wtorek, 26 stycznia 2010

#355 - Parszywa (dla portfela) Dwunastka na 2010

W dzisiejszym wpisie postanowiliśmy przedstawić dwanaście serii, na które ostrzymy sobie zęby i które w bieżącym roku odbiją się na kondycji naszych portfeli. Niektóre z nich to tytuły od dawna znane fanom komiksów, niektóre są zupełnie nowe, ale wszystkie łączy to, że w tym roku powinno być o nich głośno i naszym zdaniem warto zwrócić na nie uwagę planując komiksowe budżety na kolejne miesiące. Oto one w kolejności alfabetycznej:

"Flash" (Geoff Johns i Francis Manapul, DC Comics)

Po przywróceniu do życia Barry'ego Allena, po 23 latach nieobecności, Geoff Johns z miejsca uczynił go prominentnym herosem świata DC. Po "Flash: Rebirth" i odegraniu jednej z wiodących ról w "Blackest Night", nowa seria regularna z Flashem Srebrnej Ery zostanie zrestartowana w kwietniu 2010 roku (wcześniej, w marcu ukaże się pierwszy zeszyt mini-serii "Flash: Secret Files and Origins"). Dan DiDio zdążył już ogłosić, że tytuł będzie ukazywał się pod szyldem "Brightest Day". Po tym, co Johns zrobił z Supermanem w "Action Comics" i Halem Jordanem w "Green Lanternie", moje oczekiwania wobec najgorętszego obecnie scenarzysty w przemyśle są bardzo wygórowane. Oprócz tego sama postać Barry'ego Allena, którego polski czytelnik nie miał okazji poznać, uchodzi wśród fanów za Oceanem za prawdziwy symbol ery zapoczątkowanej przez Kryzys na Nieskończonych Ziemiach. Przypomnę, że bez jego poświęcenia, uniwersum DC nie mogło zostać zretconowane. Sporo obiecuje sobie po oprawie graficznej - filipińsko-kanadyjski artysta wykonuje świetną pracę na łamach "Adventure Comics", a jego elegancką kreskę możecie zobaczyć na jego blogu i stronie oficjalnej. Ja tylko dodam, ze to jest styl, który idealnie trafia w moje gusta. Cóż trzeba więcej, żeby "Flash" był jedną z najbardziej oczekiwanych przeze mnie tytułów mainstreamowych? (KO)

"Furry Water" (Rafael Grampa i Daniel Pellizarri, Dark Horse)

Podczas ubiegłorocznego San Diego Comic Con, Dark Horse podał do publicznej wiadomości, że w 2010 roku do sprzedaży trafi mini-seria "Furry Water" brazylijskiego twórcy Rafaela Grampy. Jest to jeszcze dosyć mało znany artysta, ale jego dotychczasowe prace spotkały się z uznaniem fanów i krytyków - antologia "5", przy której pracował z Fabio Moonem czy Gabrielem Ba, zdobyła Eisnera w roku 2008, a jego pierwsza solowa praca - album "Mesmo Delivery" - uznana została za najlepszą nowelę graficzną, a on sam za najlepszego brazylijskiego twórcę komiksów (HQ MIX Awards). Teraz przyszła pora na "Furry Water" będące opowieścią o piątce rodzeństwa, poszukującej swojego zaginionego brata w postapokaliptycznym świecie, w którym władzę przejęło wojsko. Przy scenariuszu Grampie pomaga Daniel Pellizarri, określany przez rysownika przymiotnikiem "genialny". Póki co, wydawnictwo nie podało daty wypuszczenia na świat pierwszego numeru, ale żeby podsycić nieco apetyt, odkupiło od AdHouse Books prawa do wspomnianego "Mesmo Delivery", które - poszerzone o sporą sekcję szkiców i pin-up'ów (Mike Allred, Eduardo Risso, Craig Thompson oraz Fabio Moon) - pojawi się w sklepach w przyszłą środę (tutaj przykładowe plansze). Oprócz samych komiksów, polecam również zajrzeć na bloga artysty, na którym jest spora ilość fantastycznych prac, jak na przykład linkowany już kiedyś u nas Batman i Robin, albo Daredevil, czy Madman (zabawa z detalami przypomina mi to co robi Geoff Darrow). Rafael Grampa - o nim będzie jeszcze głośno! (ŁM)

"Greek Street" (Peter Milligan i Davide Gianfelice, Vertigo)

"Blood Calls For Blood" - pierwsza historia z "Greek Street" dopiero co się zakończyła, a na zebranie tego w trejd trzeba poczekać do marca. Zapewne dopiero wtedy większość zainteresowanych zapozna się z nowym dzieckiem Milligana, do czego szczerze namawiam już teraz. O ile "Fables" "dopisuje" ciąg dalszy do najpopularniejszych bajek, o tyle "Greek Street" reinterpretuje greckie dramaty, i jak przystało na te teksty, klimat opowieści jest o wiele mroczniejszy niż ten w Baśniogrodzie. "Król Edyp" czy "Medea" służą Milliganowi jedynie za punkt wyjścia do snucia swojej historii, która jest do bólu współczesna, pozostając jednocześnie pod względem dramatyzmu wierna antycznym tekstom. I choć strona graficzna nie należy do najlepszych, to już same wyłapywanie nawiązań do tekstów Sofoklesa czy Eurypidesa jest świetną zabawą. Dodajmy do tego opowieść zapowiadającą się na świetny kryminał i mamy już komiks, który zdecydowanie trzeba "mieć na oku". Potencjalna rewelacja, więc radzę uważać... (JT)

"Invincible" (Robert Kirkman i Ryan Ottley, Image Comics)

"Niezwyciężony", przez wielu uważany za najlepszą serię superbohaterską ukazującą się obecnie na amerykańskim rynku, może zaliczyć ubiegły rok do niezwykle udanych. Co prawda niewypałem okazał się jednonumerowy crossover w zeszycie sześćdziesiątym, ale historia z Conquestem w roli głównej, jak i późniejsze zeszyty, pozwoliły zapomnieć o tej drobnej wpadce. Początek 2010 roku będzie się wiązał z powrotem Marka Graysona do swojego klasycznego kostiumu (lutowy one-shot "Invincible Returns"), po którym nastąpi długo oczekiwane "Viltrumite War", w którym dojdzie do rewanżu Niezwyciężonego z Conquestem. Zapowiada się równie krwawo i brutalnie co za pierwszym razem. Wojna pomiędzy Koalicją Planet, a imperium Viltrumite zapowiadana jest jako wydarzenie, do którego podwaliny kładziono od pierwszego numeru serii i po którym - tradycyjnie - nic nie będzie takie samo. O ile w przypadku Marvela czy DC oznacza to zwykle lekką kosmetykę, o tyle Kirkman już nie raz udowodnił, że nie boi się podejmować radykalnych decyzji i wywracać wszystko do góry nogami. Scenarzysty i jego dotychczasowych osiągnięć przedstawiać nie trzeba, natomiast coraz lepiej radzący sobie Ryan Ottley, w przyszłości (niedalekiej) może być topowym nazwiskiem, o którego ekskluzywny kontrakt zabiegać będzie Wielka Dwójka. Jeśli już tak nie jest. "Invincible" pojawi się również na Kolorowych, jak tylko uda mi się nadrobić brakujące części. (ŁM)

"Joe the Barbarian" (Grant Morrison i Sean Gordon Murphy, Vertigo)

Grant Morrison to od wielu lat jeden z czołowych scenarzystów na amerykańskim rynku, dla którego głównym zajęciem od dłuższego czasu jest uprzykrzanie życia Bruce'owi Wayne'owi (oraz w sporej części również fanom Nietoperza), ale od czasu do czasu pokusi się on o stworzenie czegoś innego. Tym razem padło na mini-serię "Joe the Barbarian" przy której współpracuje on z Seanem Gordonem Murphym, dla którego seria ta ma szansę stać się trampoliną do wspomnianych przy Ottley'u dwóch największych wydawnictw (chodzą plotki, że po zakończeniu tej serii Sean przeniesie się do Marvela). Historia ta - początkowo planowana na trzy numery, a ostatecznie rozciągnięta na osiem - opowiadać będzie o chłopcu chorym na cukrzycę, który pewnego dnia zapomina wziąć leki i zaczyna mieć halucynacje, w których wkracza do świata swoich zabawek. Zdaniem Granta Morrisona, jego historia to połączenie takich filmów jak "Władca Pierścieni" i "Kevin Sam w Domu". Pierwszy numer ukazał się w zeszłą środę i zbiera póki co całkiem dobre recenzje. Zapowiada się ciekawie i warto dać tej serii szansę - szczególnie, że strona graficzna prezentuje się wyśmienicie! (ŁM)

"Millar & McNiven's Nemesis" (Mark Millar i Steve McNiven, Marvel Comics / Marvel Icon)

W marcu Waszyngton zostanie sterroryzowany przez zamaskowanego super złoczyńcę, który wróciwszy z trasy po Azji, obierze sobie za cel uprzykrzenia życia tutejszego szefa policji. Nowa mini-seria Marka Millara i Steve'a McNivena jest trzecim projektem, przy którym duet ten łączy swe siły i który buńczucznie jest zapowiadany, jako coś zdecydowanie lepszego niż "Civil War" czy "Old Man Logan" ich autorstwa. Mark Millar ponownie zadaje pytanie "co by było gdyby w naszym świecie ktoś spróbowałby przywdziać pelerynę?" tyle tylko, że - w przeciwieństwie do "Kick-Ass" w którym Dave Lizewski postanawia walczyć ze złem - tutaj główny bohater postanawia stanąć po ciemnej stronie mocy. Seria te reklamowana była początkowo hasłem "Co by było gdyby Batman był Jokerem?", które niedawno spotkało się z protestami ze strony włodarzy DC Comics i nie będzie raczej już używane do promocji tytuł. Tak czy inaczej swoje zrobiło, a o "Nemesis" i bez tego będzie głośno. Co ciekawe, zanim jeszcze konkretne informacje przedostały się do prasy, do Millara zgłosiło się kilku agentów z Hollywood, którzy chcieli odkupić prawa do historii na potrzeby filmowej adaptacji. Czy i tym razem przygody głównych postaci serii pojawią się na wielkim ekranie w niedługo po tym, jak ukaże się ostatni numer komiksu (jak jest w przypadku "Kick-Ass")? Bardzo możliwe. (ŁM)

"Neonomicon" (Alan Moore i Jacen Burrows, Avatar Press)

Na dobrą sprawę Alan Moore mógłby spokojnie przejść na emeryturę, zapisawszy się złotymi zgłoskami w historii sztuki obrazkowej za sprawą swojego komiksowego dorobku. Autor "Strażników", "V jak Vendetta", "Prosto z piekła" czy "Lost Girls" jest żywym klasykiem, który wciąż pisze doskonałe, jeśli nie genialne komiksy. Najlepszym dowodem jest świetnie przyjęty przez krytykę za Oceanem nowy tom "Ligi Niezwykłych Dżentelmenów". Ale w 2010 roku akurat nie tego tytułu będę z niecierpliwością wyglądał. O wiele bardziej intryguje mnie "Neonomicon", czyli moore'owska interpretacja lovecraftowskich mitów, będąca luźną kontynuacją dwuczęściowej mini-serii "The Courtyard". Rysunkami "Neonomiconu" ma zająć się etatowy ilustrator komiksów Gartha Ennisa ("303", "Chronicles of Wormwood", "Crossed") czy Warrena Ellisa ("Scars”, "Dark Blue”, "Bad World”), Jacen Burrows. Tytuł był pierwotnie planowany na jesień ubiegłego roku, ale niestety nie udało się go wydać. Mam nadzieję, że w przeciągu najbliższych 365 dni trafi na sklepowe półki. (KO)

Powieść graficzna autorstwa Waltera Simonsona (DC Comics)

Przy okazji komiksowych zapowiedzi na rok 2010, na jednej z poczytnych stron (nie potrafię sobie przypomnieć czy był to Robot6 czy BleedingCool), pojawiła się informacja, że w bieżącym roku pojawi się kilkudziesięciostronicowa powieść graficzna autorstwa legendarnego Waltera Simonsona, która opowiadać będzie o jednym z bardziej znanych bohaterów uniwersum DC. Taki enigmatyczny news wystarczył, abym komiks ten - którego szczegóły mają być podane dopiero za kilka miesięcy - trafił na listę najbardziej oczekiwanych tytułów tego roku. Jakiś czas temu ubolewałem, że rola Simonsona w mejnstrimie ogranicza się obecnie jedynie do robienia okładek, albo do pisania scenariuszy, ale jak widać twórca słynnego runu do "Thora" czy "Fantastycznej Czwórki" nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. O wszelkich szczegółach tego projektu będę na bieżąco informował w niedzielnych Trans-Atlantykach, a za ilustrację niech posłuży fragment ostatnio zaprezentowanej grafiki Waltera, która znajdzie się na okładkach "Authority" (#21) i "WildCats" (#22). (ŁM)

"Scott Pilgrim" (Bryan Lee O'Malley, Oni Press)

Rok 2010 nie będzie należał ani do Człowieka Pająka, ani do powracającego zza grobu/przeszłości/innej teraźniejszości Bruce'a Wayne'a, ani biorącego w wielkiej wojnie nadludzi Supermana, tylko do Scotta Pilgrima. Bohatera niezależnej serii komiksowej autorstwa Bryana Lee O'Malleya (znanego w Polsce z "Zagubionej Duszy"), który rozpoczął swoją błyskotliwą karierę w 2004 roku, kiedy ukazał się pierwszy tom zatytułowany "Precious Little Life". Opowieść o tytułowym bohaterze, mieszkającym w Toronto, grającym na basie w kapeli "Sex Bob-Omb", unikającym pracy, jak ognia i próbującym umówić się na randkę z Ramoną V. Flowers w zasadzie z miejsca stała się przebojem, nie tylko wśród miłośników komiksu offowego. W tym roku poznamy finał jego "przygód", wraz z ostatnim, szóstym tomem serii. Do tego, w lecie do kin wjedzie filmowa adaptacja "przygód" Scotta, a Ubisoft przygotuje grową adaptację serii. Jeśli chciałbym wskazać jeden z oczekiwanych przeze mnie tytułów do przeczytania po polsku, to wskazałbym właśnie na ten. (KO)

"Ultimate Comics New Ultimates" (Jeph Loeb i Frank Cho, Marvel Comics)

Najbliższe miesiące przyniosą wiele zmian w seriach traktujących o różnych grupach Mścicieli, zarówno na Ziemi 616, jak i w uniwersum Ultimate. W tym drugim od jakiegoś czasu dobrze radzi sobie Mark Millar, stojący za ogromnym sukcesem pierwszych dwóch serii "Ultimates", a obecnie starający się utrzymać poziom (jak na razie z dobrym skutkiem) w mini-seriach spod szyldu "Ultimate Comics Avengers". Od marca będzie próbował dorównać mu kroku sam Jeph Loeb, wraz ze swoimi "Ultimate Comics New Ultimates". Scenarzysta znany z wypuszczania w ostatnich miesiącach straszliwych gniotów, nie opuszcza nowocześniejszej wersji świata Marvela i tak jak przy "Ultimatum" odpowiedzialny był za jego zniszczenie, tak z Mścicielami (i mutantami, na łamach "Ultimate Comics Ultimate X") będzie starał się odbudować to co zepsuł swoim piórem i wyobraźnią kilka miesięcy temu. O ile można się obawiać scenariusza, o tyle stronie graficznej powinny towarzyszyć "ochy" i "achy", bowiem odpowiedzialny za nią jest Frank Cho ("Mighty Avengers", "Shanna: The She Devil", "Liberty Meadows"). To właśnie magia jego nazwiska, talentu i niepokornego charakteru sprawia, że czekam na tę serię od dobrych kilku miesięcy i liczę, że kiedy już się pojawi, to na kolejne jej odsłony nie trzeba będzie czekać w nieskończoność (jak to było w przypadku innych tytułów rysowanych przez Cho). A i po cichu liczę na samego Loeba, że po kilku wpadkach przypomni sobie jak pisze się może nie wybitne, ale po prostu solidne historie. (ŁM)

"Wilson" (Daniel Clowes, Drawn & Quarterly)

W maju 2010 roku ukaże się nowy album pewnego komiksowego giganta, a mianowicie "Wilson" Daniela Clowesa. Co ciekawe, zostanie wydany nie przez Fantagraphics, które do tej pory publikowało prace autora (takie jak "Ghost World" i "Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza"), lecz przez Drawn & Quarterly. "Wilson" ma być skomplikowanym i fascynującym portretem nowoczesnego egoisty w średnim wieku. Do tej pory kochał jedynie swojego psa, ale po śmierci ojca postanawia znaleźć własne miejsce na świecie. Z powrotem zwraca się ku swojej byłej żonie i odkrywa, że ma nastoletnią córkę, która została oddana do adopcji. Jego żałosna próba ratowania rozbitej rodziny z pewnością nie skończy się banalnym happy-endem, już na pewno Clowes o to zadba – będzie dziwnie, skomplikowanie i zabawnie. Preview komiksu można znaleźć na stronie wydawcy. (KO)

"X-Factor" (Peter David i inni, Marvel)

Od czasów "Messiah CompleX" nie zainwestowałem w żaden komiks z mutanckim X w tytule. To smutna sytuacja dla przeciętnego miłośnika klasycznych promieni z dupy. Można powiedzieć, że wszystkie x-serie zostały zdominowane przez miernych scenarzystów, nie wyróżniających się niczym rysowników i nudne historie. Wszystkie? Nie! Jest jeszcze jeden tytuł, który opiera się inwazji miernoty, a jest nim "X-Factor". Opowieść o mutanckiej agencji detektywistycznej założonej przez Jamiego Madroxa znajduje się na uboczu wydarzeń dziejących się na łamach "Uncanny X-Men" i "X-Men: Legacy" i tylko dobrze na tym wychodzi. Głównie za sprawą Petera A. Davida, jednego z najlepszych piór w komiksie super-bohaterskim, który wie, jak zrobić dobrze fan-bojom. Z mieszanki niechcianych nigdzie drugo- i trzecioligowych bohaterów potrafił stworzyć frapująca historię, pełną zaskakujących zwrotów akcji (wszystko związane z Laylą Miller) i niespodziewanych wydarzeń (coming-out Shatterstara). Jego praca w Marvelu bardzo długo nie była doceniania, czego najlepszym dowodem byli kiepscy rysownicy, którzy byli mu przedzielani. W 2010 roku ten stan rzeczy ma ulec zmianie, bo przy okazji jubileuszowego, dwusetnego zeszytu serii, wierchuszka Marvela obiecała, że "X-Factor" nie zniknie z rynku, a nawet nabierze rozmachu. (KO)

I to byłoby tyle. Za dwanaście miesięcy powrócimy do tego tekstu, rozliczymy się ze wszystkimi wymienionymi wyżej pozycjami i damy znać, czy rzeczywiście zasługiwały one, aby znaleźć się na liście najbardziej oczekiwanych przez nas tytułów na 2010 rok.

7 komentarzy:

Misiael pisze...

"Nie! Jest jeszcze jeden tytuł, który opiera się inwazji miernoty, a jest nim "X-Factor"."

A to widzę, że koledze obca jest seria Kyle'a i Yosta "X-Force". Polecam, bo to naprawdę świetna, mięsna seria w wyśmienitej oprawie graficznej.

Joe the Barbarian wydaje się być interesujący, na Morrisonie zawsze można polegać.

Invincible... eee... Jestem chyba jedną z nielicznych osób, których ta seria po prostu nie porwała. Daleki jestem od twierdzenia, że jest to słaby komiks, ale jak dla mnie to nie dla mnie.

Reszta ani mnie ziębi ani grzeje. Ale zestawienie ładne, nie powiem.

Anonimowy pisze...

Neonomicon - już się ukazał.

Kuba Oleksak pisze...

Szanowny Anonimie, jeśli chodzi Ci o to wydanie (http://www.comcav.com/cart/index.php?main_page=product_info&cPath=1_42_154&products_id=10886) to nie jest komiks, tylko obszerny preview za dwa dolce, a nie właściwy komiks. Chyba, że chodzi Ci o coś innego...

Pharas pisze...

To nie ja byłem tym Anonimem. Bo ktoś może mógłby mieć takie podejrzenie. ;) Zresztą o tej porze to ja już mocno śpię. :)

W każdym razie jak się już ukaże właściwy komiks i go przeczytacie to dajcie znać czy fajne. Przeczytam z chęcią. :)

Kuba Oleksak pisze...

Misiaelu, to nieco odbiegamy w ocenie X-Force, bo trochę poczytałem preview`ów, review`ów tej serii, będącej trzonem takich crossów , jak "Messiah War" czy "Necrosha" i raczej nic nie wskazuje, żebym się za nią zabrał. I przy ocenie pracy Clayotna Craina też mamy zupełnie inne zdanie...

Misiael pisze...

@Kuba

Cóż, jakby to powiedzieć - Twoja strata. Dynamiczna, mroczna i zaskakująco jak na amerykański komiks mainstreamowy brutalna fabuła sprawiają, że jest to ewenement na skalę Marvelową. W komiksie dzieje się dużo, szybko, ale z głową i jak najbardziej logicznie, bez denerwujących deux ex machin czy "It's magic factor". Osobiście "X-Force v3" stawiam na równi z fenomenalną serią Petera Davida "X-Factor" o której pisałeś w notce.

A jeszcze, co do oprawy graficznej - Crain nie jest stałym rysownikiem ongoingu, narysował tylko pierwszą historię (zgadzam się, że w większych dawkach jego manekinowata maniera jest nie do zniesienia). Dalej mamy takie tuzy, jak Mike Choi (mistrz), Alina Urusov (lubię, choć kreskę ma na tyle specyficzną, że niekoniecznie każdemu musi się spodobać). Crain wrócił podczas Messiah War, ale potem na jego miejsce powrócił Choi, potem znowu Crain podczas Necroshy. Podejrzewam więc, że po prostu miałeś pecha przy oglądaniu prewiusów :)

Kuba Oleksak pisze...

Nieno, spoko, nie piszę przecież, że X-Force to komiks słaby. Jeśli nie znalazł się na mojej liście, to znaczy tyle, że po prostu z niecierpliwością go nie wyczekuje i nie przymierzam się do zakupu. Ale zapamiętam Twoje dobre słowo, choć skoro Tobie nie podoba się Invinicible, to nie wiem czy mnie spodoba się praca Kyle`a i Yosta.