piątek, 20 czerwca 2014

#1629 - Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy 1. Złodziej pioruna

Pierwszy kontakt z grecką mitologią miałem gdzieś w połowie podstawówki. Nie pamiętam jak, ale w moje ręce wpadły „Mity greckie” Wandy Markowskiej. Pamiętam, że był paskudnie wydana, lecz mimo, że miała nieprzyjemną w dotyku, brązową okładką i pożółkłe ze starości strony otworzyła mi bramę do magicznego świata herosów, bogów i potworów. W taki sposób ukształtowany przez semikowskie zeszyty dzieciak znalazł nową miłość.



Wpadłem. Z wypiekami na twarzy czytałem przygody Tezeusza czy Edypa, jak wcześniej Spider-Mana czy X-Men. W każdej wolnej chwili zgłębiałem zawiłości olimpijskiego „continuity” (bo jak Herakles mógł pomóc w wojnie z gigantami, skoro urodził się znacznie później, w „erze ludzi”?) i próbowałem wyobrazić sobie grozę Scylly i Charybdy (jakby taki potwór narysowany przez Todda McFarlane`a wyglądał?). Obcując z klasycznym „brykiem” znalazłem w mitologii to, czego szukałem w trykociarskiej estetyce. Nie miałem wtedy szans, ani wrażliwości, aby dostrzec prawdziwą wartość antycznego dziedzictwa Greków (na to przyjdzie czas znacznie później). Dla chudego dzieciaka, który więcej czasu spędzał zaczytany w komiksach, niż z kolegami na trzepaku, była to fascynacja na najbardziej elementarnym poziomie. Była ona w jakiś sposób naturalna, czego dowodzą liczne badania wskazujące na silne pokrewieństwo między w konwencją super-hero, a siłą mitu. Przypuszczam, że dla Haley`a Riordana mitologia mogła być podobnym odkryciem.

Z greckim panteonem Haley spotkał się w drugiej klasie. Podobno był nim tak zafascynowany, że poprosił swojego ojca żeby zamiast tradycyjnej bajki przed snem, opowiadał mu coś z mitologii. Po pewnym czasie zasób opowieści się wyczerpał, więc złakniony fantastycznych przygód zasugerował, żeby wymyślić nowe. Podobno właśnie wtedy Rick Riordan wpadł na pomysł wykreowana świata Percy`go Jacksona, w którym antyczne mity wciąż trwają we współczesnym świecie. Po pewnym czasie pomysł ten stał się kolejnym popkulturowym fenomenem.

Przepis, jak to zwykle bywa, wydaje się banalnie prosty. Schemat znanym z Harry`ego Pottera łączymy z treściami mitycznymi, dodajemy domieszkę super-hero i voila, mamy przebój! 223 tygodnie, jako najlepiej sprzedająca się książka młodzieżowa na liście „New York Timesa”, łączny nakład sięgający ponad 20 milionów egzemplarzy, dwa filmy kinowe i miliony dolarów na koncie Riordana. Jakby tego mało, wydawnictwo Hyperion Books zainwestowało w komiksową adaptację. Pierwszy tom, czyli „Złodziej pioruna” niedawno ukazał się na polskim rynku nakładem Galerii Książki. 


Z mojej perspektywy jest to rzecz absolutnie nieciekawa, choć całkiem porządnie (jak na standardy popularnego komiksu dla młodszej młodzieży) zrobiona. Mamy więc tytułowego bohatera, 12-letniego Percy`ego Jacksona, z którym potencjalni czytelnicy mają się utożsamiać. Co ciekawe, podobnie jak Haley, Percy cierpi na ADHD i dysleksje. Katalizatorem fabuły jest klasyczny dla gatunku chwyt „nic nie jest takie, na jakie ci się wydaje!”. Kiedy mitologiczne potwory wychodzą prosto z kart podręcznika i atakują niczego nie spodziewającego się bohatera, rzeczywistość odkrywa swoje prawdziwe, bardziej magiczne oblicze. 

Przewodnikiem po współczesnym świecie, który nie jest tak zwyczajny, jakby można było się spodziewać, jest pan Brunner, nauczyciel literatury. Zabiera on Percy`ego do obozu herosów, gdzie ma rozpocząć się jego szkolenie. Będąc synem jednego z olimpijskich bogów jest on materiałem na herosa, ale nim się to stanie będzie musiał odzyskać tytułowy artefakt i rozwikłać tajemnicę swojego pochodzenia. Uzbrojony w magiczny miecz wraz z satyrem Groverem i Annabeth, córką Ateny rusza do Hadesu (do którego wejście znajduje się Los Angeles), aby zapobiec straszliwej wojnie między olimpijczykami… 

Robert Venditti prowadzi fabułę w sposób poprawny, odpowiednio przeplata humor ze scenami nieco bardziej poważnymi. W kwestii rzemiosła trudno jest mu cokolwiek zarzucić, ale miał o tyle łatwiej, że pisał tylko adaptację. Za to będzie sądzony przez fanów serii, a nie mnie. Co do oprawy graficznej – wiele dobrego nasłuchałem się o pracy Atilly Futakiego po premierze „Severed”, alepo lekturze „Percy`ego Jacksona” zupełnie nie rozumiem o co tyle szumu. Węgierski twórca to kolejny z wielu mniej lub bardziej anonimowych trybików wielkiej komiksowej maszynerii w Ameryce. O jego kresce przy odrobinie dobrej woli można powiedzieć, że jest rozpoznawalna, ale nic ponadto.


Do dziś jak czasem wracam do Markowskiej odnajduje w jej opracowaniu greckich mitów wiele magii. W „Złodzieju pioruna” nic takiego nie potrafię dostrzec. Nie wiem, może zgubiła się podczas przekładu z książki na komiks? A może jestem już trochę za stary na takie młodzieżowe przygody… 

Brak komentarzy: