka imieniem Rascal. Jak dotąd w jej życiu nie wiodło się najlepiej, więc by odmienić swój los postanawia ukraść jeden z największych i najcenniejszych klejnotów na świecie – tajemniczy Oculus. Cały plan upada w momencie, gdy dziewczyna jest świadkiem morderstwa rodziny królewskiej z... hm, chyba najbezpieczniej będzie napisać „macek” tajemniczych potworów, a wspomniany skarb okazuje się być dla nich niezbędny do zdobycia świata. Rascal kradnie Oculus i naturalnie staje się dla stworów celem numer jeden.

Jak widzicie „Umbral” rozpoczyna się dość typowo, a później fabuła rozwija się zgodnie z konwencją. Bohaterka rozpoczyna pełną niebezpieczeństw wędrówkę, w trakcie której napotyka zarówno nowych sojuszników, jak i przeciwników. Kolejne rozdziały czyta się szybko i przyjemnie, motywy są ograne, oryginalności doszukać się ciężko, jednak mimo tego Johnston potrafi podbić serce czytelnika szczegółami, które pojawiają się właściwie na każdej stronie.

Przede wszystkim siła tego tytułu tkwi w postaciach. Rascal jest wiarygodna, naturalna i momentami całkiem zabawna. Pewnie nie wszystkim przypadnie używany przez nią „młodzieżowy” język, ale nie zmienia to faktu, że to świetnie pomyślana i skonstruowana postać. Bohaterowie drugoplanowi są charakterystyczni i zapadają w pamięć, ale co najważniejsze – nie da się ich łatwo sklasyfikować, jako „dobrych” lub „złych’. Kierując się swoimi własnymi interesami, mają tajemnice i poczucie, że nikomu nie można w pełni zaufać udziela się także czytelnikowi.


Świat przedstawiony wydaje się być jednorodny i nie jest zbyt oryginalny. Wszędzie jest mroczno, lecz w pewnym momencie trochę ta wszechobecna ciemność potrafi zmęczyć, choć Christopher Mitten dołożył wszelkich starań, aby ją ożywić. Jak już napisałem jego styl rysowania mocno przypadł mi do gustu, choć nie wydaje mi się, że osobom zakochanym w Marvelu czy DC jego nieco kreskówkowe, czasem wyglądające na niestaranne ilustracje przypadną do gustu. Warto wspomnieć o wysiłkach Johna Raucha oraz Jordana Boyda, którzy zajęli się kolorami w komiksie. Korzystali z dość ograniczonej palety barw oraz do absolutnego minimum ograniczyli bardzo często spotykane komputerowe efekciarstwo. W efekcie doskonale widać na które elementy poszczególnych plansz zwracać baczniejszą uwagę, lecz zarazem koloryści nie starają się tak swoją pracą przyćmić kreski rysownika.

Akcja rozgrywa się w Królestwie Fendin, o którym dowiemy się nieco więcej przy okazji drugiego tomu, natomiast jego mapa jest dodatkiem do pierwszego trejda. Jedynym, niestety. Byłem tym trochę zdziwiony, bo w wersji zeszytowej w rubryce z listami czytelników, z której można było wywnioskować, że wydanie zbiorcze będzie jednak nieco bogatsze, o chociażby jakieś szkice. Tak się niestety nie stało i zostaliśmy z samą mapą, niemniej dużym plusem wydania jest jego cena. Standardowo pierwszy tom serii w Image kosztuje tylko 10 dolców.


Największym mankamentem „Umbral” jest jednak fakt, że jest to seria niedokończona. Jakiś czas temu tytuł został zawieszony, a nadzieja na to, że powróci na sklepowe półki jest właściwie bliska zeru. Niezależnie więc od mojej oceny niewielu z Was pewnie zdecyduje się w niego zainwestować z tego właśnie powodu. A szkoda, bo to lektura fajna, bardzo luźna i potrafiąca nieźle zrelaksować. Pierwszy tom oceniam na czwórkę i kontynuuje lamenty nad jego losem.

Brak komentarzy: