czwartek, 5 marca 2015

#1817 - Jak oni pakują? 02: Picturebook

Ubite rogi, złośliwy cyrklowcy i błędnie skalkulowane strefy zgniotu – oto prawdziwe koszmary dręczące po nocach każdego czytelnika komiksu. Źle zabezpieczona paczka może zepsuć nawet najlepsze zakupy i być przyczyną niepohamowanego ataku agresji. Jak unikać takich sytuacji w czasach, gdy kupowanie w sieci dzięki konkurencyjnym cenom i wygodzie stało się powszechne? Mam nadzieję, że nasz nowy cykl „Jak oni pakują?” będzie choć trochę pomocny!




Jak sama nazwa wskazuje będę w nim prezentował jak swoje przesyłki zabezpieczają internetowe sklepy trudniące się sprzedażą komiksów. Polecał najlepszych w tym aspekcie i przestrzegał przed tymi, którzy pakować nie potrafią.

Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że w cyklu będę wypowiadał się wyłącznie w swoim imieniu i przedstawiał własne, a więc subiektywne oceny tego, jak dana przesyłka została zapakowana. Z pewnością każdy z nas ma nieco inne wyobrażenie tego, czym jest stan „mint” i jakie ilości kartonu powinno się zużywać do zabezpieczenia komiksów. Nie mam nawet zamiaru aspirować do jakiegokolwiek autorytetu w tej kwestii, moim celem jest po prostu jak najrzetelniejsza ocena paczki, w której przychodzą zamówione przeze mnie komiksy.

Jestem jednak otwarty na dyskusję, więc śmiało polemizujcie ze mną w komentarzach. Możecie również przedstawić swoje własne wrażenia z zakupów na danej stronie - w końcu im więcej opinii, tym lepiej! Miejcie również na uwadze, że mam możliwość opisania jedynie jednostkowych przypadków. Może więc zdarzyć się tak, że kupując w tym samym sklepie otrzymacie gorzej lub lepiej zabezpieczoną przesyłkę.

Teksty, które będę ukazywały się w „Jak oni pakują?” nie mają charakteru reklamowego. Żaden ze sklepów nie płaci (czy to w komiksach czy pieniędzmi, które niechybnie wydałbym na komiksy) za zamieszczenie opinii o nim na stronie. Ba, ci u których zaopatruje się w komiksy, mogą nie mieć pojęcia w co się pakują, gdy robię u nich zakupy. No, to chyba tyle. Zaczynajmy więc!

Tym razem pod lupę biorę Picturebook. Nie jest żadną tajemnicą, że jest to przybytek związany z wydawnictwem Centrala, ale nie jest to sklep firmowy (ten znajduje się pod tym adresem). Swego czasu zainteresowałem się nim, gdy próbował walczyć z Gildią zniżką na poziomie 27% (przynajmniej na nowości). Było to jeszcze przed erupcją książkowych dyskontów tnących ceny jak szalone i wtedy udało mi się wyrwać kilka albumów po nieco niższych cenach.

Obecnie przeglądając asortyment Picturebooka da się znaleźć album z taką właśnie zniżką (choćby drugi integral "Rorka" od Sideki), ale takich pozycji jest stosunkowo niewiele. Dominują mniejsze rabaty.W ofercie nie znalazłem pozycji sprzedawanej po okładkowej - zależności od ceny rabat waha się w przedziale od kilku, do kilkunastu procent. Żadna rewelacja. Miłe jest jednak to, że próg darmowej wysyłki zaczyna się już od 150 złotych.

Rozglądając się po wirtualnych półkach Picturebooka doszedłem do wniosku, że jest to sklep dla typowego komiksiarza. Choć w jego ofercie często znajdziemy rzeczy niedostępne u konkurencji (pozycje niszowe, książki okołokomiksowe, ziny, "Kusie", sporo tytułów spoza rynku polskiego), to jak sama nazwa wskazuje lwią część jego asortymentu stanowią książki obrazkowego, czyli właśnie picturebooki.

A jak oni tam pakują? Całkiem solidnie. Listonosz przyniósł mi coś takiego:



Średniej grubości karton sklejony taśmą przezroczystą może nie robi dobrego wrażenia na moich zdjęciach, ale sprawdza się w swojej roli.


Szczególnie, że po rozcięciu taśmy napotykamy na kolejną warstwę ochronną. Znowu, zabezpieczenie komiksów "papierem śniadaniowym" i jakimś starym plakatem (?) efektowne nie jest, ale daje rade.


... jeszcze chwila majstrowania nożyczkami i paznokciami i udaje mi się dostać do komiksów.



Albumy dotarły w stanie nienaruszonym. Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć delikatne zgięcie prawego dolnego rogu "Billy`ego", ale nie sądzę, żeby powstały podczas transportu.


Podsumowując - trudno jest mi się do czegoś przyczepić. Jasne, opakowanie "towaru" do estetycznych nie należy, daleko mu również do pancerności, do której przyzwyczaiło mnie Multiversum, ale jak napisałem powyżej - spełnia swoje zadanie. Na tyle skutecznie, że z czystym sumieniem mogę polecić Wam Picturebook. Ja podczas mojej przygody z tym sklepem zawsze byłem zadowolony z jego usług. Żadnych problemów, zero reklamacji, terminowość, fajne podejście do klienta. Kciuk w górę!

Brak komentarzy: