piątek, 23 lutego 2018

#2389 - Trans-Atlantyk 400

W zasadzie najważniejszą wiadomością minionego tygodnia powinno być ogłoszenie kolejnej nowej ery przez Marvela. Powinno ale, miękki reboot to żaden breaking news na Ziemi-616. Decydenci Domu Pomysłów znowu zagrali do bólu zgraną kartą, a reakcję choćby na naszym Facebooku świadczą o tym, że czytelnicy są tym ciągłym zamieszaniem znudzeni i zirytowani. Słusznie, ale czy w ogóle w tym przypadku można mówić o świeżym początku? Jak tak patrzę na marvelowski harmonogram wydawniczy na maj to choćby śladu rebootu nie widzę. Przede wszystkim brakuje najbardziej rzucającego się w oczy wyznacznika kolejnej epoki, czyli lśniących na poszczególnych okładkach #1. Wprowadzona przy okazji Marvel Legacy numeracja zostanie (z grubsza!) zachowana, a zapowiedzi wskazują raczej na to, że idee, które legły u podstaw relaunchu z kwietnia zeszłego roku będą sukcesywnie realizowane. Przede wszystkim Iron-Man, Kapitan Ameryka i Thor wracają w swoich ikonicznych wcieleniach - Mark Waid otwiera nowy rozdział w życiu Steve`a Rogersa, epicka saga Jasona Aarona z Jane Foster w roli głównej dobiega końca, a Tony`ego Starka przejmuje Dan Slott, który opuszcza "The Amazing Spider-Mana".




Dokładając do tego powrót starego dobrego Logana, klasycznego Venoma i całkiem prawdopodobny come-back Bruce`a Bannera do roli Hulka mamy wypisz wymaluj to, czym "Legacy" miało być. W ciągu najbliższych kilku tygodni ruszymy z nowymi początkami w kilku naszych czołowych seriach - pojawią się nowi twórcy i nowe historie - kontynuujemy wszystko to, co budowaliśmy od momentu rozpoczęcia Marvel Legacy - ten komentarz C.B Cebulskiego zdaje się potwierdzać, że nowa inicjatywa ma charakter zdecydowanie bardziej ewolucyjny, niż rewolucyjny. Ja widzę ten ruch bardziej jako inicjatywę pionu redaktorskiego. W Marvelu na fotelu ediotor-in-chief zasiadał nowy człowiek i po prostu chce urządzić ofertę wydawnictwa po swojemu. Widać to nie tylko po zmianach w ramach komiksowego uniwersum, ale również przetasowaniach personalnych. Odejście Bendisa, które pozostawiło olbrzymią lukę do załatania, to jedno, ale nie przedłużenie kontraktów z Gabrielem Hernandezem Waltą, Chrisem Samnee i Davida F. Walkera to drugie.

Jednym z tytułów, który odejdzie od numeracji "Legacy" będzie "Avengers", ale zmieni się nie tylko cyferka, ale i filozofia wydawania przygód Mścicieli. Redaktor linii Tom Brevoort likwiduje wszystkie odpryski i zostawia jedynie główną serię, która będzie ukazywała częściej - planowana jest publikacja 18 numerów w roku. Finał dużej historii "No Surrender" będzie stanowił jednocześnie przygotowaniem sceny pod nowy status quo kształtowany przez Jasona Aarona. Scenarzysta, któremu w pracy nad komiksem pomoże Ed McGuinnes, zastosuje schemat, który sprawdził już w "Thorze" - narracja będzie skakała po różnych liniach czasowych. Dwóch, mówiąc ściślej - czasach współczesnych i epoce prehistorycznej. Dostaniemy więc bezpośrednią kontynuację wątków zapoczątkowanych w one-shocie "Marvel Legacy" #1. Motywem spinającym oba te porządki będą Dark Celestials. Tak, ja już wspomniałem wyżej - wielka trójka powraca. Steve Rogers, jako Kapitan Ameryka, Tony Stark, jako Iron-Man i Thor Odinson godny dzierżenia Mjolnira, choć pozbawiony jednej ręki. Skład zostanie uzupełniony Kapitan Marvel, Black Pantherem, Ghost Riderem (Robbie Reyes), żeńską Hulk (Jennifer Walters) i Doktorem Strange`m. Jak czytamy w zapowiedzi marvelowski mistrz sztuk magicznych nie będzie stałym członkiem zespołu, lecz tylko przez jakiś czas będzie z nim współpracował, a w jego miejsce w przyszłości pojawią się inni bohaterowie. Myślę, że Wielka Trójka jest bliska tego, aby stać się Wielką Czwórką - komentował Aaron dla IGN. Myślę, że Black Panther definitywnie zasługuje, aby stać się sercem takiej drużyny Avengers, jak ta. Ma do odegrania wielką, wielką rolę nie tylko w nadchodzącej historii, ale w całej serii.



Osiem lat - tyle musieliśmy czekać na kontynuację entuzjastycznie przyjętej mini-serii "S.H.I.E.L.D.Jonathana Hickmana i Dustina Weavera. Marvel zapowiedział publikację nie tylko kolejnych odcinków oznaczonych numerami 5 i 6 (premiera - w maju), ale także wznowienie pozostałych zeszytów w jednym one-shocie o podtytule "Rebrith". Wydawnictwo nie raczyło skomentować w żaden sposób dlaczego tak długo musieliśmy czekać na ciąg dalszy "S.H.I.E.L.D.". Wiadomo, że podczas swojej współpracy z Domem Pomysłów Hickman było mocno zajęty innymi projektami, a Weaver przeszedł poważną operację, ale jakieś uderzenie się w pierś byłoby na miejscu. To uczucie, że serię trzeba wreszcie dokończyć długo mnie prześladowało - komentował rysownik w krótkim wywiadzie dla Comicbook.com. Ale w końcu udało nam się ją skończyć i puścić w świat, co jest bardzo satysfakcjonujące. Jestem dumny i podekscytowany, że wreszcie mogę podzielić się ze wszystkimi naszą pracą. To również duża ulga. Mój duch wreszcie może wzlecieć do światła i nie muszę prześladować po nocach Jonathana Hickmana - kończył z uśmiechem.

Sony Pictures było o krok od stworzenia własnego Marvel Cinematic Universe. Jak donosi "Wall Street Journal", a więc źródło któremu raczej można zaufać, przedstawiciele amerykańskiej wytwórni podczas negocjacji zakupu filmowych praw do Spider-Mana otrzymali także ofertę odkupienia katalogu zawierającego między innymi Iron Mana, Black Panther czy Guardians of the Galaxy. Za przynoszące obecnie krociowe zyski liczone nie w setkach milionów, ale miliardach dolarów marki znajdujący się na progu bankructwa Marvel chciał zaledwie... 20 milionów dolarów. Wtedy, dla przedstawicieli Sony było to ceną zdecydowania zbyt wygórowaną. Za samego Pajęczaka zapłacili 10 milionów i było to całkiem sporo sumka za ledwie możliwość zaryzykowania przeniesienia jednego z najsłynniejszych super-herosów na wielkim ekran. Filmowy "Spider-Man" Sama Raimiego okazał się niespodziewanym przebojem i mocno przyczynił się do renesansu kina superbohaterskiego. Czy dwie dekady temu dało się przewidzieć, że filmy o przebierańcach w trykotach staną się mainstreamem? Nie. Ale coś czuję, że osoby, które dwadzieścia lat temu siedziały przy jednym stole z łapiącymi się brzytwy przedstawicielami Domu Pomysłów za każdym razem gdy słyszą o kolejnych kasowych rekordach obrazów Marvel Studios po trochu umierają. Z drugiej strony warto się zastanowić czy decydenci Sony nie zarżnęli by po prostu tego, co Kegin Feige potrafił później zamienić w największe popkulturowe imperium XXI wieku...

Na ostatnim Image Expo Todd McFarlane zapowiedział aż pięć (!!!) projektów komiksowych. Jeden z ojców-założycieli wydawnictwa tuż przed swoim reżyserskim debiutem szykuje potężną ofensywę z udziałem swoich marek. W pierwszym rzędzie trzeba wspomnieć "Spawna". Flagowa seria autorstwa McFarlane`a powolutku zbliża się do jubileuszowego 300. numeru, co oznacza powrót największych klasycznych villainów - Clowna, Overt-Kill i nowego Violatora. Czeka nas również crossover Witchblade z Medieval Spawnem, który stworzą Brian Holguin i Brian Haberlin (w maju ukaże się pierwszy zeszyt), a także "Spawn Kills Everyone 2", czyli kontynuacja humorystycznego one-shota, w którym tytułowy bohater "rodzi" setki małych spawniątek, które później wpadają w morderczy szał. McFarlane`owi w pracy nad tą czteroczęściową mini-serią pomoże Will Robson. Całkiem nowym projektem będzie "Misery", który zapowiada się na próbę zbicia kapitału na ruchu #metoo (a zbijanie kapitału zawsze Toddowi wychodziło świetnie). Główną bohaterką komiksu ma być nastolatka, która ma już dość bycia prześladowaną przez innych i rusza w świat, aby dzięki swoim mocom pomagać takim, jak ona. Mnie osobiście cieszy najbardziej "Sam and Twitch: True Detectives", czyli ośmioczęściowa mini-seria skupiająca się na detektywie Maxie "Twitchu" Williamsie, który ma odegrać dużą rolę w nadchodzącej ekranizacji "Spawna". Jak zapewnia McFarlane całość jest już skończona, a jej premierowy numer ukaże się w okolicach pojawienia się pierwszego traileru do filmu.


Chris Claremont wraca do pisania "X-Men"... na jeden numer. Autor definiującego współczesnych mutantów Marvela runu w "Uncanny X-Men" został zatrudniony do napisania "X-Men Wedding Special" #1, w którym podzieli się piórem z Marckiem Guggenheimem, regularnym scenarzystą "X-Men: Gold" oraz Kelly Thompson, piszącą on-going "Rogue and Gambit". Akcja one-shota, którego premierę zaplanowano na 16 maja będzie rozgrywać się tuż po wydarzeniach pokazanych na łamach historii "Til Death Do Us Part". Wesela w gronie X-Men to zawsze wielka sprawa, choćby dlatego, że zdarzają się tak rzadko - komentowała Thompson. Myślę, że trzeba się cofnąć aż do 1994 roku i "X-Men" #30 - ślubu Jean Grey i Cyclopsa - aby zrozumieć skalę wydarzenia, które wkrótce będzie mieć miejsce. Pannę młodą do ołtarza odprowadzi jej ojciec, Chris Claremont, który na potrzeby komiksu przygotują niewielką historię dodatkową. Będzie to jego pierwsza praca z mutantami w roli głównej od trzech lat. Marvel zapowiada, że w "X-Men Wedding Special" #1 nie zabraknie szokujących wydarzeń i niespodzianek. Okładkę narysował J. Scott Campbell, a oprawą graficzną zajmę się Greg Land, Marika Cresta i inni twórcy, których nazwiska mamy poznać wkrótce.

Filmowa "Batgirl" swojego traci reżysera - jak donosi "The Hollywood Reporter" Joss Whedon po roku pracy postanowił zrezygnować ze swojego udziału w projekcie. To był niezwykle ekscytujący projekt, a z ludźmi z Warnera i DC świetnie się współpracowało. Kilka miesięcy zajęło mi uświadomienie sobie, że nie mam żadnej historii" - czytamy w oświadczeniu filmowca. Jestem wdzięczny Geoffowi (Johnsowi - przyp. red), Toby`emu (Emmerichowi) i wszystkim, którzy byli tak gościnni, kiedy przybywałem, a teraz ze zrozumieniem przyjęli że... jak w bardziej seksowny sposób powiedzieć, że zawaliłem? - kończy Whedon. Według "THR" choć prace nad "Batgirl" przez rok nie posunęły się do przodu to powstanie produkcji w żaden sposób nie jest zagrożone. Warner zachęcony sukcesem "Wonder Woman" chce, aby za kamerę filmu z Barbarą Gordon w roli głównej stanęła kobieta, trudno jednak spodziewać się, aby z premierą udało się wyrobić do 2020 roku. Pojawiły się już plotki, że reżyserią zajmie się Roxane Gay, amerykańska pisarka, autorka bestsellerów z list "The New York Timesa", znana z "Bad Feminist". Jej ćwierknięcie wyrażające chęć zajęcia się "Batgirl" całkiem poważnie zainteresowało Michelle Wells z Warnera. Czy coś z tego wyjdzie? Zobaczymy.

Tak prezentuje się komplet okładek do "Man of Steel" Briana M. Bendisa autorstwa Ivana Reisa
Jeden z architektów współczesnego Marvela Brian M. Bendis i reżyser filmowego "Deadpoola" Tim Miller mają wspólnie pracować nad spin-offiem kinowych "X-Men". Jak donosi "Deadline" wytwórnia 20th Century Fox miała ich zatrudnić przy produkcji kryjącej się pod tytułem "143". Bendis ma zająć się skryptem, a Miller - reżyserią. Natomiast "Collider" uzupełnia, że główną bohaterką filmu zostanie Kitty Pryde. Z kolei tajemniczy tytuł projektu ma stanowić istotny trop dotyczący jego fabuły - ma to być nawiązanie do 143. numeru "Uncanny X-Men" z 1981 roku, klasycznego już komiksu, w którym grana na wielkim ekranie przez Ellen Page młodziutka Shadowcat musi zmierzyć się z demonem N'Garai. Ostatni numer serii narysowany przez Johna Byrne`a dość mocno kojarzy się z pierwszym "Alienem". Plotki o spin-offie z udziałem Kitty pojawiały się już kilka tygodni temu i trudno wyrokować ile jest w nich prawdy, szczególnie po tym, jak część Foxa została wykupiona przez Disney`a.

Brak komentarzy: