Autorem poniższego tekstu jest Krzysztof Tymczyński, który o komiksach pisze na łamach bloga poświęconego Image Comics.
Chciałbym ogłosić wszem i wobec, że jeśli jesteś mężczyzną, który nic a nic nie rozumie meandrów umysłów kobiet, to podszkól swój angielski i kontaktuj się ze Stjepanem Sejicem. Czwarty tom "Sunstone" udowadnia, że autor tego komiksu w jakiś sposób posiadł tę tajemną wiedzę i nie waha się jej używać. Dzięki temu kończyłem lekturę komiksu z przeświadczeniem, że totalnie nie jestem w stanie pojąc zachowań głównych bohaterek i... jest to cholernie realistyczne doświadczenie. Tekst zawiera odrobinę prywaty i spoilery.
Najnowsza odsłona "Sunstone" stanowi najważniejszy jak dotąd tom serii. Lisa i Ally dotychczas poznawały się, a ich związek przechodził pewne próby, które dotyczyły głównie dość prostych kwestii, jeśli pominąć bondage, sado-maso, przebieranki i tego typu zabawy. Co jednak stanie się z ich rozwijającym się uczuciem, gdy pojawi się ta trzecia? Anne za sprawą obu głównych bohaterek dopiero poznaje realia BDSM i powoli się do nich przekonuje. Otwarta, bezpośrednia i bezkompromisowa dziewczyna stanie się jednak powodem największego kryzysu w związku głównych bohaterek. Tylko czy można tu mówić o tego typu relacji? Wszak obie dziewczyny konsekwentnie utrzymują, że są dla siebie tylko przyjaciółkami...
Brak zrozumienia. Te dwa słowa idealnie oddają moje wrażenia po lekturze omawianego dzisiaj komiksu. Generalnie, czwartemu tomowi serii trudno przyznać, iż jakoś szczególnie mocno zaskoczył. Sejic nie ukrywa, że od samego początku dążył do dość oczywistego finału – uwaga, spoiler: Lisa i Ally tymczasowo się rozstają – i kładzie nacisk na pokazanie tego, w jaki sposób do tego doszło. I tu już jest zaskakująco. Autor dokonuje solidnego zachwiania związkiem obu głównych bohaterek za pomocą braku wzajemnego zrozumienia i ostatecznego, obustronnego nakręcania konfliktu. Brzmi realistycznie?
Po zakończeniu lektury komiksu w głowie kłębiło mi się kilka wspomnień. Nie związanych bezpośrednio ze mną, ale stanowiących analogię do "Sunstone". Jakiś czas temu byłem bowiem świadkiem, jak na moich oczach z dokładnie tego samego powodu rozlatuje się związek dwojga ludzi, których znajomość cenię sobie do dziś. Dlaczego o tym wspominam? Otóż aby podkreślić, jak niesamowicie realistyczne było dla mnie to, co napisał Sejic na łamach swojego dzieła. Już przy poprzednich tomach wspominałem, że Chorwat niesamowicie dobrze czuje stworzone przez siebie postaci i nadaje im tyle pełnokrwistego charakteru, iż ma się wrażenie obcowania z prawdziwymi ludźmi. Tym razem jednak przeszedł samego siebie, a relacje w trójkącie Lisa-Ally-Anne i wzajemne nakręcanie się i podszczypywanie, które w ostateczności prowadzi do spodziewanego, końcowego konfliktu, jest jakby żywcem zaadaptowaną historią prawdziwą.
Ale żeby nie było zbyt cukierkowo – czwarty tom serii Sejicia ma sporo zalet, ale również i drugie tyle wad. Pomimo powiększonej ilości stron trudno pozbyć się wrażenia, że część wątków została wyraźnie zepchnięte na dalszy plan. Postać Alana już od drugiej odsłony cyklu snuje się bez większego celu. Chociaż dzieje się kilka dość ważnych dla niego rzeczy, trudno pozbyć się wrażenia, że Sejic wprowadzał je tylko po to, by dać mu jakąkolwiek rolę w komiksie. Podobnie jest z Cassie i Tomem, czyli tą względnie "normalną", ułożoną parę, odgrywających tu właściwie rolę kontrastu dla skomplikowanych relacji Lisy i Ally. Co więcej, w tym tomie "Sunstone" pojawia się kilka nowych postaci oraz zasygnalizowane zostały kolejne wątki, ale jak dotąd żaden z nich nie wydał się interesujący. Ogólnie można odnieść wrażenie, że Sejicowi było trochę nie w smak umieszczać w tym tomie cokolwiek, za wyjątkiem głównego wątku, który sam w sobie zajmowałby standardową objętość tomu.
Zauważyliście, że nic jak dotąd nie wspomniałem o erotycznej części komiksu? Nieprzypadkowo. W trakcie lektury odnosiłem bowiem wrażenie, nie pierwszy raz zresztą, że komiks mógłby się obejść bez większości tego typu scen. I nic by na tym nie stracił.
Poprawie na pewno uległa warstwa graficzna komiksu. Co prawda nadal widać ogromny rozstrzał pomiędzy stronami, które Sejic rysuje bardziej klasycznie, a tymi, które powstają w 90% przy udziale programów graficznych, lecz nie raziło mnie to aż tak mocno, jak chociażby w przypadku tomu trzeciego. Nie uważam, by Sejic wracał do formy z czasów "Witchblade" czy "Ravine", lecz mały krok do przodu został z pewnością wykonany. Ocena byłaby nieco wyższa, gdyby nie zabrakło konsekwencji w proporcjach postaci. Sejic kilkukrotnie zalicza na tym polu małe wpadki.
Wspomniałem już wcześniej, że czwarty tom "Sunstone" jest nieco grubszy, przez co i droższy (54,99 zł). Z tego samego powodu w komiksie zabrakło miejsca na dodatki. Pod kątem jakości wydania Waneko nie zawiodło
Czwarty tom "Sunstone" to lektura, którą trudno jednoznacznie ocenić. Komiks niesie ze sobą spory ładunek emocjonalny, jest bardzo realistyczny, ale jednocześnie nie wystrzega się błędów. To wciąż bardzo solidna, podszyta erotyką, ale jednak opowieść obyczajowa. I jako taką oceniam ją na 4/6.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz