"Opowiem ci, mamo, co robią pająki" to druga książka, po "Opowiem ci, mamo, co robią mrówki", z tekstem Marcina Brykczyńskiego i rysunkami Daniela de Latoura. Chociaż na wstępie należy wyraźnie podkreślić, że tekstu w tej książce jak na lekarstwo. Ale nie o tekst, nie o składanie zdań ze słów w niej chodzi. A na czym polega urok książki? Na czytaniu ilustracji (właściwie całych paneli) i rozwiązywaniu zadań.
Na kolejnych stronach przygotowanych przez rysownika dzieje się bardzo dużo. Każde przewrócenie kartki zmienia nie tylko krajobraz, ale i całe sekwencje wydarzeń. Owady prą przez łąkę w stronę jakiegoś domu; rurami, oknem, przez uchylone drzwi wpadają do środka, anektują kuchnię i łazienkę. Wszędzie ich pełno, a każdy z nich ma swoją historię do opowiedzenia, którą czytelnik sam musi sobie zbudować. Pająk Kleofas wiedzie w tej podróży prym, ale ja polubiłem karaluchy: lekko zblazowane, z półprzymkniętymi powiekami, z naręczami reklamówek, ćmiące papierosy i rżnące w karty.
Opis na drugiej stronie sugeruje, że za całą koncepcję książki odpowiada Daniel de Latour, a Marcin Brykczyński napisał jedynie krótkie wierszyki, głównie rymowane dystychy, sugerujące jak snuć opowieść i przydzielające czytelnikowi zadania. Dlatego wielkie brawa dla ilustratora. Dawno się tak dobrze nie bawiłem, czytając książkę, przeznaczoną zasadniczo, dla dzieci. Do tego wszystkie występujące owady zostały narysowane ze swadą, mimo uproszczonego rysunki, karykaturalnego ujęcia, mają swoje jednostkowe cechy bohaterów. Nawet jeśli nie nadano im imion, to aż chce niektórym ponadawać. Nadałem takie rodzinie jelonka rogacza: Teofil, Tekla i Tobiasz. A żuk gnojarz otrzymał imię Syzyf.
Nie należy się zrażać uczonym opisem dr Alicji Zagrodzkiej, który znajduje się na ostatniej stronie okładki. Najważniejsze, że książka jest bardzo zabawna, a bohaterów Opowiem ci, mamo, co robią pająki można najzwyczajniej polubić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz